Jazda szybka, długie dystanse, zawody i inne (:
Cracovia Maraton na Rolkach - dla mnie to również 8 start w tej imprezie 🙂 Za każdym razem jest to nowe doświadczenie, nowa przygoda, nowo poznani ludzie. A nawet bardzo dobrze znana trasa, większość czasu trenuje właśnie na Błoniach, potrafi czasem podczas zawodów zaskoczyć 😉 Oczywiście są też "starzy" znajomi, spotkania i rozmowy, przed i po starcie. Wszystko to razem sprawia, że biorę w tym udział. Sam start owszem, też się liczy - fajnie byłoby mieć sprzyjające warunki pogodowe, zrobić nową życiówkę. Niemniej sprawdzenie się w tych warunkach jakie akurat są, daje większą satysfakcje. Nawet jeśli miało to być tylko dojechanie do mety. Choć warto jednak powalczyć do samego końca i chyba nie muszę mówić, że główna walka odbywa się tu ze samym sobą. Podczas tegorocznego CM upadłem na 4 okrążeniu. Mam na trasie swoją "piętę Achillesową" w postaci długiej rysy na alejce wzdłuż Rudawy. Dwa lata temu, w tym samym miejscu, również w początkowej fazie maratonu rysa mnie powaliła. I mimo, że miejsce jest mi bardzo dobrze znane, mimo, że uważam tam ile mogę, to jednak w warunkach wyścigu: dublowania, jechania tuż za kimś, po prostu się zdarzyło. Tym razem o wiele bardziej gwałtownie i mocniej spotkałem się z asfaltem. Na szczęście obrażenia umożliwiały dalszą jazdę. Miałem też to szczęście, że chwilę potem podjąłem współpracę z zawodnikiem z KKSW Krak. I bardziej mi pomogło to jego towarzystwo w sposób mentalny, niż fizyczny. Tegoroczny czas aprobuje, cenne doświadczenia zachowuje i tylko jestem nieco ciekaw jak by to było, gdyby nie upadek, gdyby nie mokra nawierzchnia...no cóż może za rok się dowiem 😀 I zapraszam do udziału w kolejnym CM na Rolkach - 25 kwietnia 2020 🙂
Ja mam te cztery po prawej - ciekawe, że zapamiętałem tylko tego kalosza z 2016. Dwa następne jakoś tak zupełnie nie zapadły mi w pamięć... :huh:
No i oczywiście: gratuluję! Także hardości ducha, bo co innego jechać po dżentelmeńsku, w komfortowych warunkach, przy kawusi, a co innego poharatany, po śliskim i pod wiatr!
Moje uznanie! 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Raczej osła za totem bym sobie nie wybrał 😉
Jakbym był rozsądny, to dawno znalazłbym sobie hobby o szybszej "stopie zwrotu".
Tutaj potrzeba jest dużej cierpliwości i długoletniego zaangażowania.
Ośli upór. Mi pasuje 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
dla mnie to również 8 start w tej imprezie
Welcome aboard!!! I gratulacje 🙂
Niewazne ile razy upadniesz, wazne ile razy sie podniesiesz 🙂 Do jutra 🙂
Ośli upór.
Osiol, moze i wytrwale, ale stoi w miejscu...
Ośli upór.
Osiol, moze i wytrwale, ale stoi w miejscu...
Może i tak to z boku widać, ale i tak nie odpuści. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Czasem warto odpuscic upieranie sie przy nieskutecznym podejsciu 🙂 Parafrazujac Wolodyjowskiego, przeto ja innego zwierzaka za patrona obrac sobie wole 🙂 PS. Swoja droga bardzo ciekawy mechanizm z ktorego o sobie mozna sie bardzo duzo dowiedziec: identyfikacja. Zobacz sobie z kim, czym sie identyfikujesz, podziwiasz itp. bohaterowie fikcyjni i postacie relane, zwierzaki - masz na tacy sporo informacji o sobie 🙂
Dziś kierunek trasa Nowy Targ Trstena 🙂 W koncu po latach. Ja pewnie mocno rekreacyjni bo w sopbote hurricane heat i raczej trzeba sily gromadzic 🙂 Tak czy tak relacja z odcinka, ktory zalicze bedzie 🙂
Zrobiłem sobie kwiz "Jakim zwierzęciem jesteś".
Wyszedł mi delfin.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zrobiłem sobie kwiz "Jakim zwierzęciem jesteś".
Wyszedł mi delfin.
Szybko zmień na tygrysa. (Zanim Sz. Sz. powie że "wyszedł Mu tygrys).
Szanowny Aleksander Doba napisał w książce Dominika Szymańskiego: "NA OCEANIE CISZY. Biografia A.D., który przepłynął Atlantyk": "lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż sto lat jak owca"
B) 🙂 😉 .
Btw
A ja se czytam, co napisano w ciągu ost. kilku dni 🙂 .
"lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż sto lat jak owca"
Jeden dzień mija strasznie szybko...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
"lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż sto lat jak owca"
Jeden dzień mija strasznie szybko...
Podobnie jak sto lat.
Dzisiaj "pochowałem" żółwia. Był z nami prawie 30 lat. Nigdy nie chciał ze mną pogadać.
Bo w zasadzie o czym ?
"ON "od 200 mln lat, "ja" od 200 tys.
Dzisiaj "pochowałem" żółwia. Był z nami prawie 30 lat. Nigdy nie chciał ze mną pogadać.
Bo w zasadzie o czym ?
"ON "od 200 mln lat, "ja" od 200 tys.
Kondolencje.
Ja rozumiem, że zwierzątko w domu, ale iguany nie kupuj.
Taka historia z internetów... Gość dostał iguanę. Taką dużą jaszczurkę. No i zaraz na drugi dzień jak coś jej tam robił dziabnęła go w palec. Już chciał ją wyrzucić, ale widzi, że ona tak na niego tępo patrzy, jakby się jej przykro zrobiło. Pomyślał, że obudziło się w niej sumienie, tym bardziej, że od tej pory chodziła za nim jak pies. I tak przez cały dzień.
Wieczorem wyczytał, że ten gatunek iguany jest jadowity, ale tak mizernie dosyć. I jak dziabną to chodzą za ofiarą i czekają aż padnie, żeby wreszcie mogły coś przekąsić.
Także tak.
Jakie ja mam teraz jazdy z tym szczeniakiem... :blink:
PODOBNO z tego wyrastają. Dobrze, bo więcej niż kilka miesięcy, to by było nie do wytrzymania. :angry:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Historia z iguana... B) :laugh: :silly:
Jakie ja mam teraz jazdy z tym szczeniakiem...
Widze takie opcje:
- to jest Wasz pierwszy i ostatni pies,
- to jest Wasz pierwszy pies, ktorego nie wyszkolicie; jesli nie ostatni to wyszkolicie drugiego bo "nigdy wiecej" niewyszkolonego,
- to jest Wasz pierwszy pies, ktorego wyszkolicie (dosc rzadki przypadek)
Powodzenia 🙂
Trasa Nowy Targ-Trstena
Kasia, Sebastian i ja. Oni w trybie treningowym ja w rekreacyjno-spacerowym. Takze oni pojechali, a ja kontemplowalem. W sobote hurricane heat to raz, a dwa, za malo w tym roku jezdze zeby w jednym tygodniu robic dwie tak dlugie jazdy jak CM w sobote i we srode 70 km. Za duzo. Takze zrobilem moze lekko ponad 40 km dojechawszy w trybie spacerowym do granicy i ciut za nia.
Trasa bajka. Asfalt idealny. Przestrzen, widoki, lekko pofalowana. W slowackiej czesci bardziej. Z racji ze wytyczona na bylej trasie kolejowej to z zalozenia nie ma: ostrych zakretow i mocnych zjazdow/podjazdow. Kilka przejazdow przez uczeszczane drogi, tak trzeba sie zatrzymac i patrzec czy cos nie jedzie. Otwarte przestrzenie wiec mniej lub bardziej wieje, prawdopodobnie zawsze.
Pierwsze km, jeszcze ich widze 🙂
Tu juz znikają 🙂 Znaki przed przejazdami mowia ze to droga wylacznie rowerowa, wiec gdyby trafic jakiegos puryste PoRD to mialby pewną racje piekląc się na pieszych we wszelkiej postaci.
Pozostalosci stacyjek kolejowych 🙂
Kilka mostów na trasie. Deski ktore przyprawiaja o dreszcze - takie cuś a'la tarka 😉
Cisza i spokoj, jesli nie liczyc pierwszych kilku/kilkunastu km idacych wzdluz dosc ruchliwej drogi.
Przejscie graniczne 😀 Tu sie zatrzymuje na sjeste i postanawiam powoli wracac liczac ze mnie dogonia pod koniec trasy.
Widok na gory dzis byl sredni, jednak postanowilem spocząć w rowie i się nim napawac. Nie polezalem dlugo bo Kasia z Sebastianem dosc szybko wracali, wiec wygrzebalem sie i pojechalismy we dwoje razem, Sebastian pocisnal do konca.
Podsumowujac - na rolki bajka 🙂 Ogromnie polecam 🙂 Asfalt idelany w PL, na Slowacji torche bardziej chropowaty, ale tez ok. Zadnych dziur itp. Z raci niepewnie wygladajacej pogody ludzie zaczeli pojawiac sie na trasie tak ok 11:30-12, generalnie warto zaczynac tam wczesniej.
Sz: to nie jest pierwszy pies dla mojej Żony, co nam daje niejakie szanse 😉 Na formalny trening będzie czas w odpowiednim wieku. Na razie jeszcze nie. Zwykłe uczenie co wolno i nie wolno jest bardzo zajmujące.
Gratuluję wycieczki! Na pewno sobie taką zrobię, tylko jeszcze nie wiem kiedy 🙂
Jak jutro będzie dobra pogoda, to coś tam wyskoczę na rolunie, ale trzeba się będzie zaszyć w ogrodzie, bo nie wygląda dobrze.
Taki koszt posiadania ogrodu.
Z drugiej strony... nie wyobrażam sobie takiego szczeniaka w bloku. Tutaj widzę, że chodzi i szuka gdzie sobie ulżyć to momentalnie wypad do ogrodu. Już momentami widzę, że łapie się na tym, że w domu nie robimy byle gdzie. Ale to ciągle mały szczeniak i jeszcze mocno przecieka.
Panele w salonie będą do wymiany. Tak sądzę...
70 km w 3:15 to wychodzi pod 22 km/h. Niby niedużo, ale... samemu mogłoby być trudno. Współpracując na pewno łatwiej.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Jakie ja mam teraz jazdy z tym szczeniakiem... :blink:
PODOBNO z tego wyrastają. Dobrze, bo więcej niż kilka miesięcy, to by było nie do wytrzymania. :angry:
Miałem w sumie 5 psów. Z obecną żoną 3, w tym 2 rasowe (Chart Polski i nawet parę razy na wystawy jeździłem 😛 ) i wszystko fajnie, ale .... O ile w domku jest super bo psy można z domu na ogród wypuścić to w bloku masakra. W deszczu kto chętny? Obecnie mam 2 koty rosyjskie niebieskie i jestem zakochany. Zakochanie trwa już rok i się pogłębia. To jest idealne zwierzę dla mnie i jeszcze mnie jeden wybrał, a wybranie przez kota to tylko kociarze wiedzą o co chodzi 😉
Ps. Charty żyją max.13 lat,nasze dożyły 11 lat i to najdłużej z miotu. Żal ogromny. Kochałem te psy
70 km w 3:15 to wychodzi pod 22 km/h. Niby niedużo, ale... samemu mogłoby być trudno. Współpracując na pewno łatwiej.
Pamietam ze na 84mm 70km w krakowie robilem solo w 3:39, na setkach poszlo 2:54 chyba. Na 100mm jechalem tylko raz. W dobrze wspolpracujacej grupie to mysle ze 2,5h jest realne.
Ta trasa jest inna, jednak delikatnie pofalowana no i pewne jest ze wiatr raczej bedzie.
Sportowo się nie wypowiadam bo jeżdżę cały czas rekreacyjnie :). Natomiast jak chodzi o zwierzaki to mamy psa wielorasową suczkę wziętą 2 lata temu z tarnowskiego azylu (bardzo mądra psina,ale mieszka w budzie na podwórku 🙂 ) ,15 kur trzymanych wyłącznie dla jaj,mają u mnie dożywotni wikt i utrzymanie 🙂 ,3 koty dachowce najmłodszy ma 10 dni i żółwia czerwonolicego który jest ze mną od 25 lat czyli 3 lata dłużej niż żona :woohoo: .Mam ochotę nabyć jeszcze dwie kozy mleczne ,ale małżonka stawia opór ,chyba jest zazdrosna :laugh: .Pies i koty do domu wpadają z wizytą ,ale mieszkają i śpią w budzie i garażu .Lubię zwierzaki ,a dbanie o nie mnie odpręża i cieszy .
Jazda w zawodach jest OK, ale odkąd stałem się głównym zarządcą czegoś takiego (nie właścicielem):
, to mogę Tobie tylko pozazdrościć, że Masz coś podobnego na co dzień 🙂 .
BTW
W stawiku (zresztą "wydłubanym" przez piszącego) nie tygrysy ani rekiny, tylko krasnopióry dostarczane przez Sąsiada, a w piecu spalane tylko wysuszone drewno liściaste, gdy temp. na zewnątrz spada poniżej 0st.C .
Nie ma tam stałych zw. domowych, ale multum dzikich, kotów, wiewiór, żab, ptaków, .... i kretów, które nawet mi nie przeszkadzają odkąd elegancki, angliczański trawnik stał się kwitnącą łąką (z przewagą stokrotek) B) 🙂 😉 .
Sie wie Sz. Sz., ze nasze o.t. podciągamy pod ... i inne (:. B) 🙂 ;).
Wspomniałeś o kretach i tak mi się przypomniało:
"- Bo kiedy Zbójcerz dumnie kroczy, to nawet kret wytrzeszcza oczy!"
:laugh:
Co za czasy, żeby dzieciaki miały komiks jako lekturę OBOWIĄZKOWĄ!
Ja rozumiem... Nad Niemnem, czy Nędzników... Ale komiks? Przecież od tego momentu komiksy im się kojarzą z opresją... :unsure:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: sophiaconnibere Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte