Kilometry w mieście 2020
Brawo Qba! Gratuluję. To takie zawody na 100 osób już robią? Po nocy, bo wirusa nie widać?
Graty, chybaś pierwszy co wział udział w "normalnych" zawodach 🙂 Czasu tez graty 🙂
Dzięki wszystkim.
Co do ograniczenia liczby osób to rządowe restrykcje pozwalają na 150. Więc nie ma problemu, żeby takie zawody organizować. Nie wiem jak w innych rejonach, ale mam dziwne wrażenie, że organizatorzy dużych imprez odpuszczają, bo są za duże, natomiast organizatorzy małych imprez odpuszczają bo "duzi" nie robią. Koło się zamyka.
Problem jest też w samych uczestnikach. W botanicznej zapisanych były 150 osób. Przybyło 2/3 - bo niecała setka. Teraz pytanie czy pozostała 50 wystraszyła się deszczu czy COVID.
Botaniczna w Warszawie zwykle ma 450-500 uczestników podzielone na 4 fale - czyli 110-125 osób biegnie o jednej godzinie, potem kolejne tyle o drugiej godzinie, itd. Zawsze to było związane z przepustowością alejek ogrodu - zwłaszcza, że ogród nie jest zamykany na czas zawodów dla odwiedzających.
W piątkowych wyścigach organizator mówi, że będą się starali dążyć do liczby 500 osób poprzez większą separację poszczególnych fal do siebie. Czy mu się to uda, nie wiem, bo to jest jednak granie procedurami.
A jeśli chodzi o bieganie nocą - to akurat była edycja nocna, wiec ciężko żebyśmy w dzień biegali ;). Kolejna "letnia" jest lipcu. Z zeszłego roku pamiętam ją jako najbardziej hardkorową bo biegaliśmy jak było ponad 30 stopni w cieniu...
W weekend było aktywnie.
Sobota - 5km w tamach 3 Krwiobieg Warszawa. To miały być normalne zawody, ale jak wszystko przełożyli na wirtual. Ola z chłopakami pojechała na zajęcia rolkowe, to ja z Anielą stwierdziliśmy, że idealna okazja, żeby zrealizować ten bieg.
No i była to rozbiegówka przed niedzielą. Bo na niedzielę miałem zaplanowaną kolejną imprezę wirtualną, również związaną z krwiodawstwem czyli Krewki Bieg 2020. Dla mnie o tyle wyzwanie, że trzeba było przebiec 15km. Tzn w zasadzie nie trzeba było, bo to 15km zgodnie z regulaminem, można było rozłożyć na 15 dni, ale jakoś ta opcja mi się nie uśmiechała ;). Wyzwanie o tyle, że dotychczas przebiegłem max 10km. Założone tempo udało się zrealizować - chciałem się zmieścić w 6min/km i się zmieściłem (no bez 1 sek). Bieg był bardziej w tempie 5:40 ale czerwone światła zrobiły swoje.
Czego się nauczyłem? Że nie trenując biegania (bo w zasadzie w 90% to startuję w zawodach) 21km jest jak najbardziej osiągalne. I to jest na prawdę fajna i budująca myśl. 15-stkę skończyłem bez mega zmęczenia, bez "o w końcu dobiegłem". Straty na ciele: 1 pęcherz. Wczoraj był spory, a dziś nie ma po nim śladu. Nawet nie wiem czy się przebił czy wchłonął - bo jednak stopy katowane przez lata rolkami nie jedno widziały ;).
I to jeszcze nie koniec niedzielnych aktywności. Popołudniem, mimo że byłem zmęczony, rodzinka wyciągnęła mnie na rolki. Chociaż wyciągnęła to złe słowo - bo wszystko wyglądało tak jakby przed alkoholikiem postawić kieliszek wódki. Zrobiliśmy nieco ponad 4km. Na spontanie zrobione kółko i zaliczone przedszkole Tadzika. Także jeśli ta instytucja będzie we wrześniu działa już normalnie, to całkiem możliwe, że rolki będą naszym środkiem transportu w bezdeszczowe dni.
A deszcz ma tu dużo do gadania, bo wracając, 500m od domu złapało nas zerwanie chmury. Takie totalne, całkowite... W mieszkaniu wyglądaliśmy jakbyśmy na basenie a nie na rolkach byli. Szybki ciepły prysznic (co przy 5 osobowej rodzinie to jednak wyzwanie logistyczne 😉 ) i na szczęście chyba wszyscy bez przeziębienia 😀
Dziś z rana wybrałem się do Fortu Śliwickiego Twierdzy Warszawa. W te i nazad 38km. Po drodze największa kraksa jaką miałem dotychczas na rolkach.
Kask mimo, że nie pęknięty idzie do wyrzucenia. Dostał prawie całym impetem ciała wyhamowanego nagle z 25km/h do 0 :(.
Wywaliłem się pod mostem Świętokrzyskim. Jest tam plenerowa siłowania. Niestety z miękkim podłożem zrobionym ze zmielonych opon. A ja właśnie koło tej siłowni zjechałem z gładkiego równego asfaltu, żeby jechać bliżej Wisły. Shit happens.
Straty w ludziach brak. Złamania brak. Za to styropian kasku rozciął mi czoło. Przedramiona przeszlifowane w obu rękach - nie zdążyłem ich podnieść :(. "Trochę" pieką. Kinol bolał przez 1/2 dnia ale na szczęście przestał.
#LepiejWKasku. Bez niego skończyło byś się w najlepszym wpadku na SOR. Za to teraz wyglądam jakby mi rogi zaczęły rosnąć 😉
Dobrze, żeś cały.
Dobry kask, grzeczny kask, polać mu!
#lepiejwkasku
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
O kurde! No co zrobisz, wielki pech. Na szczęście bez poważniejszych obrażeń. Kask po większym uderzeniu, nawet jeśli sprawia wrażenie całego, to musi znaleźć się na śmietniku, albo na pamiątkę oprawić i na kredensie postawić 🙂
Ja z niecierpliwością czekam na kask. czas oczekiwania trochę dlugi.. Zamówiony tydzień temu, jeszcze niewysłany.
Wysłany przez: @tomcatDobry kask, grzeczny kask, polać mu!
Wysłany przez: @andreeeKask po większym uderzeniu, nawet jeśli sprawia wrażenie całego, to musi znaleźć się na śmietniku
Został zutylizowany - z uprzednimi podziękowaniami ;).
Teraz szukam nowego, a w międzyczasie będę używał "zapasa". Najgorzej, że na tym kasku miałem "owsiakową" naklejkę "Pol'and'Rock" festiwal, którą bardzo lubiłem, a której nie dało się odklejić w celu umieszczenia w innym miejscu. Wiec poszło zamówienie do siemapshopu na T-shirt'y (bo samych naklejek się kupić nie da - albo ja nie znalazłem) z adnotacją, że bardzo potrzebuję tej naklejki... Zobaczymy jak się wszystko rozwiąże 😉
We wtorek przyszła paczka z SiemaShopu. Odebrałem dzisiaj - prawie tydzień grzecznie przeleżała za płotem i nikt nie buchnął - rośnie wiara w społeczeństwo :D. Niestety naklejek brak 🙁 - chyba nie odczytali mojej wiadomości - albo już nie mieli...
Ponadto podsumowanie czerwca, pokazuje że COVID mnie pokonał :(. Najgorsze statystki od początku roku. 3 miesiące ciągnąłem tę lokomotywę mimo przeciwności, czerwiec nas trochę pokonał - nie z samym COVIDem, ale z otoczką mieliśmy (i dalej mamy) niestety wiele do czynienia.
Wracając do podsumowania:
- 57km na nartorolkach
- 30km biegiem
- i tylko 146km na rolkach
Dwie pierwsze statystyki bardzo fajne, niestety rolkowo gorzej niż źle... Efekt totalnego braku czasu = Życie :/
W przeliczeniu na kcal - spalone 14,5tyś. Niby znaczna górka, jeśli chodzi o wyznaczony cel miesięczny - ale: cel uwzględniał miesiące "martwe" (zimowe) a ja tu w szczycie sezonu mam najgorszy wyniki w 2020. Wniosek = coś nie bangla.
Jeśli chodzi o zawody, to nie jest tak źle:
- Botacznina 5 - pierwsze "prawdziwe" zawody od wybuchu pandemii
- 3 Krwiobieg Warszawa - 5km w ramach "małego krwiobiegu"
- Krweki Bieg - mój najdłuższy biegowy dystans w życiu, czyli 15km
- Biegowa Ustawka - 5km - organizowana przez zmierzymyczas.pl - bardzo ich lubię, a zapisaliśmy się bo zrobili ustawkę na 5km (zwykle mają na 10km) pomiędzy biegaczami z Opola i Oławy. Wystartowaliśmy z Olą w przeciwnych drużynach nie psując nikomu wyników 😉
Aktywnie.
Najpierw 10km rolkowych w ramach Wirtualny Bieg Czerwca '56. Tu mały "fuckup" bo Polar mi się zbiesił i liczył kilometry jak chciał. Mocno się zdziwiłem patrząc na zegarek po 3 kółku na Stadionie Narodowym - Polar raportował 2km (czyli 2 kółka) a u mnie myśl - czyżbym już się pomylił? Potem go przyłapałem na kolejnych oszustwach i w końcu wyjąłem telefon z Endomondo coby sprawdzić co i jak. Ten miał nabite sporo więcej - ale też włączyłem go o 1km wcześniej na dole przy samochodzie + niepełne kółko rozgrzewki.
Koniec końców i tak został wynik z Endo z 00:26:07. Byłoby o ponad 2,5minuty mniej gdyby nie rozgrzewka bo pierwszy km na 4:55 a cała reszta w średniej 2:21.
Dla mnie super jak na samotną jazdę w mega wietrze.
Potem ostatnie zajęcia na nartorolkach w ramach Aktywnego Warszawiaka. Tradycyjnie na ostatnich zamiast ćwiczeń wycieczka. Ale i tak była aktywnie bo nabite 10km (gdzie na treningach robiłem po 6-7).
Endo raportuje coś koło 1,5tyś zjedzonych kcal - czas odpracować wakacyjną rozpustę ;).
Pobudka o 5:15 i o 6:00 już roleczki. 42km w ramach II Łódzki Maraton Rolkowy zrobione. Miałem robić w przyszłym tygodniu, ale wczoraj wieczorem stwierdziłem, "a może by tak rano..."
Przy okazji wizyta Forcie Buraków. Żeby było śmieszniej - to byłem tam wczoraj samochodem, żeby pomóc w przeprowadzce brata. I zwróciłem uwagę na charakterystyczne ukształtowanie terenu. Szybkie szperanie w pamięci i pytam brata co tam jest, bo tu gdzieś powinny być pozostałości fortu. Brat mi na to - no jak to co zwykłe górki.
No i żeby było jeszcze śmieszniej "Górki" to jest zwyczajowa nazwa Fortu Buraków używana już od dłuuuuuugich lat. Także wizyta rolkami zaliczona (no bo przecież samochodem to się nie liczy) i całe szczęście, że rano bo teraz już leje.
Z wirtualnych zostało mi jeszcze R&R Challenge - 21km.
Pod koniec lipca i na początku sierpnia już zawody "live". Co prawda biegowe, ale co strzał startera to strzał startera 😀
Ostatnio po necie krążyły zdjęcia faceta, który na 1 i 4 kółku miał przymocowane jakieś wynalazki typu "kółka o od krzeseł". I był trochę wyśmiewany. Jak na moje to ten sam - oglądać od 45sekundy. Mam nadzieję, że zagwozdka rozwiązana, jeśli ktokolwiek się jeszcze nad tym zastanawiał 😛
"Głowa" to dziwne narzędzie. Robiłem dzisiaj 1/2 maraton w ramach R&R. Korzystając, że odwożę najstarszego na półkolonie do szkoły przy skareparku na ul. Przy Bażantarni zrobiłem ten półmaraton na "miejscówce Luzaka".
Jeździło się nad wyraz źle. Nie wiem wszystko było nie jakoś nie tak. Wrażanie jazdy non-stop pod górkę, non-stop pod wiatr - oba raczej niemożliwe, skoro kręciłem pętle. Na "mecie" byłem nieźle zmęczony i zrezygnowany. Stopuję Endomondo i... za chwile dostaję info o najlepszym 1/2 maratonie w 2020. Tyle w temacie, bo jakbym miał oceniać dzisiejszą jazdę w skali 1-10 to wyszło by jakieś 2 albo 3 🙁
Czas nie powala. 12minut gorzej niż życiówka. Specjalnie jechałem w kółkach miejskich (aktualnie 103-104mm) i łożyskach ABEC-1, żeby po raz kolejny udowodnić sobie, że sprzęt nie ma znaczenia - i chyba experyment wyszedł na odwrót bo teraz już nie mam takiej pewności 😛
Jak się człowiek mam porządnie zmęczyć i walczyć z czasem, to chyba lepiej zakładać coś bardziej "pro".
Do tego Polar nawala :/. Z 21km zliczył mi 6 - więc dzisiaj używałem go tylko jako zliczacza kółek. Oczywiście przestał nawalać jak tylko zacząłem jechać spowrotem do domu - ale tu mam inną postawę. Późniejszy eksperyment myślowy wykazał, że chyba nie lubi rąk założonych na plecy - wtedy tarcza zegarka wciśnięta jest w ciało i chyba nie umie wyłapać sygnału. Na to oczywiście wpadłem już po synchronizacji punktów A-GPS i restartowi zegarka (parę dni temu) oraz dzisiejszemu zaoraniu go do ustawień fabrycznych.
Czemu nie nawalał zimą i wczesną wiosną, mimo tego samego stylu jazdy? Ano temu bo wtedy miałem cieńsze lub grubsze kurki, które mogły dawać sygnałowi możliwość przebicia się. Inaczej wytłumaczyć fenomenu nie umiem.
Półmaraton zrobiony w 00:55:13 (Endo) choć po eksporcie do GPX oraz imporcie na stronie R&R to już wbiło mi 00:55:30. Wylądowałem minimalnie przed Tomkiem i to porównanie jest totalnie z d***. Brakuje mi prawdziwych zawodów - gdzie człowiek może powiedzieci "wszyscy na starcie mieliśmy równie szanse".
Brakuje do tego stopnia, że rozważam ekstra 400km trasę Zamość->Katowice a potem powrót do W-wy jeśli zawody rzeczywiście odbędą się 30 sierpnia...
Przyjedź na Pogorię 🙂
55 minut na półmaraton, to bardzo dobry czas, nie ma powodu do niepokoju 🙂
Pierwsze w tym roku zawody z cyklu Puchar Warszawy i Mazowsza na rolkach.
Ogłoszony dość późno, ale spasowały nam terminy, więc zapisaliśmy się z chłopakami. Pierwsze moje zawody na torze, chłopaków zresztą też.
6 startów, każdy z nas na dwóch dystansach. Tadzio 100m i 300m. Grześ 300m i 500m. Ja 500m i 5km. Dodatkowy podział na rolki krótkie i długie. Nas (mastersów) organizator wezwał przed zawodami i powiedział, że ten podział (rolki długie/krótkie) jest sztuczny i w sumie wymuszony przez rodziców i szkółki rolkarskie i proponuje nam, żeby u mastersów był po prostu start "open". Wyraziliśmy zgodę.
Pierwszy start Tadzia. Kategoria junior f (2014 i młodsi). Wszystkie dzieci w rolkach krótkich (w sensie krótka szyna). Tadzio dojeżdża 5. 3 wśród chłopaków. Mamy pierwszy brąz 😉
Potem jakieś zamieszanie. Spodziewałem się, że po Tadziu będzie startowała kategoria junior E (2012-2013), czyli Grześ. Ale zrobili przeskok na junior D... I wyszło, że startowałem przed Grzesiem.
Ruszamy "z łuku". Stoję bardzo źle, bo na zewnętrznej. Czyli już na starcie mam dodatkowe metry do pokonania, żeby się zrównać ze wszystkimi. Wyjście łuku nie wróży dobrze, bo prawie wszyscy przede mną. Na szczęście na prostej, udaje się dużo nadrobić. Dwa kolejne łuki i płuca palą jak nigdy przedtem - z drugiej strony nigdy też nie robiłem sprintów. Stawka uplasowała się gdzieś po drugim łuku. Tu nie było pociągów. Każdy od początku do końca walczył sam. Na matę wpadam na drugiej pozycji - mamy pierwsze srebro.
W końcu start Grzesia. 300m. Dzieciaki również startują z łuku. "Start", prosta, łuk i prosta z metą. Grześ wpada na 3 miejscu, jako drugi z chłopców. Mamy drugie srebro :D.
Przychodzi czas na dłuższe starty. Kolejność zmieniona. Pierwszy Tadzio, potem Grześ, na końcu ja. 300m Tadzia - start z tego samego miejsca co wcześniej Grzesio. Łuk zaliczony, prosta i... Tadzio zahacza o coś rolką i gleba. Jest grubo, bo płacze i nie chce się podnieść. Inne dzieciaki już na ostatniej prostej, a ja w końcu łapię z nim kontakt. Bardzo dorosła decyzja syna - nie chce jechać dalej. Tadzio schodzi z toru. Mamy pierwszego DNF-a.
Grześ 500m. Na szczęście jestem przy starcie. Jak posłuchałem sędziów i ich sposób tłumaczenia jak (ile) dzieciaki mają jechać i cielęce miny większości dzieci to po prostu mówię: "mijacie niebieski namiot, a jak miniecie 2 raz - to jesteście na mecie". To już wszyscy kumają ;). Start. Grześ szybko plasuje się na 3 pozycji (2 wśród chłopców). Po dwóch łukach widać, że Grześ słabnie. Na szczęście udaj mu się utrzymać pozycję do końca. Mamy 3 srebro :D.
W końcu mój ostatni start. 5km. 14 okrążeń - czyli grubo. Ciężko to liczyć, bo okrążenie ma niecałe 400m. Tu już jedziemy pociągiem. Dwójka z Legii (mężczyzna i kobieta) i 2 niezrzeszonych. O dziwno trzymam się w tym pociągu do 10 okrążenia. Ewidentnie padam na łukach. Wyjście z każdego do 3-5 metrów, które trzeba nadrobić. 20 łuków takiego interwału totalnie mnie wycina. Potem już tylko pilnuję, żeby nie stracić pozycji. Co ważne mimo totalnego odcięcia z sił nie daję się na tych 4 okrążeniach zdublować. Przyjeżdżam jako 3 mężczyzna. Mamy 2 brąz!!!
Suma sumarum: 2 brązy, 3 srebra. Zamiecione!
Fajne zawody. Gratulacje za występy.
Ah i myślałem że tor Stegny jest wymiarowy pod łyżwiarstwo 400m, a tu około 355. Za to szeroki. Można tam wejść jakoś poza zawodami?
Kuba, gratulacje dla całej męskiej Trójki. Gdy za jakiś czas kobiety do Was dołączą to będziecie zgarniać wszystko 🙂
Dzięki wszystkim.
Wysłany przez: @joannapGdy za jakiś czas kobiety do Was dołączą to będziecie zgarniać wszystko
Z kobietami i rolkami to zobaczymy jak będzie. Ola na razie nie przeknana do startów, chociaż na biegowe już się namówiła i wczoraj wyczesała 4 pozycje w kategorii wielkowej na Botanicznej Piatce w Powsinie.
No a Aniela jeszcze zbyt mała, żeby za nią cokolwiek wyrokować 😉
Wysłany przez: @pietaAh i myślałem że tor Stegny jest wymiarowy pod łyżwiarstwo 400m, a tu około 355.
Szczerze ja też myślałem. Wikipedia też podaje 400. Nie wiem może to kwestia, jakiś ograniczników, które montuje się przy lodzie, a których nie ma na latem (zgaduje). Tu organizatorzy mówili coś o 375m czy jakoś tak.
Zawody fajne. Byłoby idelanie gdyby nie słońce i patelnia, bo tam jest mega gorąco. Dla mnie wniosek z zawodów taki, że jak się chce szybko jechać na łukach to trzeba ćwiczyć łuki ;)... Zdecydowanie bardziej wole "uliczne".
@qbajak
Spóźnione gratulacje.
Fajnie że dzieciaki chętne do aktywności fizycznej, obecnie jest z tym spory problem w społeczeństwie.
Po łukach przerąbane, zwłaszcza u mnie w lewą stronę.. W prawą mam opanowane i jestem w stanie nabrać prędkości. W lewo? Strach i dystans do 100% zaufania swoim możliwościom.
Niestety większość zawodów jest nie w moim ulubionym kierunku - poza Katowicami, gdzie było idealnie.
Szkoda że w Warszawie nie ma dobrych miejscówek do nabijania km, bez przeszkód i perturbacji. Niby przestrzeń tam spora, a rolkarze tak trochę poniewierani 🙂 Miałbyś gdzie trenować.
Chyba że o czymś nie wiem, i takie miejscówki tam macie.
Bo do jazdy po mieście to jest OK. Za każdym razem będac w Warszawie widzę świetne warunki, dobre i szerokie chodniki, przyjemne alejki. Jest gdzie pojeździć.
Ale żeby sobie zrobić maraton treningowo, na spokojnie, to tak trochę chyba dyskusyjny temat.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: brady0763056541 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte