Zawody rolkowe 2020
Jednak Gorlice odpadają. W tym dniu akurat ważniejsza sprawa mi wypadła 🙂
Jeśli będzie jeszcze jakiś inny, to może tam.
Wysłany przez: @andreeeJednak Gorlice odpadają. W tym dniu akurat ważniejsza sprawa mi wypadła 🙂
Jeśli będzie jeszcze jakiś inny, to może tam.
Tydzień później jest dycha w Jaśle. Pewnie się wybierzemy 🙂
Zawody bardzo klimaciarskie.
No i dychę można przejechać na pełnej kicie, bez rachowania czy wystarczy sił.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Przepisany na pełny maraton w Gorlicach.
Yabadabadoo! 🙂
Prognoza na sobotę: 21 stopni i 23 km/h wiatr. Czyli będzie wiuwać. :/
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Są wyniki z Gorlic: https://zapisyonline.com/wyniki/267,zawody-lyzworolkarzy-maraton
Pogratulowal wszystkim obecnym czasow, bo w tych warunkach jakie byly to naprawde wow! 🙂
Relacja pozniej 🙂
Dzisiaj to dopiero był wiatr!
Okazuje się, że wczoraj pogoda się ZLITOWAŁA i PRAWIE NIE WIAŁO! 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wszystkim gratuluje występu 🙂 Czas Tomka i Kasi bardzo dobry. Czasu Sebu nie znam, ale przypuszczam, że też bardzo dobry. Szyszkownik też bardzo dobrze, jak na rytm rekreacyjny i na luzie.
Ja miałem w sobotę też maraton, ale autem po Polsce, od wczesnego ranka do północy.
Od ostatniej jazdy z Tomcatem nie miałem rolek na nogach. Może dziś wyskoczę. Gdyby ktoś był chętny, to niech da znać 🙂 Pogoda w sam raz
Wysłany przez: @andreeeNo to nieźle wystrzelił 🙂
Jechał z ekipą półmaratońską ich tempem, a kończył z nami, więc zrobił nas równo o kółeczko 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dojazd z Krakowa do Gorlic, można powiedzieć, ze stałą ekipą: Kasią, Jerzym i Tomaszem - tu od razu podziękowania dla nich za wspólną podróż i w ogóle za dobre słowo, wsparcie i całokształt 🙂
I znów ponownie fajnie było poczuć atmosferę zawodów, przedstartowych przygotowań, spotkać znajomych, porozmawiać. I chyba tego najbardziej mam jeszcze niedosyt, bo samej jazdy jako takiej w sumie trochę w tym roku było - maraton w Gorlicach był moim 13 w tym sezonie.
Na starcie stanąłem ze spokojem, choć z dylematem: ustawić się z chłopakami z Kraka jadącymi półmaraton, czy może spróbować od razu pojechać za Krzyśkiem, też z Kraka, jadącego maraton, w dodatku jeżdżącego szybciej niż ja (była nadzieja, ze wiatr go spowolni 😉 Staję jednak z grupą półmaratonu, niemniej zaraz po stracie widzę, że po lewej stronie jest więcej luzu, więc przeskakuję w stronę Krzyśka. Szybko jednak (bo już zaraz za pierwszym zakrętem, w pobliżu torów) zdaję sobie sprawę, że Krzyśka będzie mi trudno dogonić. W ten sposób jestem sam, tzn. nie ma za bardzo nikogo przede mną, do kogo mogę się przyczepić (wolniejszych od razu wyprzedzam). Zaraz jednak, jeszcze pod górkę, słyszę za plecami głos Pawła z ekipy półmaratonu - dla mnie super, jest zatem wsparcie i będzie można liczyć na jazdę w grupie. Większość pierwszego okrążenia prowadzę, kończymy je z czasem ok. 6 min. 15 sek. Na następnym okrążeniu chowam się już za plecami jadących za mną, zaś na kolejnych okrążeniach jadę już w środku lub pod koniec pociągu - w sumie dość sporym, bo oprócz ekipy z Kraka było jeszcze trochę innych osób. Niemniej cały czas trzymam się krakowskiej grupy. Drugie i trzecie okrążenie pokonujemy z czasem podobnym do pierwszego. Pozostałe okrążenia już z czasem ok. 6 min. 30 sek. Pierwsza „przygoda” ma miejsce na torach kolejowych. Na 3-4 okrążeniu (akurat wtedy nie miałem głowy do zapamiętywania okrążeń), gdy po raz kolejny przeskakuję drugi rząd torów (są dwa, jeden po drugim) i w sumie akurat ten skok wychodzi mi najlepiej ze wszystkich, bo przeskakuję cały tor, lądując widzę, że tuż przede mną pojawia się Pani jadąca stylem fitnesowym (lewą stroną, lewego pasa). Tylko zdążyłem ją oboma rękami lekko pchnąć nieco w bok, i jakimś sposobem dałem radę przejechać. Szybko zerkam, czy ustała, widzę, że tak, zaraz jednak słychać z tyłu upadek. To leży Paweł z Kraka razem z Panią. No i zrobiło mi się głupio i mam wyrzuty, że spowodowałem upadek Pani, która podcięła Pawła. Z późniejszej relacji Pawła wynika jednak, że Pani wyrosła przed nim tak samo niespodziewanie, jak przede mną, i nie miał szans jej bezpiecznie ominąć. Jedziemy dalej, ja się gryząc, iż popsułem start Pawłowi, mającemu świetne wyniki. Jednak Paweł wkrótce nas dogania (no naprawdę szacunek), a mi, słysząc jego głos, mocno ulżyło. Bodajże na następnym okrążeniu kolejna „przygoda”. Zaraz za pierwszym rondem, wywraca się chłopak jadący w pociągu 3-4 osoby przede mną, następuje bardzo szybkie rozproszenie na boki i udaje się bezpiecznie ominąć leżących. I tak sobie myślę, co za "agresywna" jazda… Większość dystansu półmaratonu to ciągłe przyspieszanie i toczenie z dociskaniem tych przed tobą. Nie do końca to mój styl. Ale co zrobić, jak się chciało utrzymać w pociągu, to „musisz krakać jak i one…” o, w sumie do Kraka pasuje 😀 Na początku siódmej pętli, (ostatniej dla półmaratonu) na odcinku pod górkę, ekipa Kraka dość strategicznie przeskakuje się na początek pociągu – ja razem z nimi. W połowie tego okrążenia jednak zawodnicy z tyłu ponownie przesuwają się przed nas. Na początku długiej prostej do mety widzę, że Witek z Kraka odrywa się od pociągu i pomału się oddala. Odczekawszy jeszcze jakieś 100 metrów robię to samo. Wyskakuję z pociągu, nie mając za bardzo miejsca z lewej, przeskakuję na chwilę na prawy pas (dla samochodów) i wyprzedzam pociąg, goniąc za Witkiem. W okolicach ronda, przed metą, jestem już prawie za nim. Zostaje 350 metrów do mety, finiszując daję radę wyprzedzić Witka, który kończy półmaraton z czasem 44.53, ja zaś jadę dalej. Pociąg został trochę za mną, więc odcinek pod górkę jadę sam. Tam na samej górze, na zakręcie, pociąg mnie dogania i ponownie jedziemy razem. Może było trochę sportowej zabawy i satysfakcji z finiszu półmaratonu, jednak czuję, że sił na to poszło sporo. Pokazało to całe ósme okrążenie, gdzie ewidentnie trudniej było mi się trzymać zaraz za placami osoby jadącej przede mną. Pomagała słowna motywacja osoby za mną, a raz to nawet chyba dłużej zostałem dociśnięty ręką, niż to by wynikało ze zwykłego dopychania – gdybym wiedział komu, to chętnie bym podziękował za wsparcie. Na 9 pętli, na zakręcie, po pokonaniu górki, mam przyziemienie. Ewidentnie mój błąd, wynikający zapewne z braku chwilowej koncentracji, zmęczenia, poplątania nóg... w dodatku zajmowałem się właśnie chowaniem butelki, będąc w wyższej pozycji. Wielkich urazów nie zauważyłem, szybko się zebrałem, jednak na dogonienie pociągu szanse były małe, szczególnie, że czekała mnie teraz prosta pod wiatr. Kolejne okrążenia jadę więc już sam, tracąc na okrążeniu ok. 50 sek., w porównaniu do tempa pociągu. Będąc w połowie chyba 11 kółka widzę przed sobą Kasię i Tomasza, co niezmiernie mnie raduje, nie tylko nie będę musiał jechać sam, ale jeszcze pojedziemy Razem 🙂 Doganiam ich i wskakuję przed Tomasza. Od razu lepiej się jedzie, co też widać po poprawie czasu okrążenia. Prowadząc brałem odcinki pod wiatr, prosząc o zmianę na prostej do mety, tak abym mógł się zregenerować. Chyba na przedostatnim (moim) okrążeniu doganiamy i wyprzedzamy Jerzego – on jednakże nie chce do nas jakoś dołączyć 😉 Będąc o jedno okrążenie do przodu, na swoim ostatnim, na prostej do mety odrywam się od naszej mini grupy i finiszuję po raz kolejny. Niemniej jednak stwierdzam, że w zasadzie to mogłem się pomylić w liczeniu 😉 i dla pewności przejadę jeszcze jedno okrążenie razem z Kaśką i Tomkiem. Po ponownym przekroczeniu linii mety udałem się do ratowników, parkujących w pobliżu, aby mi tylko odkazili mini otarcia. W tym momencie zobaczyłem Jerzego przekraczającego linie mety i kontynuującego swoją jazdę. Długo się nie zastanawiając pojechałem za nim, wszak w tym roku to ostatnia dla mnie okazja do wspólnej jazdy, w dodatku na zawodach 🙂 Tak przejechałem swoje 15 okrążenie po trasie, mając dodatkową przyjemność z jazdy i towarzystwa. Myślę, że start w Gorlicach sporo wniósł do mojego zawodniczego doświadczenia. Z niektórych zdarzeń wnioski nasuwają się same, tylko trzeba się zastosować 😉 Patrząc na czasy zawodników z pociągu, z którymi przejechałem większą część trasy, to była szansa na pokonanie bariery 1.25. Takie właśnie są Gorlice - szybkie 😀 Sezon startowy był krótki, niemniej jestem z niego bardzo zadowolony.
Gratki. I już nie wywracaj Pawła za pomocą innej osoby ;). No i dobrze, że szlif zakończony tylko obtarciami.
Ktos się orientuje czy "żółtość" blokuje zawody?
🙁
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
2. Sport, w którym nie ma ograniczenia liczby uczestników (z wyłączeniem pól golfowych, kortów tenisowych, stajni, stadnin i torów wyścigowych dla koni, infrastruktury do sportów wodnych i lotniczych) – w wydarzeniu może uczestniczyć nie więcej niż 250 uczestników jednocześnie, nie licząc osób zajmujących się obsługą. Publiczność w obiektach sportowych musi zachować odstęp 1,5 m, zapełnione max. 50% liczby miejsc.
Także strachu nie ma 😉
Strefa Czerwona – bez publiczności
Strefa Żółta – 25 proc. widowni
Kurczę, Daniela nie ma na liście wyników... 🙁
Gdzie pisać?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatKurczę, Daniela nie ma na liście wyników... 🙁
Gdzie pisać?
Ha, he, hi. Wpakowali go do nartorolkarzy. 🙂
Uznali, że ten model szyny nie kwalifikuje go na rolki 😆
Faktycznie - nieczęsto się widuje szyny w układzie 125-110-110-125. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
To nie zawody, ale warto się dołożyć (organizowane przez Droga Wolna)
https://www.facebook.com/events/349063016334056/
Ostatni post: Luźne wpisy Najnowszy użytkownik: michaelnaumann7 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte