Kilometry w mieście 2020
A ja dzisiaj przekładam koła w rolkach i proszę o "wzorcowy schemat przekładu", którego nie chce mi się szukać 🙂 .
[...]
Po dokładniejszym oglądzie, przekładam z obrotem, najbardziej zdarte na najmniej B) .
Ale w jakiej szynie? 4x czy Tym Twoim wynalazku 3x?
U mnie dzisiaj 15km + 1,2km (bo o paczkomacie zapomniałem). Początkowo poleciałem na miejscówkę Luzaka z zamiarem powtórzenia wtorkowego wyczynu, ale jechało się jakoś tak źle, że w głowie zapaliłam się czerwona lampka "p***** nie robię", efekt tego taki, że zrobiłem jedno kółeczko w przeciwnym kierunku niż zazwyczaj i zamiast KEN wróciłem sobie Rosoła, potem przejazd koło SGGW, na skrzyżowaniu przy Circle K zawrotka i Dolinką od strony rzeczki w kierunku KEN. Wyszło wspomniane 15km w czasie prawie identycznym jak wtorkowy półmaraton.
Jednym słowem powolne spokojne rolkowanie bez jakiejkolwiek spiny. Parę rzeczy było do przemyślenia. Parę rzeczy przemyślałem 😉 Jest git!
A ja dzisiaj przekładam koła w rolkach i proszę o "wzorcowy schemat przekładu", którego nie chce mi się szukać 🙂 .
[...]
Po dokładniejszym oglądzie, przekładam z obrotem, najbardziej zdarte na najmniej B) .Ale w jakiej szynie? 4x czy Tym Twoim wynalazku 3x?
W szynie 4x. Ostatecznie przełożyłem przednie w prawej na przed ostatnie w lewej (z obrotem).
Do treningów jeżdżę 4x90.
Wynalazek, skompletowany na wyścig przed Miedzianą G. ostał bez zmian.
Za szybki na tę trasę.
Zapomniałem Tobie powiedzieć, że na odc. Rosoła w kier. "lewo". przed wjazdem do sklepu ogrodniczego, są dwa lekutkie wybrzuszenia, które kiepsko widać w słońcu. Chyba je oznaczę farbą (taką jaką malowałem ostatnio ścianę).
Link z Bobasem i Kibolkami w kojcu w Twoim wątku. Twoi Synowie, to chyba za starzy ale może Córa 🙂
.
Poniższe staram się mieć jak najczęściej:
"Jednym słowem powolne spokojne rolkowanie bez jakiejkolwiek spiny. Parę rzeczy było do przemyślenia. Parę rzeczy przemyślałem 😉 Jest git! "
B) 🙂 😉
Zgroza. Dzisiaj uświadomiłem sobie, że jest piątek. Czuje się jakby była środa. Człowiek siedzi w domu, pracuje z domu i wszystko z domu. Nie ma zwyczajowego odcięcia. Wyjścia z pracy, zamknięcia za sobą drzwi. Nienawidzę pracować z domu...
Zrobiliśmy "rodzinną piątkę" - endo pokazuje, że ostatnio biegaliśmy w zeszły piątek... Gdzie sie podział cały tydzień? I moje dzieciaki na prawdę siedziały przez 7 dni w domu? Ja wiem, że pogoda (do wczoraj) nie sprzyjała, no ale...
Trasa fajna, pogoda identyczna jak w zeszły czwartek, a o wiele mniej spacerowiczów. Ludzie chyba na prawdę się boją...
Parę rzeczy było do przemyślenia. Parę rzeczy przemyślałem 😉 Jest git!
Ale czy to były te same rzeczy? 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dzień i miesiąc zakończony ostatnim legalnym półmaratonem rolkowym... dziwne uczucie :S. No chyba, że jutro z rozporządzenia wyjdzie że "nie należy uprawiać sportu", nie będzie ujęte w przepisach. Na bo w sumie jak.
No chyba, że punkt o ograniczeniach w przemieszczaniu się z https://www.gov.pl/web/koronawirus/aktualne-zasady-i-ograniczenia stosować dosłownie... Ale wtedy na spacer też nie można. Ech...
Podsumowanie marca:
- 208km rolkowych. Najmniej od początku roku.
- 1 zawody - co prawda wirtualne bo przeniesione z odwołanej edycji wiosennej ale były (Botaniczna Piątka - edycja wirtualna)
- 16,5 tyś spalonych kcal - 6-7 tysięcy mniej niż w styczniu i w lutym, ale... na diecie domowej zdecydowanie mniej jem i już -2kg na wadze. Wiec źle nie jest
- 26,5h aktywności fizycznej: najwięcej rolki 14h, potem ćwiczenia w domu 6h i o dziwo bieganie 4,5h.
Jutro I Mistrzostwa Polski w Biegu Dookoła Stołu. U mnie tylko 1080 okrążeń do wykonania. Jak dobrze pójdzie to chyba tutaj powinien być LIVE streaming => https://www.facebook.com/zmierzymyczas/
I Mistrzostwa Polski w Biegu Dookoła Stołu - Zaliczone!
5km w czasie 01:22:40. Średnie tętno 139, max 151. Spalonych kcal 1070. Dzisiaj mało jadłem i w sumie dobrze, bo aż 1080 kółek do zrobienia. Pierwszych pięćdziesiąt leciałem na prawoskręcie. Potem zakręciło się w głowie i zachciało się wymiotować jednocześnie, więc zmiana na jedyny słuszny kierunek. Tak zostało na kolejnych 1030. W głowie się kotłowało, ale nie aż tak, do tego założyłem złe spodenki i uda zaczęły obcierać, więc mózg musiał podzielić dolegliwości na 2 ;).
Impreza dziwna i raczej z tych które robi się raz w życiu. 41 uczestników. Miejsce 33, 27 wśród mężczyzn. 2 DNF właśnie ze względu na dolegliwości żołądkowe. 9 DNSów.
Pogratulować błędnika i uporu!
Prawie półtorej godziny intensywnych wysiłków to nie w kij dmuchał. W końcu cały czas można było "zejść z trasy" bez najmniejszego problemu i w dodatku nikt by do Ciebie nie miał najmniejszych pretensji.
Rodzina kibicowała, czy starała się schodzić z drogi, bo nigdy nie wiadomo co takiemu do głowy przyjdzie?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Pogratulować błędnika i uporu!
Prawie półtorej godziny intensywnych wysiłków to nie w kij dmuchał. W końcu cały czas można było "zejść z trasy" bez najmniejszego problemu i w dodatku nikt by do Ciebie nie miał najmniejszych pretensji.Rodzina kibicowała, czy starała się schodzić z drogi, bo nigdy nie wiadomo co takiemu do głowy przyjdzie?
No w sumie można było przerwać - i to z wizywtą w najbardziej eksluzynych toy-toy'jach jakie kiedykolwiek miałem na zawodach ;). Z błędnikiem trochę pomagało "patrzenie na zewnątrz" co przy bieganiu w około przeszkody było bardzo nienaturalne - człowiek odruchowo kieruje wzrok w stronę, omijanego obiektu (w którą skręca).
Wczoraj już po biegu zdałem sobie sprawę, że to najdłuższy bieg (w sensie czasowym) w jakim brałem udział. Czasowo zbliżone do 13-15km na zewnątrz. Przy czym najdłuższy dystans który kiedykolwiek biegłem to 10km, zamykany w 1h. No ale puls jak na bieg też nisko. Z drugiej strony to nie był bieg, prawie zero fazy lotu, bo jakbym w taką wszedł to już dawno bym był poza stołem ;). Raczej drobnienie nogami. No i bardzo obciążona jedna strona.
Grześ był moim sekundantem. Pokazywał kartki z dysansem/pokonanymi kółkami co jakiś czas. Tadzio z Anielką próbowali przeszkadzać, więc zadaniem Oli było ich odganiać ;). Liczenie kółek za pomocą klikera - ogólnie to strzelam, że zrobiłem ich więcej - nie zawsze się kliknęło. Wyszło mi nieco ponad 4,6sekundy per kółko - jednym słowem nie było czasu na mentalną "zawiechę". I to chyba kolejne niestandardowe w bieganiu - zawsze mogłem sobie myśleć o niebieskich migdałach, a tu trzeba było być skupionym cały czas.
Dziś nie wytrzymałem i wypad na rolki w ramach "realizacji niezbędnych codziennych potrzeb". Strona rządowa podaje, że mogę biegać - to i mogę jeździć. Sprawdzałem jeszcze 5 minut przed wyjściem, na pod pytaniem "Czy mogę biegać" pozwolili, to się kłócić nie będę. (Screen zrobiony jakby co)
https://www.gov.pl/web/koronawirus/pytania-i-odpowiedzi
Dwie zmiany
1) wziąłem ze sobą dowód jak nigdy (gdyby jednak Policja nie znała FAQ rządowych)
2) nie oddaliłem się od domu na więcej niż 1-1,5km. Czyli pętelki robione wokół Centrum Onkologii. Gandhi, Pileckiego i Roentgena bardzo ok - jazda po nowiutkich ścieżkach rowerowych. Niestety zamknąć pętlę można tylko Makolągwy, Pustułeczki albo odnogą Roentgena, a tam wszędzie kostka. Ale i tak dało radę. Po długim zamknięciu w domu wyżyłem się i chyba o to chodziło.
Dzisiaj kolejna realizacja niezbędnych codziennych potrzeb. Przy okazji kręcenie się w kółko po najbliższej okolicy. Dałem w palnik i wyszło, że najszybszy przejazd 2020 - co tylko pokazuje jak stresuje mnie tan cały CoVid i jego otoczka.
Przy okazji przeskoczyłem Maksa w rywalizacji La Hora ;). Ale to jest już chyba maksimum jakie mogę osiągnąć w warunkach miejskich. Mijanki głównie z ludźmi z psami (również pary) + kilka innych, muszących wyjść z domu w ramach "realizacji".
No i nie włączył mi się pulsometr z klaty :(. Nadgarstek (mierzący dużo powyżej linii nadgarstka, no bo przecież mam ochraniacze) raportował maks 167 i 155 średniego. Spalone coś w okolicach 1000kcal.
Z inności w ramach niedostawania pier**lca, wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy na cmentarzy gdzie nasze 2+3 stanowiło ponad 50% populacji przebywającej (w sensie tej żywej), a potem pierwszy raz w życiu McDrive... Człowiek uczy się całe życie ;)... Popołudniu ognicho, było fajnie dopóki sąsiadka nie zaczęła się czepiać (jak coś i tak wszystko było zgodne z PPOŻ). Ale co zjedliśmy kiełbachy z ognia to nasze ;).
...
..i pojechaliśmy na cmentarzy gdzie nasze 2+3 stanowiło ponad 50% populacji przebywającej (w sensie tej żywej), ....
Chodziło o cmentarz-cmentarz ?
Warszawskie Stare Powązki zamknięte od 01.04.
W oficjalnym komunikacie "Zakaz .... parki, bulwary, ...." nie pisano o cmentarzach.
Może na mniejszych wolno.
Oficjalnie jakby to wyglądało:
" Zakaz korzystania z cmentarzy ?" Hejterzy mieliby "ubawu po pachy" 😉 .
Nie wiem czym Sz. Ludziska palą w piecach i kominkach. Na pewno nie drewnem.
Taki smród w mieszkaniu, że "nie chcem, ale muszem" coś tam zadziałać na zewnątrz ....
B) 🙂 😉 .
Radość (moja) o brzasku jak zwykle.
(Sie wie, że dzisiejszym 🙂 .Jutro to nie znaju 🙁 )
Chodziło o cmentarz-cmentarz ?
Warszawskie Stare Powązki zamknięte od 01.04.
Mały parafialny w Grabowie, okolice Poleczki i Poloneza. Kiedyś był w szczerym polu, teraz z jednej strony otoczony blokowiskiem. Powązki ponoć zamknęli, bo ludzie tam "lubią chodzić" :huh:, ja w każdym bądź razie w jeszcze życiu nie byłem bo i nie było po co. Ale zamknięcia Powązek to raczej z zarządzenia administracji niż odgórny prikaz.
Booking.com napisał, że oddają kasę za majówkę... Uff bo było blisko, żeby trochę utopić - jak razerwowałem tak żeby mieć blisko do Zico i do Grodziska, to wyszło, że trzeba zapłacić z góry. Na szczęście nikt nie wpadł na to, żeby jednak sobie kasę zatrzymać.
A tak poza tym to czekam, aż Zico i Skate2City określą się czy i na kiedy przekładają. Bo na chwilę obecną, to dziwna cisza z ich strony.
Przy okazji przeskoczyłem Maksa w rywalizacji La Hora ;). Ale to jest już chyba maksimum jakie mogę osiągnąć w warunkach miejskich. Mijanki głównie z ludźmi z psami (również pary) + kilka innych, muszących wyjść z domu w ramach "realizacji"
Człowiek da sobie chwilę na odpoczynek i już w plecy :laugh:
I to jeszcze o 100 metrów :woohoo:
Ja też wczoraj wyrwałem się na rolki koło 23:00 godz. na szybkie 8 km. Minęły mnie lub ja minąłem 4 radiowozy. Zero reakcji z wyjątkiem "ogólnego zainteresowania wzrokowego", które pewnie wynikało też z faktu, że byłem jedynym punktem, który się przemieszczał :silly:
Ja też wczoraj wyrwałem się na rolki koło 23:00 godz. na szybkie 8 km. Minęły mnie lub ja minąłem 4 radiowozy. Zero reakcji z wyjątkiem "ogólnego zainteresowania wzrokowego", które pewnie wynikało też z faktu, że byłem jedynym punktem, który się przemieszczał :silly:
Radocha i banan na gębie. B) 🙂 😉 .
Te ograniczenia są niewspółmierne do potrzeb, ale rządzący najwyraźniej sobie po prostu ze społeczeństwem nie radzą.
Jednocześnie pojawiają się głosy ostrzegające przed możliwością wprowadzenia daleko posuniętej kontroli i ograniczania wolności obywatelskich na stałe.
W końcu teraz nie ma nawet stanu klęski żywiolowej, czy wyjątkowego. A tylko taki stan daje prawne możliwości narzucania takich ograniczeń. Ale ma też inne konsekwencje, które nie pasują ekipie z Żoliborza. W efekcie wszystkie te ograniczenia są mocno wątpliwe prawnie, ale mandaty będą wystawiane. I nic nie wstrzymuje biegu wymagalności - trzeba je zapłacić, a potem dopiero można iść do sądu. Jak już sądy będą działały.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Swoją drogą zastanawiam się nad jedną kwestią:
- w większości zawody sportowe w tym rolkarskie zostały przesunięte na jesień (jak Cracovia Maraton), a właśnie wtedy może dojść do kolejnych wzrostów zakażeń wirusem.
Może się okazać, że te maratony, które się odbędą to Łódź, Gdańsk i Katowice... część rolkarskiego świata pewnie będzie patrzeć na Berlin i jego nocną jazdę 1 sierpnia na 10 km (w tym bieg, łącznie kilka tys. biegaczy i pod 600-800 rolkarzy) oraz w przypadku jesiennych zawodów już sam maraton tamże.
Wcale nie jestem pewien, czy będę w tym roku gdziekolwiek startował...
Nawet w kultowym Berlinie...
Chyba zwłaszcza w kultowym Berlinie.
Bezpieczniej się poczujemy jak ktoś w końcu ogłosi jakiś przełom w leczeniu.
Albo pojawi się szczepionka.
Ale czuję w kościach, ze ta sytuacja z nami zostanie na jakiś czas.
Jak to było?
Trzeba usunąć 2020 i zainstalować od nowa na świeżo, bo ta kopia ma wirusa.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Sporo "tymczasowych" rzeczy zostanie na stałe, jak np. podatek Belki. Wszelkie ograniczenia, nowe podatki itp latwo przykryc argumentami "bezpieczenstwa" i troski o ludzi.
dochodowy chyba tez powstal po 2 wojnie swiatowej na odbudowe panstw nia zniszczonych. Ile lat temu to bylo...?
W końcu teraz nie ma nawet stanu klęski żywiolowej, czy wyjątkowego. A tylko taki stan daje prawne możliwości narzucania takich ograniczeń. Ale ma też inne konsekwencje, które nie pasują ekipie z Żoliborza. W efekcie wszystkie te ograniczenia są mocno wątpliwe prawnie, ale mandaty będą wystawiane. I nic nie wstrzymuje biegu wymagalności - trzeba je zapłacić, a potem dopiero można iść do sądu. Jak już sądy będą działały.
Tomek możesz wyjaśnić. Co to znaczy "nic nie wstrzymuje biegu wymagalności"? W moim świecie, mandat albo się przyjmuje albo nie. Jak nie to sprawa trafi do sądu (bodaj grodzkiego) i tam sędzie podejmuje decyzje czy mandat był zasadny czy nie...
Nic nie biegnie i nic nie musisz płacić jak mandatu nie przyjmiesz dopióki sprawa się nie odbędzie. Za to przyjmując mandat praktycznie nie masz szans na jego odwołanie/anulowanie. No bo w końcu przyjałeś i zgodziłeś się z organem wystawiającym w chwili wystawiania...
Koszty sądowe w takich sprawach to 150-200PLN.
My do parków nie chodzimy. Swoje trasy zmodyfikowałem też tak, żeby nawet nie zahaczać o ulice przy parku (nie będę się z koniem kopał). Wyjścia mam w ramach "codzinnych potrzeb życiowych". Jak mi się policja/staż miejska z tym nie zgodzi to po prostu mandatu nie przyjmę. Trasy też zapętliłem, żeby było bliżej domu, a poza tym doskonale znam okolicę i wiem, którędy i o której jeździć, żeby prawie nikogo nie spotykać. Kłócić się na ulicy z nikim nie zamierzam. Doskonale rozumiem, że policjanci też mają swoich przełożonych i realizują jakieś tam wytyczne.
Jak mnie ktoś złapie to co najwyżej miła rozmowa (z obowiązkowym odpalonym nagrywaniem) i równie miłe nie przyjęcie mandatu. Oni będą dla sądu mieli notatkę, jak będę miał nagranie. I tyle.
Z dzisiejszych paranoi przeczytałem, że:
a) Mając ogródek ROD, nie powinieś na nim grillować :woohoo:
b) Nalezy się wstrzymać z wymianą opon na letnie :woohoo:
c) Nie nalezy myć auta.
I to są kolejne (zbyt)daleko idące interpretacje wprowadzonych przepisów.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: alexandriasampl Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte