Zawody rolkowe 2021
No, ja już zgłosiłem w poście do Romana.
Pisałem delikatnie, a i tak trochę zagotował.
Nie wziął mnie raczej poważnie. Raczej ze sie czepiam.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Jeszcze pogoda. Bo na rolki super, ale na żagle czy motorówki za zimno. Co to za promocja Mazur i Ruciane? 😆
Może jak będzie ciepły maj? Tak nawiązując do socjalizacji. Forumowa frakcja szerokiego Śląska spotkała się przynajmniej na obiedzie. Może następnym razem w większej grupie? Tak jak całe grono organizatorów, które siedziało z nami w tej samej knajpie. Chciałem im coś powiedzieć, ale stwierdziłem: Co ja tam wiem z jakimi problemami borykali się, żeby to w ogóle doszło do skutku?
Uwagi to może w jakimś zbiorowym mailu z podpisami, bo oficjalnie na Fb bije im to w marketing, a jednak robią jedną z najlepszych imprez.
Ja bym jeszcze dodał brak wolnej przestrzeni za linia mety gdzie trzeba było uważać by nie wjechać w nikogo. Tam nie powinno być tłumów i spacerowiczów.
Dystans to chyba stan umysłu bo mi na Suunto pokazało 45km. A nawet gdyby było 44.5km to i tak za dużo. Pętle jest łatwo tak ustawić by był równy maraton.
Mi wyszło jak na zdjęciu - 1:33:44 i licząc sam start BRUTTO.
Taki czas wpisuję sobie do notesu zawodów.
Szkoda ze Joanny nie udało się poznać, może następnym razem się uda 🙂
@Pieta: Dlatego nie wrzuciłem tego na fb, tylko w IM. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Mazurski Maraton Rolkowy ‘21
Miał to być mój pierwszy przejechany od początku do końca maraton na zawodach. Chciałam być spokojna, że pokonam taki dystans, dlatego ćwiczyłam między innymi rozłożenie siły na wielokilometrowych treningach. Pomogło mi to opanować stres aż do dnia wyścigu. Wtedy atmosfera zaczęła udzielać się coraz bardziej, a wraz z nią emocje. Zadawałam sobie pytanie: czym ja się właściwie stresuje? Wiedziałam, że najwyższa pora przełamać lody i zmierzyć się z 42km.
Półmaraton wystartował 1,5 h wcześniej dlatego mogłam podziwiać start zawodników oraz ich jazdę i nawrotki. Szkoda, że nie mogłam zostać do końca, jednak potrzebowałam czasu na przygotowanie się na swój wyścig. Zapakowałam tym razem zamiast oshee dwie nieduże butelki niegazowanej wody, z zamiarem wypicia połowy butelki na jedno okrążenie. Dodatkowo żel i tradycyjnie kulki czarnego pieprzu. Chip zamontowałam na trytki. Następnie sznurowanie rolek i odwieczne pytanie – już czy jeszcze? Po krótkim przejeździe zrobiłam małe poprawki i nie miałam już wątpliwości, jest ok.
Ustawiłam się na linii startu i czekałam w gotowości na odliczanie.
Kiedy usłyszałam ‘start’, natychmiast ruszyłam. Początek był spokojny, z umiarkowanie zwiększającym się tempem. Dokuczał mi lekki ból łydek. Szybko zgrałyśmy się z Dorotą, z którą chciałam przejechać cały dystans i złapałyśmy fajny rytm. Cały stres uleciał, została już tylko jazda. Trasa zawodów biegła przez malowniczy las. Pogoda dopisywała, słońce przedzierało się przez korony drzew. Temperatura do jazdy była w sam raz. Asfalt, poza paroma metrami powodującymi wibracje był gładki, a po udziale w półmaratonie w Łodzi doceniłam go podwójnie.
Pierwsze dwa okrążenia szły bardzo sprawnie w rewelacyjnej jak na moje możliwości prędkości. Natomiast powinnam wypić więcej wody. Dodatkowo walczyłam z numerkiem, który odczepił mi się. Najpierw próbowałam go ponownie zamocować. Po nieudanej próbie postanowiłam go całkowicie zdjąć i przekazać mężowi, który pełnił ważną rolę kibica oraz pomocnika. Jednak ze względu na to, że był przygotowany na podanie nam wody w razie w i jednak ręce miał zajęte, numerek przejęła żona Kuby za co bardzo dziękuję ponieważ nie walał się po ziemi i może wisieć teraz na ścianie.
Trzecie kółko było początkiem kryzysu. Wypiłam żel, który trochę mnie wzmocnił lecz nogi nadal robiły się coraz cięższe, a plecy nieustannie dawały o sobie znać. Na ostatnim okrążeniu starałam się po prostu nie zostać w tyle poszukując ostatnich pokładów energii. Nie miałam siły prostować się aby dać odpocząć plecom, więc postanowiłam do końca jechać nisko. Goniąc moją kompankę wyprułam się z resztek sił, na mecie przejeżdżając po hopkach uciekła mi prawa noga, poddałam się grawitacji i wylądowałam na asfalcie. Zmęczenie sprawiło jednak, że było mi wszystko jedno, w końcu przyszedł upragniony odpoczynek. Moim celem było przejechanie 42 km w czasie netto poniżej 2 godzin, natomiast przejechałam 44,5 km w 01:58 z czego jestem ogromnie zadowolona.
Jak zawsze, bardzo miło było mi znowu Was spotkać, tym razem w wyjątkowo licznym składzie. Gratuluję wszystkim uczestnikom i do zobaczenia na następnych zawodach! 😉
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Wysłany przez: @tomcat- dystans rozciągnięty do 44,5 km co mocno popsuło humor łowcom życiówek, zostało odebrane bardzo źle, nieproporcjonalnie źle,
Nie wiem, z kim gadałeś "w kuluarach", ale:
- nawrotka na dystansie maratonu/trasie 2020 (100% pewności nie mam) kończy się w rowie
- nawrotka na 44,5km kończy się na płask:
Z tego co pamiętam w 2020 dużo ludzi nawrotka wywaliła z trasy, dlatego względy bezpieczeństwa do mnie przemawiają... Oczywiście można by było przesuwać i start, ale całkiem poważne pytanie: ile spośród zawodów, które robiłeś, ma/miało atest trasy? Ja w swoich startach mam 100% pewności co do jednej: 200km w Wejherowie. Podejrzenia co do Katowic i Gdańska (ale tam równie dobrze mogli dobierać start/metę "byle większość była zadowolona")
Wysłany przez: @tomcat- dzieci musiały czekać nawet 6,5h na dekorację - można to było zrobić na miejscu. Jesli ktoś miał tylko dzieciaka i nie startował dorosły, to pół dnia zwisał w oczekiwaniu.
MMR to nie są zawody dla dzieci. Piszę jako rodzic i wiem co piszę, i wcale to nie jest zarzut. Dzieci są tam "dolepione" do głównej imprezy. Mało ludzi, przyjeżdża tylko dla dzieci. Z resztą przez to 6,5h moje miały co robić, więc tragedii nie ma.
To, czego "tylko dorośli" (w sensie bez dzieci) nie widzą, jest m.in fakt, że:
- "odstrzeliwali falstarty", za co mega, MEGA plus do sportowej rywalizacji. Piszę o tym, bo to wcale nie jest oczywiste w dystansach dla dzieci, które są imprezą towarzyszącą.
- dzieciaki miały chipy - to znowu nie jest coś normalnego. Dotychczas spotkałem się tylko w Katowicach i na Pucharze Kaszub.
Trzeba też pamiętać, że rozbicie startów: 10/polmaraton/maraton było podyktowane możliwymi sankcjami COVID. Stąd wydłużenie całej imprezy do 6,5h. Jednocześnie u swoich pociech staram się wyrabiać poczucie, na dekoracjach zostajemy do końca. Na MMR nie wyszło, bo głód zwyciężył :P. Mimo wszystko ja bym tego argumentu nie podnosił.
No i to jest aktualnie największa impra w Polsce. Rzesza narzekających zawsze się znajdzie. W 2020 pamiętam, że ludzie "płakali", że nie było kategorii wiekowych w fitnessie - chyba nikt regulaminu przed startem nie przeczytał :P...
@ania_09 gratulacje, bo nie gratulowałem Ci takiego wyczynu i skoku naprzód.
Pociąg nierówny i trochę rozjechany. Tak to raczej wyglądało. Semipro.
Przeanalizowałem tę trasę pod kątem równego maratonu. Gdyby zostawić tę nawrotkę w lesie, to start lub nawrotka wypadła by na zakręcie. Gdyby przesunąć nawrotkę w lesie do wcześniejszej drogi leśnej, to start lub nawrotka wypadłaby na wcześniejszym zakręcie. Musieliby zrobić nawrotkę w lesie na przeciw rowu. Idealnie jedna z kolejnych dróg wydłużyłaby odcinek do 7km, co dałoby 3 pętle na równy maraton. Jednak półmaraton wtedy przestaje działać.
Wysłany przez: @pietaPociąg nierówny i trochę rozjechany. Tak to raczej wyglądało. Semipro.
Tylko dużo jazdy w grupie pomaga. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
I jedziemy w jedno tempo nie dlatego, że tak jest ładniej, tylko dlatego, że można wtedy bardziej siąść na plecy nie bojąc się kopnięcia z przodu. Tu odstępy są przede wszystkim za duże.
PS. Za Darkiem nie proponuję 😉 😆
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @andreeeZapisany na Skawinę
Miło będzie wrócić do miejsca moich pierwszych zawodów
No to widzimy się! 🙂
Kto jeszcze?! 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez:
qbajak
- nawrotka na dystansie maratonu/trasie 2020 (100% pewności nie mam) kończy się w rowie
Nie kończyła się w rowie. Była o jedną przecinkę wcześniej. Z tych dwóch opcji to ja już wolę dłuższą trasę 😀
Wysłany przez: @tomcatNo to widzimy się! 🙂
Kto jeszcze?! 🙂
Ja odpadam. U mnie jeszcze: 3 etap Pucharu Mazowsza i Rolkowisko. Ponadto wirtualna Grójecka Dycha (21km) - ale tu już zapisałem się z bólem i tylko z wielkiego sentymentu: moim zdaniem 60PLN z wirtuala to mega dużo.
Nieoficjalnie wiem, że Gostynin mocno walczy o wyścig uliczny jeszcze w tym roku, jak wyjdzie to pewnie "j*** to wszystko i pojadę do Gostynina" ;).
Skawina to 9km? Za daleko na tak krótką trasę.
W ten weekend 11-12.09.2021 we Wrocławiu są Uliczne Mistrzostwa Polski organizowane przez PZWS.
Wyrobiłem sobie licencję i zapisałem. Jak odbędzie się wyścig dla mastersów na 5km, to wezmę udział.
Nikt nie pobije Luzaka, który jechał 2x400 km zeby pojechać 9,36 sekundy. 😆
Rozumiem podejście. Jednak po latach startowania tam, to jest wiecej niż wyścig na 9km. To są stare porachunki z trasą 🙂 😉
Mistrzostw zazdraszczam. Mastersi nie mają krótszych dystansów? Jakieś 1500 może? A biegi na eliminację? To dopiero jest ostry czad!... 😆
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Pomocy Najnowszy użytkownik: trudibroome5268 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte