Simmons Rush i rolki masz
@pieta
Mnie też twistery na 2h+ NS dały w kość. Jazda zupełnie inna. Kolana bolały. Myślę że to może być przez zbyt mdły zakres regulacji szyny na boki.
Prędkość najlepiej ćwiczyć na zawodach. Albo z kimś szybszym.
O na osobnych treningach technikę.
I powoli dołączać elementy techniki do treningów szybkości.
Żeby technika dobrze siadała jak się spieszysz... level 100!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wymieniłem stresy w pracy na pracę fizyczną i mam teraz problemy z regeneracją. Mimo, że przychodzę do domu wykończony to staram się jeździć regularnie. Od Widawy jednak ciągle nie mogę złapać oddechu. Przedwczoraj przestraszyłem się, że biodro uszkodziłem, bo zaczęło boleć po zejściu zakwasów po którejś jeździe. Na szczęście lub nieszczęście ból leci od kręgosłupa, a ja wyraźnie połamany i osłabiony.
Przejdzie, tylko czy mi jakiś kolejny dysk nie wypada?
Będę musiał zacząć pracować nad górą ciała, bo tylko te czwórki i pośladki męczę.
Niestety jak chce się jeździć szybko, to trzeba coś więcej robić, niż tylko chronić zużyte kolano. Teraz muszę swoje odchorować.
Trochę zaryzykowałem i z osłabionymi plecami pojeździłem na torze. Jakoś dało radę.
W sumie bóle w plecach odeszły, a o promieniowaniu do biodra nie ma śladu, tak został ból głowy. Dosłownie. Z jednej strony. W zimie się z nim męczyłem, ale teraz już wiem, że to mięsień skroniowy. Mocno mam napięty. Łączy się z żuchwą, no ale to leci jakoś przez szyję od kręgosłupa. Jeszcze nie upolowałem dziada, ale go dopadnę, bo pewnie mógłbym sobie jakoś pomóc.
@pieta
Sprawdź na YT tutoriale Bodyweight Warrior'a w zakresie procedur rozciągania szyi i pleców.
Nie rozciągaj tylko jednej strony, trzeba powoli i cierpliwie poszerzać ruchomość w każdą stronę. Coś o czym nikt nie myśli to skrócenie mięśni obojczykowo-sutkowych, które ciągną głowę w dół do przodu. Rozciągasz je zadzierając głowę do góry.
Możesz rolowac piłeczką do rolowania, albo nawet golfową, jeśli znajdziesz właściwy punkt. Obszar skroni raczej omijaj.
Mięśnie żuchwy to są szczwane bestie i potrafią robić psikusy. Kiedyś polazłem do laryngologa, bo ewidentnie czułem się na ostre zapalenie ucha. No i okazało się, że ucho jest spoko, tylko przeciążyłem mięśnie żuchwy z jednej strony, bo gryzłem tylko prawą (bo po lewej miałem dziurę między zębami - wtedy tego nie wiedziałem).
Tutaj link do mojej ulubionej, podstawowej rutyny.
Przez ostatnie lata trochę ją zmodyfikowałem i dodaję różne dodatkowe pozycje (m.in. skłon w 90-90 (!!!), elefant, couch stretch), ale ciągle jest to podstawa podstaw.
https://youtu.be/L_xrDAtykMI?list=PLRniXs2GN8Zvi_QKTtVUE50rxbIPn_Eta
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
@tomcat
Właśnie takie mniej więcej ćwiczenia zacząłem robić w ostatnich miesiącach. Zacząłem więcej ruszać kręgosłupem i barkami oraz pracować nad wyprostowaną postawą. Któreś mięśnie musiały nie nadążyć, ale dzięki.
Teraz mi to wędruje właśnie za uchem do gardła, ale czuję że to mięsień. W zimie tam miałem problem z okiem i gorsze rzeczy podejrzewałem, a teraz były jeszcze zęby. Ora mnie teraz organizm, że moje poprzeczki lecą w dół. O Trenczynie nie myślałem, ale liczyłem na Gdańsk, jednak zrezygnowałem. Obym na Mazurach mógł coś powalczyć.
Liczę na Ciebie na mazurskim. 🙂
Może się uda razem pojechać, a może będę miał kogo gonić. 😀
Temat niedokonczonego leczenia mnie też dotyczy.
W tym roku fizjo leczył mi prawą nogę: dwójki, czwórki, prostowniki palców. No mnóstwo tego. Nie dokończyliśmy, bo zachorowałem (trzeba mieć dobre zdrowie, żeby się leczyć!).
No i teraz co chwilę dostaję z jakiegoś powodu skurczu prawej stopy. Konkretnie to rozcięgna z boku, po wewnętrznej łuku.
Przed rozpoczęciem terapii tego nie było.
Inne rzeczy fakt: poprawiły się. A to się popsuło. (?!!?!)
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
@tomcat
Twoja forma się odbudowuje, a ja mam jakąś "zadyszkę", więc może. A może powtórka sprzed roku.
Ciężko jest przewidzieć, kiedy zdecydowana większość w koło generalnie robi postępy i Ty też.
Z szyją nigdy nie miałem problemów, ale są jakieś wskazania na infekcję, więc zobaczymy dalej.
Mam nadzieję, że nie będzie jak w zeszłym roku... :-/
(Znajdź 5 szczegółów).
No i cóż...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
No ale pozbierałeś się do kupy, skoro masz "tą" drugą część rolkarza.
Zapomniałem, że wyrżnąłeś. Dobrze chociaż, że nie jak ta wrotkarka z loga.
Wysłany przez: @pietaNo ale pozbierałeś się do kupy, skoro masz "tą" drugą część rolkarza.
Zapomniałem, że wyrżnąłeś. Dobrze chociaż, że nie jak ta wrotkarka z loga.
Wczoraj rozpocząłem nowy etap "zbierania się do kupy".
Wszystko się rozpoczyna dopiero. Trzymajcie kciuki.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Mistrzostwa Polski w Maratonie 2022
Czas 1:39:00, wzięty ze Stravy, bo oficjalnie omyłkowo zaliczyli mi 15min lepiej! Minus dla liczących czas.
Czemu tak słabo? 12mniut gorzej niż w Krakowie. Dużo, dużo by można wymieniać, jednak jestem zadowolony. Z udziału. Z siebie jakby mniej.
Od Widawy nie mogę dojść do siebie, przestałem rozumieć swój organizm. Przez ostatni miesiąc nie wykonałem żadnego sensownego treningu, chodząc tylko po lekarzach, ale ostatecznie dostałem zielone światło, że mam jechać te maratony.
Upał straszył. Zanim założyłem rolki, lało się ze mnie jak z cebra. Dobił mnie jednak asfalt. Jeden poziom lepiej niż w Łodzi, ale mój świeżo odrośnięty paznokieć znów walczy o życie.
Przede wszystkim domyślałem się, że forma poszła w dół, ale za taktykę wystawiam sobie pałę.
Ustawiłem się koło Sebu. Wiedziałem, że powinienem przy kimś wolniejszym, ale nie przeprowadziłem wywiadu. Sebu krzyknął zza pleców, "za tym niebieskim", no i pognałem. Tętno 187 jak go doszedłem. Trochę za wysokie, ale już w pociągu nie powinienem przekraczać 180, bo spuchnę - doświadczenie z Koronowa. Prawdopodobnie mój próg mleczanowy - czy jakoś tak. Średnie do mety miałem 181! Tętno coś nie malało, ale jechało mi się świetnie. No to co? Cyferki mają mieć nade mną władzę? Po wyścigu wiele osób powtarzało, że nie należy się pomiarem tętna przejmować.
Odpuściłem na 17 kilometrze. Odruchy wymiotne potwierdziły - cyferki mają rację.
Zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy.
Jechałem trochę solo, ale nagle okazywało się, że osoby którym odpuściłem, wychylały się zza moich pleców, potem sam ich doganiałem. Potem kolejny pociąg mnie doganiał, ja odpadałem i po jakimś czasie doganiałem. Jazda solo bywała skuteczniejsza, bo pociągi strasznie rwały. Dużo zawodników musiało być rozregulowanych.
Jednak kiedy odcinek pod wiatr i pod górę przejechałem cały średnio 18km/h, stwierdziłem że muszę się schować w byle jak wolnym pociągu. I nadarzył się jeden taki zdublowany. Zbijałem w nim tętno ile wlezie, ale pod koniec postanowiłem, że ich pociągnę. Po kilometrze uda zrobiły się twarde na kamień, więc znów się schowałem. Chwilę odpocząłem, ale podjechał kolejny pociąg. Dogoniłem, powiozłem się, rozbiłem i z najszybszym z nich finiszowałem do mety. Tzn. do mety trzeba skręcić w prawo, na którymś skrzyżowaniu. Wiedziałem, że on kończy, więc tam skręci. Niestety nie wiedział gdzie. Zanim zorientowałem się, że on się zorientował, byłem już hen daleko. Pół minuty straty na manewr zawracania i jazdy po prąd, zniechęcił mnie do gazowania na ostatniej prostej.
Ale byłem dumny, że wybrnąłem z tych aż 17 niedorzecznych kilometrów, gdzie jechałem mocno ponad swoje możliwości. Reszta wyścigu była podporządkowana szukaniu rezerw i oszczędzaniu co się tylko da w organizmie. Zacząłem na powrót czuć ten swój organizm i z nim rozmawiać. Zobaczymy co mi jutro powie...
Wysłany przez: @pietaMistrzostwa Polski w Maratonie 2022
Czas 1:39:00, wzięty ze Stravy, bo oficjalnie omyłkowo zaliczyli mi 15min lepiej!
A wszystko dzięki temu, że ostatnie 5,48 km przejechałeś w 43 sekundy. Dawałeś 458.8 km/h. To ja już wiem czemu się z własnym organizmem nie dogadujesz 😉 Trzymaj się w zdrowiu i wypoczywaj przez ten tydzień. Dzięki za te pierwsze wspólne trzy pętle.
Dzięki.
@sebu
Dobrze zauważyłeś. Nie widziałem tego wcześniej.
7 międzyczasów z hopki jest moich. Zgadzają się ze Stravą.
Tak z 30% osób miało niezczytany przynajmniej jeden międzyczas. Musiano tak założyć w moim przypadku i skasowano mnie na mecie jako jakiegoś innego zawodnika, a ja jednak jechałem dalej.
Ósmy międzyczas chyba musiał być wszystkim anulowany i przenoszony na fotofinisz, więc te 43 sekundy to mógł być taki realny czas jaki powinien mieć każdy między hopką z ósmego międzyczasu, a hopką na finiszu.
Zgłaszałem moją rozbieżność, ale gość za to odpowiedzialny był już tak przybity, że mógł już mieć wszystko w d. i olać to po ogłoszeniu wyników.
Jeszcze raz gratulacje dla Ciebie i Doroty za udział w tym trudnym wyścigu 🙂
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Nie ma czego gratulować. Po prostu zarżnąłem się w Gdańsku. Sprawdzałem ile wytrzymam.
W planach miałem ładnie się regenerować i też to schrzaniłem 🙂
Będę zadowolony jak przejadę połowę dystansu na Mazurach.
Mazurski Maraton Rolkowy
Można się pośmiać, bo dojechałem poniżej 1:30 (niby 1:30) a dzień wcześniej nie wiedziałem czy w ogóle wystartuję. Stres może pojawia się, kiedy wypada się z rytmu, nie wiedząc na co mnie stać. Problemy się mnożą.
Odżyłem, kiedy na Mazury zawitali inni współzawodnicy, można było poczuć atmosferę rolkarskiego święta.
Trasa bardzo szybka, mimo wzniesień i nawrotek. Powietrze, temperatura, las i dobry asfalt robią swoje. No i frekwencja.
Start przez zaskoczenie. Sprytnie, bo dzięki temu wystartowało całe 200 osób na raz, ustawieni po kolei, elita panów, elita pań a za nimi cała reszta. Zacząłem przyśpieszać, czując, że mogę! Nagle zobaczyłem pociąg około 5 pań, a w nim Kasia. Wydało mi się to maksem, jaki mogę na razie pojechać. Pruły ponad 30km/h. Plan był, że trzymam się tętna i nie przekraczam dużych wartości. Zegarek odmówił posłuszeństwa. Zostało własne czucie.
Pociąg liczył średnio 20 osób. W końcu jechałem w dużym pociągu i mogłem w nim robić wszystko co się powinno. Gdyby nie problemy zdrowotne, pewnie tłukłbym się dalej na tyłach zbyt szybkiego. Ambitnym dziewczynom zaczęła siadać prędkość, a nie szukały zastępstwa. Trzeba było wyprzedzać. Moje dwie pierwsze próby wyjścia na prowadzenie spełzły na niczym. Zbyt szybko wyprzedzałem, a zmęczona prowadząca nie myślała nawet by mnie gonić. To był częsty obrazek, gdy pojedyncza osoba próbowała objąć prowadzenie. Musiała to zrobić większa grupa osób, przekonując resztę, że można szybciej. Najlepiej jednak, by prowadząca wyczuła, że to ten moment, kiedy musi się udać na tył pociągu. Tył to jednak nie najlepsze miejsce, jednak w środek nikt nie chce wpuszczać, by samemu nie przesuwać się w tył. To niemądre, przecież ten kto prowadził, powinien móc mieć w miarę szybko możliwość ponownego prowadzenia. Najwidoczniej jest mocny i wszyscy zyskają. Należy wpuszczać takie osoby, chyba że czujemy się na tyle silni by zaraz sami prowadzić. Sam przestałem wpuszczać, krzycząc by prowadzący odpuszczali i tym samym wysunąłem się znów na prowadzenie parę razy. Wtedy czułem że mimo iż przyśpieszam, cały pociąg ciągnę za sobą. Odpuszczając wysuwałem rękę niczym kierunkowskaz, próbując wcisnąć się między zwarty szereg. Andreee mijał mnie parę razy, roszady były spore. Nie prowadziłem wcale dużo, ale nikt nie kwapił się by być pierwszym na ostatniej nawrotce. Zrobiłem to, po czym usłyszałem od jednej dziewczyny żebyśmy uciekli. 5km do końca? bez szans. Jednak pognałem za nią i tym sposobem rozbiliśmy pociąg na dwie części, ta szybsza nas dogoniła, wolniejszą obserwowałem. Nie byli w stanie zniwelować kilkudziesięciometrowej przewagi cały czas. Ostatni kilometr prowadziłem przyśpieszając, by na ostatnich metrach wpuścić 5 osób przed siebie. Ogólny czas był dla mnie ważniejszy.
1:29:06.
Strava wyliczyła dystans na 41,8km
Google pokazuje 41,5km. W tym przypadku 1:30 by nie pękło.
Pojeździłem, czułem się dość zdrowy i nie bałem się manewrów, nawrotek czy zakrętów, ale te były bardzo łagodne.
Lepiej w tę stronę się rozczarować, nie? 🙂
Gratuluję dobrej zabawy i aktywnej jazdy! Ja w tym razem pojechałem zachowawczo i mi się to sprawdziło. Jeden wybryk i od razu kara 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: alexandriasampl Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte