[Przyklejony] Sezon 2020 - rolki I nie tylko
Wczoraj 47km na Błoniach z Tomcatem w 2 godziny. Mi dokładnie zegarek pokazał 2:01:13 i nieco ponad 47km.
Gdyby nie jedna przygoda z hulajnogowcem niapełnoletnim, to spokojnie 2 minuty byłoby lepiej.
Sporo przeszkód i wytrącania z rytmu. Gdyby były inne warunki, bez silnego wiatru i przeszkód, to myślę, że 50km z 2h możnaby spokojnie zrobić.
Dzisiaj w plecach zakwasy. Wczoraj w połowie plecy trochę bolały, ale później już nie.
Akurat było okienko pogodowe, bo dzisiaj już pada.
Pierwszy raz miałem okazję jechać za kimś. Ale tutaj sporo nauki mnie czeka, bo nie mam pojęcia na razie o tym 🙂
Fajnie się jeździło, nawet w sumie ze sporymi rezerwami.
Ale gdzieś po 20km dopadło mnie zmęczenie jadąc pod ten silny wiatr i myślałem, że będę musiał zwolnić. Jednak po chwili już o tym zapomniałem.
Widać u Tomka spory postęp. W sumie to jadąc za nim, przyjemnie było popatrzeć na tę spokojną jazdę i długie odepchnięcia. Wyglądało to, na bardzo zgrane i spokojne. Brawo 🙂
@Andreee
Dzieki, dzieki 🙂
W tym sezonie czuć już napęd z zewnętrznych. W zeszłym to tylko wyglądało ładnie. Pewnie to taki naturalny cykl rozwoju.
Ciebie też będę namawiał do dalszej pracy nad wydłużeniem kroku, co już teraz robisz. I wiesz: tyłek niżej, jak kopiesz prawą, to żeby dalej kopać musisz zrobić większy kąt w lewej. I to wszystko bez pulsowania - a właśnie! Wczoraj nie widzialem pulsowania góra dół. Dzieki temu pewnie przeżyłeś w dobrej formie do końca 🙂 Ja pewnie na końcu już zacząłem i dlatego było słabo...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ja pod koniec czułem się naprawdę świeżo. Na tyle, że mogłem pociągnąć. U mnie kryzys pojawia się zawsze w okolicy połowy dystansu.
Myślę, że gdybyśmy się wybrali na Pogorię, to byśmy mogli coś więcej ugrać 🙂 Nie spodziewałem się, że jeszcze w tym roku zrobię tyle km jednorazowo. Dowiedziałem się na chwilę przed startem. Na totalnym roztrenowaniu.
Ale przyznam, że taki ruch dobrze zrobił moim kościom.
Nie wiem nawet z jakiej okazji były te wirtualne zawody, ale wziąłem w nich nieformalny udział 🙂
Gdyby nie rodzinne spotkanie w sobotę, to na pewno pojechałbym do Grójca. Test wczoraj zdałem.
@Andreee
Przyszły weekend Gorlice, kolejny Jasło, potem może już śniegiem pizgać.
Zostawmy Pogorię na przyszły rok - chyba, żeby była świetna pogoda i bym dał radę się wyrwać na pół dnia, ale nie wiem jak moja rodzina by się na to zapatrywała.
Jeszcze jest Żubrostrada do objechania. Czyli szlaki po Puszczy Niepolomickiej. Jazda po dziesięciokilometrowych prostych 😉 Komplet, czyli przejechanie wszystkich to właśnie 50 kilosów.
W bonusie: jak wyjdzie locha z małymi, to i Felixa przegonisz 😆
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zapisany 🙂
Jak nie będę mógł pojechać, to najwyżej 40zł stracę. Bo szanse są 50/50
20 kilka osób, no może być ciekawie 🙂 Od startu do mety ile fabryka dała, bez matematyki 🙂
Wysłany przez: @andreee20 kilka osób, no może być ciekawie 🙂 Od startu do mety ile fabryka dała, bez matematyki 🙂
Pociągi jeżdżą, żeby nie było. Pociąg to jest moc. Można jechać zauważalnie szybciej niż bez niego, tylko strach, że ucieknie 😆
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Na 90% pojadę do Jasła. Ale na 10% nie pojadę 🙂
Byłem dzisiaj w sklepie RoweryRolki kupić kask, bo nie mam przy sobie. Nie mieli żadnego wyboru. Jeden K2 wielki i ciężki jak garnek. Wczesniej byłem w Intersporcie i był jeden lekki alpina rowerowy i jutro po niego pojadę.
Forma słaba, jedynym sportem w ostatnich tygodniach to spacer do sklepu. Raz cwiczyłem bicepsy sztangielkami w zeszłym tygodniu i to wszystko. nie wiem co się stało, nie robię kompletnie NIC. No i rolki od czasu do czasu, ostatnio z Tomkiem na 80mm.
Dzisiaj naoliwiłem łożyska w 110mm. Trochę jedno koło ma luzy w tulejce. Zniwelowałem, ale ciągle lekki jest. Nie chciało mi się kombinować i zostawiłem.
10km w 25 minut powinienem się zmieścić 😀
Nie ma się co spinać na takim dystansie, po prostu jechać i zaliczyć. Na 10km to plecy mnie nie zdążą boleć chyba. A na ostatnim kilometrze sprint ile fabryka dała. Ale nie wcześniej, bo kondycja słaba i mogę nie dojechać do mety 😀
Dzisiaj prawie godzinka w okolicy rynku w Krakowie, na 80mm. Sporo bardzo trudnej kostki brukowej, pamiętającej jeszcze okres średniowiecza chyba 😀 Jechać po tym się nie da.
Poza tym, było bardzo fajnie. Musiałem sobie przypomnieć i sprawdzić, czy nie zapomniałem jak się jeździ. Okazało się wszystko OK. No może trochę potrzebowałem czasu, żeby wrócić na właściwy tor. Rozpocząłem na Błoniach i skończyłem również tam. Ale nawet pełnego koła nie robiłem, jedynie fragment by z Cichego Kącika dostać się na Stare Miasto. Pewnie są lepsze trasy, ale nie znam i nie miałem czasu sprawdzać.
Ostatnie dni pogody, trzeba skorzystać.
Zawsze jak mam liner Balance na nogach, to zachwycam się ich wygodą.
Od jakiegoś czasu pobolewało mnie w lewym biodrze, górę lewego pośladka... Ale tylko od czasu do czasu. Wczoraj podczas przewożenia gratów, schyliłem się, żeby przenieść 15kg sztangielkę. Zagalopowany tak ją chwyciłem i się wyprostowałem, że coś zabolało w tym biodrze. Zawsze podczas podnoszenia ciężkiego staram się zachować dobrą pozycję. Wczoraj jakoś wyleciało mi to z głowy myśląc o czymś innym. Cały wieczór bolało, w nocy bolało, dzisiaj też boli. Mam nadzieję, że to nic poważnego. skakać na lewej nodze nie mogę, bo od razu czuć ból.
Leje deszcz każdego dnia, co za paskudna pogoda.
Do jasła nie pojechałem, bo w niedzielę mi nie pasowało za bardzo. Choć gdybym chciał, to bym zrobił tak, że wszystko by pasowało. Kropkę nad 'i' postawiła pogoda. Gdyby nie padało, to pewnie bym się zjawił, a że padało, to sobie odpuściłem i nie musiałem kombinować i przestawiać niedzielnych planów, a trochę ich miałem.
Nie za bardzo chciało mi się dla 10km jeździć po mokrym i się pluskać w wodzie. Tak, jestem wybredny i trochę wygodnicki jeśli chodzi o pogodę. Ale kompletnie nie żałuję, że nie pojechałem, jakoś i tak od początku nie byłem w 100% pewny, a zaoszczędziłem kolejnego serwisu rolek po deszczu. Nie lubię i nie jeżdżę w takich warunkach. Chyba że zapisałbym się na pełny maraton, zaplanował wyjazd, no to bym pojechał - kupując wcześniej koła na deszcz.
Jest fajna promocja na Seby Marathon 110. W sumie to bym je sobie kupił i niech lezą całą zimę. Takie wygodne kapcie, nic specjalnego, trzymanie takie sobie, ale byłby komfort. A że na promocji, to nie będzie sporej straty finansowej.
Teraz trzeba się przyjrzeć, co z tym biodrem, oby to było tylko przeciążenie. A chciałem sobie w tym tygodniu kupić karnet na siłę. no teraz pozostaje przełożyć plan, bo ledwo chodzę.
Jak się zrobi pogoda i minie ból to skoczę na Pogorię na maratonik. W sobotę miałem jechać, ale niezaplanowana sprawa okazała się ważniejsza.
Jak słabe trzymanie, to czy rozmiar mniejsze te Seby byłyby za małe?
Jak coś Ci jest, to wybierz się do fizjo. Takie rzeczy same się nie "goją", trzeba zadziałać. Manualnie, albo zalecić konkretne ćwiczenia.
Jak już się jedzie w deszczu, to nie ma wielkiego problemu. No i na zawodach zawsze adrenalinka pomaga zapomnieć o niewygodzie 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ja i tak planuję rozmiar 40. Trix i Marathon to ten sam but, tylko niższy. Rozmiar 41 za duży. Raz mierzyłem 40 i były w sam raz. Ale to w sklepie, a w sklepie pomiar jest jaki jest.
Odczekam kilka dni i umówię się. Być może tam coś od dawna się dzieje w tym lewym biodrze, może są jakieś zmiany chorobowe w stawie.
No adrenalina jest zawsze. Ja już opuściłem Kraków, akurat to wszystko się zbiegło w tym samym czasie, ciężko mi było zorganizować się na wycieczkę, niedziela była zawalona.
Dzisiaj wieczorem spróbuje rozciągnąć to miejsce. Może przy okazji obolałe sobie na macie z igłami, bo już dawno nie leżałem 🙂 super jest ta akupresura, nie jest taka straszna, a fajnie relaksuje.
Spróbuj znaleźć punkt najbardziej bolący pod dotykiem i WJECHAĆ tam z palca jak najmocniej i WYTRZYMAĆ, aż nie poczujesz, że się ból rozpływa.
Jeśli faktycznie znajdziesz problem to będzie to równie dobre jak wizyta u fizjo - nie licząc znalezienia przyczyny problemu.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dzisiaj jest już znacznie lepiej. Wczoraj wieczorem porozciągałem się i od razu lepiej. Ostatnio to zaniedbywałem, ale jednak regularnie trzeba.
Teraz będę obserwował i jak całkowicie ból zniknie, to dopiero wtedy założę rolki.
W niedzielę chciałem się porozciągać i przy skłonach tak mnie rypło w biodrze, że ledwo doczołgałem się do fotela. Jednak kontuzja nadal obecna.
Dzisiaj byłem u osteopaty w Opolu, bo akurat tutaj jestem.
Jeden z najlepszych, przyjmuje na stadionie lekkoatletycznym. Tak mnie powyginał i nareszcie mnie poustawiał, że wszystko strzelało. Miałem zablokowane stawy.
Ból jeszcze jest, jednak zakres ruchu sporo większy. Wiadomo, to nie czarodziej i nie odejdzie ból od razu.
Kazał mi kupić wałek 90cm do rolowania i 2 ćwiczenia zadał.
Wałek już zamówiony, zamówiłem Sissel... trochę drogi, ale przynajmniej ma swoją jakość. Jak dojdzie to zaczynam ćwiczenia.
Wszystko przez niewygodne siedzenie przed komputerem.
Czas kupić dobry fotel i ruszać się więcej.
Wymasował nawet stopy i dłonie. Najlepsze było to chrupanie w kręgosłupie. Nawet nie musiał wkładać dużo siły. Zupełnie inna technika niż ten z Katowic, który leczył bardziej energią umysłu niż fizycznym uciskiem. Jednak tamten też jest świetny. ale Pan Leszek też bardzo dobry i za tydzień kolejna wizyta na moje polecenie, poćwiczymy i pomasuje inna techniką.
No i nareszcie wszystko trwało równą godzinę, a nie 15 minut!
Teraz nie mogę zaniedbać i od razu ruszać się, bo nawet teraz jak siedzę to już czuję, że wszystko sztywnieje, a pozycja siedząca jest raczej barowo-biesiadna...
Może nawet na roleczki uda się wyskocz na Pogorię, bo ładna pogoda
Przeglądam sobie sklepy rolkowe i W Bladeville są fajne promocje. Np te... niby mój rozmiar, ale jednak 3x125 nie dla mnie https://bladeville.pl/powerslide-infusion-powystawowe.html?gclid=Cj0KCQjwuL_8BRCXARIsAGiC51COIx4rU_uoPwsR93kraqFtcgWFYGN2SbuOurTb6mykIBqMXOzC3K4aAi8bEALw_wcB
Brałbym, gdyby nie to, że jest mocowanie trinity. Samo podwozie jest warte więcej. But niepotrzebny i tak nie mój rozmiar.
Andree nie stosuje klinów pod szynę, więc trinity może być plusem.
Tak naprawdę wszystko się sprowadza do mierzenia.
Ale Andree: Ty nie za bardzo jesteś klientem na niskiego buta. A na pewno nie od razu. Weź na poczatek semi-race. To już Ci sporo możliwości odblokuje, a nie ma tam tych najtrudniejszych do przeżycia cech niskich ścigantów.
Aha, rolować się możesz choćby od razu. Wystarczy butelka wody lub coli z gazem. Są twarde jak cholera. I o to chodzi.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
No już przyszedł wałek - twardy jak cholera 🙂 Zarazem lekki jak piórko. Muszę teraz zainteresować się tematem, poszukać ćwiczeń i sobie ćwiczyć na tym wałku.
U mnie problem jest taki, że jak widzę gigantyczne promocje, to bym brał w ciemno i później się zastanawiał, co z tym zrobię 🙂
Chyba jednak te Marathony za 400 euro będą optymalne. Tutaj tak jak Pięta napisał, sam układ jezdny jest więcej wart niż tysiak. Ale ludzie, niski but i 3x125 to ja nawet kilometra nie ujadę. Pamiętam Icony 3x125, ale te starsze. Jakie one były wygodne, jak na mnie szyte, no tak pięknie leżały na stopie i nawet nie wyginało jak w innych. Gdybym jeszcze upolował to brałbym w ciemno. To był chyba but zrobiony specjalnie na moje stopy 🙂 PS Icon
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: alexandriasampl Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte