Zawody rolkowe 2020
Wysłany przez: @tomcat@andreee
To w Trenczynie rób zdjęcia, zapamiętuj i opisz 🙂
Jak dalej będzie taka posucha, to trzeba będzie faktycznie jeździć po ościennych krajach na zawody.
A i w Mińsku mają maratony. I w Charkowie. I do Rygi można by się przejechać 😉
Szkoda że Ty nie jedziesz, mógłbyś się pofatygować 🙂
OK, postaram się zrobić jakieś fotki przed i po i dokładnie zdać relację co i jak. Może ktoś za rok pojedzie 🙂
Nie pasuje mi ten termin.
Ale można tam się dopisać też w dniu zawodów czy zapisy się zamykają wcześniej?
Bo a nuż coś się zmieni w ostatniej chwili... 🙂
A da się już kupowac e-winiety słowackie przez net? Bo stać w kolejce na granicy to naprawdę... Raz to przechodziłem, dziękuję bardzo.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Tak, przez internet spokojnie kupisz - 15 euro na 10 dni. Ja winuety nie kupuję - Odcinek ze ZILINY do Trenczyna mozna przejechać drogą darmową. Trochę dłużej, ale jak się człowiek nie śpieszy, to OK. Z tego co wiem to do 15h trzeba tam być. Ale w czym problem? Zapisz sie przez internet jak ja i zapłać na miejscu - jak się nie uda to nie pojedziesz, a jak sie uda, to już będziesz na liście. Chyba że już za późno na zapisy internetowe. Można napisać do nich na FB i zapytać.
Edit: zapisy online zakończone już. 70 osób na liście - nie za dużo, w sam raz. Z tego co widzę to 15 okrążeń będzie.
Torowe Mistrzostwa Polski 11-13.09.2020.
Dokładnie wtedy gdy Mazurski Maraton Rolkowy. PZSW ostro na głowę upadł...
I jeszcze jedna informacja. Będzie 5. Bydgoski Festwial Biegowy - ale bez rolek 🙁
Będę sprzedawać pakiet na Mazurski Maraton - może ktos z forum chętny, nim wrzucę na Fb.
@qbajak
A wczoraj wieczorem przemyślałam sprawę. Bardzo, bardzo chciałabym jechać. Nawet pogadałam z córką, że byśmy na weekend na Mazury przy okazji, skoro nigdzie się nie ruszamy teraz. A potem pomyślałam, a co zmieni miesiąc... nic... Po prostu boję się, że mogłabym przywieźć choróbstwo ze sobą do pracy. Serio się tego boję. Więc tym razem nie.
Ale oczywiście będę Wam kibicować 🙂
@joannap
Szkoda. Namawiać nie będę bo każdy ma swoją "głowę". Dodam tylko swoją opinię:
1. Pakiety można odebrać w maseczce.
2. W trakcie jesteś na powietrzu. Ryzyko zarażenia minimalne.
3. Medal odebirasz do ręki (z resztą po 4 prawidziwych zawodach od wybuchu pandemii napiszę tylko, że to standard).
4. Nie wiem gdzie kto ma ogarnięte spanie (czy w ośrodku Wodniku, czy jak on się tam zwał), ale ja mam gdzie indziej niż wszyscy. W jakimś domku. To raczej wybór spowodowany faktem, że potrzebuje miejscówki 2+3 - mało ośrodków takie zapewnia.
5. Transport mam własny samochodowy. Autobusy/ciapągi sam też omijałbym łukiem.
Podsumowując - jeśli załapię COVID, to mógłbym to równie dobrze zrobić w kolejce w supermarkecie. Nie dam się zamknąć na kolejne X miesięcy w domu, bo po prostu zwariuję.
Oczywiście łatwo mi też pisać, bo nie mam w domu osób starszych, z którymi muszę się kontaktować. Pracować też pracuje zdalnie i po 4 miesiącach takiej pracy ciągnie mnie do ludzi ;). Także tak...
Z wrzesniej to jest loteria. Nie wiadomo, co przyjdzie do glowy politykom.
Jeszcze jedna informacja odnośnie zawodów.
W zeszły piątek odbył się półmaraton w Zilinie na Slowacji.
Jurek z którym jechałem żałował, że nie wiedział, bo był rok temu i trasa elegancka i dosyć szybka. Zilina sporo bliżej niż Trenczyn.
Dla mnie lepiej, że nie wiedział, bo pojechał do Trenczyna 🙂
Teraz coś wspomina o Salzburgu w Austrii. Podobno zawody w Austrii i Szwajcarii są klasyfikowane do pucharu Niemiec. Dziwna sprawa.
Ludzie z Silesia skating, którzy byli w Trenczynie twierdzą, że starali się o maraton, ale wymogi sanitarne, brak kasy itp...
Ile w tym prawdy? Myslę, że gdyby się bardziej spreżyli to by to zrobili.
Po prostu, sam MARATON, BEZ DODATKOWYCH ZAWODÓW. tylko 42km, bez festynu, zabawy i losowania nagród. sprawa do zrobienia bez problemów. ale jak oni chcą urządzać festyny, gry losowe i robić biegi dla dzieciaków, na 10km, na 20km i nie wiadomo, co jeszcze... no to poźniej ciężko takie coś zrobić.
Wystarczyłby sam maraton i do domu po zawodach.
Bezpieczniej niż na plaży by było.
Wywnioskowałem po rozmowie, że tak trochę słabo się tam starali o ten maraton. Mówili, że musieliby zatrudnić kogoś, kto by dezynfekował toalety 🙂
@andreee
Andreee nie wiem jaka sytuacja w Silesi/Katowicach. Ale po przeczytaniu tego artykułu: https://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=8&action=8&code=3248 witki mi opadły całkowicie.
Lektura obowiązkowa, jeśli kto interesuje się, gdzie zniknęły nawet małe zawody...
Abstrahując (za przeproszeniem) od obecności na konkretnych spotkaniach i cytowania konkretnych wypowiedzi, to nie wchodząc głęboko w środowisko eventowe można było do tych samych wniosków dojść już kilka tygodni temu.
A swoją drogą... Jak nigdy nie chodziłem to się tym razem przejdę na przejazd TdP przez Błonia 🙂
Bo może będzie mniej ludzi.
W zeszłym roku kolega stał i mówił tak:
"- Stoimy czterdzieści, czterdzieści pięć, pięćdziesiąt minut. Nic. Godzina. Nic. Godzina dwadzieścia. Nic. Ale... nagle jedzie jeden, drugi, trzeci samochód marshalla touru, potem kilka sekund przerwy, a potem SZUR, SZUR, SZUR, SZUR, SZUR przejechał peleton w trzy sekundy i ... po wszystkim. Można iść."
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ja raz byłem na TDF w Alpach. To było w 2016. Akurat Majka wtedy wymiatał w górach. Widowisko krótkie dosyć i słabo widać 🙂 Kwiatkowski też wtedy chyba dobrze sobie radził. Wtedy też w TV oglądałem wszystkie etapy.
Majka miał potencjał wtedy. Najcięższe etapy w jego zasięgu były. Wspinaczki górskie. Kurcze, oni to mają końskie zdrowie ci kolarze. No ale też często się wspomagają... Nie dziwie się, wysiłek ogromny.
Akurat wielkie toury to najlepiej oglądać w stylu włoskim: na kanapie, z piwem w łapie 🙂 Czy kto tam co lubi. Może być Muszynianka 😀
Zresztą dokładnie to samo jest z maratonami rolkowymi. Stojąc z boku nic wielkiego nie widać. A jak się puści zmagania czołówki filmowane z samochodu/skutera jadącego tuż przed nimi, to się robi dopiero gorąco! 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ha ha... wychodzę z domu, na ulicy korek samochodowy... myslę sobie, że może jakis wypadek... Później myslę, że kurcze może TDP o ktorym pisał Tomcat. Faktycznie- TDP. Zatrzymuję się i za minutkę jadą 🙂 Ale wyczułem moment. Nakręciłem film i idę dalej.
No nieźle śmigali. Ale na zakręcie bylo słychać trzaski w przerzutkach... Kilku na początku później minuta przerwy i peleton. Czyli zaliczylem dizsiaj TDP nieplanowany 😀
PS: TDP moze sie odbyc, a maraton nie? Ludzie stali tlumnie bez maseczek przecież 🙂
Ależ straszny był dziś finisz TDP w Katowicach, coś nieprawdopodobnego. Aż ciarki przeszły gdy to obejrzałem. Na szczęście nikt nie zginął, choć straty na zdrowiu są ogromne. Z taką prędkością prosto w barierki. Coś strasznego!
Ale go cham zajechał! W głowie się nie mieści
https://www.youtube.com/watch?v=SUqMgZIqNu8
https://www.youtube.com/watch?v=a4oe9TAYVYA
Ja właśnie przed chwilą zobaczylam... przerażające... i ja nie potrafię uwierzyć, że to zrobione specjalnie, ze on go zepchnął specjalnie...
Wysłany przez: @joannapJa właśnie przed chwilą zobaczylam... przerażające... i ja nie potrafię uwierzyć, że to zrobione specjalnie, ze on go zepchnął specjalnie...
Eksperci mówią, że go zajechał. Ewidentnie widać na filmie. Oni jechali z prędkością około 80km/h
W głowie się nie mieści, co tam się stało. No praktycznie na linii mety. Oby wyszli z tego cało, szczególnie ten, który ucierpiał najbardziej.
Ja tutaj też widzę problem w tym, że zabezpieczenie powinno być zrobione w bezpieczniejszy sposób. Coś, co w przypadku uderzenia amortyzuje. No ale z drugiej strony, kto mógł wiedzieć. Może na przyszłość powinno się o tym pomysleć.
Niebezpieczny sport, łatwo o kraksę.
Cały dziś to TDP za mną chodziło. Przypadkiem nawet go zaliczyłem idąc do sklepu 😉
Na Muchowcu też byli, bo był zamknięty dla rolkarzy.
To tradycyjny sposób zabezpieczania. Nie zakłada się, że zawodnicy będą wpadali w barierki. Bardziej chodzi o to, żeby kibice nie wchodzili na trasę przed zawodników co WIELOKROTNIE było problemem na trasach i finiszach dużych tourów.
Nie wyłożysz tysięcy przejeżdżanych kilometrów materacami.
W zeszłym roku chłopak w peletonie najechał na "kocie oczko" i odbiło mu kierownicę do rowu i akurat trafił centralnie w betonowy przepust. Zmarł. Co można było zrobić? Ścigać się wyłącznie po torze typu Le Mans czy Tor Poznań, albo Tor Kielce? To byłaby zupełnie inna dyscyplina. Kolarstwo torowe to jest zupełnie inna dyscyplina - w Polsce praktycznie nie znana, chociaż nasi zawodnicy zaliczają się do światowej czołówki - czasami wbrew "działaczom Związku" - co bez trudu zauważy każdy, kto choćby z daleka śledzi nowinki w światku kolarskim. Była ostatnio sytuacja, że wice-prezes związku "położył lachę" na temacie kwalifikacji naszych do Mistrzostw Świata, czym tak ich wq*wił, że się zakwalifikowali z dużymi szansami na medal - biorąc pod uwagę wyniki i teraz to on się musi wykręcać...
Takie polskie piekiełko. Wszędzie polskie piekiełko.
Ten dowcip, że w piekle gar z polakami nie musi być pilnowany, bo jak któryś próbuje uciekać, to ktoś ze środka go złapie i wciągnie z powrotem...
Jakobsen nie wyszedł z tego "cało". Przy uderzeniu o barierki rozpiął mu się kask i oczywiście w wyniku tego spadł. Potem uderzył o coś twardego dolną częścią twarzy. Przy 80 na godzinę... W efekcie wspomnianej praktycznie nie posiada. Mieli cholerny problem go zaintubować, bo górna część dróg oddechowych też została zmiażdżona na papkę.
Teraz go czekają operację przywracające funkcje życiowe, a później wiele operacji plastycznych, żeby kiedykolwiek mógł wyglądać jak człowiek.
I to wszystko dlatego, że orgowie wymyślili sobie "świątynię sprintu" i umieścili finisz odcinka na zjeździe w dół. Bo bardziej "thrilling".
Od razu przypomniał mi się finisz maratonu rolkowego w Barcelonie. Pamiętacie? Tam też był finisz na lekkim nachyleniu w dół. I rozpędzili się tam praktycznie do 70 km/h. Rozpędzili jak rozpędzili. Potem trzeba było się zatrzymać, a 300 metrów dalej barierki. Chyba wszyscy ogarnęli, to w końcu "world class athletes", ale proponuję wrócić do filmu i zobaczyć jak wyglądało hamowanie rozpędzonego peletonu.
Idąc dalej tym tropem przypomniały mi się te zapyziałe "zawody" w Myszkowie, na które pojechałem z moją Młodszą. Wyścig dzieci zrobili tam na 200 metrów i wyglądało to tak, że start pod górę, nawrotka i kita do mety. No i fajnie, fajnie, moja wywalczyła drugie miejsce, ale potem NAGLE, bo nie pomyślałem o tym wcześniej, zobaczyłem, że moje dziecko leci dalej w dół i walczy z hamowaniem poprzez t-stop, a to NIEWIELE DAJE! Mało kiedy czułem tak wyraźnie zimne palce strachu na gardle! Na szczęście była na tyle ogarnięta, że kawałek dalej skręciła na wykostkowany parking i wykręciła pod górę. Widać było, że lekko wstrząśnięta, ale nie wiadomo czy chodziło o uniesienie z wyścigu, czy lęk przed wywrotką na dużej prędkości.
(A po tym wszystkim NIE DALI JEJ MEDALU, tylko jakąś ceramiczną plakietkę. I nawet nie wpuścili na podium! I w ten sposób świat sportu rolkarskiego stracił dobrze zapowiadającą się zawodniczkę...)
Jak dobrze myślę, to w sumie to w Gdańsku finisz też jest na odcinku nachylonym w dół, ale jakoś tam nigdy nie było problemu.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Pomocy Najnowszy użytkownik: valentinagoggin Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte