Trochę rolek i przeszkód 2022
Almette jest OK. Ale jeszcze lepszy serek Bieluch ( w Żabce kupisz ) ale to już bułkę w papier lepiej nie owijać, alufolia wystarczy 🙂
50 km to dopiero dystans i to z przeszkodami. Miło się to ogląda nawet nie trenując OCR-ów. Gratulacje!
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Dzięki ogromne 🙂 Jak ktos spoza chetnie oglada to bardzo cenne dla mnie 🙂
Wysłany przez: @szyszkownikDzięki ogromne 🙂 Jak ktos spoza chetnie oglada to bardzo cenne dla mnie 🙂
Spoza czego? Bo np. ja sobie to lubię oglądnąć... 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @jaca666Almette jest OK. Ale jeszcze lepszy serek Bieluch ( w Żabce kupisz ) ale to już bułkę w papier lepiej nie owijać, alufolia wystarczy 🙂
Bieluch może być faktycznie lepszy ze względu na skład: mniej tłuszczu. Nie chcemy obciążać układu pokarmowego tłuszczem za dużo, bo spowalnia to wchłanianie węgli.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatSpoza czego?
Spoza OCR 🙂
Bielucha bede testowac 🙂 Akurat za miesiac Spartan Ultra... tj. bede testowac wczesniej 😉
Grupa z którą trenuję krav magę bierze udział w Runmageddonie we Wrocławiu. Obiecywali, że będzie to przejście dla zabawy i nikogo z tyłu nie zostawią (50 osób), pełna współpraca. To się dopisałam na ostatnią chwilę 😄 Zobaczę, a co mi tam 😜
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Tydzien do Spartana Ultra. Opublikowali sporo danych m.in przewyzszenie to 2200 m na 52 km. Wydaje sie malo (bywalo i 3200 i 3500 m), ale jak zawsze nastawiam sie na wyzwanie. Ostatni miesiac to tenowanie bez przesady, a najblizszy tydzien to wielkie luzowanie. W zasadzie bedzie tylko "reha" czyli rolowanie, mobilizacje i rozciaganie 🙂 Ładowanie makaronow, pomidorow i wszelkiego innego zdrowego.
Plus cos niecos pracy mentalnej, choc pierwszy raz czuje ze bez wzgledu na to co bedzie to jest ok.
Ugruntowuje sie tez w decyzji ze nie bede brac udzialu w Agoge, czyli tym ekstremalnym 60 godzinnym wydarzeniu. Marzylem o tym od 2017 roku, powstrzymywala mnie przede wsyzstkim cena - ok 10-12 k PLN. Decyzja tym trudniejsza bo event jest na Słowacji... Normalnie jest to na drugich koncach swiata gdzie sam dojazd to potezna logistyka i koszty. Zbieralem przez ostatnie lata, jak zebralem to zrozumialem ze juz tego nie potrzebuje. Nie zawsze warto miec cos szybko, choc najczesciej bardzo sie tak wlasnie chce...
Decyzje wzmacnia tez to ze w tym samym terminie jest szkolenie, ktore chodzi mi rownie dlugo po glowie. Wole się nauczyc czegos co przyda sie i mnie i bede w stanie tez przelozyc to na innych niz kolejny punkt na nieskonczonej drabinie wejscia do jakiejs "elity" by poczuc sie wystarczajaco dobrym. Tylko ze... to tak nie dziala, to niekoncząca sie droga pogoni za coraz to trudniejszym wyzwaniem, a w momencie jego osiagniecia nadal jest za malo. Po raz kolejny wszystko okazuje sie byc w glowie.
Wysłany przez: @szyszkownikTylko ze... to tak nie dziala, to niekoncząca sie droga pogoni za coraz to trudniejszym wyzwaniem, a w momencie jego osiagniecia nadal jest za malo.
Wiem o czym piszesz, gratulacje decyzji i podejścia. Byłem tam zanim nie zrobiłem 200km w Wejherowie. Minęły 3 lata i dalej twierdze, że bezsensownie skatowałem wtedy swój organizm. Psycha co prawda wygrała i to ona też umie dzisiaj podjąć decyzję, że starty mają być zabawą.
Udowodniłem sobie samemu, że umiem. Dalej nie muszę :P. Jednocześnie imprezy typu "X h" na rolkach z chęcią bym spróbował. Tam nie ma dystansu, który trzeba zrobić, jedziesz ile chcesz i kiedy chcesz. Jednocześnie na dzień dzisiejszy, nie mam rolek, w których dałbym rade to zrobić - niski but po ponad 1h delikatnie przypomina, że nie jest najwygodniejszą opcją. Wysoki but - jakoś mięśnie w nim przestały działać i nieznacznie boli od prawie początku - i jak sobie pomyśle, że w układzie wysokiego buta zrobiłem coś z przedziału 6-9 tyś km, a teraz mnie coś strzyka - to zupełnie przestaje kumać swoje ciało :P. Żeby nie było - nic nie uciska, tylko mięśnie śródstopia tam inaczej pracują - i tak jakby chyba się "straciły".
Dzieki!!
Wysłany przez: @qbajakByłem tam zanim nie zrobiłem 200km w Wejherowie. Minęły 3 lata i dalej twierdze, że bezsensownie skatowałem wtedy swój organizm.
Czy tak znowu bezsensownie? Wyciagnales bezcenne wnioski 🙂 Wiesz czego chcesz, a czego nie 🙂
Wysłany przez: @qbajakJednocześnie imprezy typu "X h" na rolkach z chęcią bym spróbował.
My planujemy 24h z Kasia, wiec rzucam temat 🙂 Jesli by to robic w ramach przygody i be zajezdzania sie to mozna sobie dac taki czas na rolkach zeby nie zabolalo.
@qbajak
Juz leci Tomcat na ratunek 🙂
Stopa ma się inaczej bo zacząłeś jeździć na niskim i nagle się zorientowała, że trzeba dużo stabilizować.
Możesz mieć nie do końca idealnie ustawione szyny, bo kto ma idealnie. I przeciążasz mięśnie krótkie stopy nawet tego nie wiedząc.
Popracować samemu lub z fizjo nad stopami trzeba. Potem goleniowe, łydki, kolano, dwugłowe, czwórki, biodra, brzuch, plecy...
Gdzieś tam jest problem.
U ciebie się po prostu ujawnił w tym momencie.
Samo nigdy nie przechodzi. Trzeba zadziałać.
Ja to wiem bo od początku miałem pod górkę... i dalej mam. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatStopa ma się inaczej bo zacząłeś jeździć na niskim i nagle się zorientowała, że trzeba dużo stabilizować.
Tylko problem jest w wysokim bucie a nie niskim 🙂 A na wysoki na chwile obecną wracam tylko na sierpniowy. I chyba wsio.
Z niskim mam tylko problem taki, że jak mnie wytrząsie na nierównym asfalcie, to mi małe palce u stóp mega cierpną - jednym słowem coś musi uciskać, ale normalnie nie czuje, tylko jak się dołoży jeszcze faktor "stresujący" stopę. Zobaczymy po Mazurach 🙂
Wysłany przez: @szyszkownikMy planujemy 24h z Kasia
W dalszym ciągu Le Mans? Czy coś jest jeszcze innego z takich zabaw?
Wysłany przez: @qbajakTylko problem jest w wysokim bucie a nie niskim
Boli jedna stopa czy obie? Jesli obie to tak samo?
Wysłany przez: @qbajakW dalszym ciągu Le Mans? Czy coś jest jeszcze innego z takich zabaw?
LeMans, bo czegos innego w tej materii raczej nie ma... Plus w przyszlym roku Pico Veleta wreszcie chcemy ogarnac...
Runmageddon Wrocław 2022 🔥
Runmageddon pokonywałam razem z liczną grupą kraverów. Miałam okazję spróbowania czegoś nowego przy dużym wsparciu innych osób. Zanim wyruszyliśmy na trasę biegu instruktor Adam zrobił nam rozgrzewkę w ogromnym, półokrągłym, betonowym pomieszczeniu. Była to strefa startu, do której zostaliśmy wprowadzeni przez speakera. Ćwiczyliśmy no suchym piasku, sypkim jak na nadmorskiej plaży, natomiast na dworze od wielu godzin trwały intensywne opady.
Przez cały bieg temperatura wskazywała od 14 do 18 stopni. Czy zmarznę mokra, brodząc w błocie? – tego nie wiedziałam, za to wiedziałam, że nadeszła pora zmierzenia się z 50 przeszkodami na dystansie 12 km.
Ścianki były dla mnie dużym wyzwaniem, nie przez kwestię siły jaką należy użyć (koledzy pomagali mi się na nie wdrapać), a ze względu na przełamywanie lęku przechodząc przez szczyt. Za każdym razem przekładałam nogę, rękę, kładłam się u góry tak by potem ześliznąć się na drugą stronę, opuścić na rękach i zeskoczyć.
Na Końską zdołałam wejść sama, przełożyłam za belkę jedną rękę od dołu, drugą od góry. Następnie zarzuciłam piętę na drewnianą ściankę i wciągnęłam obie nogi. Potem przekładałam ręce coraz wyżej, aż wdrapałam się na górę. Powoli, z satysfakcją, przeszłam na drugą stronie.
Ciekawiło mnie, jakie będą odczucia podczas poruszania się po ściance z łańcuchów, dlatego ucieszył mnie jej widok na trasie. Dostarczyła mi najwięcej adrenaliny, ponieważ nie byłam pewna jak bardzo jest ślisko i czy wystarczająco mocno trzymam się przechodząc przez szczyt.
Do noszenia były worek z piaskiem, łańcuch, opona i kłoda. Łańcuch znacząco wbijał mnie w ziemię. Starałam się jak najszybciej zrobić pętle by mieć go na barkach jak najkrócej. Kłoda okazała się lżejsza niż przypuszczałam, a część trasy pokonywało się w głębszej wodzie, więc położyłam ją i płynęła przede mną. Z kolei najdłuższą pętlę pokonywaliśmy z oponą. Zarzucałam ją na zmianę na prawe i lewe ramię, a na końcu przez głowę by łatwiej było biec.
Spacer „z pieskiem” czyli sznurek+beton był samą przyjemnością. Ciągnęłam linę dwoma rękoma z mocnym pochyleniem do przodu. Pięknie sunął po błocie. Znacznie większą trudność sprawiła mi opona. Okazało się, że sznurek powinien być dłuższy, a mój był w połowie urwany więc siłowałam się z nią. Pod koniec koleżanka pomogła mi ją dociągnąć.
Harfę (poziomą rurę) przeszłam wskakując bokiem. Najpierw zarzuciłam nogę i rękę, potem leżąc na niej, prześlizgnęłam ciało na drugą stronę. Bokiem również przeszłam „szeroką poręcz”, pilnując by ręce mi się nie ześlizgnęły. Nogi wydawały się być bardziej stabilne.
Jedną z przeszkód było przerzucenie dwa razy dużej opony. Wyprostowałam plecy i zrobiłam przysiad jak do podnoszenia sztangi. Powoli odklejałam zassaną przez błoto oponę. Ciężko było mi oderwać ją od podłoża, kiedy już to zrobiłam poszło sprawnie 💪
Czołgałam się przez: porodówkę, zasieki, pod siatką, koparką i metalową konstrukcją, na którą trzeba było potem wejść. A przechodziłam po: wilczych dołach, koziołkach poznańskich, przejściu A, domku z kratownic i dywanie z opon. Tutaj można znaleźć jak wyglądają te przeszkody: https://www.runmageddon.pl/przeszkody
Nie przechodziłam przeszkód polegających na przemieszczaniu się przy użyciu samych rąk. Na niektórych koledzy przenosili mnie na barkach w formie zabawy, jednak i tak trzeba było robić zadania karne.
Pod koniec była rampa z liną. Rozbiegłam się, złapałam linę, zrobiłam ze dwa kroki i poczułam, że mam za mało siły w rękach, a nogi się ślizgają. Nie walczyłam z nią dalej.
Większość trasy biegłam po wzniesieniach i spadkach, brodząc w błocie, czasem bardzo głębokim. W jednym miejscu utknęła mi noga i gdyby nie pomocna dłoń stałabym tam dalej 😜 Jednej z dziewczyn odkleiły się podeszwy w butach, zdarzały się niekontrolowane poślizgi i niegroźne upadki. Deszcz na szczęście ustał mniej więcej pół godziny po starcie.
Udział w tych zawodach był bardzo ciekawym doświadczeniem z różnorodnymi przeszkodami, z dozą niepewności, przystępną adrenaliną i w towarzystwie fajnych ludzi. Mega zabawa, polecam!
@Szyszkownik bardzo dziękuję za „Metody na przeszkody”. Skorzystałam z niektórych porad, między innymi jak przechodzić ścianki i jakie wybrać rękawiczki.
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Ania, wielkie gratulacje 🙂 Tym bardizej ze warunki na debiut byly poteznie wymagajace. Gratki przelamania sie na sciankach i wszelkich innych przeszkod 🙂
Tak, lancuch wbija w ziemie... 🙂
Jak samopoczucie fizyczne po? Czujesz cos?
Dzięki 😊 Miałam przez trzy dni zakwasy, najbardziej bolesne w górnej partii ciała czyli na rękach, plecach i brzuchu, a znacznie lżejsze w udach (wspomogłam regeneracje rozciąganiem i spacerami) 🙂
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Ostatni post: Pomocy Najnowszy użytkownik: valentinagoggin Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte