Simmons Rush i rolki masz
FRA to FR1 z lepszym linerem Intuition, rolki zwane FR1 Deluxe tylko z elementami do skakania po poręczach. Ale but szeroki dalej ten sam co w FR1. A ja chcę coś jeszcze węższego od Twisterów.
Tam jest liner Balance, nie Intuition. Przynajmniej w tych starszych. On ładnie otula stopę i jest wygodny. Warto przymierzyć.
Trixy są raczej szerokie, nie są to rolki typowe na wąską stopę. Wszystkie karbonowe Seby i generalnie Seby, są raczej z tych szerszych.
Tak faktycznie tam jest liner Balance, a FR-y mają jeszcze niby dobry Intuition, bo w zwykłych FR siedzi jeszcze inny. Nie wiedziałem, że tyle tego mają. Nie mierzyłem bo i tak jakoś nie wierzę już w moc linerów. A że karbonowe Seby też są szerokie, to ciekawe co piszesz. Jeśli but KSJ to ten sam co Trix, to nie mogą być szerokie w mojej ocenie.
Dziś pognałem po rolkostradzie. Bardzo ślisko momentami. Wilgoć z rana długo tam się utrzymuje, mimo że nie padało. Wczoraj zabawy na Burlochu, a w zeszłym tygodniu były Pogorie. No raj dla rolek. 8km niepowtarzalnej trasy cały czas wśród zieleni na IV. W obie strony tylko 2 razy musiałem przeprosić, by mi ktoś zjechał z drogi, a poza tym puściutko. Mogłem pruć ile wlezie. Do tego Pogoria III - pętla 6km, z trochę zróżnicowanymi nawierzchniami, ale też dało się szybko pokonać.
Dziś na prostych Simmonsy przestały gnieść mi kostkę. Trochę jakby stopa inaczej mi się zaczęła układać w lewym bucie i zrobiło mi się tam więcej miejsca na boki. Na razie ok, choć mam złe przeczucia. Co do kostki to jednak zakręty mają chyba na nią największy wpływ. Im niżej na nogach, tym mniej trzeba wyginać stopy na boki, a ja wciąż jadę bardzo wysoko. Do pozycji takiego Viktora Thorupa to jeszcze lata świetlne.
No mówiłem, że Pogoria 4 to fantastyczne miejsce na rolki 🙂 Ma swój urok.
Trix są szerokie w palcach. Mi to akurat odpowiada, bo na moją stopę pasują. KSJ to ten sam but. Jeśli pasują to warto kupić. Ja też kiedyś zakupię coś w karbonie FSK
Wczoraj na pożegnanie znów Pogoria. W końcu przekroczyłem 1000km w roku, mimo wirusopaniki i problemów z kolanem, które znów oberwało. Coraz lepiej sobie jednak sobie z nim radzę, więc mam nadzieję, że kolejna przerwa nie będzie zbyt długa.
Nawet z ciekawości sprawdziłem i ja jestem jeszcze przed, prawie 100 km.
A z buta to od początku roku mam mniej niż kiedyś przebiegałem w miesiąc.
Rower też nie ma żadnego związku z rekordowym, zeszłym rokiem. No dobrze - jest połowa.
W tym roku postawiłem bardziej na jakość, tak jak w poprzednich zdarzało mi się zadowalać ilością. I zdecydowanie samotne jazdy nie skłaniają mnie do zapierniczania. Z kimś to coś ZUPEŁNIE innego. 🙂
Najwyraźniej nie mam takiej mocnej psychiki jak Psikuta bez s. 😆
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Mazur, Gorlic, Koronowa i Jasła mogłem tylko pozazdrościć. Wszystko daleko, pogoda niepewna, ale najbardziej niepewne było moje kolano, więc sezon stracony.
W zeszłym tygodniu ustanowiłem parę swoich "rekreacyjnych" rekordów. Najpierw pilnowałem by nie przekroczyć 150bpm, następnego dnia 140 i na końcu 135. Okazuje się, że nie jest to żadne przegięcie. Ponad godzina jazdy na takiej intensywności daje po mięśniach wystarczająco, żebym miał się z czego regenerować przy w miarę odciążonym kolanie.
Niestety w weekend dowaliłem ciut więcej i dziś już nie jest dobrze.
Wczoraj po raz pierwszy przesiadłem się na mniejsze kółka ze 110 na 100. Twarde dyski mattero-simmonsa zamieniłem na MPC Blue Magic jeden X. Miękkość wyraźnie odczułem, jakbym zapadał się pod asfalt. Liczyłem, że będzie to lepsze dla kolana, ale niespecjalnie. Kółka, mimo że mniejsze, kręciły się jakby szybciej, ale brakowało mi długości szyny, szczególnie z tyłu. Byłem niżej, ale stabilizacji brak. Możliwe, że jeszcze nie przyzwyczaiłem się, albo trzeba lepszej korekty ustawienia szyny.
Dorota mało zadowolona z kółek Simmonsa, że wcale nie szybsze i jakie ciężkie! Długość szyny do przekładanki po jakimś czasie opanowała. I tak mi się wydaje, że 5cm w tą czy w tamtą na szynie nie ma znaczenie do zakrętów. Albo się je potrafi robić, albo nie.
Generalnie nie wydaje mi się, żeby chciała wracać na mniejsze kółka. Mi z kolei 4x100 widzą się jako zabaweczki, więc czas chyba na trzeci zestaw. Albo drugie 4x110, albo już 3x125. Tanie to nie będzie. W każdym razie z dysków trzeba zrezygnować. Nie wiem czy tak jest, ale wydaje mi się, że amortyzacja w nich słabsza i ciężar kół większy?
Co nazywasz twardymi dyskami Mattero-Simmonsa?
Blue Magic XFirm to nie są miękkie koła. Firm są miękkie. XFirm są takie akurat dla większości, chyba że się jest dobrze powyżej 90 kg, to wtedy XXFirm jest naturalnym wyborem.
Firm czyli odpowiednik około 84A są faktycznie miękkie i rozpłaszczają się w normalnych warunkach prawie grzęznąc w asfalcie. Jedynie deszcz skłoniłby mnie do jazdy na tak miękkich kołach gdyby mi zależało na prędkości.
Ale miękkie koła to też mniej wibracji przenoszących się z drogi. Plus huby magic, które są skonstruowane w ten sposób aby się poddawać i pracować pod naciskiem. To może naprawdę robić różnicę.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatCo nazywasz twardymi dyskami Mattero-Simmonsa?
Miałem zamontowane te kółka:
https://www.zicoracing.com/pl/p/Kolka-SR-Flash-Matter-110mm-F1-1-sztuka/2829 - W sumie nie taki pełny dysk huba.
W stosunku do nich MPC wydają mi się tak miękkie i właśnie zakładałem, że ten plastikowy hub będzie miał na to największy wpływ.
A, hub TR3.
Identyczny jest na moich matterach G13 F1, które użyłem w niedzielę w Jaśle i właśnie zaczęło mi świtać, że uretan uretanem, ale zbyt sztywny hub na wodę na pewno nie pomagał...
Było zostać na hydrogenach 85A...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dziś od rana siąpiło, było zimno i wszędzie wilgotno. Za to dostałem cynk, że trasa sucha o dziwo, więc wybrałem się drugi raz na obwodnicę Kątów Wrocławskich. Miało być jutro, ale dzisiejszy trening wyniósł październik do mojego najbardziej rolkowego miesiąca. Chyba trzeci raz z rzędu. Mimo 9 dni przerwy z powodu kolana.
Kolejne 30km odbębnione. Bardzo dobra miejscówka. Dwie drogi dzielą ruch na pół w kierunku wiosek, więc aut jak na lekarstwo w weekend. Dobry nowy asfalt i 7km trasy. Będę tam często rozprostowywał stawy wykręcane na torze. W końcu też jakieś prędkości. Dziś przy 32km/h czułem się niepewnie, a siły były. Zdecydowanie za mało razy się tak do tej pory rozpędzałem.
Przyszły weekend słoneczny, byle tylko w tygodniu jakoś z pracy się wyrwać żeby utrzymać kondycję. Już obmyślam by listopad nie dał się tak łatwo październikowi. Jutro chyba tor na rozjeżdżeni mięśni.
No to listopad mi nie wyszedł. Za mocno przygrzałem i następnego dnia poszedłem podziębiony znów na rolki tylko po to, żeby "wiadomo co" mocniej mnie sponiewierało.
Z mojego otoczenia już tylko pojedyncze osoby niczego nie przeszły, albo nie chcą się przyznać. Dwie firmy, dwa kluby moich braci i reszta rodziny - wszyscy mieli jakieś objawy, albo byli przykuci do łóżek. Ja tam musiałem przeleżeć 7 dni. Brak zapachów, osłabienie, dziwne bóle w klatce piersiowej, bóle mięśni i głowy to standard.
3 tygodnie bez rolek, wczoraj w końcu przełamane. Lekki spadek kondycji, ale ogólnie samopoczucie i satysfakcja z jazdy bardzo wysokie.
Dokonałem chyba odkrycia, jak najprościej pchać kółka równolegle do boku. Otóż kiedy tor jazdy jednej nogi zakreśla ślad paraboli, tzn. kiedy jadąc na zewnętrznej krawędzi skręcamy na zewnątrz, to przecież za chwilę przerzucając ciężar na wewnętrzną krawędź zaczniemy skręcać do wewnątrz. Więc musi być moment kiedy ta rolka będzie idealnie równoległa do ogólnego toru jazdy. Wystarczy poczekać i opóźnić jak najdalej moment odepchnięcia hehe. Tylne kółko samo będzie pierwsze chętne do odpychania. Muszę się temu jeszcze przyjrzeć 🙂
@pieta
To przynajmniej już jesteś po. Skoro jesteś w stanie jeździć, to dobrze się skończyło. Gratuluję!
Spróbuj jeszcze jednego: poluzuj KOSTKĘ nogi, którą się odpychasz starając się trzymać kółka jak najdłużej pionowo, czyli wyginając nogę w kostce. Wymaga to oczywiście solidnego ugięcia nóg i utrzymania ciężaru na nodze jadącej. Ale efekt może zadziwić - zwłaszcza na śliskim.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatSpróbuj jeszcze jednego: poluzuj KOSTKĘ nogi, którą się odpychasz starając się trzymać kółka jak najdłużej pionowo, czyli wyginając nogę w kostce.
Kolejny tip. Myślałem że to za dużo, bo muszę pracować jeszcze nad mocniejszym odepchnięciem spod siebie, utrzymywaniem równowagi przód tył, szczególnie tył w dół i pilnować swojego zablokowania kolana.
W weekend więc wróciłem do opóźniania odepchnięcia, żeby było bardziej równoległe do toru jazdy. W połowie jazdy zorientowałem się, że zapomniałem żeby kółka też jechały przed siebie 🙂 czyli jak najdłużej równolegle do toru jazdy, bo te opóźnienia wyhamowywały mnie.
I żeby tego było mało, to Mantia dał filmik z wałkiem do ciasta. Bardzo mi się spodobało wyobrażenie moich bioder jako takiego wałka 🙂
Chodziło głównie o to, żeby biodra były zawsze równolegle do podłoża, prostopadle do toru jazdy, oraz żeby przesuwały się na boki w miarę sztywno z odepchnięciem. Czyli gdzieś tu musi być to odepchnięcie tzw. z biodra.
No i wtedy okazało się że mogę utrzymywać prostopadle kółka w miarę długo przy odepchnięciu. Wygięcie w kostce nie sprawiało problemów, tylko po zdjęciu rolek kostki były trochę zaczerwienione.
Do zejścia nisko jest jeszcze daleka droga, za to kolano oberwało mniej niż tydzień temu. Niestety dominowała najwyższa strefa tętna po tygodniowym bezruchu. Musi mi premier coś wymyślić na ciemne popołudnia, bo ta zima nie będzie najzdrowsza.
Wysłany przez: @pietaWygięcie w kostce nie sprawiało problemów, tylko po zdjęciu rolek kostki były trochę zaczerwienione.
będzie najzdrowsza.
Spróbuj nie wiązać buta do końca, opuść dziurkę, albo i dwie.
Kontrola buta jest ze śródstopia. Kostkę musisz utrzymać sam, but Ci tego nie zrobi. Jak nie będzie zasznurowany do końca, to cholewka będzie trochę mimo wszystko bardziej pracować.
Ja teraz sznurówek nie dociągam, a dwie górne dziurki są w ogóle opuszczone. I w niczym to nie przeszkadza.
Biodra muszą być "połączone" z barkami. Czyli zawsze barki nad biodrami. Jak biodra poziomo, to i barki poziomo. Transfer masy nad jadącą nogę - tak, bardzo ważny, ale przy zachowaniu poziomych bioder i barków nad nimi. Jak przekosisz barki, to biodra pójdą za nimi.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Niewiązanie buta na razie nie wypaliło. Niestety grzejąc jedną kostkę zniszczyłem wyściółkę i mam tam goły karbon, więc wsuwam tam wkładkę. Zakładam tak rolki nie i zawracam sobie już nimi głowy, są już spasowane ze stopą. Przy rozwiązaniu sznurówek wkładka mi wypada, a karbon zaczyna ocierać i musiałbym zacząć zabawę od nowa.
W weekend strzeliłem prawie 50km. Tor miejscami mokry, co zmusiło mnie do lekkich interwałów. Postanowiłem zamiast pędzić w nich, skupić się na niskiej pozycji, a na mokrym odpoczywać. I chyba weszło w krew. Nie ma dla mnie problemu żeby klatką dotknąć kolana, wszystko rozbija się o to jak szybko tętno podskoczy i będzie trzeba je zbić. Nie mam na razie ochoty jechać szybko czy technicznie bez czucia uda pod brzuchem, a dystans jaki mogę tak jechać, powoli się wydłuża. Reszta jazdy to spacer tlenowo-gadkowy, ponoć dobry na zimę. Jest plan. Jeszcze tak nie jeździłem.
No to dałeś z tą wyściółką na kostce... Akurat to jest jedno miejsce, gdzie ona jest istotna. Powinieneś coś sensownego tam wkleić.
Najtrudniej będzie znaleźć odpowiednio gęstą piankę z efektem memory.
Lub bez, ale odpowiednio gęstą, żeby rozpraszała nacisk, a nie była gruba na centymetr.
Wklejenie przy pomocy kleju obuwniczego Obu. Nie zawiódł mnie. Zwróć uwagę na recepturę klejenia. Suszymy i przesuszone dociskamy. Z mocą.
Zaklejone miejsce trzeba by potraktować jeszcze naklejaną termicznie łatą. Są do kupienia naprasowywane łaty w pasmanterii. Rozmiary i wzory różne. Kiedyś w ten sposób łatałem sobie wydartą piętę w trailowych butach biegackich. Szczegóły gdzieś tu na forum powinny być. Pewnie się zdjęcia przy przenosinach zagubiły.
W każdym razie trzeba ogarnąć jakieś zgrabne żelazko z wąskim czubkiem. Z tym może być problem, prawdopodobnie trzeba by jakieś sprytne żelazo podgrzewać do (szacuję) 200 stopni i tym pogłaskać parę razy łatę, żeby przykleiła się do wyściółki.
Oczywiście trzeba to wszystko dobrze zaplanować, żeby potem nie było przylegania krawędzi naklejonej łaty do ciała w krytycznym miejscu.
To trzeba na spokojnie usiąść. Wziąć do ręki i popatrzeć.
Albo dać ogarniętemu szewcowi. Ostatnio z tym jest problem. Jak kiedyś dałem starszemu już dziadkowi buty robocze do podratowania, to klej ściekał po podeszwie. Mógł już go nawet nie zauważyć...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
@tomcat jakby umieć takie rzeczy, to jeszcze trochę i całe rolki można by konstruować.
Ćwicząc ostatnio niską pozycję i opóźnianie odbicia, okazało się, że straciłem podwójny kontakt. Przy okazji dowiedziałem się, że chodzi o moment, kiedy obie rolki stykają się z podłożem. Najlepiej dla dobrego napędzania, żeby dostawić nogę, zanim druga zacznie odpychać.
W końcu też dowiedziałem się co to jest underpush. Czyli też delfinek, kiedy noga powracająca w powietrzu wywiera wpływ na nogę postawną, jakby popychając ją.
I chyba kumam co to doublepush, wiedząc że to przeniesienie jazdy po łuku na prostą. Według mnie, to taki przysiad na jednej nodze, kiedy po odepchnięciu drugą, próbujemy wstać na tej nodze. A to po to, by przedłużyć kierunek, w którym się odbijamy. Generalnie z jednego boku w drugi 🙂
Czyli wracam do początku, żeby odpychać się jak najbardziej równolegle do toru jazdy. Tylko teraz jestem uzbrojony w większą wiedzę. Słownikową.
Potrzebne kolejne kilometry, a pękło mi 1500km w tym roku, ah te cyferki.
Stworzyłem klub wrocławski dla grupy na stravie, na razie awaryjny, ale te rankingi z segmentami mobilizują do pobijania swoich rekordów! Już się grzejemy.
Polar najpierw zlikwidował mapki z wyszukiwaniem tras i treningów na społeczności, a teraz zakomunikował usunięcie Aktualności. Coś z czego głównie korzystamy. Dzieją się przetasowania.
To na tym polega: ćwiczysz jedną rzecz i przechodzisz do następnej. Wtedy najczęściej przestaje Ci wychodzić ta pierwsza. Rzecz w tym, żeby przejść ten cykl tyle razy, żeby każdy z tych elementów się utrwalił i chciał sam wychodzić bez myślenia o nim.
Double contact jest podstawą do jazdy długodystansowej. Ja to tak odbieram. Zawsze jak sobie o nim przypomne, to następuje przyspieszenie przy jednoczesnym zmniejszeniu napięcia.
Co do double pusha, to na początek ogarnij wersję pasywną, gdzie nacisk jest prowadzony przez Twój ciężar dociskający odjeżdżającą, a potem wracającą po łuku nogę na zewnętrznej krawędzi. Jeśli TEGO nie zrobisz, to i tak aktywny i efektywny double push w wersji użycia mięśnia czworogłowego (co opisałeś) lub wersji użycia mięśnia pośladkowego (co jest "nieco" trudniejsze do opisania i zrobienia) jest mrzonką.
Skąd będziesz wiedział, że robisz dobrze? Bo ślizgając się na zewnętrznej krawędzi będziesz to robił bez zmęczenia i bez utraty prędkości, albo nawet trochę jej zyskasz.
Ruch "delfinka" o którym piszesz nie jest niezbędny dla zrobienia underpusha, ale zdecydowanie pozwala wykorzystać ponownie trochę już zainwestowanej energii. Bardzo pomaga (jeśli dobrze zrobione) w utrzymaniu wysokiej prędkości niskim kosztem.
Powodzenia i nie frustruj się. Postępy przyjdą jak będą na to gotowe 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: sophiaconnibere Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte