Kilometry w mieście 2020
Kolejna połóweczka zrobiona - 5-ta w tym roku.
Tym razem na kółkach PS Spinner 88A. Twarde to to 🙁 Na początku jechałem po równych płytach chodnikowych i było git. Fajne "szybkie" kółeczka. A potem wleciałem na bruk (na ten, na którym we wtorek się wyłożyłem) i strasznie trzęsło. Śmiesznie jak sie preferencje człowiekowi wraz z latami na rolkach zmieniają. Kiedyś preferowałem twarde kółka (ale miałem też +5kg do wagi) dziś 85-86A wydaje się być optymalne - tylko że nie mogą z tych "najtańszych" bo albo ścierają się jak szalone, albo są drewniane i tak przenoszą drgania.
No nic, trzeba będzie się do spinnerów przyzwyczaić. Pewnie za 2-3tygodnie nie będę już czuł tej "trzęsawki".
PS. Za to o wiele ładniej wyglądają na rolce niż Dugeco. Po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że coś albo może wyglądać, albo może być wygodne 😆 :silly: :woohoo:
Jest źle, ale jest nadzieja 😉
Na chwilę obecną nie mam roweru na Warszawski Triatlon Zimowy. Mój jest niesprawny od ponad 2 lat. Oli (na którym zaliczyłem 2 ostatnie WTZ)... Zardzewiał. Jednym słowem moja wina :(. Po pierwszym triatlonie (2018) smarowałem go wszędzie jak głupi, po drugim wydawało mi się, że też... No właśnie - chyba mi się wydawało :(. Nie wiedziałem, że takie purchle mogą wyrosnąć na łańcuchu i tylnej kasecie...
Światełko w tunelu jest. Bo obdzwoniłem serwisy rowerowe w zasięgu "dystansu spacerowego" i zgodzili mi się przyjąć mój rower do naprawy. Powiedzieli, że potrzebują 2 dni... Więc jak zaniosę jutro na czwartek będzie. Jednym słowem ufff... Ale tak to jest jak się używa roweru raz w roku.
Ogólnie ma nadzieję, że w tym roku dam radę. Limit jest 90 minut na wszystkie 3 dyscypliny. W 2018 i 2019 przynajmniej się przygotowywałem. W tym roku, biegi powinienem ogarnąć bez problemu, na łyżwach byłem raz... A na rowerze jak pisałem na poprzednim WTZ :woohoo: Byle się zmieścić w limicie 😀
Dzięki. Z chęcią przyjmę pomoc w postaci dopingu. Co do herbatki na zmianach, to w strefę zmian bez numerka Cie nie wpuszczą. No i za prąd podziękuję 😉
Dopingować z dojazdem na WTZ rowerem (ok. 15 min.) czy z buta pod rapasolem (ok. 1 h.),
oto jest pytanie ? B) 😉 .
Ostateczna decyzja ok. 11. W razie co by, to wspieram mentalnie w suchej, domowej ciepłości 🙂
A w Krakowie piękna, słoneczna pogoda.
Wybieram się na spacer do Tyńca na rowerze, który dostałem od Szyszkownika. Wspaniale się na nim jeździ. Dzięki, Jurku!
A w Krakowie piękna, słoneczna pogoda.
....
Chyba przemieszcza się do centrum.
Jadę rowerowo, obaczyć jak Sz. Kuba tapla się w błocku (biegowo i rowerowo).
Nie wiem jak na łyżwach.
Szczerze zazdroszczący B) 🙂 😉 .
WTZ 2020 zaliczony (jako kibic) ..
Kuba gotów do walki w zawodach 2020.
Zawody "z boku" eleganckie.
Sz. Orgi powiedziały, że mój panzerrower, po zdemontowani beczki i wiadra (sie wie, że także listew widocznych na fotce) zostanie dopuszczony do zawodów w następnych latach B) 🙂 😉 .
Tyniec, pierwszy luty 2020 roku.
Herbatka u benedyktynów.
Na trasie Wawel, widok z Mostu Dębnickiego.
WTZ 2020 zaliczony (jako kibic) ..
Kuba gotów do walki w zawodach 2020.
Zawody "z boku" eleganckie.
Luzak, dzięki wielkie za entuzjastyczny doping. Szukałem Cie po wyścigu ale jakoś nie umiałem zlokalizować, a potem zrobiło mi się zimno i pojechałem do domu. Także dekoracji już nie obejrzałem.
WTZ jak zwykle fajne. Byłem pewny, że zrobiłem 6 minut lepiej niż z zeszłym roku, ale pamięć mnie zwiodła i wyszło, że zrobiłem w 2 minuty gorzej. Jakby nie było zawody cudownie i jedyne w swoim rodzaju. Rower już umyty i przesmarowany - mam nadzieję, że powtórki z rdzewienia nie będzie.
Tym startem otworzyłem lutową serię wyścigów. Za tydzień Bieg Wedla a za dwa tygodnie Itaki Bieg Par. Miesiąc niby najkrótszy, a ja chyba najwięcej zawodów w nim zrobię.
[quote="Lizak19:57"
....
Tylko nie LIZAK 🙂 . Idę na obiad, bo rozwód . za chwilę coś dopiszę B) .
[quote="Lizak19:57"
....
Tylko nie LIZAK 🙂 . Idę na obiad, bo rozwód . za chwilę coś dopiszę B) .
Uff. Znowu mi się udało. Obiadek eleganciary (jak zwykle) i do tego winko (miodunio).
W planach zmywaczek :).
Kuba, w pewnym momencie przyłważyłem kastę sędziowską tej imprezy (z całym szacunkiem, i to by było na tyle i nic dalej z polityki w tym i innych wątkach B) ) z zapytaniem o mój rower. Zapytali, co w tej beczce, a ja na to, że aktualnie nic. Ale kto uwierzyłby gościowi w kominiarce,hełmie i ciemnych okularach.
Ostatecznie. Rower po "odpancernieniu" git do zawodów,a później zmarznięty nie czekałem do końca i w długą do domu najbardziej okrężną drogą (po dn. nieparzystym, kolejny dzień nieparzysty B) ).
Z obserwacyjnych ciekawostek:
- nigdy nie widziałem tylu "gum" i "spadłych łańcuchów" w czasie jednego wyścigu. Nawet w tych wypasionych (z mojego pn. widzenia) rowerach.
- jeżeli Ktoś jeździł na hokejach lub figurówkach, to niech nie startuje na panczenach.
One są szybsze dla już jeżdżących.
- obejrzałem wyniki. W mojej kat. (60+), 3 osoby. Myślę, że z 3-cią mógłbym powalczyć.
Może za rok 😉 .
Luzak 19:57 ... Zapytali, co w tej beczce, a ja na to, że aktualnie nic.
Też się zastanawiałem, do czego Ci są potrzebne te dodatkowe akcesoria rowerowe.
[quote="Lizak19:57"
....
Tylko nie LIZAK 🙂 . Idę na obiad, bo rozwód . za chwilę coś dopiszę B) .
Sorki, źle mi się napisało. Wytłumaczyć mnie może tylko układ klawiszy na klawiaturze 🙂
Małe podsumowanie stycznia:
- 296km na rolkach - absolutny totalny rekord. Zwykle taki dystans miałem w marcu. Teraz 1-1,5 miesiąca wcześniej
- 1 zawody - tu zgodnie z planem. Był Bieg WOŚP na mój ulubiony dystans 5km.
- 6 rolkowych półmaratonów - głównie dzięki opatentowaniu nowej trasy i dzięki Oli, która mówiła "tak" na moje "czy mogę być pół godzinki później w domu".
- 36 godziny różnych aktywności - głównie rolki (21h) oraz ćwiczenia w domu (12,5h), reszta basen, biegi i rower
- 22,5 tysiąca spalonych kcal :woohoo:
Edit:
- 2 gleby. O jednej pisałem. Druga była w piątek. Warta wspomnienia, bo zbierałem się z 30 sekund (zabrało mi oddech), kask znowu się przydał. Przydałby by się i ochraniacze łokci, ale nie używam - gdyby to było lato, to miałbym rozorane pół ręki, a tak lekko zdarta skóra na łokciu - kurtka przejęła.
Słowo regeneracja chyba jest mi obce :/. Po wczorajszym treningu w domu po raz pierwszy od dawna nabawiłem się zakwasów w nogach. Już nie pamiętałem jakie to uczucie. Co więc robi Kuba, żeby zakwasów się pozbyć? Rozjeżdża je i robi kolejny półmaraton na rolkach :woohoo:
Jak dojechałem do domu, spojrzałem w dzienniczek (endomondo) i nagle olśnienie - nie dziwota, że mięśnie się burzą, bo od dwóch tygodni miały tylko jeden dzień wolnego - w tym zimowy triatlon po drodze. Jutro Bieg Wedla na 9km, więc nogi znowu dostaną w palnik... Jednym słowem nie liczę na jakikolwiek wynik.
Prognoza na szczęście bez deszczu - i fajnie "mroźno" w okolicach 2oC. Pakiet już odebrany, także "na start" dogra prosto z zajęć rolkowych chłopaków i Oli.
... z zajęć rolkowych chłopaków i Oli.
Jeżeli nie jest to tajemnicą, to gdzie są te "zajęcia rolkowe" Sz. Oli i Synów ?
... z zajęć rolkowych chłopaków i Oli.
Jeżeli nie jest to tajemnicą, to gdzie są te "zajęcia rolkowe" Sz. Oli i Synów ?
Oczywiście, że nie jest tajemnicą. Chodzą na sobotnie zajęcia rodzinne z Rollschool na Lokajskiego 🙂
Wedel, Wedel i po Wedlu. 9km udało mi się przebiec w 00:46:35. O 6min18sek lepiej niż w zeszłym roku. I to jest dla mnie mega zaskoczenie. W tym roku podchodziłem do tego biegu zmęczony, z obolałymi mięśniami i w ogóle. A tu wynik jakbym przebiegł dystans przynajmniej o 1km krótszy. Wrażenie podczas biegu też mocno średnie...
Jedno co pamiętam, to w zeszłym roku byłem za ciepło ubrany. W tym prawie idealnie.
Jak zwykle w przypadku tego biegu pakiet "startowy" na mecie. Cieniutkie rękawiczki biegowe (będą idealne pod ochraniacze na nadgarstki), 2x czekolady, zakazany u nas w domu batonik Pierrot (czyli trzeba będzie wieczorem w konsumpcję) i jakieś czeko-coś w tubce. Do tego dyplom i medal - oba bardzo zbliżone do tego co było w zeszłym roku.
Jestem zadowolony ;). Za tydzień ta sama miejscówka, tylko że 5,4km zamiast 9km no i pierwszy wspólny bieg (na zawodach) z Olą. Nie mogę się doczekać.
Wiele razy się łapałem na tym, że nieprzyjemność podczas biegu oznacza, że bardziej zapierniczasz i jesteś bardziej zdechnięty. Czas weryfikuje ostatecznie.
Czy Ci się to podoba czy nie, ale żeby dobrze biegać, trzeba biegać.
Ponieważ zacząłeś biegać więcej, to postępuje adaptacja.
Zazdroszczę. Jesteś w najprzyjemniejszym momencie kariery biegacza. W zasadzie co byś nie zrobił będzie progres. 😉
Gratulacje. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wiele razy się łapałem na tym, że nieprzyjemność podczas biegu oznacza, że bardziej zapierniczasz i jesteś bardziej zdechnięty. Czas weryfikuje ostatecznie.
Analiza HR max biegu z lutego 2019 i z biegu dzisiejszego pokazują że zapierniczałem tak samo, więc chyba po prostu jest progres ;). Pełnej analizy zrobić nie mogę, bo mi dwa na raz urządzenia nawaliły :blink: . Z klaty właściwie nie ma pulsu do 3km, z nadgarstka do 5km :blink:
Czy Ci się to podoba czy nie, ale żeby dobrze biegać, trzeba biegać.
Ponieważ zacząłeś biegać więcej, to postępuje adaptacja.
Cały czas "trenuję na zawodach", tyle że zawodów się jakoś więcej zrobiło. W dalszym ciągu na jakbym miał wyjść na 1h, żeby "potrenować" to wolę rolki niż biegi. Stąd biegi pewnie zawsze będą sportem drugiej kategorii.
Z drugiej strony, jak popatrzę w swój kalendarz, to w styczniu zapisałem się na jakieś zawody biegowe, które odbędą się w październiku. Osoby z zewnątrz mogą opisać tylko jednym stwierdzeniem: "no pierdolca dostał" 😉
Z innej beczki. Dzisiaj finiszując spotkałem kumpla "ze starych lat" (dopingował). Imprezy tak z ponad dekady temu. Kolega biega od lat 16 i na imprezach się migał, że "on dzisiaj nie, bo jutro trenuje" itp. Pamiętam, że wtedy go ni w ząb nie rozumiałem. Dzisiaj uświadomiłem sobie, że moje aktualne podejście jest bardzo zbliżone - po co pić, skoro to niweczy X dni przygotowań. A że rynek bezalkoholowych rozwinął się tak, że i smaczne da się kupić, to ja w alko właściwie tylko po zawodach...
Zazdroszczę. Jesteś w najprzyjemniejszym momencie kariery biegacza. W zasadzie co byś nie zrobił będzie progres. 😉
Gratulacje.
Dzięki. No i to mnie niezmiernie dziwi (biorąc pod uwagę podejście trening = zawody), ale fajnie że progres jest bo jakby za darmo motywuje.
...
Oczywiście, że nie jest tajemnicą. Chodzą na sobotnie zajęcia rodzinne z Rollschool na Lokajskiego 🙂
Są tam jakieś miejsca do "podglądania" ?
Do Kłaja nie muszę jeździć. Wystarczają mi relacje T. 🙂 .
Do Kłaja nie muszę jeździć. Wystarczają mi relacje T. 🙂 .
Czytasz i już jesteś zmeczony 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Luźne wpisy Najnowszy użytkownik: michaelnaumann7 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte