Kicking Asphalt 2021
Wt 9 lut 21
Protokół ćwiczeń protokołem ćwiczeń, ale czasami po prostu brakuje czasu, a jak się podzieli wysiłek na tyle serii z odpowiednim odpoczynkiem pomiędzy, to nagle robi się to długie. A chodziło o zdążenie z ćwiczeniem zanim będę musiał pojechać i odebrać córkę z treningu. Więc podszedłem do setki pompek z założeniem, że robię pięć serii po dwadzieścia.
Pierwsze trzy poszły ok, może ostatnie kilka w trzeciej były ciut wymęczone. Ale potem zaczęły się schody, bo początkowe serie wymęczyły za bardzo. I kolejna seria to już tylko 15. A kolejna 7 i pad na twarz. Uff, jeszcze trochę. Jeszcze 18… No to najpierw 11 i pad, a potem jeszcze 7 i pad, ale zrobione. Lepiej się trzymać tamtego protokołu, a wydłużone serie traktować jako sprawdzian np. co dwa tygodnie.
Za to we wtorkowy ranek jazda obowiązkowa, czyli skating dryland. Nogi zmęczone po niedzielnym treningu? Nie? Nic a nic? No to ciśniemy ile się da!
Temat ćwiczenia: jak oni (tutaj się odnoszę do obserwowanych w mediach społecznościowych łyżwiarzy szybkich) to robią, że są w stanie dotknąć kolanem do tyłu buta stojącej nogi? Jeśli ja to robię, to kolano jest w stanie zejść do połowy łydki, zostaje jeszcze praktycznie druga połowa do zejścia niżej.
No jak?
Spokojnie, popróbujemy. Podstawowy balans jest, można kombinować. Zawsze można się podeprzeć ręką. Poluzujmy kostkę. Hm, nie działa. A spróbujmy poluzować coś w biodrze. Może by tak je „opuścić”… MYK! Wow! Jest! Co prawda balans się zmienił i trzeba do tematu od nowa przyzwyczajać, ale faktycznie DA SIĘ dotknąć kolanem buta stojącej nogi! Ale trochę buja! To jest tak niska pozycja, że nie sądziłem że się uda do niej dojść! Chyba faktycznie już granice możliwości.
A to wszystko to mobilność bioder. Wczoraj zrobiłem sobie test, czy jestem w stanie bez użycia rąk usiąść i wstać poprzez klęk i skręt bioder. Doskonale pamiętam, że kiedyś, kiedyś tego próbowałem i nie było ludzkiej siły – tyłek leciał do tyłu i nie było takiej opcji. Umarł w butach! Teraz w zasadzie nie ma żadnego problemu. Po kilku próbach robi się to w zasadzie samo, jednym płynnym ruchem.
Ale oczywiście wstać bez użycia rąk wprost na stopy, nawet skrzyżowane, do głębokiego przysiadu to jeszcze długo, długo nie. Kto wie, może do tego też kiedyś dojdę. A może nie.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatWięc podszedłem do setki pompek z założeniem, że robię pięć serii po dwadzieścia.
5x20 - za dużo w jednej serii. zrob 20x5 i spokojnie setka pyknie 🙂 Okolo 2005-06 trenowalem pompki na czas, bylo do wyboru - 1 minuta, 15, 30 i 60 minut. Robisz w danym czasie ile dasz rade - proporcje serie/rest - dowolne.
Wtedy wczesniej cwiczylem 2x w tygodniu na zasadzie 5 serii maks, liczy sie laczna ilosc z 5 serii. Odpoczynek tak 2-3 min pomiedzy. Tez fajne.
@szyszkownik
Setka pykała bez problemu jak robiłem 19-17-15-13-11-9-7-5-9.
To było "awaryjne" 😉 I okazało się zbyt ciężkie.
I "oszczędzałem" czas na odpoczynku między seriami. That's a big "no-no". 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Gratulacje, przeoczylem chyba wpis 🙂 Takze spoznione 🙂 Przy okazji jak napisales - sprawdziles sie w ilu mniej seriach tyle jestes w stanie zrobic 🙂
A dziękuję. Zastanawiam się w jaką stronę iść, bo samo trzepanie pompek dla trzepania pompek niedługo się zrobi nudne.
Może próbować czy nie da się dojść do diamentowych? Czy samym powtarzaniem dużej ilości zwykłych, choć prawidłowych, wąsko trzymanych z łokciami prowadzonymi do tyłu, da się rozwinąć siłę tricków potrzebną do diamentowych? Mam podejrzenia, że nie bardzo. I pewnie trzeba by coś pokombinować z dodatkowymi obciążeniami za jakiś czas... Oczywiście nie łacząc tego z setkami powtórzeń.
Na początku robienie pompek do upadłego było szybkie. Raz-dwa-trzy i po bólu.
Teraz jest ich tyle, w tylu seriach, rozdzielonych tak długim wypoczynkiem, że zaczyna się z tego robić prawie w okolicy 30 minut. Chciałbym zbić ten czas z powrotem w okolice tak 15, a to znaczy albo dłuższe serie, albo krótszy odpoczynek.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatZastanawiam się w jaką stronę iść
Pytanie jest "po co?" Jak sobie to okreslisz to wtedy "strona" jest wypadkową 🙂 Sylwetka, masa, wytrzymalosc, moc - opcji jest wiele.
Wysłany przez: @tomcatMoże próbować czy nie da się dojść do diamentowych?
Aktualnie jak wzgledem barków i tulowia masz lokcie?
@szyszkownik
Muszę pomyśleć.
Do rozwoju sylwetki to raczej dużo za mało. Masa wymaga zupełnie innego całościowego podejścia.
Rozwój siły wymaga zwiększania obciążeń. Lub wykonywania bardziej wymagających wariantów, typu diamentowe.
Wytrzymałość - docelowo nie. Tzn. trochę tak, ale nie chodzi o to, żeby trzepać tysiąc pięćset burpeesów jak Żelazny Wilk. Jak będę robił tę setę to akceptowalna wytrzymałość się powinna zrobić.
W sumie to najbliżej mi do zwiększania siły.
Jak układam ręce? Myślę, że prawidłowo. Dłonie pod barkami, łokcie do tyłu, chociaż nie prowadzę całkiem przy ciele, tak żeby szorowały po żebrach.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatDo rozwoju sylwetki to raczej dużo za mało.
Zalezy jakiej sylwetki. Zobacz sobie na kalisteników, i to nie koniecznie tych top, tylko gosci co cwicza np 2, maks 3 lata. Sylwetki są, tj. poza nogami najczeciej 😉 Jak zrobic progresje obciazenia w kalistenice - potrenowac nogi 😉
Diamentowe to fajna progresja 🙂
Wysłany przez: @tomcatDłonie pod barkami, łokcie do tyłu, chociaż nie prowadzę całkiem przy ciele, tak żeby szorowały po żebrach.
To takie z lokciami przy tulowiu to jest progresja do diamentowych 🙂 Rozkladanie ciezaru na nogach - tez. bardziej przod, bardziej tyl i juz inaczej.
Sama kalistenika mozna zrobic mega duzo w materii góry i srodka ciała, troche problematyczne sa tutaj glownie nogi.
Nogi wiadomo. Do nóg mam inne ćwiczenia i bez ciężarów, ale takich myślę małych, do maks 100 kg, się nie obejdzie.
Co do sylwetki, to jeszcze mam zbędne 5% tłuszczu, które zakryją wszystko cokolwiek bym nie wyrzeźbił. No i jak mi się uda z tym wyjść na te 12% to wtedy ewentualnie można mówić o sylwetce. Bez tego to ewentualnie najszerszy grzbietu i bicki 😉 Nieeee, aż mi się samemu śmiać chce jak myślę o sobie szpanującym sylwetką 🙂
W dalszym ciągu utrzymuję, że chodzi o sprawność. Trochę siły jest potrzebne, ale i tak mobilność króluje. Po co być silnym kołkiem, który nie może się zgiąć i wszystko go boli?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatNo i jak mi się uda z tym wyjść na te 12%
Kiedys Kura Workout i AJ jechali sobie robic sobie jakies badania ilosci tkanki tluszczowej. Goscie naprawde niezle wyrzezbieni, widac kazdy miesien (jednak nie ma tu mowy o definicji kulturystycznej) i tak sobie typowali ile maja tkanki. 14-16% chyba bylo, wiec 12% to juz jest naprawde malutko.
@szyszkownik
Ja mam 17% i nie za wiele widać.
Więc w rzeźbę widoczną przy 16% nie uwierzę, bo już miałem 15 i nie było wielkiej różnicy. Mieli źle zrobiony pomiar.
Wystarczy zresztą być zbyt świeżo po posiłku, za dużo wypić, etc, etc. i już przekłamuje. Albo z magiczną maszynką coś źle.
Poniższa infografika może być ciut przesadzona, ale tylko ciut.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
To oni wygladali na 10-12 wg tej grafiki. Swoja droga swietny pomysl pokazac to w ten sposob.
15% to jest tzw. norma dla faceta. Niestety nie jest to statystyczna norma.
Tyle powinien mieć normalny, zdrowy facet.
Na razie chcę wrócić na 15%, czyli jeszcze 2%, a potem się zobaczy.
Jak dla mnie każdy kilogram niebywale czuć w możliwości utrzymania się w szybkim pociągu. Jak ważyłem poniżej 89 kg w połowie zeszłego roku to ciągnąłem pociąg jak młody husky. Jak mi wybiło powyżej 91 to się chciałem o jęzor zabić... Tylko dwa kilo różnicy.
Nawet rozmawiałem z dietetyk o wpływie tkanki tłuszczowej na wydolność. Mówię, że coś to może zwiększa potrzeby odżywiania, serce ma więcej pracy czy coś. Ale nie, tkanka tłuszczowa jest fizjologicznie nieistotna, to czysty magazyn. Więc różnica którą czuję to po prostu dodatkowy ciężar lub jego brak.
Niesamowite, jak się o tym pomyśli...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wg Spartanowych info z kursu tego typu wysilek jak maraton rolkowy to fizjologicznie podstawa energetyczna sa wegle, czyli tu tluszcz by nie mial znaczenia jako paliwo.
Wysłany przez: @tomcatJak ważyłem poniżej 89 kg
Jak pocwiczysz/popracujesz dietetycznie to moze tluszcz spadnie, ale wzrosnie waga tkanki miesniowej... I teraz ciekawe jak sie ma 89+2kg tluszczu kontra 89+2kg miesni...
Teraz ważę 91 przy jednoczesnym spadku procentu otłuszczenia.
Oczywiście wybiło mi masę mięśni, ale to jest woda.
Kłania się picie 3l+ codziennie i suple kreatyny.
Nie jestem jeszcze na tych wskaźnikach co pod koniec lata i nie mam jak pojechać jak jeździłem pod koniec lata, a to dopiero będzie prawdziwym testem.
Subiektywnie formę mam ok.
Jeśli mięśni przybędzie w nogach i core to pomoże i to bardzo, bo będzie można utrzymać lepszą pozycję.
Jak w bickach to przeszkodzi 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Cz 11 lut 21
Dzisiaj pompeczki weszły wg wzorca 20, 17, 15, 13, 11, 10, 10, 11.
Czyli już 8 serii, a nie 9 i suma to 107, a nie 100. Bo zamiast do 9, 7 i 5 ciągnąłem do odmowy, a 20 zamiast 19 zrobiłem z roztargnienia.
No i zamknięte w 24 minuty, a nie 29.
Czy to jest adaptacja? Tak szybko? W zeszłym tygodniu dopiero wskoczyłem na setkę. No i poprzednio po dwóch dniach odpoczynku tricepsy mi chciały pęknąć, a teraz to jest kwestia tylko wyczuwalnego zmęczenia i braku siły, żeby zrobić kolejne powtórzenie. Dodatkowo nie ma żadnych zakwasów, ani nic. Kurczę, o co cho?
Aby jakoś pogodzić przerwy pomiędzy seriami z logistyką dnia codziennego zacząłem przed śniadaniem i w przerwach sobie je przygotowałem. Umyłem i pokroiłem surowe warzywa i wędzonego łososia, kanapkę z bryndzą (ważąc). Przygotowania filiżanki czarnej kawy nie liczę, bo to ekspres robi. W sumie fajnie to razem wyszło, ale tylko dlatego, że zdążyłem zanim wszyscy wstali. Bo jak po kuchni zaczyna się plątać wiele osób i w to wszystko jeszcze wchodzi wielce ucieszony pies, to ciężko się i bez dodatkowych elementów ogarnąć.
Miałem wrażenie, że bez śniadania jest trochę trudniej na początku, ale tak naprawdę problemy się zaczynają zazwyczaj pod koniec, w ostatnich seriach. A tutaj proszę, nie było źle. Ale odpoczynek za każdym razem na full – 3 minuty.
Za to w środę wieczorem pokręcone lajtowo na rowerku. Peeeełen lajt. Okolice 120-130 watów, więc prawie z górki. Byłem przekonany, że nie poczuję tego i zdziwiłem się jak okazało się być inaczej. Nogi prezentują sobą jakieś tam delikatne zakwasy.
Zobaczymy jak dzisiaj będzie wieczorem na treningu. Trochę słabo jak by się okazało, że dla zachowania świeżości na rolkach mogę sobie pokręcić np. wyłącznie w poniedziałek, bo nie zdążę się naprawić na trening.
Zobaczymy.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatKurczę, o co cho?
Ja tez nie wiem... Ale jak sam robilem to bardzo szybko progresowalem pompki. To jest super cwiczenie wlasnie do porgrosowania: ilosci, mniejszej liczby serii, wytrzymalosci itp itd. A np. z podciagnieciami przejscie z 10 na 20 to juz jest duuuuuuzo pracy.
Nd 14 lut 21
Przeglądnąłem zapiski z ostatnich tygodni i ciągle przewija się przymiotnik: fajny. Fajny trening. Fajnie było. Jakbym nie potrafił tego inaczej opisać.
Ale te treningi są właśnie fajne. Owszem, można określić je jako satysfakcjonujące. Dające poczucie spełnienia. Pozwalające na oderwanie się od przyziemności dnia każdego. I posiadające wartości rozrywkowe. Jednocześnie jednak to słowo „fajne” jest jakby ucieleśnieniem wszystkich tych elementów po trochu. Oddaje ogólne nastawienie podmiotu lirycznego do opisywanej aktywności. Więc w sumie…
Wczoraj był kolejny fajny trening.
Miałem trochę obaw, czy nie do końca wypoczęte nogi nie będą przeszkodą, ale nie, jednak nie. Owszem, po odpowiednio długiej jeździe w niskiej pozycji nogi bolą i będą bolały chyba zawsze. Paweł mówi, że jego też palą – słysząc nasze narzekania. Różnica jest zapewne w intensywności odczuwania tego uczucia. Jest taka granica poza którą nie jesteś w stanie kontrolować nóg. Cała sztuka to dojść do takiej formy i umiejętności, aby odpowiednio cisnąć – wydajnie, ale jednocześnie nie zabijająco.
Tak się zastanawiam… Rozgrzewkę kończymy serią sprintów, po której oddech wraca kilka minut. Można zaryzykować, że czuję się po czymś takim dogrzany. Mimo wszystko jednak to trochę zbyt ryzykowne by było zapuszczać taki element do rozgrzewki przed zawodami. Z drugiej strony zawsze, ale to zawsze orientuję się po wystartowaniu, że jestem niewystarczająco rozgrzany. Do przemyślenia.
Jeżdżąc wczoraj ćwiczenia w niskiej pozycji nagle zauważyłem, że my w sumie jeździmy dosyć szybko. Nie uderzyło mnie to wcześniej, bo koncentrowałem się na wykonywaniu konkretnych ćwiczeń pilnując zgrania wszystkich elementów – a jest co zgrywać! Tempo nadaje pierwszy w kolejce, zwyczajowo Paweł i po prostu trzeba za nim nadążyć. Jednocześnie wykonując trudne ćwiczenia w wymagającej niskiej pozycji. Pilnując rąk, nóg, barków, bioder, kostek, kolan, luźnych nadgarstków, prostych łokci i wzajemnej koordynacji całej tej bandy. Robiąc lekkie wyskoki z niskiej pozycji jednonożnej zdałem sobie sprawę, że owszem prędkość w tej ewolucji pomaga, ale kiedyś bym się nie ośmielił tak rozpędzić, bo ło matko, a co by to było jakby jo się przewrócił! Jednak jakoś się nie przewracam.
Na łukach kontynuacja wcześniejszego trendu: niżej, ostrzej, bardziej technicznie, szybciej. Bez większego problemu utrzymuję się w pociągu podczas normalnej jazdy. Jeśli ktoś z czołówki zaczyna cisnąć po kolei wszyscy słabsi odpadają, nie jestem, oczywiście, wyjątkiem. Limitującym czynnikiem jest ślizganie się po podłożu. Ach ten grip! Ciekawe, czy gdybyśmy jeździli po przyczepnym, na przykład, betonie, czy byłoby łatwiej przekonać się do większego pochylenia w łuku? Bardziej zaufać kołom, że się nie poślizgną? Czy przeważałby lęk przed poharataniem się?
Po czwartkowym treningu na słupkach zastanowiło mnie uczucie totalnego braku możliwości obciążenia lewej stopy na ostrych nawrotkach w lewo, gdy jednocześnie z obciążaniem stopy prawej na ostrych nawrotkach w prawo nie było problemu. Jeśli to naprawdę ma być ostro, to stopa wewnętrzna przenosi sporą siłę mocno pochylając koła do zakrętu. I czemu prawa daje radę, a lewa nie? Po zastanowieniu przesunąłem szynę na pięcie lewej stopy o milimetr bardziej do środka buta, czyli dałem ją ciut mniej do wewnątrz niż była. Po sprawdzeniu: to jest to! Aktualnie jeżdżę na szynach, które nie tylko są bardzo mocno przesunięte do wewnętrznej strony, to jeszcze na klinach. Bo tak mi się dobrze jeździło na prostych. Lepiej „double push” wychodził. Okazuje się, że coś co daje dobre wrażenie na prostych może być jednocześnie błędem przy przenoszeniu dużych sił. Prawdopodobnie te szyny są zbyt mocno przesunięte do środka i będę teraz je korygował w kierunku centrum buta.
Jeżdżąc na łukach staram się za każdym razem pamiętać o „dociąganiu do kreski” jednej i drugiej stopy. Zaczyna się od lewej: trzeba wydłużać fazę jazdy na lewej stopie w lewym łuku i dopychać ją do równoległości z kierunkiem jazdy w momencie lub tuż przed momentem odłożenia prawej stopy, która w kolei powinna być „pociągnięta” piętą do tyłu. Rzecz w tym, aby stopy były możliwie w jednej linii: jedna dopchnięta do przodu, druga dopchnięta do tyłu. Owszem może być uczucie zaplątania w skrzyżowane nogi, ale wtedy nie ma tego efektu konika na biegunach, gdy masa przenosi się przód-tył-przód-tył zmniejszając stabilność, możliwość utrzymania przyczepności i ostatecznie prędkość w łuku. To już chyba miesiąc odkąd jeździmy dwa razy w tygodniu i za każdym razem staram się pilnować poprawności tego ruchu i wczoraj Heniu pierwszy raz zwrócił uwagę, że jadę łuki dużo poprawniej, że widać faktycznie polepszenie ruchu w przekładance. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że odczuwam większą płynność oraz buty nie gryzą po piętach, bo nie odpycham się w przekładance z palców, co wywiera dźwignię na piętę właśnie.
Po południu skorzystałem z odmrożonych lodowisk. Naostrzyłem łyżwy sobie i młodszej i wykorzystałem wolne 20 minut na to, aby sobie przypomnieć o co to chodzi z tymi łyżwami. Na początku świeżo naostrzone trochę szarpały, ale szybko się to wyrównało i można były cieszyć się płynnością jazdy. Tutaj też poćwiczyłem dopychanie stóp do kreski w przekładance. W prawo jest duuuużo trudniej, ale postępy są gołym okiem widoczne. Zaczynam po prostu jeździć przekładanką w prawo.
W tym roku nie da się pogodzić treningów rolkowych z treningami narciarskimi. Szkolenia odbywają się o dwie godziny jazdy od Krakowa i nawet zrywając się zaraz po zakończeniu treningu na Kolnej byłbym tam w zasadzie na dwie ostatnie godziny. Bez sensu. Najwyżej spróbuję sam coś pojeździć. Na Chełmie w Myślenicach? Najbliżej, a górka sensowna.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Tomcat, w teorii, jakie zawody są pierwsze w tym roku? W teorii, jeszcze nie odwołane 🙂
Ale czekaj, przecież sport na świeżym powietrzy jest już odmrożony. Czy to oznacza, że maratoniki się odbędą? Mam nadzieję!
Forma jest katastrofalna, ale jak odmrożą siłki, to nadrobię
@andreee
8 maja - Mazurski Maraton Rolkowy. Jak na razie jedyny potwierdzone.
Do tego chodzi Poznański Bieg Czerwca '56 w formie wirtualnej - do zrobienia pomiędzy 14 czerwca - 11 lipca.
No i to w sumie tyle.
Z niepotwierdzonych doniesień Puchar Kaszub miał się lada chwila pochwalić rozkładem zawodów, ale nie wiem jak wyjdzie bo "lada chwila" minęło jakieś 3 tygodnie temu. A w przeciągu 2 tygodni powinny być ogłoszone zawody halowe w Gostyninie.
Na ten rok na razie to wsio. Na CM bym nie liczył. Jest jeszcze Majówka Zico (Poznań) przeniesiona z 2020, ale dla mnie to wielki znak zapytania.
Wszyscy czekają na rozmrożenie sportu, które miało się dobyć 12.02.2021. Ale jak to w kraju ***** *** zawsze wychodzi rozmrozili w obiektach sportowych na otwartej przestrzeni + na basenach. Wynika z tego, że na chwilę obecną nie można robić większości zawodów sportowych bo ulica/las to nie jest obiekt sportowy... Witamy w polskiej sraczce legislacyjnej 🙁
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: brady0763056541 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte