V Cracovia Maraton za nami.
V Cracovia Maraton za nami. Po raz pierwszy dano możliwosc sprawdzenia się rolkarzom na tej, przeszło 42km, trasie. My, jako ekipa z forum rolki.krakow.pl, nie mogliśmy przegapić takiej okazji. Wystąpiliśmy w składzie: Filip, Don Lama, Paszan, Canmanski, Radar i bartko (czyli ja). Fredi wystąpił jako osoba towarzysząca-fotograf ;). Pogoda sprawiła miłą niespodziankę i, wbrew prognozom, wyszło słońce i nie zapowiadało się na deszcz.
Pierwsze wrażenia na starcie były mieszane. Przy zawodnikach klubowych wyglądaliśmy jak turyści: rozklekotane rolki, robiegane spojrzenia, niepewność w oczach… A obok nas zawodnicy (i zawodniczki) w klubowych, obcisłych ciuszkach, rolki z 4-5 kółkami 100mm. Było widać kto chce walczyć o podium a kto zapisał się w celu przejażdżki ulicami miasta. Jedno mieliśmy wspólne, start i metę. A po drodze przeszło 42km po ulicach i chodnikach, po asfalcie i po kostce. Chwilę po starcie nie bylo złudzeń. My, amatorzy, wystartowaliśmy, reszta wystrzeliła. Już na pierwszej prostej podział sie urzeczywstnił, wylądowaliśmy w ogonie stawki.
Pierwsze okrążenie wokół Błon i pierwszy zgrzyt organizacyjny. Nie wszyscy z nas byli wystarczająco szybcy, żeby uciec przed biegnącym maratonem. Mimo, iż wystartowaliśmy 10 minut wcześniej trafiliśmy na siebie w przewężeniu na tyłach Błon. My robiliśmy drugie okrążenie, biegacze pierwsze. No i trzeba bylo się przeciskać. Cóż to jednak jest te 5min straty… Dalej poszło juz gładko. Sprawna organizacja sprawiła, ze ciężko było się zgubić w gąszczu ulic. Na każdym skrzyżowaniu wskazywano własciwą drogę. Pierwsze kilometry upłynęły na ustaleniu tempa optymalnego, pozniej można już było podziwiać widoki 😉
Co kilka kilometrów rozstawione byly punkty odżywcze. Można było skorzystać z wody, izotoniku i gabki. Czasem były też pomarańcze i banany (którymi można było prędzej się udusić niż posilić). Trasa do Nowej Huty, po pierwszym kryzysie formy, przebiegła wyjątkowo przyjemnie. Ziściło się marzenie wielu rolkarzy, cała ulica była nasza. Panowie policjanci pilnowali, żeby żaden blachosmród nie przeszkodził nam w przejażdżce. Dojeżdżając do skrzyżowań wszelki ruch poprzeczny był błyskawicznie blokowany. Czasem tylko dla jednego, samotnego maratończyka. Na długo przed dojazdem do nawrotki w Hucie mała konsternacja. ‘Zawodowcy’ już śmigają z powrotem, i to w jakim stylu. Lekko liczac 20 minut byliśmy w plecy. Ale oni na pewno nie mieli czasu uśmiechać się do miłych pan z obsługi trasy 😉 Dojechaliśmy jakoś do nawrotki. Przywitano nas tam jako ‘ostatnich rolkarzy’. Nie pozostało nic innego jak się sprężyc i okazać brak zmęczenia. W tym miejscu mógłbym skończyc opis wrażeń z trasy, gdyż rosnące zmęczenie zaczęło przeszkadzać w kontemplacji okolicy. Na 38. kilometrze organizatorzy zafundowali nam kostkę brukową na Grodzkiej. O ile na poczatku maratonu byłaby to tylko mała przeszkoda, to pod koniec był to już problem. Na szczęście pozwolono nam przejechać chodnikiem, co uratowało parę rąk i kolan przed otarciami. Pętla wokół rynku byłaby milsza, gdyby kończyła maraton. A do końca pozostało jeszcze ok. 3km. Te ostatnie kilometry to już raczej prośby o szybki koniec niż wyścig. Na szczęście koniec dla nas był nie wcześniej niż na mecie. Ukończyliśmy Cracovia Maraton cali, zdrowi i zmęczeni. Czasem nie bedziemy się chwalić.Zwłaszcza, że dla większości z nas byl to pierwszy maraton na rolkach. Dla nas najważniejsze było dojechać do mety. Powiem tylko, że większość z nas była szybsza od najlepszego biegacza.
Na koniec powiem tylko, że było warto. Zdecydowanie. Ładna pogoda, świetna atmosfera, dobra organizacja i ciekawa trasa (z małymi wyjątkami). My już wiemy, że za rok nas nie zabraknie na starcie. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że dla tych kilkudziesięciu rolkarzy przyszłoroczny maraton w Krakowie rownież zostanie zorganizowany.
Oficjalne wyniki CM na rolkach są dostepne do ściągnięcia stąd. Zapraszam też do galerii zdjęć z Maratonu. Będzie uaktualniana na bieżąco. Jesli macie jakies swoje zdjecia to dajcie znać.