Kicking asphalt 2019
Customy uwieraja...?
Po kolejnym tygodniu waga bez zmian, ale ponieważ po drodze były święta, to jest to dobry wynik.
Graty 🙂 Jak pamietam lata wstecz to bylo kilka kila na "plus" 🙂
Podobno to normalne. Rozbiją się ciut i dopiero zrobią bardziej wygodne. Moje i tak były zamówione: "pod cienką skarpetkę" oraz "do maratonów". Pierwsze to ciut większa szerokość (ale ciut), drugie to 3 mm więcej na długość.
Jak zakładam teraz buta na standardową 2mm skarpetę typu RS160 z Deca to czuję ucisk na całej stopie. Jak zakładam cienkie skarpety do speeda od Marcina Dudy ( https://sklep.rolla.pl/skarpety/1733-skarpety-speed-skate-silver-deodorant-niebieskie.html) to ucisk jest minimalny. Jak wciągam je na boso to mam wrażenie najdelikatniejszego możliwego luzu. I pewnie ten luz zadziałał jak kaleczyłem technikę na wirażach w prawo.
Bardzo ostrożnie podszedłem to tematu w okolicach wigilii. Ciast były wciągane pojedyncze kawałki, a nie że za jednym razem trzeba wciągnąć do kawy wszystkie dostępna gatunki po kawałku i to najlepiej kilka razy dziennie. Bo są ciasta, to trzeba zjeść, bo co się ma zmarnować. 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Kolejny art. z bieganie.pl: "Przetrenowani działają impulsywnie" (..),
zamiast dać się zagipsować B) 🙂 ;).
To nie jest trolling. Ciągle się cieniuję ;).
Jakby co to na forum można podać link: 😉
https://bieganie.pl/?show=1&cat=2&id=10413
Nauka nauką, ja się spotkalem z podejsciem, które propaguje CT Fletcher - nie ma czegos takiego jak przetrenowanie. Jest niewystarczajaca regeneracja. Szeroko rozumiana, czyli mentalna rowniez (: Każda w naszych czasach albo jest w ogole bagatelizowana albo robiona w niewlasciwym stopniu, a w polaczeniu z przepracowywaniem sie, stresem czy sportowymi aspiracjami pod cos wiecej niz amatorstwo daje mieszanke wybuchowa...
W zdrowym ciele zdrowy duch - TAK, mało widzi się spojrzenia na zasadZIe ZDROWY DUCH=ZDROWE CIAŁO 🙂
Pon 30 gru 19
Plany na dzisiaj to miały być łyżwy z dzieciakami. Ale dzieci to solidarnie zbojkotowały stwierdzając, że jeszcze ich wszystko boli po trzech dniach nart, a starsza dodatkowo obolała po skokach na koniu (instruktorka wpuszcza ją już na 50 cm kawaletki), chociaż to przecież koń ją nosi, a nie ona konia. Co jak jej mówię to patrzy na mnie tak dziwnie… coś jakbym jej psa gazetą zabił… Ale rozumiem, że dobry dosiad wymaga mocnego trzymania udami.
Potem myślałem, że je wyciągnę na snowboard na jakąś malutką górke, np. w Sieprawiu coś jest otwarte. Ponieważ snowboard jest dobrem mocno limitowanym to liczyłem, że zaskoczy, ale dostałem cios z innej strony: Żona przypomniała, że młodsza miesiąc temu miała zdjęty gips, a na desce pierze się łapami o śnieg równo i nie ma co przeginać.
Więc pas. Starsza chociaż z psem poszła. Ok, niech mają lenia. Dzielne były zbierać się przed siódmą przez trzy wolne od szkoły dni pod rząd i mało przy tym marudziły. No i starały się ładnie, a nie tam jakieś ściemniania, że: „niżej nie mogę”.
U mnie skończyło się na pobieganiu z psem. Tym razem wziąłem ją na pełną 5,5km pętlę. Robi ją, że tak powiem, z pazurem w nozdrzu. Moim zdaniem przegięła, bo jak biegliśmy pod górę i Pan trochę sapał, to ona specjalnie obróciła głowę, żebym wyraźnie widział i ziewnęła przeciągle dwa razy! No bez przesady z taką ostentacją! Nie każdy ma za przodka charta!
Na wieczór zostawiam trochę siłówki z ciężarem ciała i hantlami 2x10 kg (ciągle nie skołowałem sztangi) i rozciąganie. Przez trzy dni wyjazdu trochę wypadłem z rytmu i trzeba do niego powolutku wracać.
Jutro spróbuję jeszcze raz z łyżwami. Jak dzieciaki się wypną to idę sam, najchętniej na nowe-stare Origo, co teraz jest na miasteczku.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Jesssuuuu, jak mnie tu dawno nie było!!!! Czasu kompletnie brak. Niby wolne bo skręcony nadgarstek (było podejrzenie złamania), ale tyle się dzieje, że forum w odstawkę choć ubolewam. Czytam zaległe wątki, a tu jakieś customy 😉 , a ja bidny edge 3 x110 dla fanu idą do mnie. Wszyscy już na łyżwach, a ja strach mam przed lodem bo nadgarstek sobie tam załatwiłem. Jak żyć, jak się chce jeździć???
Jesssuuuu, jak mnie tu dawno nie było!!!! Czasu kompletnie brak. Niby wolne bo skręcony nadgarstek (było podejrzenie złamania), ale tyle się dzieje, że forum w odstawkę choć ubolewam. Czytam zaległe wątki, a tu jakieś customy 😉 , a ja bidny edge 3 x110 dla fanu idą do mnie. Wszyscy już na łyżwach, a ja strach mam przed lodem bo nadgarstek sobie tam załatwiłem. Jak żyć, jak się chce jeździć???
No to nadrabiaj, nadrabiaj! B)
Edge 3x110 - sam bym chętnie spróbował zwrotnego podwozia na dużych kołach 😉
Co do nadgarstków na lodzie to mogę polecić ten patent. Niby prosty przyrząd, ale zasada działania i sposób wykonania powodują, że działa jak sztywna orteza. Córka też po złamaniu i na lód założyłem jej dokładnie to. Co więcej pasy są na tyle dobrze pomyślane, że pasuje to praktycznie na każdą rękę, tj. rozmiar męski pasował też na szczupłą 11 latkę. Bomba!
https://www.skatepro.com.pl/116-33706.htm
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
31 gru 19
Ostatni dzień roku. Pasowałoby jakieś podsumowanie wrzucić, ale jakoś wyjątkowo wydaje mi się to bez znaczenia. Cyferki nic nie mówią o jakości. To tylko ilość. A mnie coraz bardziej zaczyna przekonywać podejście, że lepsze 1,5 km przejechane porządnie w niskiej niż kolejny przeczłapany półmaraton. No i doznania.
No dobrze, popatrzmy co tam udało się wyskrobać w tym 2019...
Kategoria: przelot całkowity
2019: 4043 km (widać rywalizację rowerową)
2018: 3105 km
2017: 3249 km
2016: 3123 km
2015: 1660 km (pierwszy rok w którym zacząłem regularnie jeździć na rolkach, które kupiłem rok wcześniej, ale leczyłem złamanie i nie za bardzo dało się jeździć)
Kategoria: biegi
2019: 423 km (delikatny powrót i bieganie raz, dwa razy na tydzień)
2018: 281 km (naciągnięty mięsień w lędźwiach – praca w ogródku)
2017: 960 km (naderwany Achilles – za dużo biegania w początku roku)
2016: 1421 km (pierwszy rok biegania codziennie, z jednym wolnym dniem w tygodniu)
2015: 599 km (bieganie co 3 dni)
Kategoria: rolki
2019: 1629 km
2018: 2052 km (widać wpływ projektu RED)
2017: 999 km (achilles ograniczał też rolki, pierwszy Berlin był prawie bez treningów)
2016: 1510 km (rozpoczęcie treningów z Robertem)
2015: 723 km (samouctwo i kaleczenie naokoło Błoń)
Kategoria: pływanie
2019: 13 km
2018: 18 km
2017: 16 km (zdiagnozowana alergia na chlor)
2016: 80 km (wkręciłem się i wiele tygodni było 2x)
2015: 47 km (przy okazji przyprowadzania dzieci na treningi)
Kategoria: rower
2019: 1365 km (odLOTTOwa jazda)
2018: 383 km (nie mam czasu bo jeżdżę na rolkach)
2017: 983 km (rehabilitacja po achillesie)
2016: 66 km (nie mam czasu bo jeżdżę na rolkach!)
2015: 160 km
Kategoria: narty (tutaj przede wszystkim widać kiedy zaczęliśmy więcej jeździć tylko z dziećmi i potem jak one robiły się coraz silniejsze; 2015 to końcówka moich samotnych wypadów weekendowych w Polskę)
2019: 463 km
2018: 349 km
2017: 278 km
2016: 45 km
2015: 85 km
Kategoria: kilokalorie (tutaj przede wszystkim widać kiedy kupiłem sobie pierwszy zegarek; Endomondo szacując kalorie bez śledzenia tętna zawyża je kolosalnie)
2019: 185618 kcal
2018: 145215 kcal
2017: 163212 kcal
2016: 234200 kcal
2015: 267678 kcal
Kategoria: czas treningów
2019: 304 h (trochę więcej czasu na rowerze)
2018: 256 h
2017: 258 h
2016: 327 h (bieganie zajmuje dużo czasu)
2015: 233 h
Trochę bardziej wyrafinowane podsumowanie to sprawdzenie prędkości w danym sporcie. Na rowerze to jazda godzinna, na rolkach i bieg to najszybsze 5 km. No i w 2019 rower miałem ciut tylko lepszy niż w 2017: mniej niż 1 km więcej przejechane w godzinę (ergo: furda sprzęt, ważna kondycja!). Bieganie wiadomo, że nie sposób się zbliżyć do 2016, gdzie biegałem jak popierniczony i te 21 minut na piątkę pewnie zostanie już moją życiówką na forever, ale widać też i odbicie, bo w 2019 było już ciut poniżej 25 minut, a w 2018 było poniżej 29. Więc możliwe, że wracam razem z kondycją.
Natomiast na rolkach widać mój dramat: od 2016 eleganckie plateau (2016: 11:10, 2017: 10:50, 2018: 10:50, 2019: 10:34). Ewidentnie wychodzi potrzeba zmiany podejścia. W 2019 się ruszyło, bo przepracowałem zimę na hali. Te 20 sekund to poprawa techniki, a nie kondycji. Teraz trzeba coś bardziej jak „prawdziwa siła techniki się nie boi”. Czyli przestawić się na zap*dalanie byle do przodu.
Podsumowanie wyścigów w 2019. No co tam było…
CM – był (ten śliski, jazda jak po lodzie). Skawina wiosną – była (nic specjalnego, nie za dobrze poszło). Potem długo, długo nic… Potem Katowice – przejechane na pałę, bez przygotowania (a wynik to odzwierciedlił). Potem Foch (i rekord życiowy na 5 i 10km). Potem Berlin w deszczu. I tyle. Dawno tak mało nie było w kajeciku i tylko jeden Foch na pocieszenie, bo reszta z różnych powodów sportowo do kosza.
Żałuję Grójca...
Co planuję na 2020? Dalszą poprawę techniki na rolkach oraz pracę nad siłą i wytrzymałością. I ta siła na rolkach się nie zrobi. Ciężary plus off skate. Wytrzymałość chciałbym porobić też coś na rolkach, ale to pogoda się musi na wiosnę zrobić. Buty powinny wreszcie pozwalać na długie jazdy, więc chciałbym w tym roku przejechać 100 km. Co do prędkości to powiedzmy, że chciałbym zejść poniżej 10 minut na 5 km. Jeśli będę w formie, żeby utrzymać pozycję przez ten czas to jest do zrobienia na luzach. Pytanie, czy faktycznie dam radę dojść do takiej formy?
Inne dyscypliny – rekreacyjnie.
Przede wszystkim biegi – bez napinki na tempo i odległość. Utrzymanie zasady: raz lub dwa razy w tygodniu.
Rower – polubiłem długie przejażdżki. Odczułem tez ich wpływ na kondycję – działają znakomicie, ale efekty nie utrzymują się długo, więc trzeba zachować w miarę regularność.
Pływanie: byłoby miło jakbym raz na dwa tygodnie coś przepłynął. Raz na tydzień to jest granica, której przekroczenie powoduje, że cały czas mam zatkany nos, co jest mega wredne i na to ochoty nie mam.
Podsumowując: planuję zabawę poza ćwiczeniami rozwijającymi siłę i szybkość, bo tutaj jak się człowiek nie przyłoży, to nie ma efektów i szkoda czasu. Jednocześnie kontynuacja rozciągania, aby odblokować to co teraz jest zablokowane – chciałbym zbliżać się do wzorca ruchu, bo to i efektywne i efektowne jest.
A! Bym zapomniał! Oczywiście nieustannie: złamać 1:40 na maratonie. Ale jeśli to się uda, to będzie efekt działań na poziomie podstawowym: wzrost mobilności, siły i techniki. W 2018 otarłem się o ten próg w Berlinie, ale była niestety wywrotka i nie pykło. To pokazuje, że zasadniczo to jest w moim zasięgu, ale tak bardziej na granicy. A ja chciałbym ustanowić kolejną granicę do pobicia: 1:30. Może to odczaruje te 1:40?
Dzisiaj planuję jeszcze rolki, albo łyżwy. Strasznie wieje, więc nie wiem czy mi psycha nie siądzie co do tych rolek. Ale za to jest fresz er i blu skaj. Więc może warto. Tak np. symbolicznie 31 km na 31 grudnia.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Co planuję na 2019? Dalszą poprawę techniki na rolkach oraz pracę nad siłą i wytrzymałością. I ta siła na rolkach się nie zrobi. Ciężary plus off skate. Wytrzymałość chciałbym porobić też coś na rolkach, ale to pogoda się musi na wiosnę zrobić. Buty powinny wreszcie pozwalać na długie jazdy, więc chciałbym w tym roku przejechać 100 km. Co do prędkości to powiedzmy, że chciałbym zejść poniżej 10 minut na 5 km. Jeśli będę w formie, żeby utrzymać pozycję przez ten czas to jest do zrobienia na luzach. Pytanie, czy faktycznie dam radę dojść do takiej formy?
Gratulacje aktywnego roku 😀
Co do 100km: jakiś konkretny plan? Czy bardziej na zasadzie znajde chwilę czasu / wolny weekend to sobie pykne? Może chcociaż jakiś plany co do miejsca?
No i nie wiem czy 100 km to nie lepiej myśleć w wysokim bucie. To jest jakby nie było 5-6h nogi zakutej w rolkę. No chyba, że postanowisz jechać na prawdę szybko, to wtedy w 4-4,5h można dać radę.
SZACUN 🙂 .
W niczym nie zbliżyłem się do Ciebie.
Zobowiązanie od 01.01.2020 😉 .
A dzisiaj schody. 15 podbiegów po schodach (7 kondygnacji w 37 min.).
Do dalszych porównań.
Co do 100km: jakiś konkretny plan? Czy bardziej na zasadzie znajde chwilę czasu / wolny weekend to sobie pykne? Może chcociaż jakiś plany co do miejsca?
No i nie wiem czy 100 km to nie lepiej myśleć w wysokim bucie. To jest jakby nie było 5-6h nogi zakutej w rolkę. No chyba, że postanowisz jechać na prawdę szybko, to wtedy w 4-4,5h można dać radę.
No w sumie to wałami Kolnej, tak jak jeździłem 50-tki. Tak, trzeba trochę czasu na to, więc musi być weekend. No i nie da się tak o, wsiąść na rolki i jeździć 4h. Najpierw będą musiały być jazdy 2h, potem 3h i potem te 4h. Pewnie w 4h się nie zmieszczę więc 4,5h.
Mam nadzieję, że customy się dobrze przyjmą i nie będzie potrzeby wracać do wysokiego buta. Poza rekreacją i nightskatingami.
Zaczęło kropić, a wiatr urywa łeb razem z płucami. Idę na łyżwy. 12 na Miasteczku ktoś coś? 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Rewelacja! O kurcze, podziwiam za zapisywanie tego wszystkiego. Też chyba zacznę zapisywać. Bieżnia też się liczy? bo tam robię 1km za każdym razem:) :laugh:
Powodzenia w przyszłym roku.
Jak będę miał rolki wygodne to też spróbuję pyknąć te 100km 😉 To chyba w plecaku musialbym mieć z 5 litrow wody...
Gratualcje 🙂 Liczby jednak sporo mowia 🙂 Milo zobaczyc, jeszcze milej czytac plany i wyciagniete wnioski. Niezmiennie <1:40 w 2020! I spelnienia w sporcie, bez wzgledu na wyniki 🙂
No i nie wiem czy 100 km to nie lepiej myśleć w wysokim bucie.
Jak dla mnie lepiej... A jak w niskim to nie w takim o twardosci kamienia...
Jak będę miał rolki wygodne to też spróbuję pyknąć te 100km 😉 To chyba w plecaku musialbym mieć z 5 litrow wody...
Na rollathlonie w lekko ponad 5h dokladnie tyle mi poszlo 🙂
Wróciłem z łyżew. +11 km. Kurczę, statystyki do kosza, muszę pisać od nowa. :laugh:
Wesołego Nowego Roku wszystkim!
Spełnienia marzeń i żeby po tych marzeniach były jeszcze kolejne marzenia do spełnienia! B)
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Andree - to tylko automatyczny transfer do Endo. Rzeczy typu indoor są więc niedoreprezentowane w tym zestawieniu, bo GPS słabuje. Ale nie mam ochoty zmieniać metody - teraz dzienniczek się sam robi.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Jakby co to na forum można podać link: 😉
https://bieganie.pl/?show=1&cat=2&id=10413...
Sprawdziłem czy potrafię ?
https://bieganie.pl/?show=1&cat=346&id=10419
Sąsiadka przegięła rurkę ;).
Jakby co to na forum można podać link: 😉
https://bieganie.pl/?show=1&cat=2&id=10413...
Sprawdziłem czy potrafię ?
https://bieganie.pl/?show=1&cat=346&id=10419
Sąsiadka przegięła rurkę ;).
Luzak - jest nowy wątek na rok 2020 😉
Ja też próbowałem pójść w trupa i to nie raz, ale zazwyczaj kończyło się jak flaki zaczynało szarpać na wymioty... ciężko polemizować z mięśniami gładkimi. 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Luzak - jest nowy wątek na rok 2020 😉
Ja też próbowałem pójść w trupa i to nie raz, ale zazwyczaj kończyło się jak flaki zaczynało szarpać na wymioty... ciężko polemizować z mięśniami gładkimi. 😉
Już poznałem wszystkie wątki z 2020. Eleganckie :).
Mięśnie gładkie, to może dobre na wymioty.
Mnie interesuje tylko pikający mięsień prążkowany 😉
Może Ktoś Wie,
co trza jeszcze wrzucić do poniższego "adresu", aby link zadziałał.
Jest tam taka melodyjka, do której robię przysiady. (Tak jak Oni 🙂 )
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: alexandriasampl Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte