No właśnie akurat mnie nie przekonało.
Wygląda na zwykły, oporowy slalom robiony na lekkim spadku 😉
Mówię, że wygląda, a nie że jest.
Viktor powinien mieć to ogarnięte, nie podejrzewam, że nie.
Nominalnie celem tego ćwiczenia jest napędzenie się jedną nogą.
Jak Mantia. 😀
I to jest trudne: napędzenie lub utrzymanie prędkości na takim dystansie, że normalnie byś już zwolnił.
Znam to od jakichś sześciu lat w wykonaniu Roberta, który zawsze pokazywał nam to wykonane o wiele bardziej eksplozywne.
W moim wykonaniu ciągle prowadzi do zwalniania. Chciałbym wierzyć, że choć trochę w ten sposób się napędzam. Może po kolejnej zimie na hali będzie jakiś postęp 😉
EDIT: O tu jest Joey. Video z 2013, prowadzi trening na płycie lotniska Tempelhoff dla (m.in.) zawodników KKSW Krak przed maratonem w Berlinie. https://youtu.be/PhX-XMvgsV0?t=125
Jest różnica w dynamice ruchu, nie? 😉
No właśnie akurat mnie nie przekonało.
Wygląda na zwykły, oporowy slalom robiony na lekkim spadku
Ja tam juz nie umiem tego ocenic, podoba mi sie. Pamietam to cwiczenie z figurowki. Tyle umiem powiedziec ze w tamtej opcji bylo sporo latwiejsze bo sylwetka byla wyprostowana i mocna bylo pracowac calym cialem. Doszedlem do etapu gdzie potrafilem utrzymywac predkosc. Na dlugich rolkach i w niskiej pozycji - nie podejmuje sie 😉
To ja - podpisujac protokol niezgodnosci - chetnie zobacze 😉 W figurowce dochodzily pewne rzeczy, ktorych w niskiej sie nie da robic, wiec ja - z rekami za plecami - nope 😉
Ja bylem przy swojej wersji bo pamietam jak lata temu poprawili mnie hokeisci, wiec uznalem ze oni wiedza co jak sie nazywa 🙂
Poza tym to ze cos jest uzywane to jeszcze nie argument - włączać i włanczać, tez oba funkcjonuja, powiedzialbym ze to drugie nawet czesciej 😉 Tak samo jak "cofać do tyłu", "oswiadczam z tego miejsca" i jeszcze wiele takich 😉
A juz najlepsza jest niesamowita ekspansja "na" w ostatnich latach.
Na:
-weekendzie,
-tygodniu,
-internecie,
-mieszkaniu
-hotelu
i jeszcze bylo kilka tak dziwnych ze jeszcze nie przyswoilem 😉
No to mobilizuj się na weekend 🙂 WTR, może nawet coś dłuższego niż maraton 😀
A, zobaczymy. Nie mówię nie, ale jestem tez ograniczony powinnościami domowymi. W końcu Żonka jest niecałe dwa tygodnie po operacji. Dzięki Bogu wszystko wydaje się iść idealnie, ale lekki niepokój mimo wszystko jest.
hyhy zdazylem skomentowac wpis ktory mial byc na blogu i forum mi co s wywalilo 😉
"Nie robię się coraz młodszy"
Ojtam. A Heniek? Da sie. I uwazam ze jestes na super drodze. Powolutku 🙂
2 tyg. po zabiegu to już luzik, nic złego nie ma prawa się stać.
Z tym wiekiem to masz rację choć jak wracam z każdych zawodów, to utwierdzam się w przekonaniu że jeszcze wszystko przede mną 🙂
Ja raczej zimy nie będę odpuszczał, w końcu jest nowy przełaj i po operacji kolana urządzenie do chomikowania stoi. Plan jest taki, żeby dać sobie wycisk na maksa i w sezon wejść w jeszcze lepszej formie.
Ale jak to z lepszym bywa - może być wrogiem dobrego 🙂
Nie mam zamiaru mówić, że się nie da, bo się da.
Chodzi tylko o to, żeby nie szarżować i nie myśleć, że wszystko ujdzie na sucho. Albo przyschnie jak na psie.
W zasadzie dosyć sprawdza mi się trening sterowany regeneracją, ale jak potrzebuję naprawdę wejść w formę to trzeba przycisnąć bardziej.
I tak było w tym roku po powrocie z letnich wakacji. Po dwóch tygodniach luzu i wypoczynku trzy tygodnie orki i nagle ping! - życiowa forma. A to, że nie udało się jej wykorzystać to już nie jej wina 😉
Tego co z niej zostało wystarczyło na życiówki w Berlinie i Gorlicach 😆
Wydaje mi się, że nigdzie nie przesadzałem. We wrześniu wypoczywałem aż za dużo. A jednak organizm jakby się zbuntował... Chyba, że to jednak jakaś przypadkowa infekcja i niepotrzebnie zachodzę w głowę...
A zima ma być w moim przypadku mocno przepracowana. I mają wejść wreszcie ciężary.
Na początku symbolicznie, żeby opanować technikę, ale i to powinno oddać później, bo przecież w ogóle nie było takiego treningu we wcześniejszych sezonach.
Tyle co sledze wpisy to uwazam ze dobrze zbalnsowales trening i regenracje, zreszta bez odpoczynku nie bylolby efektow.
Oslabienie organizmu najczesciej konczy sie infekcja, ktora niekoniecznie musi byc spowodowana przeciazeniem fizycznym. Przyczyn moze byc masa. Ja miewalem tak ze czasem pojscie o godzine za pozno spac owocowalo oslabieniem. Trudno wychwycić to dokladnie.