Kicking asphalt 2018
Proszę Państwa, w ciągu najbliższych dni proszę spodziewać się czegoś o tym cudzie:
Pytanie dnia: czy można kupić dobrego sprzęta do speedu za 200 zł? :huh:
(cena odkupu używanego)
Kto obstawia? 😉 Jakie propozycje? B)
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Juz czekam na relacje i testy, a patrzac na to jak spisaly sie lozyska za 80 groszy to kto wie... 🙂
Ja jestem mega ciekaw tej szyny... czy to prawdziwe Vi 3x125 czy Chińskie Vi 3x125 :woohoo:
A z kupnem tego sprzętu wyprzedziłeś mnie o jakieś 30 minut 😉
Czekam na relacje.
Jakby szyna Ci jednak nie podpasowała to daj znać B)
nie znam tego aqua-gelu, rozumiem że ten opatrunek nie "klei się" do rany?
Świetna rzecz. Przed 103 km we Francji mialem rozwalony pecherz po eskapadzie na Alpe d'Huez. Mielismy "galaretki" i zalozylem je przed 103 km na noge, ktora byla w takim stanie, ze normalnie bym tydzien nie ubieral rolek. "Żelka" i na to solidnie obandazowanie i dalo rade. 103 km przejechane bez bolu i pzede wszystkim pogorszenia stanu nogi. Działa naprawde rewelacyjnie. Gdzies u siebie pisalem o tym wiecej, jednak nie moge tego teraz znalezc, tak czy tak POLECAM.
Od dawna chodził mi po głowie pewien specyficzny trening.
Trochę się go bałem, odsuwałem.
Ale poczułem, że potrzebuję kopa!
Sprawa prosta: zjazd z wałów na tor dookoła toru kajakowego na Kolnej, ale z napędzaniem.
W ten sposób uczy się, że napędzanie przy dużej prędkości wygląda trochę inaczej.
Specjalnie dla uczczenia treningu wyjątkowo obułem na kolana G-Formy. Wziąłem w rękę flaszkę (jak mam glebnąć, to nie będe brał ulubionego bidonu, nie?), nie wziąłem batona (miało być szybkie i krótkie) i czołgam się na górę. Najpierw poćwiczyłem jakieś zwroty, zawroty, obroty. Wszystko, żeby wyczuć buta. Potem poczekałem, aż wszyscy przejadą, czy tam przejdą.
I lu babkę w czapkę! Rozpędzam się na wale i jaaaadę w dół!
Pierwszy zjazd nie udało się odpychać. Przyrost prędkości jest zbyt nagły, straszy. :dry:
Dojechałem rozpędem do tej małej górki na torze, zawróciłem i z powrotem pod górę.
Znowu jakieś delikatne rozjazdy. "- Teraz" - myślę sobie - "nie ma lipy, jedziemy!"
Odczekałem, aż będzie wolne, krótki rozpęd i jadę.
Najgorzej jest zacząć się odpychać. Trzeba najpierw przejść na jedną nogę i potem możemy rozmawiać. Tym razem było odpychanie, ale wyłącznie siłą własnych mięśni. Nie ma takiej opcji, aby przyspieszać na stromym zjeździe i jednocześnie elegancko się wychylać na zewnętrzną. No way! Ta górka jest za krótka na wyczucie tego zagadnienia.
Tym razem pociągnąłem na rozpędzie i górka na torze nie dała rady mnie zatrzymać. Trzeba było płużyć.
Dobra, trzeci raz. Ech, ciągle wydygany... Tym razem zjazd na dwóch z odpychaniem, ale leciutko przedłużona faza ślizgu.
Potem sprawdziłem jaką prędkość tam łapałem. GPS zapisywał 34, ale nie ma się co sugerować, to za krótki odcinek. Mogło być równie dobrze chwilowe 36 i 38.
Po trzech zjazdach koniec - przyjechał na tor kajakowy bus i zbierał śmieci. Ustawili się centralnie na końcu zjazdu z górki. Nie, no aż tak mnie jeszcze nie porąbało, żeby się przeciskać na wolnym metrze koło nich. Odwracam się i jadę na wały.
Poszło tam, a siam. Jadąc tam (w stronę miasta) narzekałem na wiatr. Ale część trasy udało się podpiąć pod bardzo fajną babkę na rowerze. Wcale nie było łatwo ją dojść, a była ode mnie sporo starsza. 🙂
Dojechałem do końca, wracam i nagle się okazuje, że wiatr w stronę "siam" jest trzy razy mocniejszy! Jak on to robi nie mam pojęcia! Powinien wiać w jedną stronę, a nie zawsze w ryj! :angry:
Nawet zagadałem wyprzedzaną rowerzystkę, jak to jest, że zawsze, w każdą stronę tutaj wieje w twarz?! Potwierdziła, ale powiedziała, że po drugiej stronie Wisły, w cieniu wzgórz wcale nie wieje.
Cenna uwaga 🙂
Przejazd potwierdził, że wytrzymałościowo jestem ok. Nie za bardzo to się na prędkość przekłada, ale solidne 22 km/h pod ten wiatr było i to bez zajezdni. Na więcej najwyraźniej nie mam co na razie liczyć.
Pamiętając z ostatniego razu, że na torze kajakarskim na stravie są jakieś rekordy do pobicia postarałem się przejechać ze trzy kółka tam szybciej. Najszybsze kółko wyszło 2:30, co dało mi 11 miejsce. Jakbym tak za namiotem jednak pojechał na zakręcie cały czas przekładanką, to by te dwie sekundy wciągnęło i byłbym top ten :laugh: Ale tam zawsze stoi kałuża (dzisiaj akurat nie, ale zostało po niej błoto i pył), jest szeroki i głęboki sznyt po kablu i jest ogólnie średnio. Może kiedyś będę bardziej ogarniał, to wtedy.
Poprzedni najlepszy czas z czasów jazdy na speedmachine to było 2:45. Więc mamy urwane 15 sekund na mniej więcej kilometrze nieprostej trasy.
Ku mojemu zdziwieniu lepiej się zakwalifikowalem na sprincie na Widłakowej, bo 6. :ohmy: To jest 200 metrów prostego asfaltu. O sekundę szybszy był tam Wojtek Baran :laugh: Chyba jednak nie starał się tam jechać jakoś szybko. Nie wierzę. 🙂
Ogólnie trening przyjemny, bardziej techniczny niż siłowy. I taki miał być.
Ochraniacze się nie przydały, na szczęście 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Z tą prędkością na zjazdach to mi się wydaje że trzeba się przyzwyczaić i znać trasę . Na Słowacji nigdzie nie było płasko albo podjazdy albo w dół. Najdłuższy zjazd z Suchej Góry do Trsteny ok 12 km. Jak pierwszy raz jechałem, to wyszło że dłużej zjeżdżałem niż jechałem pod górkę. Później smigalem w dół aż miło chwilami ponad 40 na godzinę zupełnie bez spiny. I zdecydowanie lepiej jechało się "odpychajac" choć właściwie nie było tam odepchnięcia tylko przechodzenie z jednej nogi na drugą niż sunąc jak narciarz na dwóch nogach.
Zależy jaki kąt nachylenia. Ja bardzo lubię jadąc z górki odpychać sie i zwiększać prędkość. Ale nie są to jakieś wielkie wzniesienia. Ze stromego bym się bał:)
Wrażenia są niesamowite, bo czuję lekkość odepchniecia i nie męczę się tak.
Moje wrażenia odnośnie ostrych zjazdów są takie:
- W czasie zawodów dobrze wykorzystać ten moment na chwilę wytchnienia i odpoczynku i nie "pedałować" a zejść nisko, oprzeć się o kolana i sunąć.
- Jeżeli już chcesz "pedałować" to dobrze jest wjechać na zjazd odpychając się. Czyli jedziesz normalnie na płaskim odpychając się regularnie i wchodzisz w zjazd dalej odpychając się. Ewentualnie zmieniasz częstotliwość odepchnięć
- Jeżeli już suniesz w dół to trudno jest zacząć się odpychać przy dużej prędkości, jeżeli cały zjazd jechałeś bez odpychania. Tak przy prędkości powyżej 35-40 km/h to pierwsze kopnięcie jest dość mocno niestabilne i ryzykowne, ale do zrobienia 😉
Powyższe przemyślenia na podstawie górki z Krokowej :woohoo:
Tomcat, jak działa Strava dla rolek? Wiem, że są tam odcinki i rywalizacje na nich dla kolarzy (KOM). Dla rolkarzy jest to samo i to rywalizacja łączona, czy wszystko oddzielnie? Wszystkie treningi synchronizuje z Endomondo, ale tamtejsze rywalizacje są takie sobie. Zastanawiam się, czy warto też tam się synchronizować?
Tomcat, jak działa Strava dla rolek? Wiem, że są tam odcinki i rywalizacje na nich dla kolarzy (KOM). Dla rolkarzy jest to samo i to rywalizacja łączona, czy wszystko oddzielnie? Wszystkie treningi synchronizuje z Endomondo, ale tamtejsze rywalizacje są takie sobie. Zastanawiam się, czy warto też tam się synchronizować?
Z Movescount synchronizacja do Stravy jest natywna. Do endo synchronizuję ręcznie, bo Tapiirik nie obsługuje rolek, a za SyncMyTracks nie chce mi się bulić. Endo teraz to tylko dziennik i statystyki długoterminowe.
Strava - jedziesz sobie i jak wykryje, że przejechałeś zrobiony przez kogoś publiczny segment to Cię klasyfikuje na nim. Na rowerach można zostać królem góry także na płaskim 😉 a na rolkach przede wszystkim na płaskim 😉
Jakichś rywalizacji na Stravie jeszcze nie odkryłem. Zakładam, że wszystko to jest raczej rowerowe. 🙂
Natomiast debila, który założył popularny segment kolarski na Błoniach to bym na noskach espedów ze stravy wyrzucił! :angry: Popier*ają teraz takie brysie z brodą na lemondkach, a tuż obok bambini na rowerkach biegowych... :blink: :huh: :dry:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Moje wrażenia odnośnie ostrych zjazdów są takie:
- W czasie zawodów dobrze wykorzystać ten moment na chwilę wytchnienia i odpoczynku i nie "pedałować" a zejść nisko, oprzeć się o kolana i sunąć.
- Jeżeli już chcesz "pedałować" to dobrze jest wjechać na zjazd odpychając się. Czyli jedziesz normalnie na płaskim odpychając się regularnie i wchodzisz w zjazd dalej odpychając się. Ewentualnie zmieniasz częstotliwość odepchnięć
- Jeżeli już suniesz w dół to trudno jest zacząć się odpychać przy dużej prędkości, jeżeli cały zjazd jechałeś bez odpychania. Tak przy prędkości powyżej 35-40 km/h to pierwsze kopnięcie jest dość mocno niestabilne i ryzykowne, ale do zrobienia 😉Powyższe przemyślenia na podstawie górki z Krokowej :woohoo:
Długa górka, to i dużo przemyśleń. 🙂
Właśnie chodzi o to, że do napędu na prędkości 35-40+ potrzebny jest inny schemat kopnięć. Bardziej do boku. I nie da się tego wymyślić. Trzeba to poczuć.
Więc trenerzy każą jeździć z górki i z tylnym wiatrem. I z czasem, z czasem okazuje się, że niektórzy są w stanie pojechać i 70 km/h za samochodem, a 45+ bez samochodu.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zależy jaki kąt nachylenia. Ja bardzo lubię jadąc z górki odpychać sie i zwiększać prędkość. Ale nie są to jakieś wielkie wzniesienia. Ze stromego bym się bał:)
Wrażenia są niesamowite, bo czuję lekkość odepchniecia i nie męczę się tak.
Zjazd na którym ćwiczyłem ma znak drogowy ostrzegający przed ostrym zjazdem. Ile musi być procent spadku, żeby stawiali taki znak?
Myślę, że nachylenie do poziomu będzie powyżej 20 stopni, czyli powyżej 40%.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Z tą prędkością na zjazdach to mi się wydaje że trzeba się przyzwyczaić i znać trasę . Na Słowacji nigdzie nie było płasko albo podjazdy albo w dół. Najdłuższy zjazd z Suchej Góry do Trsteny ok 12 km. Jak pierwszy raz jechałem, to wyszło że dłużej zjeżdżałem niż jechałem pod górkę. Później smigalem w dół aż miło chwilami ponad 40 na godzinę zupełnie bez spiny. I zdecydowanie lepiej jechało się "odpychajac" choć właściwie nie było tam odepchnięcia tylko przechodzenie z jednej nogi na drugą niż sunąc jak narciarz na dwóch nogach.
Ale czy czułeś napęd z tego odpychania, czy dawałeś się "nieść fali"? 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Myślę, że nachylenie do poziomu będzie powyżej 20 stopni, czyli powyżej 40%.
40% to mega dużo, raczej niemożliwe. Znaki stawiają np. przy 8% 🙂 Maksymalny spadek pochylni na zewnątrz w garażach indywidualnych dla samochodów to 25%, dla wielopoziomowych: 15%.
Z tą prędkością na zjazdach to mi się wydaje że trzeba się przyzwyczaić i znać trasę . Na Słowacji nigdzie nie było płasko albo podjazdy albo w dół. Najdłuższy zjazd z Suchej Góry do Trsteny ok 12 km. Jak pierwszy raz jechałem, to wyszło że dłużej zjeżdżałem niż jechałem pod górkę. Później smigalem w dół aż miło chwilami ponad 40 na godzinę zupełnie bez spiny. I zdecydowanie lepiej jechało się "odpychajac" choć właściwie nie było tam odepchnięcia tylko przechodzenie z jednej nogi na drugą niż sunąc jak narciarz na dwóch nogach.
Ale czy czułeś napęd z tego odpychania, czy dawałeś się "nieść fali"? 🙂
Zdecydowanie niosłem się na fali chyba, że się nieco wypłaszczało to wtedy tak. Tam też nie było extra stromo 10 _ 12 %max za to bardzo długo
Myślę, że nachylenie do poziomu będzie powyżej 20 stopni, czyli powyżej 40%.
40% to mega dużo, raczej niemożliwe. Znaki stawiają np. przy 8% 🙂 Maksymalny spadek pochylni na zewnątrz w garażach indywidualnych dla samochodów to 25%, dla wielopoziomowych: 15%.
100% to 45 stopni. Niemożliwe? 🙂
Może. Nie mierzyłem. Na oko spadek będzie metr na dwa do trzech metrów.
Na tym rzucie nie wygląda to tak strasznie.
https://www.google.pl/maps/@50.0322421,19.8273394,3a,75y,353.35h,62.29t/data=!3m8!1e1!3m6!1sAF1QipO_hFptuMNFL1KwHexVwKmkV4DJb5z9ezrgQ6CB!2e10!3e11!6shttps:%2F%2Flh5.googleusercontent.com%2Fp%2FAF1QipO_hFptuMNFL1KwHexVwKmkV4DJb5z9ezrgQ6CB%3Dw203-h100-k-no-pi-0-ya120.29425-ro-0-fo100!7i8192!8i4096
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zdjęcia czy kamerki wypłaszczają, tak że nie mnie oceniać, w każdym razie górka jest 🙂
Foty wypłaszczają 😉 100% to 90 stopni lub więcej 😉 na pewno przy 10 % gorkach już znaki ostrzegają. Nachylenie to jedno i jego długość to drugie, przy 10%, i odpowiedniej długości osiągnięcie 40 km/h jest łatwe. Dla mnie warunkiem rozpedzenia się do takich prędkości jest też świadomość tego jak trasa wygląda, że żaden zakręt ani jakąś przeszkoda mnie nie zaskoczy
Ostatni post: Pomocy Najnowszy użytkownik: valentinagoggin Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte