Maraton Sierpniowy 2010 – 28 sierpnia 2010r.
Druga edycja Maratonu Sierpniowego odbyła się 28 sierpnia (sobota) w Gdańsku na Placu Zebrań Ludowych.
Tegoroczne zawody zyskały rangę Pucharu Świata World Inline Cup.
Zapraszamy na (dwie) relacje.
Mimo kaprysnej aury wszyscy awizowani wczesniej zawodnicy z licencjami Pucharu Swiata pojawili sie na starcie II Maratonu Sierpniowego.
W kategorii kobiet zwyciezyla Niemka Sabine Berg.
To aktualna Mistrzyni Swiata i Europy w maratonie, wiec i w Gdansku byla “bita” faworytka. W wyscigu rozgrywanym w wolnym tempie nie dala rywalkom szans w finalowym sprincie.
W kategorii mezczyzn po wielu zrywach i licznych zmianach tempa najmocnieszy okazal sie Szwajcar Severin Widmer – to specjalista od jazdy po mokrej nawiezchni.
Ukonczyl wyscig solo, blisko minute przed rywalami w szybkim jak na trudne warunki czasie z rewelacynym wynikiem 1:11:15
W rywalizacji o tytuly Mistrza Polski pewnie zwyciezyli Robert Kustra ( 11 w klasyfikacji open mezczyzn) i Paulina Kowalik ( 7 w open – kobiety )
Tytuly w maratonie wsrod juniorow zdobyli Artur Kisielewski i Martyna Oficjalska.
W polmaratonie kadetow najlepsi – Katarzyna Korkosz i Mateusz Halasa.
Pomimo niesprzyjajacej jezdzie na “rolkach” aury w postaci opadow deszczu i silnego porywistego momentami wiatru Malopolski region reprezentowalo kilkudziesieciu wrotkarzy w tym dwunastoosobowa ekipa White Sports Team Cracow.
Najlepsze czasy z Malopolski uzyskali zawodnicy White Sports Team Cracow :
Wojciech Dzielski (Yeti) 1:28:29
Marcin Biniek (Mb) 1:29:39
Henryk Olszowski(Henio) 1:30:12
Henryk Olszowski uplasowal sie na II miejscu w swej kategori wiekowej, liczacej kilkudziesieciu zawodnikow.
Impreza nad wymiar udana i dostarczajaca olbrzymiej ilosci pozytywnych wrazen i co najwazniejsze skonstruowana rowniez dla amatorow chcacych sie zmierzyc z soba, a niekoniecznie scigac tylko z innymi.
Od rana, a wlasciwie od piatku odbylo sie wiele imprez wrotkarskich jak zawody we freestylu czy tez rozne zawody dla dzieci.
Calosc byla zorganizowana w formie wielkiego swiatecznego pikniku wrotkarskiego z pelna obsluga naglosnienia jak i wszelakich medialnych atrakcji na ktorym mozna sie bylo zapoznac z oferta roznych producentow “rolek” jak i wielu dostawcow wszelakich firm powiazanych z uprawianiem wrotkarstwa.
Polecamy wszystkim ta impreze jako bezwzglednie najlepsza z imprez w Naszej czesci Europy jak i na Polskim “asfalcie”
Za kilka dni ruszaja juz zapisy na III Sierpniowy Maraton i goraco zachecamy do zglaszania swego uczestnictwa.
Galeria zdjec dostępna jest tutaj
Film:
whitesports
Maraton Sierpniowy roll4life Plich Krzysztof
Do Gdańska przyjechaliśmy dość szybko bo już w Czwartek. Po drodze kilka zaprzyjaźnionych sklepów i miłośników maratonów na rolkach, aż w końcu Trójmiasto.
Lokalesi z pobliskiego sklepu z rolkami zaprosili nas na miejski rekonesans, w planie było mocne nawodnienie, tak więc do wczesnego ranka uskutecznialiśmy uzupełnianie tak cennych minerałów, kilka godzin snu i odwiedziny w kolejnych zaprzyjaźnionych miejscach gdzie można nabyć sprzęt.
Info poszło w świat że poznański roll4life jest już na miejscu wiec na wieczór szykowały się długie godziny pogawędek o rolkach w gronie stałych i nowo wstępujących bywalców polskich maratonów. Pogoda spłatała nam figla i deszcz skutecznie zniechęcał ludzi do pojawiania się w Maratonowym miasteczku.
Małymi krokami zbliżał się start wiec ruszyliśmy po odbiór numerów startowych i na spotkanie z zapaleńcami tego sportu z całego świata, bo tym razem dzięki nieustępliwym rolkarzom promotorom impreza urosła do rangi pucharu świata, tak więc sporo gości można było zobaczyć w namiocie pasta party gdzie zajadaliśmy pyszny ryż i makarony wymieniając poglądy na temat speed skating.
Kolejny wieczór w towarzystwie Polaków i trenera z Włoch który przyjechał do Polski by kolejny raz stanąć w szranki w swojej kategorii wiekowej z Markiem Szymańskim niezmordowanym Poznańskim zawodnikiem który od lat pogrywa sobie z czołowymi polskimi rolkarzami po mimo swojego wieku.
Herbata z koniakiem i do spania bo jutro zawody, pobudka wczesnym rankiem banany przygryzione chlebem i zaczynam skręcać sprzęt. Leje deszcz wiec chowam łożyska startowe, wyciągam najgorsze i uzbrajam moje koła na deszcz, tym razem pojadę na 3×110 + 100 ale od następnego biegu przesiadam się na lżejszy zestaw.
Deszcz cały czas pada więc rozgrzewkę razem z Maciejem ( Redan ) zaczynam w miejscu gdzie zadokowaliśmy, rozgrzewam się do pierwszego potu. Teraz jestem gotów, zakładam rolki i schodzę po schodach, wszędzie mokro.
Jedziemy w stronę linii startu. Mamy spory kawałek, staram się nie myśleć o starcie, nie potrzebuje stresu, kontrola serca to podstawa.
Dojeżdżamy dużo ludzi sektory zaczynają się wypełniać, teraz dopiero widać kto przyjechał do polski Bont Arena, Rolerblare Luigino, x speed, zaczynamy gromadzić się na linii startu, dowiązuje rolki i dopinam klamry zaczyna się odliczanie.
Start. Ruszam do przodu, kontrola serca, jadę do przodu, mokra nawierzchnia. Wykorzystuję ten fakt i bez zbędnego szarpania wymijam mniej ogarniętych rolkarzy, wiem że za moment czołówka nada mocne tempo. Kto się zgapi nie da rady dociągnąć. Zajmuję dobrą pozycję, przyspieszam rytmicznie, kontrola serca niech sobie wolno bije jeszcze zdąży się dzisiaj napracować. Jesteśmy na moście, zjazd w dół, wymijam hamujących, wole być z przodu jak zacznie się pierwszy atak.
Kolejne metry zaczynają się koleiny i spore kałuże szyk zostaje przetasowany tworzą się mniejsze grupy. Najeżdżam na studzienkę, przypominam sobie, że czas patrzeć pod nogi. Tętno rośnie ale nadal je kontroluję. Zaczynają się pierwsze rwania, na mokrym to moment i odpadasz od lokomotywy, czołówka rwie do przodu. Jadę sam na mojej trajektorii dwóch Niemców. Dostali 10m różnicy, tak niewiele nam brakuję by schować się za ostatnim zawodnikiem z czoła. Pierwsza grupa przyspiesza, Niemiec mocno nadaję tempo ale nadal się oddalają. Za moimi plecami dojeżdżają kolejni gapowicze, jest ktoś z Ambry i kilku obcokrajowców, jeden z Orlicy, kojaze go z Osiecznicy, młody ściemniaczy, tętno średnie. Nie rwałem sam by się przebić, wiem że mokry asfalt to nie mój sprzymierzeniec.
Pierwsza kolumna się oddala. Piotr Andrzejewski podejmuje próbę podjazdu jedzie chwilę sam, jesteśmy 10m od niego myślę sobie strata energii. Zrównujemy się z Piotrem chowa się do kolejki.
Niemiec nadal prowadzi, nikt nie daje zmiany, myślę co za dureń przecież ma za plecami zawodnika ze swojego team’u. Jedziemy dalej zmiana wysoki Niemiec, z którym walczyłem w Krakowie nadaję rytm. Schowany za nim mógłbym dłubać w nosie ale w za moment moja kolej. Jest mokro zimno i pewnie wieje. Moja kolej, czuje opór wiatru, schodzę nisko na nogach staram się dociążyć pięty, krótkie szybkie kroki jak ja nie lubię mokrego asfaltu, przelatuje myśl
“Piotr Drzastwa miałby pole do popisu szkoda że niema Team Brother “, zmiana, nasza mała grupka się rozdziela. Wjeżdżamy na most, nie widać gdzie mamy jechać. Zakręt w lewo i jedziemy dalej. Widzę w naszej kolumnie Pawła Milewskiego, mocny zawodnik, ale nie wytrzymał z czołówką, pewnie nie jego dzień lub coś zgapił, a może po prostu poczuł wiatr w plecy i za długo prowadził grupę zapominając, że czołówka robi atak podczas ataku i nie ma tu miejsca na błędy.
Kolejne kilometry wyłapujemy niedobitków. Cały czas jadę na zmiany z niższym Niemcem. Bardzo odpowiada mi jego krok i tempo więc wolę być z przodu niż mam się prosić o zmianę do której nikt się nie kwapi. Czasami jakiś z pomarańczowych pojedzie do przodu by po kilkunastu metrach schować się z powrotem w kolumnę, co za bezsensowna brawura i strata energii.
W oddali widzimy 4 zawodników później na zdjęciach. Widzę, że jeden z niech to Paweł Ciężki, ale teraz tego nie wiem jakoś nudno więc rzucam hasło dogonimy ich to tylko kawałek nas jest więcej. Zaczynamy nadawać mocne tempo. Kolumna przyspiesza wchodzimy w łuk z dużą prędkością. Niski Niemiec nie wyrabia na zakręcie, wpada na teren przystanku tramwajowego, patrze na to co się stało widzę że przystanek kończy się barierą. Nie wyjedzie, będzie musiał hamować do zera i schodzić na tory a potem biec po trawie. Jedna myśl “czysta gra” a on przecież ciągnie cały czas, wołam “panowie zaczekamy”, połowa hamuje druga chce spier…
Już nie wołam tylko krzyczę “zatrzymujemy się należy mu się to przecież cały czas prowadzi”. Podziałało. Wszyscy zwalniają. Niemiec dojeżdża, niestety hamowanie do zera to spora strata cennych metrów i czasu. Nie widzę już zawodników których goniliśmy, ale honorowo to honorowa co by nie mówili że polaczki to hu…
Przecież to tylko zabawa i kolejny bieg oraz znajome twarze i dobre tępo na trasie. Jedziemy kolejne zmiany słychać upadek. Nie widzę kto leży, za szybki odcinek nie zdąży dojechać. Drugie kółko to już ostatnia długa prosta wszyscy są na moim ogonie. Odbijam przekładanką w bok, bez powodzenia. Wszyscy chcą zaoszczędzić energie moim kosztem, ale z jakiej racji. Kolejna przekładanka w drugą stronę, nie pomogło. Ok, jak chcecie się powozić to będzie trzeba zapracować zaczynam slalom gigant. 5 kolejnych uników raz w prawo raz w lewo chyba się zorientowali, że mi się nie podoba robić za konie pociągowego. Zdezorientowany chłopak z Orlicy jedzie do przodu za nim wszyscy ruszają w pogoń. Próbuję złapać kolejkę, ale jest za szybka jadę za nimi ale nie mogę podjechać. Po drodze przeganiamy chłopaka z Orlicy nie wytrzymał dystansu.
Finisz trwa Piotr Andrzejewski jedzie obok. Kolejny raz walczymy ramie w ramie. Przeganiam go, widzę linię mety, czuje zmęczenie. Nie widzę Piotra, przestaję się odpychać. Piotr przejeżdża obok, tnie mnie na linii mety. Próbuje zrobić piwota, jest za daleko. Tym razem zabrakło pół metra, zagapiłem się, ale co tam grunt że nie było gleby przecież to tylko zabawa.
Kolejny maraton zaliczony, czuje kwas mlekowy mięśnie sztywnieją, to będzie bolesny dzień, ale słońce jest znów na niebie,
pozdro zawsze roll4life ;D
Zapowiedź
W zawodach Pucharu Świata biorą udział drużyny i indywidualni zawodnicy. Startują w kilku kategoriach. Tak jak w innych zawodach mężczyźni i kobiety nie współzawodniczą ze sobą. Zawodnicy biegną w maratonie i półmaratonie.
Ideą Pucharu Świata jest przede wszystkim dobra zabawa. Tutaj tak samo traktuje się zawodników z licencją i bez. Nie ma ograniczeń i podziałów – ścigają się wszyscy, którzy kochają jeździć na ośmiu kółkach. Dla większości uczestników zawodów, najważniejszy w nich jest element zabawy, na którą składają się: podniecająca atmosfera, bogaty program. To wszystko postaramy się dostarczyć podczas tegorocznej edycji Maratonu Sierpniowego – drugich w Europie wschodniej zawodów kategorii Pucharu Świata.
Wrotkarski Puchar Świata udanie łączy sport, zabawę i przygodę z kulturą. Centrum zawodów stanowi tętniące życiem Miasteczko Wrotkarskie, z najlepszymi producentami i ich produktami oraz szeregiem atrakcji. Uczestnikom zawodów zapewnimy wiele atrakcji nie tylko związanych ze sportem, ale także kulturą i historią. Plac Zebrań Ludowych stanie się na jeden dzień centrum sportu i kultury Gdańska.
Więcej informacji, oraz rejestracja na www.maratonsierpniowy.pl/