Jazda szybka, długie dystanse, zawody i inne (:
Jako wolnojad nie ośmielam się relacjonować
A ja bym chetnie przeczytal 🙂 Wlasnie Twoja relacja moze byc inspirujaca dla tych co sie wahaja czy wziac udzial w maratonie czy nie 🙂
Łożyska 32 sztuki - zastane 10 szt. Rolki przeserwisowane. Stosunkowo niewielkie "straty wlasne" patrzac na warunki jakie byly 🙂 Wczoraj jeszcze tak 3-4h po wszystkie spokojnie sie krecily, czyli duzo wody nie dostaly.
Marcin79 - gratulacje 🙂
... yy... chyba nie ja. W każdym razie nieświadomie że to Ty/Wy :laugh:
A jakie słowa padły?
Łożyska 32 sztuki - zastane 10 szt. Rolki przeserwisowane. Stosunkowo niewielkie "straty wlasne" patrzac na warunki jakie byly 🙂 Wczoraj jeszcze tak 3-4h po wszystkie spokojnie sie krecily, czyli duzo wody nie dostaly.
Ja jechalem na 12 szt hybryd Maple plus 4 szt Wicked SUS Rustprof.
Wyczyściłem je jeszcze wczoraj.
Dwa razy szejker z wodą z ludwikiem (straszny syf!), potem rozcieńczalnik uniwersalny, żeby wypłukać resztę smaru i związać wodę (to ostatnie w zasadzie lepiej alkoholem, ale akurat nie miałem), wystukanie i suszenie na szmatce. Rano po dwie krople pro lube na łożysko i są jak nowe. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dwa razy szejker z wodą z ludwikiem (straszny syf!), potem rozcieńczalnik uniwersalny, żeby wypłukać resztę smaru i związać wodę (to ostatnie w zasadzie lepiej alkoholem, ale akurat nie miałem),
Oooo, to takiej wersji nie znalem 🙂 U nas poszla benzyna i potem smarowanie. Zapamietam pomysl z rozcienczalnikiem, bo rzeczywiscie syfu bywa sporo. Tak czy tak to byly lozyska "startowe-deszczowe" wiec tez ich serwis nie jest az tak dokladny. Hybrydy mam w G13 na warunki suche. Swoja droga nie zauwazylem specjalnej roznicy jezdzac na nich (tulejki dobrane ok).
Odwróć tabelę i Szanowna Ania_09 na czele B) 🙂 ;). (Bez żadnej złośliwości :). Raczej z zazdrości 🙁 ).
Hmm, trochę nie rozumiem, czego tu zazdrościć? :unsure: 😛
:huh: Aniu, no nie daj się prosić. Daj innym poczuć atmosfery iwentu, proszę. 🙂
A ja bym chetnie przeczytal 🙂 Wlasnie Twoja relacja moze byc inspirujaca dla tych co sie wahaja czy wziac udzial w maratonie czy nie 🙂
No dobrze, przekonaliście mnie :), a więc ...Dawno, dawno temu, za siedmioma górami..., a teraz na poważnie..., w sobotę o godzinie 5:00 zadzwonił budzik, co było równoznaczne z rozpoczęciem tego długo wyczekiwanego dnia. Szybkie ogarnięcie się i spakowanie ostatnich drobiazgów. O godzinie 6:00 wyruszyliśmy wraz z mężem, bratem i jego córką oraz synem drugiego brata. Na miejscu byliśmy niecałe 2 godziny później. Przed biurem zawodów zastaliśmy już kolejkę zawodników, w której spędziliśmy około 20 minut. Pogoda wyglądała niepewnie, na niebie ciemne chmury oraz cały czas dokuczał nam chłodny wiatr. 20 minut wystarczyło, by już nieco zmarznąć. W pakiecie startowym dorośli otrzymali koszulki, kubeczki przypominające shakery oraz piwo, dzieci natomiast zamiast piwa otrzymały szklankę, plasterki z bohaterami kreskówek oraz chrupki. Pozostały czas przed pierwszym startem spędziliśmy na spacerze po trasie i grzaniu się w samochodzie. Zawody rozpoczęły się o godzinie 10:00, biegiem na dystansie 100m, w którym udział wzięło trzech zawodników. Najmłodsi w pełnym składzie trafili na podium. Następnie po kilkunastu minutach przerwy ruszały kolejno dystanse 800m, 1 km i 3,1km.
W tym ostatnim wystartowała moja dzielna bratanica, klasyfikując się w połowie stawki.
W przedostatnim biegu (9,3km), tj. fitness, brać udział mogli jedynie zawodnicy w wysokich butach oraz kółkach max. 90mm. Dla mnie, mojego brata oraz bratanka był to już czas rozgrzewki przed naszym starciem. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, że zapomniałam gumek recepturek. Z każdym okrążeniem zamierzałam schować do kieszeni jedną z nich. Miała to być moja metoda liczenia przebytych okrążeń. Wpadłam jednak na szybko na coś innego. Przypięłam do ochraniacza na nadgarstki 7 agrafek, żeby po każdym okrążeniu jedną odpinać i mieć pewność że się nie pomylę. Ten sposób nie należy jednak do najwygodniejszych :S
Start naszego wyścigu wyznaczony był na godzinę 12. Najpierw oczywiście wystartowali panowie, chwilę później zostałyśmy poproszone o ustawienie się na linii startu. Szybka pogadanka z innymi zawodniczkami i oczekiwanie... Chwilę później słyszę „3,2,1… buuum!” Pistolet wystrzelił, a my ruszyłyśmy. Pierwsza prosta bardzo przyjemna, gładki asfalt, wiatr wiał w plecy. Potem dość ostry aczkolwiek szeroki zakręt w lewo. Następnie jechałam lekko pod wiatr, więc musiałam się skulić, by móc złapać przyzwoite tempo. Chwilę później dojechałam do odcinka, na której była ‘tarka’, rolki wpadły momentalnie w drgania, a intensywne wibracje odczuwalne były na całym ciele. Na asfalcie dostrzec można było wymalowany kredą wielki napis „OSIECZNICA” :D. Trafne spostrzeżenie, pomyślałam 🙂 (Ci, którzy mieli okazję pojechać w Osiecznicy wiedzą, w czym rzecz 😉 )
Starałam się trzymać zamierzoną prędkość, ale z każdym przejechanym metrem nogi bolały mnie coraz mocniej. W pewnym momencie miałam jej już dość, zwolniłam tak bardzo, że prawie się zatrzymałam. Przeszła mnie wtedy myśl „nie dam rady, rezygnuje”. Kawałek dalej zauważyłam, jak jakiś zawodnik właśnie wstawał z trawy i ruszał dalej, potem ktoś mnie wyprzedził i wtedy pomyślałam „nie ma co, chociaż spróbuję” . Wolniej, ale systematycznie jechałam do przodu, aż dotarłam do końca porowatej nawierzchni. Asfalt nie stanowił już problemu, był gładki, ale za to na kolejnym odcinku jechaliśmy już pod wiatr. Ten mocno nas spowalniał. Takie warunki były aż do kolejnego mocniejszego zakrętu, po którym gładka droga prowadziła prosto do linii mety. Pierwsze okrążenie za mną… jeszcze tylko 6, pomyślałam.
Na kolejnym okrążeniu dołączyła się zawodniczka Jagoda. Było mi bardzo miło pojechać z kimś w grupie. Zauważyłam też, że wiedziała, którędy przemieszczać się po odcinku z ‘tarką’, więc stała się moim przewodnikiem. Był to też moment, kiedy już stresik lekko ustał, więc mogłam skupić się na jeździe, a tarka z każdym kolejnym okrążeniem wydawała się być mniej uciążliwa.
W czasie trwania całego wyścigu publiczność mocno nas dopingowała - dzieci wznosiły radosne okrzyki, a starsi bili brawa. Przed wyścigiem zdecydowałam się nie brać ze sobą żadnych napoi, więc ostatecznie musiałam wziąć wodę od stojącej u boku trasy obsługi. Żeby nie tracić cennych sekund, trzeba to było zrobić ‘w biegu’. Mniej więcej w połowie wyścigu zdublował mnie brat, który właśnie zasuwał w pociągu.
Na ostatnim okrążeniu powrócił stresik, gdyż zaczęły mnie łapać silne skurcze. Zmęczenie nieustannie dawało o sobie znać. Momentami przestawał mnie interesować wynik i miejsce na liście, chciałam po prostu odsapnąć. Miałam już obawy, że polegnę na sam koniec. Linia mety była jednak coraz bliżej, więc ostatnie metry mimo wszystko starałam się przejechać na najwyższych obrotach. Dotarłam! 😉 Chwilę później przyszedł sms, że zajęłam 42 pozycję wśród uczestniczek 🙂
Na koniec ze swojej strony również chciałabym pogratulować wszystkim biorącym udział w zawodach w Grodzisku i Krakowie! 😉
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Dzięki za relację i gratulacje. Także zaprzyjaźnienia się z tarką. 🙂
Zauważyłem, że z czasem mniej przeszkadzają przeszkody i wibracje, ale zawsze jest taki punkt przegięcia ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Punkt_przegi%C4%99cia) że już się nie da i stopy drętwieją. W Osiecznicy tak było na tym krótkim odcinku w lesie... :whistle:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Odwróć tabelę i Szanowna Ania_09 na czele B) 🙂 ;). (Bez żadnej złośliwości :). Raczej z zazdrości 🙁 ).
Hmm, trochę nie rozumiem, czego tu zazdrościć? :unsure: 😛
... Dotarłam! 😉 Chwilę później przyszedł sms, że zajęłam 42 pozycję wśród uczestniczek 🙂
Na koniec ze swojej strony również chciałabym pogratulować wszystkim biorącym udział w zawodach w Grodzisku i Krakowie! 😉
🙂 😉 .
"Nawet najlepiej wykonany trening jest niczym w stosunku do najgorszego wyniku w ukończonych zawodach" B) . W swojej kategorii Byłaś w pierwszej 10-tce.
btw
Niewielu Szanownych Facetów ma szanse na taki wynik (w swoich kat.).
DOBRANOC 🙂
Relacja eleganciara i więcej luziku 😛 .
Dzieki wielkie za relacje 🙂
Na asfalcie dostrzec można było wymalowany kredą wielki napis „OSIECZNICA”
Dodalby świętej pamięci Osiecznica... 😉
W Osiecznicy tak było na tym krótkim odcinku w lesie...
Mnie tam z raz czy dwa prawie zatrzymalo...
Przeszła mnie wtedy myśl „nie dam rady, rezygnuje”. Kawałek dalej zauważyłam, jak jakiś zawodnik właśnie wstawał z trawy i ruszał dalej, potem ktoś mnie wyprzedził i wtedy pomyślałam „nie ma co, chociaż spróbuję” . Wolniej, ale systematycznie jechałam do przodu, aż dotarłam do końca porowatej nawierzchni
Ogromne gratulacje 🙂
Linia mety była jednak coraz bliżej, więc ostatnie metry mimo wszystko starałam się przejechać na najwyższych obrotach. Dotarłam!
Gratulacje jeszcze raz 🙂 To co powyzej zostanie, wynik to tylko mala czastka 🙂
Brawo !
Po Waszych relacjach mam coraz większą ochotę poszerzyć "rewir startowy" i jednak zaplanować kilka wypraw na południe :woohoo:
Gratuluję wszystkim i dzięki za relacje :). Dobrze rozumiem, że nikogo z forum nie było w Grodzisku Wielkopolskim, czy jakiś wpis przegapiłem?
To Ty żes krzyczal do nas na trasie? 🙂
To ja, miło było spotkać, mój pierwszy maraton zaliczony.
Późno zacząłem, rolki pierwszy raz na nogach w wieku 49 lat i ogólnie od dwóch lat jeżdżę.
To Ty żes krzyczal do nas na trasie? 🙂
To ja, miło było spotkać, mój pierwszy maraton zaliczony.
Późno zacząłem, rolki pierwszy raz na nogach w wieku 49 lat i ogólnie od dwóch lat jeżdżę.
Nigdy za późno. Właśnie się wczoraj dowiedziałem, że kolega co obsadza wszystkie pudła w Polsce w M60 zaczął dobrze po 50. Kwestia starań i uporu. Oślego
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Nigdy za późno.
Dokladnie 🙂 Choc w praktyce podejscie takie wymaga pewnej pracy 🙂 Albo jakiegos dramatycznego wydarzenia i zmiany w akcie desperacji, a nie inspiracji, czego nie zycze.
Kwestia starań i uporu. Oślego
Raczej zaangazowania, konsekwencji, wykorzystania silnych stron i serca do tego co sie chce. Oraz dzialan opartych na skutecznosci. Skuteczne - robie dalej, nieskuteczne - zmieniam; elastycznosc, wyciaganie wnioskow, dzialanie 🙂 Raczej osła za totem bym sobie nie wybrał 😉 Takze Kazek103 jeszcze raz gratulacje podejscia 🙂
kolega co obsadza wszystkie pudła w Polsce w M60 zaczął dobrze po 50.
Kwestia tez jakie miał sportowe "tło". Co robil zanim doszedl do tego "po 50" 🙂 Heniek, o ile pamietam, zaczal tak majac ok. 45 lat, albo wiecej, nie pamietam. Tylko ze byl wojskowym wf-ista, wiec wysportowanie na ponadprzecietnym poziomie mial, nomen omen, "z urzedu" 😉 Pozostala technika jazdy.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: alexandriasampl Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte