Trochę rolek, przeszkody i ninja - 2021
Odratowane 🙂
Jak sie zatrzymuja to sie nie przejmuje tylko wale corrosion x bez zdejmowania. tak po 2-3 razach robie dopiero serwis.
Wczoraj padalo, dzis mialo nie padac i planowalismy pojezdzic, nawet jakby to co napadalo wczoraj nie wyschlo. Nie wyschlo tylko zamarzlo... Przez pierwszy odcinek mysl - no przeciez tu jest zacieniona polnocna czesc tu zawsze jest mokro albo zimniej. Za tym zakretem juz bedzie lepiej. 5 km dalej nic sie nie zmienilo... Przedreptalismy po lodzie z predkoscia moze 10 km/h z celem dotarcia na kolna, tam przestrzen otwarta wiec liczylismy ze jednak sie bedzie dalo... Bylo lepiej, jednoczesnie 60% trasy bylo oblodzone, trudno bylo mowic nawet o medytacyjnej jezdzie bo kazdy niepewny krok niepoparty wnikliwa obserwacja i taka sama stabilizacja grozil upadkiem. Z jazdy - praktycznie zadnej przyjemnosci, satysfakcja ze jednak trase zaliczylismy, z drugiej strony - brnelismy w pewnym momencie tylko dlatego, ze czas gral na nasza korzysc - w drodze powrotnej czesc lodu byla juz stopiona przez slonce.
Treningu nie bylo, kontemplacji slonecznego dnia rowniez, w drodze powrotnej zaliczam nawet glebe. z ciekawosci zmierzylismy kluczowy odcinek - srednia predkosc 16,8, maks 20 km/h. w drodze powrotnej bylo duzop wolniej. Calosc wyjscia trwala 2h, a normalnie jest to maks 1,5h. z ok 20 km mysle ze spokojnie 8-10 bylo po lodzie.Nie polecam 😉
No to plan sie krystalizuje 🙂 20 km i przede wszystkim 70 przeszkod 😀 nazwa zobowiazuje 🙂 W zeslzym roku jedna petle zrobilem na luzie i mialem niedosyt, zamawiam pogode 🙂
...
No to plan sie krystalizuje 🙂 20 km i przede wszystkim 70 przeszkod 😀 ...
Te zawody, to gdzie ? Widać, że nie jestem na bieżąco lub lekko zamulony cukrem 🙁 .
Ustroń 27/28 wrzesnia 🙂 Takie spa sobie zrobie 🙂
Pain. :blink:
Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z prozą Dana Simmonsa.
Konkretnie z cyklem o Hyperionie.
Konkretniej z postacią Shrike'a, zwanego Panem Bólu i z drzewem Bólu.
No nie życzę spotkać 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ustroń 27/28 wrzesnia 🙂 Takie spa sobie zrobie 🙂
Pain. :blink:
Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z prozą Dana Simmonsa.
Konkretnie z cyklem o Hyperionie.
Konkretniej z postacią Shrike'a, zwanego Panem Bólu i z drzewem Bólu.
No nie życzę spotkać 😉
Eee... Kolega znowu oryginałem pojechał. Nie wiem co to Shrike, ale pewnie to samo co Chyżwar, a Upadek mam na świeżo, więc wiem co piszę 😉
I mi się jakoś nie kojarzy, ale ja może zbyt organiczony jestem :side:
Edit: długo dochodziłem skąd Ci się skojarzenie wizieło i już widzę - nazwa załącznika dodanego przez Szyszkownika... :silly:
Chyżwar... nawet nie pamiętałem polskiego odpowiednika. Tłumacz również musiał dłuuugo myśleć. 😉
No tak, Świątynia Chyżwara, Kult Chyżwara... 🙂
Cały cykl to jeden z najbardziej skomplikowanych i nawet trudnych splotów narracji wielowątkowej z jakimi się spotkałem.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Cały cykl to jeden z najbardziej skomplikowanych i nawet trudnych splotów narracji wielowątkowej z jakimi się spotkałem.
Ja miałem ten problem, że pomiędzy czytaniem Hyperiona a Upadku Hyperiona mineło mi dokładnie 5 lat (2104 vs 2019). Dla mnie te ksiązki to przede wszystkim głęboki traktat filozoficzny - stąd odstęp nie powinien dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę moje preferencje, że książki mają przede wszystkim odstresowywać.
Niemniej dwuksiąg jak najbardziej godny polecenia.
To jest trylogia.
Przed Tobą jeszcze Rise of Endymion 🙂
IMHO najlepszy z trójki, który domyka klamry i przepełnia podziwem za kompletność wizji całego cyklu. Bez tej książki wszystko jest jakby zawieszone w powietrzu.
UPDATE: Sorry, to jest tetralogia! Już zapomniałem. Po Upadku jest Endymion, a potem Tryumf Endymiona.
Mocno polecam przeczytać całość cyklu "Hyperion Cantos" 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Stelvio next level. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Stelvio next level. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zeby bylo wiadomo o czym mowa 😉 Widzialem fotke na fb, jednak nie dalo sie jej nijak ani powiekszyc ani sciagnac wiec nic z tego, wrzucam zrzut ekranu:
Interesujace 😀
Stelvio bylo jedna z przygód życia. Pomysl na ktory wpadlem wciagajac sie w jazde pod górę. Zaczelo sie Modzurowie, potem byla Wysowa. Przehyba po drodze. Po zaliczeniu Przehyby pytanie co dalej? Okazalo sie ze w Polsce nie ma "dalej" 😉 Padło na Stelvio, od razu 3x tyle co Przehyba 🙂 Szukalem topwarzyszy podrozy, na ten challenge zdecydowala sie wylacznie Kasia i pojechalismy razem. I najprawdopodobniej bylismy jedynymi osobami ever ktore w ten sposob tam wjechaly 🙂
To byl jeden z moich pierwszych filmow relacji. Kamera miala fatalny mikrofon, ale obraz jest 🙂 Mocno doswiadczylem niewlasciwego nawadniania. Przed. W trakcie mialem spore zapasy plynow, jednak to za malo jesli punkt wyjscia byl kiepski. 4 czarne herbaty dziennie to nie jest zadne nawadnianie 😉
Co do "next level" - troche zmeinily mi sie sportowe cele po 2016, jednoczensie jeden pozostal: co po Stelvio? Zaczalem szukac gdzie moze byc wyzej, a przede wszystkim dalej i non stop pod gore.
Pico Veleta 🙂 Idzie tam wyznaczyc 42 km non stop pod gore, meta na ponad 3000 m, chyba cos 3200. Plan odsuniety w czasie, ale nie zarzucony 🙂 Maraton na rolkach pod gore jest na liscie sportowych celow 🙂
Z rzeczy co sam przejechałem, tzn. samochodem, wiem, że warto się zainteresować także podjazdem pod Monte Zoncolan.
Na poniższym to przede wszystkim okolice Sutrio.
My oczywiście tam na narty, zimą. Ale latem tam Giro d'Italia się ładowało...
http://www.trzymajkolo.pl/2014/05/monte-zoncolan.html
Taki tam profil:
I zdjęcie poglądowe z Giro:
Poszukałem w necie poglądowego zdjęcia czarnej trasy z Zoncolan. Pamiętam jak walczyłem tam o życie - w końcu nachylenie 70 stopni zobowiązuje. Ale... to była jedna ścianka na samym końcu trasy. Potem wypłaszczenie i dolna stacja kolejki. A w Pinzolo takich ścianek było chyba ze 12 lub więcej i co chwilę, a trasa miała 2,5 km, więc no, tego, progresja powiedzmy.
O, tu takie z Tulot w Pinzolo. Na miejscu to nie było takie lajtowe 😉
Kamera na kasku bardzo wypłaszcza. Narciarz zawsze jest nachylony bardzo do stoku.
Te pomarańczowe bannery na środku są umieszczane przed ściankami.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
w końcu nachylenie 70 stopni zobowiązuje
Teee, czekaj, bo jak to jest - 100% to jest 45 stopni... to jak sie mierzy jak jest ostrzej? 😉
Bym Cie chetnie na tych nartach zobaczyl... Wow.
w końcu nachylenie 70 stopni zobowiązuje
Teee, czekaj, bo jak to jest - 100% to jest 45 stopni... to jak sie mierzy jak jest ostrzej? 😉
Bym Cie chetnie na tych nartach zobaczyl... Wow.
Z Tulot statystyki były "średnie nachylenie 133%". Serio. Sam się zadumałem.
Ale nie mam ochoty tam znowu jechać. Jeszcze dla mnie dużo za ciężkie. Fajne czerwone dla funu i dla relaksu łatwe niebieskie. To tak. Poproszę 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
E, sorki. Na Tulot było maksymalne nachylenie 133 🙂 Średnie 40% z pierwszej połowy dnia, gdzie były też inne traski.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: alexandriasampl Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte