Kicking asphalt 2020
Wrzucaj linka na Marka S. Tamten był na 18.03, bo idę na kolację.
Jutro obejrzę 🙁 🙁 .
Śr 25 mar 20
Pierwszy dzień oficjalnego nauczania online w Polsce. Boże drogi jaki burdel!... Żona dwie godziny ogarniała co wysłał który nauczyciel do której córki, czy to jest obowiązkowe, czy opcjonalne i na jaką datę i co trzeba zrobić, czy jest wymagana odpowiedź i w jakiej postaci, czy e-mail czy wiadomość w Librusie, czy przez Discord, czy jeszcze inaczej. Wszyscy się uczą, ale oczywiście dzieci mają zapowiedziane, że będą oceniane ze zlecanych zadań… Wychodzi, że wszyscy jednocześnie pracujemy online i zabrakło nam słuchawek konferencyjnych. Znak czasu, trzeba dokupić.
Inny znak czasu to SMS od dentystki, która zaleca regularne dezynfekowanie szczoteczek do zębów. Bo nie wiadomo kiedy będzie można szukać u niej pomocy. Córce się odczepiły dwa zamki od druta w aparacie ortodentycznym. Nie wiadomo kiedy będziemy mogli to naprawić. Na całe szczęście nie ma tam jakiegoś kawałka raniącego policzek…
Rankiem było bardzo, bardzo zimno: jakieś minus pięć. I do tego gwizdało jak w kieleckiem, albo bardziej. Urywało głowę razem z płucami. Myślę sobie: „- Nigdzie nie idę; pies: siad, leżeć!”, ale córka użyła supermocy i wkurzyła mnie w nanosekundę samą miną w odpowiedzi na moje pytanie, potem Żona dołożyła swoje i wyjście z psem było nagle jedyną opcją. No to ubranko biegowe, smyczka w kieszeń (!!!) i biegamy z pieskiem. Pierwszy raz od początku była luzem. Ludzi po prostu nie było. Raz – zakazy wychodzenia, dwa – no pogoda nie zachęca, delikatnie rzecz ujmując.
Jak ja sobie gratulowałem, że wziąłem pod ortalion narciarską koszulkę termiczną z długim rękawem zamiast normalnie używanej kompresyjnej z krótkim… Zamarzłbym. Nawet wkradła się wątpliwość, czy się po tym nie pochoruję. W taki czas jak teraz każda infekcja jest podejrzana. Przesadziłem.
Nie wiedziałem co wyknuję wieczorem, ale zwolnił mnie z knucia Janek Szymański, który poinformował via FB, że o 19 mamy trening online. No to super!
Na treningu były same hardkory, bo tylko 50 osób vs 100 poprzednim razem. Byłem lekko wydygany, bo po poniedziałkowych plankach miałem jakieś takie dziwaczne zakwasy w tylnych mięśniach międzyżebrowych. Spało się średnio, a jak Janek zapowiedział, że tym razem zamiast „position hold” jak ja to za wąsaczami nazywam czy „statyki” jak on to nazywa, miały być deski i pompki, to wątpliwości moje narastać zaczęły. No i samopoczucie po porannym spacerze takie jakieś wątpliwe…
Przyszła 19, mata rozłożona, krótkie gacie ubrane, bidon z wodą stoi, ręcznik nie stoi, tylko leży. Go hard or go … no w sumie w domu jestem.
W zasadzie nie bałem się planków, nie bałem się brzuszków. Bałem się pompek, ale ku mojemu zdziwieniu okazało się, że niesłusznie. Przez trening wpadło ich 50 w seriach po 10 i tylko ostatnia była trudna. Na szczęście plecy się nie odezwały, chociaż jak robiliśmy planki bokiem, czy różne wersje niestabilnych to tylko czekałem, czy mnie nie rypnie… Nie rypnęło.
Ćwiczenia wywodzące się z symulacji łyżwiarskich niestety są robione po fitnesowemu, czy crossfitowemu: na tempo, nie na technikę. To w sumie jedyny minus, ale ten trening nie miał być techniczny. To było na poruszanie się.
Fajnie jest ćwiczyć „w kupie”. W kupie raźniej. Kupy nikt nie ruszy.
Waga bez zmian, ale tłuszczyku jakby mniej.
Link do treningu: https://www.facebook.com/szymanskijan/videos/501764187396855/
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dzięki! 🙂
Uwaga! Dzisiaj o 19 na FB Jan Szymański znowu będzie się prowadził trening.
Ciekawe czy podobny jak tydzień temu... dosyć urozmaicony.Ja postaram się być, chociaż po tych deskach wygląda, że mam zakwasy w plecach 🙂
Tomek, dzięki. Po kolejnym dniu przesiedzianym od świtu przy komputerze, nawet nie wiesz jak dobrze mi zrobiło te 40 min.
Tomek, dzięki. Po kolejnym dniu przesiedzianym od świtu przy komputerze, nawet nie wiesz jak dobrze mi zrobiło te 40 min.
No i z córką! B)
Gratulacje i pozdrowienia! 🙂
Mnie Żona asystowała, ale to głównie polegało na odciąganiu psa ode mnie.
Nawet nie wiesz jak to rozprasza jak robisz np. jakieś deski, a tu pies zaczyna zlizywać pyszny, słony pot z twarzy, albo co gorsza wylizywać ucho... :laugh: :laugh: :laugh:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
1. Inny znak czasu to SMS od dentystki, która zaleca regularne dezynfekowanie szczoteczek do zębów.
2. W taki czas jak teraz każda infekcja jest podejrzana. Przesadziłem.
3. przyszła 19, mata rozłożona, krótkie gacie ubrane,
Fajnie jest ćwiczyć „w kupie”. W kupie raźniej. Kupy nikt nie ruszy.
1. jak dezynfekować?
2. no mi odbiło i bardzo się boję infekcji... nie wiem w jakim stanie mam płuca (mam za sobą wiele przechorowanych zapaleń)... po prostu się boję...
3. głupia ja włożyłam długie leginsy... no to mnie facet zmusił do rozbierania się w trakcie 😉
4. ja w towarzystwie córki... młoda nie dała rady całości (no ale już była po swoim pół godzinnym trenigu, więc niech ją to tłumaczy)
Jeszcze odnośnie nauczania online. Moja córka ma tak już 3 tydzień - ale jej szkoła do tego przygotowana i dzieciaki obyte. No i to już duże dzieciaki. Ale dla Anki np mega stresem są lekcje online. Po jest zadowolona, ale przed jakiś stres. Mówi, że dlatego, ze się boi że ja będę słyszeć :ohmy:
A z ciekawostek - dostaliśmy meila , ze matury międzynarodowe odwołane. Że dzieciaki dostaną dyplom maturalny na podstawie dotychczasowych osiągnięć.
Dezynfekcja: 1. przelanie wrzątkiem. 2. jak nie ma wrzątku (?!) można wymoczyć w spirytusie. 3. jak ma się specjalne pojemniki do odkażania szczoteczek promieniami UV to też można. (takie pojemniki dołączają do co bardziej wypasionych szczoteczek elekstrycznych).
Co do infekcji... Ja jestem w grupie ryzyka. Mam astmę. Jedno co mnie ratuje, to powiększona w wyniku długoletniego biegania czy jazdy na rolkach powierzchnia czynna płuc.
A czy to wystarczy... Okaże się. Albo opracują szczepionkę, albo każdy będzie musiał to przejść. Prędzej czy później.
Na ćwiczenia lepiej się jest ubrać za lekko niż za grubo. Przegrzanie jest nieprzyjemne i niebezpieczne. Chociaż dalej nie ogarniam mojego kolegi, który na bicie życiówki w biegu na 10 w Myślenicach ubrał się w luźne gatki i koszulkę na szeleczkach jak było +2 i prało deszczem. Ale wybiegał skubany te 36 minut, jeśli dobrze pamiętam.
Grunt, że młodej się chciało! 🙂 Gratulacje i oklaski na stojąco.
A co ćwiczyła wcześniej?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Już myślam, że można moczyć w winie :laugh: O patrz nie pomyślałam o wrzątku. Wprowadzę do schematu.
A wiesz, że ja myślałam właśnie, że skoro odstawiłeś rolki, jak się tylko zaczęło (bo wydaje mi się, ze tak zrobiłeś) to, ze coś zdrowotnego musi być na rzeczy, Ze mnie się śmiano i pukano w głowę, ze przecież skoro jeżdże sama to ok. A we mnie mocny opór, że ... Jeszcze kiedyś pojeżdżę 🙂
Młoda robi takie coś 30 min z Mel B :cheer: I musze pochwalić, że naprawdę robi systematycznie.
Sz.T., Ja poproszę następnym razem linka ćw. z Janem przed 19:00.
Wczoraj wziąłem linka z 18.03 i znowu nie obejrzałem (live) 🙁 .
...
2. no mi odbiło i bardzo się boję infekcji... nie wiem w jakim stanie mam płuca (mam za sobą wiele przechorowanych zapaleń)... po prostu się boję...
....
JoannoP.
KAŻDY SIĘ BOI, nawet takie cwaniaczki, którym NIKT I NIGDY.
Ten zrozumiały strach może Cię tylko osłabić. Fizycznie i psychicznie.
Przypominam, że 7.11, wiadomo co w Krak.
Jedni, żeby o tym nie myśleć piszą gupkowate tekściory na forum ( JA) i robią inne takie tam różne.
Moja Sz. M. powiedziała, że ten cw rzucił mi się na główkę bezobjawowo i powiedziała, że pruje sweterek. Wiadomo jaką radochę mieliśmy wieczorem 🙂 .
Trzym się :).
Sz.T., Ja poproszę następnym razem linka ćw. z Janem przed 19:00.
Wczoraj wziąłem linka z 18.03 i znowu nie obejrzałem (live) 🙁 .
To tak nie działa. Pojawia się transmisja na FB i wtedy można do niej dołączyć. Nie wcześniej.
Musiałbym Ci przesłać linka natychmiast po dołączeniu.
Nie mówię, że to niemożliwe, zawsze Janek czeka kilka minut na dołączających i można wtedy coś takiego też zrobić.
Pytanie jak Ci go przesłać?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
A we mnie mocny opór, że ... Jeszcze kiedyś pojeżdżę 🙂
Jeszcze zobaczymy jak długo to wszystko potrwa.
Roku w domu nie wytrzymamy.
Chociaż... co ja tam wiem.
Po pierwsze pogoda nie zachęca.
Po drugie teraz upadek i złamanie to duuuuży problem. Dlaczego miałby się akurat teraz przydarzyć? Pojęcia nie mam. Ale jak ta sytuacja potrwa krótko to ograniczenia ostatecznie nie będą miały znaczenia. Inna sprawa jak to się przeciągnie... Tylko, ze wtedy brak jazdy na rolkach może być najmniejszym naszym problemem.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Sz.T., Ja poproszę następnym razem linka ćw. z Janem przed 19:00.
Wczoraj wziąłem linka z 18.03 i znowu nie obejrzałem (live) 🙁 .To tak nie działa. Pojawia się transmisja na FB i wtedy można do niej dołączyć. Nie wcześniej.
Musiałbym Ci przesłać linka natychmiast po dołączeniu.
Nie mówię, że to niemożliwe, zawsze Janek czeka kilka minut na dołączających i można wtedy coś takiego też zrobić.
Pytanie jak Ci go przesłać?
Masz tydzień do pokombinowania :huh:
Jak wszystko.........., to loguję się 01.04 (środa) na forum z linkiem u "Ciebie", a Ty PRIMA APRILIS B) 🙂 😉 .
Tomcat, Ty nic nie kombinuj (oprócz linku z Janem), tylko pisz.
Bez Twojej relacji, to może być smutno przez cały dzień.
Aha i ściągnij tę Szanowną MAUPĘ , niech także pisze. Ty masz najbliżej B) 🙂 😉 .
Pt 27 mar 20
Niedługo będzie się kończyć trzeci tydzień siedzenia w domu. Korzystając z małej gęstości zaludnienia w tym czasie jestem na spacerze czy przebieżce z psem codziennie lub nawet dwa, a w weekendy trzy razy dziennie, ale wyjazdy do „miasta” mogę policzyć na palcach jednej ręki. W sumie wszystkie były do sklepu i/lub paczkomatu. Jeśli mam jechać do paczkomatu to planuję też wizytę w sklepie, żeby zblokować sobie wyjścia.
Staram się też Żonę ubierać w wyjścia z psem, ona tez się musi ruszyć. Natomiast córkom najwyraźniej pasuje taki tryb z ciągłym siedzeniem w domu. Po prostu przyklejają się do laptopów i tyle. Gry online najwyraźniej zapewniają im odpowiednią dawkę socjalizacji. Albo tejże socjalizacji nie potrzebują wcale. Wszyscy wyjdziemy z tego zamknięcia trochę zmienieni. Ale czy będę wolał wpiąć rower w chomika niż pojeździć wśród falujących łanów zbóż wsłuchując się w szum lasu i śpiew ptasząt? Nie, raczej nie. Ale jeśli będzie prało żabami, to nie będę miał oporów przed chomikowaniem. Chyba.
Wczoraj odczuwałem intensywność treningu z Jankiem. Rano nic. Potem intensywny home-working. A wieczorem na szczęście byłem umówiony z córką na ćwiczenia ABSów pod dyktando Felixa. To trzeba było się zmobilizować. Ale jak tylko się rozłożyliśmy piesio wpadł w zachwyt, że jego ulubione człowieki leżą na ziemi i najwyraźniej chcą się z nim bawić, no przecież nie mogę ich zawieść. Skończyło się tym, że wyprowadziłem ją za najbliższe drzwi i zamknąłem. Bo się nie dało.
W ogóle teraz z tym stworzeniem skaranie boskie. Zmienia sierść, czyli pozbywa się zimowej. Nawet jak otwieram laptopa, to przed włączeniem zdmuchuję sierść z klawiatury i monitora. Odkurzamy dwa razy dziennie, a i to nie pomaga. Wystarczy pogłaskać, a futro samo wyłazi kłakami… Wyczesujemy szczotką, rękawicą, fur-killerem (którego nie cierpi) i za każdym razem mamy tyle, że dałoby się jaśka wypchać, a ona dalej swoje. Zorientowałem się, że jest bardzo jest źle jak przyszła i otarła się o moje stopy, a ja jak później nimi ruszyłem, to zobaczyłem unoszącą się z nich chmurę kłaków. Sierściuch kochany.
Córka wie, że musi ćwiczyć brzuchy, bo ma bardzo słabe i jej brakuje stabilizacji w tańcu. No i faktycznie trzeba pilnować regularności, bo nie jest w stanie ukończyć żadnej serii. U mnie za to widać postępy. Te strasznie „ins and outs” już robię płynnie i w tempie, ale widzę, że każde z robionych ćwiczeń ma jeszcze progresje. Felix robi je np. w większym zakresie ruchu i to robi różnicę. Np. te „ins and outs” robimy balansując na czterech literach. I teraz pytanie jak daleko odchylasz się przy ruchu korpusem do tyłu podczas ruchu? Ja prawie w ogóle nie zmieniam kąta nachylenia korpusu, a on się prawie kładzie.
Sympatyczny jest ten zestawik. Ćwiczeń jest niewiele, cały set można zrobić szybko i nie jest się po tym strasznie urypanym. Jak się chce można zrobić drugą serię. Jak już kiedyś będą dla mnie za łatwe może wrócę do zestawu sygnowanego przez Thenx, od którego przecież zaczynałem, ale był za trudny.
Po brzuchach miały być planki. Chyba jednak mi siły woli zabrakło bo skończyło się jednym na półtorej minuty. Chyba po prostu muszę odpocząć. Zwłaszcza pompeczki z treningu z Jankiem są odczuwalne w mięśniach piersiowych. A skoro tam, to znaczy, że robiłem je za szeroko, ale jak trzeba zrobić dziesięć pompek w serii na tempo, to nie jest niczym dziwnym, że sobie to upraszczamy. To jedna z wad cross-fitu podnoszona przez fizjoterapeutów. Wykonywanie ćwiczeń siłowych na tempo, a nie na technikę może przy zbyt szybkiej progresji obciążeń doprowadzić do problemów. To nie cross fit, ale pompki nie są takie bardzo lajtowe. W zależności od wersji dźwigamy od 65 do 70 procent masy własnego ciała. Jak się waży 90 kilo to trochę tego jest.
Więc jak odpoczywanie i czekanie na powrót chęci do ćwiczeń, to w piątkowy poranek odpalona sesja rozciągania z Tomem Merrickiem aka Bodyweight Warrior. Już ostatnio z nim ćwiczyłem, teraz znalazłem inną sesję, z odrobinę zmienionymi ćwiczeniami, ale też dla początkujących. Dużo uwagi poświęca rozciąganiu góry ciała, co przy siedzącym trybie życia, a teraz wcale nie chce być mniej siedzący, jest dosyć istotne. I może bardzo wpłynąć na odczuwany komfort poruszania się. U mnie wpływa. Szyja, klatka, plecy, bicepsy, biodra, dwójki, czwórki, przywodziciele, goleniowe… Łydki chyba pominięte, ale to łatwo nadrobić. Szkoda, że nawet w przybliżeniu nie jestem w stanie zejść do pozycji, które gostek prezentuje, ale może z czasem się poprawi.
Nie wiem co jest ważniejsze dla uzyskania ogólnej zwinności - czy mocny core, czy rociągnięte mięśnie, ale zmienił się sposób amortyzowania przeze mnie nierówności i lądowania po skokach. Widzę to np. jak gonię za psem w poprzek pól ornych, gdzie na zboczach między miedzą, a kolejnym polem potrafi być i metr różnicy wysokości. Teraz jak ląduję po skoku to od razu schodzę nisko w dół na nogach, przez co ląduję stabilnie i nie odczuwam wstrząsu. Wiele lat temu, tak chyba z dziesięć, jak musiałem przejść przez niski płot na stacji Warszawa Zachodnia, bo przejścia podziemne były zalane przez gwałtowne opady, to nie byłem w stanie bezpiecznie zeskoczyć z pół metra. Lądowałem na wyprostowanych, sztywnych nogach. Dramat. To był chyba ruchowo najgorszy okres. W całości angażowało mnie zajmowanie się małymi dziećmi i bardzo wymagająca praca zawodowa. Nie było czasu dla siebie, poza ewentualnie jakąś książką pitą do koniaczku późną nocą. Było minęło.
Wieczorkiem może rowerek i Zagubieni w Kosmosie, a jutro wstępnie umawiałem się z Żoną na zrobienie wspólnie tej tabaty co ostatnio. Fajnie jest ćwiczyć z kimś. Zaczynam to odkrywać właśnie wtedy, kiedy nie jest o to prosto. No i wstyd mówić, ale znowu nie pamiętam o zapisanych przez fizjo ćwiczeniach z gumami. Bo niby robię inne. Ale to nie to samo co robić konkretnie celowane pode mnie. Spróbuję się ogarnąć.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Polecam bardzo sensowną i zdecydowanie nieprzegietą półgodzinną spokojną procedurę na całe ciało w wykonaniu mojego ulubionego fizjo. 🙂
Prezentowane ćwiczenia zarówno poprawiają mobilność, aktywizują mięśnie głębokie jak i dbają o rozciągnięcie tego co trzeba!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Sb 28 mar 20
I cyk godzinka na trenażerku w piątkowy wieczór.
I pyk pół godzinki latania z psem po polnych ścieżkach w tak pięknych okolicznościach przyrody w sobotni poranek, że aż się sama gęba śmieje.
Zastanawiałem się, czy wziąć ją na bieganie, czy po prostu na spacer, bo coś mnie ostatnio zaczęło znowu kłuć kolano i to znak, że trzeba dać mu odpocząć. Ale tylko dzisiaj ten jeden dzień pięknej pogody i od jutra znowu atak chłodu, może nawet ze śniegiem, więc … straszną miałem ochotę polatać. To polatałem.
Pies praktycznie cały czas luzem. No, trzy razy w sytuacjach kryzysowych ją wziąłem na smycz. Sarny zauważyła oczywiście wcześniej niż ja, ale była już wtedy wstępnie zmęczona po jakichś 2,5 km więc chwilę się zawahała, a ja widząc uszy wyprężone tak, że mogłyby służyć do ostrzenia ołówków od razu ją zapiąłem. W ogóle coś dzisiaj słabo jej szło. Widać było, że chętnie by odpoczęła, ale pancio poganiał. Chyba trzeba zacząć jej brać wodę. A tylko +10 stopni i słońce. Ale faktycznie było cieplunio, na tyle, ze cienki koszul z krótkim i na to najcieńsza wiatrówa dały radę. Więc i reszta dnia na słoneczku, w ogródku, sprzątając po zimie oraz czyniąc nieliczne pozostałe krzewy bardziej psoodpornymi. Oby jak najszybciej było więcej tak przyjemnych, ciepłych dni. Ale znając nasze szczęście pogoda przełączy pstryczek od razu na lato i zaś będzie za gorąco.
Jak dzień pochylił się do zachodowi, zrobiło się ciemno i chłodno to przypomniałem drogiej Żonie o tym, że umówieni byliśmy na tabatę. Trochę jęczała, ale wzięła to na klatę. Pies wniebowzięty, ale tym razem jakoś się uspokoiła podczas planków, czyli na trzeciej tabacie. Przyniosła sobie kocyk, położyła go między naszymi matami i się na nim. A wcześniej, no wcześniej trzeba było na nią uważać, np. żeby podczas jakichś wyskoków z przysiadu nie nadepnąć zwierzu na ogon, a utrudniała, bo ogon chodził prawo-lewo-prawo-lewo…
Tym razem zauważyłem prawidłowość: prowadzący zawsze daje w pierwszej serii ćwiczenia wersje najtrudniejszą, np. wąskie przysiady lub wąskie pompki, a potem, jak już jesteśmy zmęczeni, łaskawie pozwala wykonać łatwiejszą wersję. Czyli szerokie przysiady lub szerokie pompki. Jak i poprzednio pompki to był killer. No bo serie pompek przerywane burpeesami, żeby tylko wrócić do pompek. No, ale może kiedyś się nauczę je robić. Tym razem rozłożyło mnie tak, że ostatnią serię to było ciężko robić nawet pompki na kolanach. Nie przypuszczałem jak bardzo wysokie tempo zmienia sprawę. Zresztą wyskoki z przysiadu też elegancko weszły w nogi. Myślałem, że jak w kółko robię tego typu ćwiczenia, to mnie nie zmęczą, a jednak nie. Zmęczyły. Za to tabata na core była ok, a tabata na szybkość biegową była wręcz łatwa. Pewnikiem lata biegania procentują, tak jak procentują lata braku robienia pompek.
Jutro ostatni dzień ładnej pogody. Coś by pasowało wyknuć na świeżym powietrzu. I nie bieganie…
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Knuj, knuj 🙂
Już porobione... 🙁
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Knuj, knuj 🙂
Już porobione... 🙁
Pełzanie przez czołganie ?
Też nic nie porobię dziś na świeżym. Po wyjściu na balkon, nawet nie muszę sprawdzać zanieczyszczenia w inter., wystarczył nochal 🙁 .
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: sophiaconnibere Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte