Maratony, wyścigi, kilometry w mieście…
Może głupie pytanie, ale ktoś próbował jeździć na kółkach do hulajnogi?
Będziesz pierwszy 🙂
Popatrzyłem na ceny - nie będę... 😉
Test wanienki z płynem vs. łożyska z gęstym smarem zrobiony. Niestety d*** i kamieni kupa.
Smar po kąpieli zrobił się "namoknięty i rozpulchniony", ale to nie tak, że sobie odleciał i wylądował na dnie.
Trzy próby przeprowadzone na koncentracie rozwodnionym w stoskunku 1:20, 1:5, 1:1, w zasadzie dały ten sam rezultat.
Dlatego łożyska potraktowałem tradycyjnie benzyną ekstrakcyjną. Potem wymyłem benzynę wodą. Wszystko powinny być czyste - no więc jazda do wanienki, koncentrat rozcieńczony 1:20, kilka minut zabawy i oto efekt:
"Moczowy" kolor jest trochę przekłamany przez lampę błyskową. W rzeczywistości woda o wiele ciemniejsza i raczej brązowa.
Z powyższego nasuwa się jeden wniosek. Jak kto ma drogi łożyska i chęć dbania o nie trochę bardziej to wanienka jest idealnym rozwiązaniem.
Botaniczna Piątka Warszawa - Edycja Nocna - 17.05.2019
1) Logistyka
Kiedy zapisywałem się na ten bieg wszystko wydawała się mega super. Piątek-piąteczek-piątunio - co może pójść nie tak? Przecież nigdy mi się nie zdarzyło mieć ciężkiego tygodnia, czekać na ostatni dzień pracy i marzyć tylko o tym, żeby po powrocie do domu pójść spać. Nigdy.
Właśnie po powrocie: w tym wypadku prawie 19km na rolkach. Przecież to idealny dystans rozgrzewkowy. Jak dodamy do tego śliską nawierzchnię po “przedchwilowych” deszczach to już w ogóle czad. Do tego ostatnie 4km robione jako jedyny w Polsce UberEats na rolkach - bo rodzina zażyczyła sobie “wynosa”, a takim życzeniom się nie odmawia.
W końcu wpadłem do domu zjadłem i wykąpałem się. W chwili gdy ładowałem do pralki przepocone rzeczy zdałem sobie sprawę, że miałem na sobie spodenki, w których chciałem pobiec - no nic, spodenki wylądowały na balkonie, coby je trochę przesuszyć. W końcu w śmierdzących też można biegać.
Rozmowa z żona, zabawa z dziećmi i zasypiam na dywanie. Po przebudzeniu poślad mnie strzyka i ciągnie jakimś nerwobólem od połowy pleców do połowy uda. Genialny plan przed startem - spać na ziemi, nawet jeśli to dywan.
W końcu przychodzi czas w którym trzeba załadować się do auta. Wdziewam śmierdzące spodenki i jakoś tam z ciągnącym mięśniem kuśtykam do samochodu. Na miejscu jestem 30 minut przed startem. Ruszam w drugiej fali o 22:30. Odbiór pakietów bardzo sprawny. Pozostaje rozchodzić mięśnie. W czasie kiedy to robię, pierwsza fala już biega - mega doping publiczności i mega efekty wizualne - ot leci sobie rząd świetlików.
2) Wyścig
To mój pierwszy wyścig nocny. Jak zwykle start z końca i jak zwykle od początku trzeba wyprzedzać wolniejszych. Podobnie jak w przypadku edycji wiosennej to nie jest jakiś problem. W fali startuje nas coś koło 120 osób - tłoku nie ma, więc i wyprzedza się łatwo. Po kilometrze ustawiam się za dwójką biegaczy, którzy biegną w miarę równym tempem, w dodatku wydaje mi się, że tempo odpowiada moim predyspozycjom. Gdzieś pod koniec pierwszego okrążenia, orientuję się, że ta dwójka to dwaj starsi panowie… W nogach czuję że dam jeszcze podkręcić prędkość, dlatego ich wyprzedzam.
Dwa pierwsze km w zrobione w tempie 5:40 oraz 5:10.
Trzeci km jest dziwny. Z jednej strony decyzja o nieco szybszym biegu - z drugiej skończyły mi się “zające” które można gonić. Przebiegam go samotnie, również w tempie 5:10.
Czwarty to już inna para kaloszy. Człowiek biegnie i słyszy za sobą sapanie. Uświadamiam sobie, że gdyby to nie był wyścig tylko wieczorne samotne bieganie, to pewnie miałbym +100 do motywacji i prędkości. Sapacz wyprzedza mnie po jakiś 700m i wtedy orientuję się, co dodatkowo było nie tak - facet biegł bez czołówki, więc jedynym źródłem światła przez to parę minut byłem ja ;).
Jakby nie było chyba mnie zmotywował bo właśnie ten kilometr przebiegłem w tempie 04:44 co najważniejsze, piąty niewiele gorzej, też poniżej 5min/km bo z wynikiem 4:57... Całość zaliczona w 00:24:49. Endo raportuje rekord życiowy na 3km. Pewnie byłoby i na pięć, ale niedomierzyło 60m.
3) Wnioski
- To było moje pierwsze bieganie od 2 miesięcy (od edycji wiosennej). Widać, że biegi mają jeszcze mega potencjał, skoro udaje się machnąć życiówkę, w zasadzie nie trenując tej dyscypliny.
- Biegi to bardzo anonimowa impreza. Po roku ścigania się na rolkach rozpoznawałem już ludzi jeżdzących na zawody. Tu żadna twarz mi nic nie mówi. Było bardzo wiele osób z plecaczkami wedla (czyli ścigałem się z nimi w lutym), ale to nic nie zmienia. Zdaję sobie sprawę, że przyczyną jest tu liczba osób uprawiających jedną i drugą dyscyplinę…
- Maj zaliczony w celu "każdy miesiąc z zawodami". 5/12 drogi za mną. Dzisiaj zdałem sobie sprawę z planów na czerwiec. Będzie grubo =).
Dziwność, dziwność nad dziwnościami...
Tak możnaby zatytułować dzisiejszy powrót na rolkach do domu. Wychodzę z biura kropi. Za 5 minut pełnia słońca, za chwilę kropi, potem sucho, potem mega mokro i tak na zmianę.
Jadę i się ślizgam w zasadzie non stop. Bo kółka co zamokną to wyschną. Efekt: pierwszy zaliczony rowerzysta z mojej winy. Stoi sobie chłop na czerwonym, dojeżdżam do niego, robię T-stopa i nie hamuję... :woohoo:. Jeszcze zanim lekko uderzyłem dłonią w jego plecak krzyczałem "sorry, sorry, sorry" bo wiedziałem, że nie wyrobię. Na szczęście gość mega ok i tylko się pośmialiśmy z sytuacji.
Potem skrzyżowanie Sobieskiego z Chełmską/Dolną. Jadę na wprost mam czerwone, czyli odbijamy w stronę Chełmskiej. Kontem oka widziałem zielone, tyle że jak wykręciłem to zdałem sobie sprawę, że już mrugające. Mokro, więc nawet nie próbowałem hamować. Ręka w bok, chwytam się latarni i obrót "na batmana" o 270 stopni. Oczywiście wysadziło mnie na ścieżkę rowerową, po fakcie zdałem sobie sprawę, że jakby tam czekał rowerzysta, to był "brzdęk".
Nic to. Zmiana na przejściu na zielone, zaczynam ruszać, nagle słychać auto na sygnale, coś mnie tknęło obracam się w ich stronę a oni wesoło pod prąd na kolizyjny ze mną. Moja prędkość prawie żadna, więc zwrotka o 180 i puszczam uprzywilejowany, coby sobie na luzie przejechali.
Jadę. 500m dalej dzwonek roweru, ustępuję. Mija mnie starsza babka na starym składaku. Ja wiem, że ślisko, ale myślę sobie "no nie, aż tak wolno nie jadę" patrzę na zegarek i a tam 21km/h. Miała pani zdrowie, chociaż pewnie śliskość jej nie przeszkadzała. Podpinam się... Kolejne 500m i dzieciak na hulajnodze zjeżdża bez patrzenia z chodnika na DDR prawie lądując Pani pod kołami - ona nie ma nawet jak wyhamować, co dopiero ja bez hamulców. Pani mija chłopaka z lewej, ja jakimś cudem z prawej. Chłopaczek ewidentnie zdał sobie sprawę z tego co zrobił o jak go mijałem to miał minę jakby się zes*****
Reszta drogi na szczęście bez przygód. Za to jak pisałem na zmianę ślisko/sucho/mokro/nijako...
Qbajak, jeśli tak wygląda każde Twoje wyjście na rolki - to Ty proszę uważaj na siebie. 😉
Qbajak, jeśli tak wygląda każde Twoje wyjście na rolki - to Ty proszę uważaj na siebie. 😉
Zwykle jest spokojnie - tylko wczoraj zaliczyłem jakiegoś combo-boxa 😛
Wczorajszy powrót do domu - praktycznie 100% w deszczu. Mimo wszystko było mega przyjemnie. Nawet sobie mała pogawędkę pod tytułem "jakie te rolki szybkie" z rowerzystami urządziłem,
Dziś poranny wypad do Centrum Zdrowia Dziecka, żeby odebrać papier dla Małej. Jakdojade pokazywało 1h-1h.10min :blink:, google dla pieszego notowało 21km :unsure: Pierwsze myśl no przecież nie będę się komunikacją tłukł jak mogę na rolkach.
Niestety Rolkowa Mapa Warszawy nie pokrywa tamtych okolic, szybkie sprawdzenia przez Google Street View też nie zachęcały (wąskie chodniki). Na szczęscie z pomocą przyszła grupa na FB, po pierwszych głosach "słaba nawierzchnia" pojawia się Pan Adam i twierdzi "da się", wklejając swoją trasę.
No więc dało się :D. I to w tempie przewyższającym moje powroty z pracy do domu. Ponadto tylko 6 minut dłużej niż komunikacją miejską. Fajnie tak sobie machnąć półmaraton z rana :woohoo:
A jakby kto nie znał Pana Adama: https://www.facebook.com/100008343994246/videos/2332743447013766/UzpfSTEwMDAwODM0Mzk5NDI0NjozMDYwNjExMjk0OTk0MTQ6MTA6MTU0NjMyOTYwMDoxNTc3ODY1NTk5Ojc5ODUyNDYwNjk1MTQ5MzkxNjk/?id=100008343994246
PS. Jedyny minus porannego wypadu taki, że mi linery od wczoraj nie wyschły...
PS. Jedyny minus porannego wypadu taki, że mi linery od wczoraj nie wyschły...
Polecam te:
https://allegro.pl/oferta/suszarka-do-butow-rekawic-antybakteryjna-z-ozonem-7797916743
Kupiłem do narciarskich, ale działają do każdych 🙂
Po naciśnięciu guzika przez kilka minut skwierczą i śmierdzi od nich ozonem 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Polecam te:
Dzięki - zamówione :D. Mój portfel Cię nienawidzi ;)...
Bardzo proszę 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
PS. Jedyny minus porannego wypadu taki, że mi linery od wczoraj nie wyschły...
Polecam te:
https://allegro.pl/oferta/suszarka-do-butow-rekawic-antybakteryjna-z-ozonem-7797916743
Kupiłem do narciarskich, ale działają do każdych 🙂
Po naciśnięciu guzika przez kilka minut skwierczą i śmierdzi od nich ozonem 😉
Moc 10W daje rade?
Moc 10W daje rade?
Nie chodzi o to, żeby spalić, tylko wysuszyć.
Nie mierzyłem, ale zgaduję, że temperatura grzałek nigdy nie przekracza 45-50 stopni.
Są ciepłe, ale nie gorące. Dają radę.
Jak są bardzo mokre buty narciarskie to raczej i tak staram się wyjąć liner, bo inaczej wilgoć wejdzie między liner a skorupę.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
To ma wentylator czy tylko grzałkę ?
Grzałkę.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Qbajak, jeśli tak wygląda każde Twoje wyjście na rolki - to Ty proszę uważaj na siebie. 😉
Urban taki jest. :/
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Właśnie zrobiłem mały serwis łożysk, przy okazji obmierzyłem Swelle 110mm 86A. Mierzę mierzę i wychodzi mi średnia wielkość kółka 108,52mm.
86A, które mają za sobą 220km :sick: . Toż to ma wytrzymałość jak beznadziejne Infinity 85A.
Nie da się chyba mieć budżetowych wytrzymałych kółek 🙁
Właśnie zrobiłem mały serwis łożysk, przy okazji obmierzyłem Swelle 110mm 86A. Mierzę mierzę i wychodzi mi średnia wielkość kółka 108,52mm.
86A, które mają za sobą 220km :sick: . Toż to ma wytrzymałość jak beznadziejne Infinity 85A.
Nie da się chyba mieć budżetowych wytrzymałych kółek 🙁
Przecież Swelle to jest praktycznie to samo co Infinity. Nawet bym się spodziewał że infinity będą się spisywać lepiej.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Przecież Swelle to jest praktycznie to samo co Infinity. Nawet bym się spodziewał że infinity będą się spisywać lepiej.
Ty to wiesz. Teraz ja to wiem ;)... Dobre w tym wszystkim że dałem za nie 22PLN/sztuka. Przy cenie reguralnej (36-40PLN) już bym się mocno denerwował. Myślałem że jak mają 86A to wytrzymają minimalnie dłużej od Infinity. Jednym słowem mam na liście "trzymaj się z daleka, szkoda pieniędzy" kolejne kółka.
W dorodze do mnie jakieś spinnery. Też ze stajni Powerslide. Aż się boję... :/ Bo czasem może wyjść na to, że jak dobre kólka od Poweslide to muszą mieć w nazwie Matter albo Undercover - a te i te jak wiadomo już kosztują.
W Gorlicach na stoisku PS mieli różne wielkości swell i infinity po 17 zł sztuka. Nie potrzebowałem specjalnie więc nie brałem ale cena w porzo!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: sophiaconnibere Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte