Kicking asphalt 2018
Wow! Co tu się dzieje!...
https://www.youtube.com/watch?v=phVfjDB10KA
Co za ugięcie!
BTW. Kółka 76mm na szynie 3x110. :laugh: :laugh: :laugh: :laugh:
Defcony miałem, wprawdzie RTSy ale twardość podobna. Najlepiej amortyzujące i pochlaniajace energię odbicia kółka jakie miałem. Jednocześnie straszne śliskie. Fajne na jakieś nightskatingi ale na codzień strasznie wolne były.
A propos przygotowań do zbliżającego się Sierpniowego miałem dzisiaj niefart. Zaliczyłem najbardziej spektakularną glebę na rolkach w mojej karierze. Jestem świeżo po urlopie gdzie pojeździlem trochę po Słowacki Polskich ścieżkach rowerowych w górach i niestety obficie raczyłem się Złotym Bażantem. Formy już nie poprawię ale technikę, zwłaszcza taką na zmęczeniu ćwiczyć można. Wieczorem na Stadion i dawaj interwaly żeby nogi spalić a potem miały być ćwiczenia. Na Stadionie zawsze będzie taki moment gdzie z jazdy pod przechodzi się do jazdy z wiatrem. No i tam zacząłem się napedzać. Jest taki moment, kiedy jedziesz na zew krawędzi wychylony na zewnątrz i delikatnie prostujesz nogę niejako odpychajac się pod siebie. Próbowałem sobie to odepchnięcie akcentować i właśnie wtedy lewa rolka uslizgnęła się pode mnie. Miałem wiele różnych przygód, dziura, patyk, kamyk czy jakiś mój błąd i zawsze jakoś się wyfarciłem a tu ułamek sekundy i sru lewym biodrem o asfalt i jeszcze się poturlałem a to przy niewiele ponad 30 na godzinę. Straty ludzkie bolesne ale niegroźne natomiast but przetarty do kompozytu i klamra w drzazgi. Mam nadzieję, że Krzysztof Plich szybko wyśle bo jeszcze potrenować warto.
Joca666, upadek przy 30km/h+ to nie żarty. Cieszę się, że nic poważnego Ci się nie stało.
Joca - o ile od patyczka, kamyczka czy po prostu potknięcia da się uratować... to jak już zewnętrzna noga ślizga się do wewnątrz przy takim wychyleniu to już nie ma ratunku niestety 🙁
Dobrze, że bez większych urazów się obeszło. Jednak przetarcia bardzo potrafią uprzykrzyć życie - zwłaszcza w upały. Najgorsze jest tarcie odzieży....
Polecam bardzo bardzo opatrunki aqua-żelowe. Dokładnie takie jak na zdjęciu. Występują w różnych wymiarach i kształtach , małych, dużych, okrągłych, kwadratowych... Duży można też dociąć do przyjaźniejszego rozmiaru
Wymagają też jakiegoś "trzymacza" w formie bandażu lub plastra bo same w sobie kleju nie mają.
Niech Cie też nie przerazi ich grubość (około 5mm) na ranie spisują się idealnie. Dodatkowo, jeżeli przed aplikacją potrzymasz w lodówce dają fantastyczne uczucie chłodzenia :woohoo: :laugh: Sam stosowałem po przecierce i z czystym sumieniem polecam. Rana goi się fajnie i bez babrania. Opatrunek można trzymać dość długo - mi się zdarzyło prawie 48h na jednym, bo akurat nie miałem na podmiankę. Dostępne w aptekach, choć nie we wszystkich 😉
Szybkiego powrotu do zdrowia!
Dzięki
30 bo z wiatrem było 😉
Poza otarciem sporym na zadku reszta zadziwiająco dobrze. Właśnie wracam od kumpla chirurga, coś podobnego mi dał, mam nadzieję że jeszcze przed Sierpniowym da się pojeździć bo na maraton to i z dziurą w d...e jadę 🙂
fasol - nie znam tego aqua-gelu, rozumiem że ten opatrunek nie "klei się" do rany?
To taka sztywna galaretka. Sama się nie trzyma. Położyć można na nią gazik i przykleić plastrem dużym. Ale faktycznie zapominasz o otarciu, póki nie usiadziesz 😉
Joca: wyrazy, pozdrowienia i pocieszenia!
Z takiej sytuacji nie idzie się wybronić.
Chyba, że jest się obcym i szybciutko wypączkuje trzecią nogę z zewnętrznego biodra, co jak rozumiem nie wyszło. 😉
Opatrunki AquaGel są super! Może nawet zdążysz się zagoić przed maratonem. 🙂
Można powiedzieć że to jest ciężka artyleria na niezakażone otarcia.
Na zakażone używamy wynalazków typu Atrauman, czyli związków srebra na siateczce.
Najlepiej to przykleić Granuflexem.
Właśnie Granuflex bym przylepił w miejscu tego typu, żeby zabezpieczyć ranę i żeby goiła się "na mokro".
Gorszym od tyłka miejscem na otarcie jest chyba tylko biodro... Nie sposób przestać nim ruszać 😉
Przy takim uślizgu jak opisujesz zazwyczaj to biodro obrywa.
Nie miałem "przyjemności" i nie palę się, bo widziałem, a dodatkowo kolega ze szczegółami opisywał detale. :dry:
W każdym razie opatrunki "mokre", koloidowe to jest to! W miejscu, które się cały czas zgina gojenie typu suchego, z wykształceniem strupa - słabo działa.
W bonusie najczęściej po mokrym gojeniu nie zostaje blizna 🙂
Dobra, teraz o dzisiejszym treningu.
Miało być długo i w dobrym tempie. Nie wyszło... :unsure:
Zakończyło się 30km. Dodatkowo siadła mi psycha. :whistle:
Nie ma co liczyć, że będę gotowy na podbój M60. Może M70+. Ale tylko może... :blink:
No bo zagadałem do gościa, dorosłego, tak z 15 lat ode mnie starszego, którego widziałem nie pierwszy raz na Błoniach, jak wykonuje cruising w bardzo ładnej pozycji, z przyzwoitą prędkością i pomarańczowo-białą koszulką Roll'Athlon 103 z 2014 roku. Pogadaliśmy o wspólnych znajomy, gdzie tu można trenować, a potem się okazało, że gość jest dla mnie za szybki... Ale to jeszcze nic! Krzywi nogi, jedzie cały czas na wewnętrznych częściach kół i dalej jest dla mnie za szybki.
W pewnym momencie zapytał: "- Czemu Ty jesteś taki wolny?"... No w mordeczkę... :S :pinch:
Dobre pytanie. :huh:
Waży 2/3 tego co ja. Więc mniejsze tarcie.
Jest ode mnie sporo niższy i dodatkowo pięknie się składa w dół. Ja tak nie robię i jestem duży.
Efekt: przy takim samym kroku z 15-20 cm więcej przejeżdża.
Dołujące...
Tak, wiem. Jak on jechał ten Roll'Athlon to ja pewnie pierwszy raz stałem na rolkach.
Praw fizyki się nie oszuka! Jak to Eddy Matzger powiedział: trzeba swoje przysłowiowe 10 000 h wyjeździć.
Może to i dobrze, że mi się taki zimny prysznic zrobił.
Z większym respektem podejdę do maratonu za tydzień.
Postępy postępami, ale jeszcze dużo pracy przede mną.
EDIT: Z ciekawości przegrzebałem statystyki Endo - jaki mam przelot na rolkach. No i wychodzi, że niedługo mi pyknie 5000 km i przejechałem to w jakieś 360 godzin.
10 000 godzin? Srsly?! :huh: :dry: To jest 416 pełnych dób... No, akurat na podbój M70 zdążę...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Granuflex świetny - raz wpadło mi kółko w szczelinę pomiędzy kostką, efektem było obite biodro i zdarta porządnie skóra. Zaczęło się brzydko babrać - pękające strupki. Przyklejony Granuflex na 4-5 dni zrobił dobrą robotę. W zasadzie nie ma śladu. A przy okazji - obicia takie w miejscach udo, biodro, tyłek trzeba kontrolować, czy się krwiaki jakieś nie robią głęboko (ja karnie robiłam usg).
EDIT: Z ciekawości przegrzebałem statystyki Endo - jaki mam przelot na rolkach. No i wychodzi, że niedługo mi pyknie 5000 km i przejechałem to w jakieś 360 godzin.
z ciekawości sprawdziłam swoje - szkoda że przejechane km nie zawsze przekładają się na wyniki 🙂 (mam prawie 7500 km)
No to tak pomiędzy biodrem a tylkiem jest, na szczęście przy poruszaniu nie dokucza za bardzo. Generalnie po ciężkim poranku jest lepiej, może skuszę się na jakieś kilometry jak się ochłodzi.
z ciekawości sprawdziłam swoje - szkoda że przejechane km nie zawsze przekładają się na wyniki 🙂 (mam prawie 7500 km)
No brawo! 🙂
Może to mało odkrywcze, ale żeby jeździć szybko, trzeba jeździć szybko 😉
To oznacza zupełne przeciwieństwo długich, spokojnych jazd.
Trzeba się strasznie utyrać, żeby odkrywać, że praktycznie nic to nie dało.
I tu jest kruczek pogrzebany: nic nie ginie, każdy trening oddaje.
Ale kiedy poczuje się inną jakość - trudno powiedzieć.
Obserwacja moja: są ludzie z talentem do rolek. Ci zasuwają szybko od początku. Różnica po przepracowaniu wielu godzin i dni jest taka, że z czasem muszę mieć coraz słabszą lornetkę, żeby zaobserwować jak mijają metę. 😉
W takie dni jak dzisiaj przypominam sobie prelekcję Eddyego Matzgera przed maratonem w okolicy Disneylandu, chyba 2003. Opowiada o swoich początkach. Jak wszyscy przyjeżdżali daleko przed nim. Jak czuł się odrzucony i smutny. Ale potem, powoli, powoli, coś zaczęło się zmieniać i przyjeżdżał coraz bardziej z przodu. 🙂 Potem wygrywał. No tak daleko bym nie snuł planów :laugh: Wystarczy mi jak będę przyjeżdżał w głównej grupie, a to jest o niebo łatwiejsze niż wygrana 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Generalnie po ciężkim poranku jest lepiej, może skuszę się na jakieś kilometry jak się ochłodzi.
Jeszcze chyba nie czujesz pełnego efektu stłuczenia. Miej baczenie, bo możesz się w złym momencie zorientować, że nie jesteś w stanie wykonać jakiegoś potrzebnego ruchu.
Ale fakt: nie ma to jak wejść z powrotem na konia po upadku. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wspomniałem Eddy'ego Matzgera.
W swoim czasie był mistrzem i koniec. 🙂
Ale dodatkowo nie byłby sobą, gdyby nie objeżdżał wszystkich z "jajem". 🙂 :laugh:
Montreal 2004
https://www.youtube.com/watch?v=XZTqr1NPn_k
Ja tam nie wiem, ale na miejscu tych z pociągu, byłbym strasznie wqwiony, gdybym widział jak Eddy zasuwa dookoła z kamerą szukając dobrych ujęć, a my się tutaj produkujemy wyciskając wszystkie waty z ud. A on jak owczarek dookoła stada! :laugh:
Przegigant! B)
I po tym wszystkim urywa się i kończy sam w czasie 1:13... :ohmy:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dość tego!
Mam już serdecznie dosyć bólu i otarć! Ciągłego zastanawiania się, czy uprawianie hobby nie skończy się deformacjami stopy! :S :angry:
Tak, chodzi o lewego buta. :whistle:
Tego, który rozciągałem z Robertem pod koniec października i w którym jeżdżę od tamtego czasu narzekając z lekka.
Wiedziałem już jak niewdzięczne jest wydłużanie przy pomocy własnej stopy.
Najbezpieczniejsze dla buta, ale: a) bolesne, b) no już to robiłem i było niewystarczające.
Więc tym razem zanabyłem prawidła do rozciągania butów.
O, takie:
Koszt około 30 zł.
Niestety nie są one wprost do użycia. Cholewka niskiego buta i tak jest za wysoka na tą konstrukcję.
Zrobiłem inaczej.
Po pierwsze rozmontowałem.
Po drugie zeszlifowałem ile się dało przednią część od dołu, bo Bolty są naprawdę niziutkie z przodu (co zresztą jest jedną z przyczyn problemów) i prawidło by nie siegnęło do końca. Ale nie wszystko, bo chciałem rozciągnąć też skórę na wierzchu.
Po trzecie zdjąłem kółka i sznurówki, wywlekłem jęzor na wierzch, żeby nie przeszkadzał.
Zapakowałem element roboczy na przód buta, piętę z prawideł wcisnąłem w piętę (elegancko siadła), a pomiędzy nie zapuściłem klocek sosnowy (pine block not attached).
No i do wora. A wór do drugiego wora. I gotować 45 minut. Instrukcja mówi 10-20 minut, ale już to ćwiczyłem, że instrukcja jest głupia i nie wie o czym mówi. Po 20 minutach karbonik jest dalej twardy jak serce blachary.
Dodatkowe 20 minut owszem robi różnicę. Żywica na osnowie karbonu musi zmięknąć na całej grubości buta. No to dla pewności pogotowałem 45 minut, dodatkowe 5 szukałem klina i młotka. Więc wyszło 50.
Ponieważ wyszło mi, że sam klocek za luźno wszedł, to jeszcze zapuściłem klin między prawidło, a klocek. To już wchodziło w bólach. Bez młotka by nie dało rady.
No to teraz 15 minut tak to sobie poleżało, potem rozebrałem, założyłem kółka, sznurówki, wstrzymałem oddech i włożyłem nogę.
Pierwsze wrażenie: ale tutaj jest miejsca! :woohoo: :laugh: B) Wreszcie więcej miejsca od góry!
Drugie wrażenie: nie dotykam palcami karbonu! :woohoo: :laugh: B)
Założyłem rolki. Potuptałem w miejscu, poturlałem się po kostce na podwórku.
Jest bosko! 🙂
Oczywiście dłuższa jazda zweryfkuje, ale jestem dobrej myśli. 🙂
Było to dawno zrobić! 😛
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Może to to... :dry:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Mogles wrzucic do niedzielnego rosolu :p
Prawidlo dobra rzecz. Tez chcialem kiedys kupic.
Ja poszedłem w model Challenge i jestem w szoku jakie to draństwo jest twarde i jednocześnie wygodne. Nie musiałem nic z nimi robić. Lewy drapał trochę po Ahillesie ale przeszło a do prawego po kilku jazdach zacząłem używać footiesa i jest idealnie. Oczywiście po 2 Godzinach stopy proszą o coś wygodniejszego ale żadnego bólu, otarć jedynie delikatne drętwienie.
Wczoraj nie wytrzymałem i nawinąłem 10 km. Ze średnią niewiele ponad 26. Fizycznie nie jest źle boleć zaczęło dopiero po ostygnięciu ale jaka blokada w głowie. Wychylenie na zewnątrz, czy głębokie odłożenie nogi pod siebie przerażające jak matura z matematyki ;). Mam wrażenie że cofnąłem się do wiosny z techniką jazdy. Znacie jakiś sposób na poprawę psychiki poza alkoholem oczywiście 😉
Znacie jakiś sposób na poprawę psychiki poza alkoholem oczywiście 😉
Spokój.
Brak pośpiechu i konsekwencja.
Powolne wdrażanie się do wychyleń.
Pewnie, że to trudne. 🙂
Dzisiaj nawinięte 26 km.
Co do buta to chyba mogę odtrąbić sukces! 🙂
Wreszcie!!!! B)
Ciekawostka - zrąbałem temat śniadania. Zapuściłem kaszę z mięsem, licząc że kasza po ugotowaniu szybko się strawi i da mi węgle. Nic bardziej mylnego.
Po 30 minutach jazdy trzęsły mi się ręce i nogi. Musiałem wciągnąć dwa batony na miodzie i odczekać 10 minut, żeby przeszło.
Takie posiłki dają długi czas wyzwalania cukru, ale bardzo powolny. Myślę, że ze trzy godziny może potrwać trawienie. Więc nie ma co na to specjalnie liczyć jeśli liczy się czas.
No i jestem na skraju przetrenowania.
Nie chce mi się wkładać już tyle serca w jazdę co poprzednio.
Mam ten tydzień żeby odpocząć.
Z drugiej strony: to wszystko jest zgodne z polską myślą szkoleniową! :laugh:
Noga wypoczęta jest pojęciem epizodycznym!
Rolka musi trzymać się nogi zmęczonej! 😛 😉
Zgodnie z powyższym najlepszy trening dzisiaj miałem po tym jak stwierdziłem, że nie mam siły i trzeba schodzić! :laugh: Wtedy się okazało jak ważne jest wydłużenie kroku i praca nad wychyleniem w tym wydłużeniu. Bez wychylenia będzie zmniejszenie prędkości.
No i w sumie, to nie męczy. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zgodnie z powyższym najlepszy trening dzisiaj miałem po tym jak stwierdziłem, że nie mam siły i trzeba schodzić! :laugh:
Często mam tak, że najlepsza jazda jest przy skrajnym wyczerpaniu... I tak zazwyczaj ostatnie kilometry jedzie mi się najlepiej. Może umysł wyłącza zbędne "systemy", przestajemy myśleć o problemach, o bólu, o pierdołach i skupiamy się na radości z jazdy B)
Zawsze się śmieję, że wszystkie problemy znikają gdy osiągamy 90% HRmax :woohoo:
Zgodnie z powyższym najlepszy trening dzisiaj miałem po tym jak stwierdziłem, że nie mam siły i trzeba schodzić! :laugh:
Często mam tak, że najlepsza jazda jest przy skrajnym wyczerpaniu... I tak zazwyczaj ostatnie kilometry jedzie mi się najlepiej. Może umysł wyłącza zbędne "systemy", przestajemy myśleć o problemach, o bólu, o pierdołach i skupiamy się na radości z jazdy B)
Zawsze się śmieję, że wszystkie problemy znikają gdy osiągamy 90% HRmax :woohoo:
Tak, wiem o czym mówisz 🙂
Też tego doświadczałem, ale nie zawsze się to udaje. :huh:
Pamiętam jeszcze z czasów męczenia się w speedmachine, które były zbyt luźne i zbyt miękkie, że musiałem się ostro urypać, żeby było mi wszystko jedno i dopiero wtedy pojawiały się wychylenia na zewnętrzną krawędź 😉 Bo było mi mniej więcej wszystko jedno 😉
Mam nadzieję, że teraz, jak już nie będzie mnie stopa napierniczać, długie treningi staną się łatwiejsze 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: cedricfurneaux9 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte