Złamania, stłuczenia i inne obrażenia
Zakładam temat ponieważ już druga osoba która jeździ ze mną na rolkach złamała rękę, tym razem jest to nadgarstek mojej dziewczyny a 3 miesiące temu kuzyn złamał łokieć w dwóch miejscach. Ja nie raz zaliczyłem groźnie wyglądający upadek jednak do dnia dzisiejszego jestem cały, może to kwestia dobrej techniki upadania, którą wyrobiłem sobie podczas wielu wywrotek. W sytuacji w której kuzyn złamał rękę uczestniczyłem bezpośrednio, nieodpowiedzialnie ścigaliśmy się w nocy na średnio oświetlonym parkingu pomiędzy zaparkowanymi autami gdzie na srodku ku naszemu zaskoczeniu umieszczony został krawężnik, którego nie sposob było zauważyć, skończyło się uderzeniem w przeszkodę i lotem przez kilka metrow (dosłownie). Druga sytuacja miała miejsce podczas spokojnej fitnessowej jazdy z dziewczyną, która z niewiadomych przyczyn straciła równowagę i upadła na tyłek podpierając się ręką, tutaj upatruję winnego w postaci hamulca, który wyrobił w niej nawyk odchylania się do tylu, który w końcu dał o sobie znać, dodatkowo myślę, że ww hamulec zachaczyl o jedną z płyt betonowych po których jechaliśmy i wywołał efekt w postaci nieplanowego hamowania. Zauważyłem rownież, że większość dziewczyn jeździ na wyprostowanych nogach, ja zawsze pochylam się do przodu i na lekko lub bardziej ugiętych
Napisze z pamięci o moich przypadkach.
Pierwszy upadek jaki mialem, to bylo na pierwszych rolkach Rollerblade Spark. Wszystko przez hamulec, który doprowadzil, że przejechalem dupa po asfalcie. Od tego momentu wywaliłem hamulec do kosza i nauczyłem sie T-stopu.
Drugie zdarzenie miało miejsce na moich pierwszych Twisterach. Grudzień 2013.
Czekalem na przejściu na zielone swiatlo. Kiedy pojawilo sie zielone, zacząłem przechodzić i walnął we mnie skuter.
Stluczony kciuk, kolano i 5 szwów na brodzie. Gosciu przepadl, zadnego odszkodowania, nic. Później fizjoterapia itd...
Do tego właściwie nie mialem większych wypadków. Raz na miejskim przejeździe chciałem sie popisać przed znajoma i skaleczylem sie w kolano i roztargalem spodnie 🙂
To byly 3 incydenty gdzie mnie coś bolalo.
Właściwie nigdy nie upadam, ostatni raz przez spacerowiczow podparlem sie o ziemię i wybrudzilen reke 🙂
Nie mam ochraniaczy i jeżdżę zwyczajnie i z glowa. Prędkości maksymalne, nie mam oporów w predkosci.
Tylko, że odmawiam sobie ewolucji, gdzie mógłbym sobie krzywdę zrobić 🙂 robię tylko to co dla mnie bezpiexzne 🙂
Przypomnialo mi sie! Tydzien temu odjechalem do tylu na schodach i uratowała mnie barierka.
Najwazniejsze to jeździć z głową. Najepiej w ochraniaczach 🙂
Ale jak ktoś jezdzi od poczatku bez ochraniaczy, to nie widzi potrzeby ich zakładania do zwyklej jazdy. Co innego jesli ma sie w glowie jakies niebezpieczne ewolucje. Ja robię tylko to co uniem 🙂
Np na skate park sie jeszcze nie wybieram, bo nie mam kasku i ochraniaczy 🙂 i nie mam presji, kiedyś sobie kupie i pójdę pojeździć 🙂
Czy dziewczyna miała ochraniacze na dłoniach i nadgarstkach? Powrotu do zdrowia życzę.
Sporo siadów na tyłek, orłów i innych gleb zaliczyłem. Kończyło się co najwyżej na drobnych otarciach i siniakach. Zawsze w ochraniaczach.
Ochraniacze sporo pomagają ale czasami po prostu pech.
Pisałem o koledze, który na prostej drodze wywalił się na rolkach tak że poszła mu kość udowa.
Niestety jechał za rękę z córką i jak mu się plozy zczepily to ratował ją, a nie siebie.
Paradoksalnie większe szkody obserwowałem przy niskich prędkościach (uderzenia, złamania, wybicia) niż przy wysokich (otarcia).
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Lotnik dziewczyna nie jeździ w ochraniaczach bo uważa, że jeździ ostrożnie, nie szaleje, ma hamulec i tym samym nie ma takiej potrzeby, jak widać fakt iż nigdy wcześniej się nie przewróciła i jeździ ostrożnie oraz nie za szybko nie wystarczył do uniknięcia urazu. Ja zawsze jak wskakuje na moje megacruisery pro 3x125 to zaliczam kilka wywrotek, większe lub mniejsze ogólnie traktuje te rolki jako sprzęt do ostrzejszej zabawy
Ona może jeździć idealnie ale ktoś po prostu może na nią wpaść lub dopadnie ją inny wypadek losowy. Licho jak widać nie śpi. Nie cierpię ochraniaczy ale czuję się w nich bezpieczniej.
Jak Ci się Tau sprawują, jesteś zadowolony?
Wiem po sobie, że ochraniacze lepiej mieć ale podczas jazdy szczególnie latem po mieście kiedy co chwilę mamy ochotę się czegoś napić czy zerknąć w telefon to pewien dyskomfort występuje aczkolwiek w przypadku gdy ktoś nie potrafi w bezpieczny sposob upadać uważam, że powinien w ochraniaczach jeździć oraz w sytuacjach gdy się na rolkach ćwiczy coś nowego co wpływa na wiekszą liczbę upadków.
Tau to rolki na osobny temat, są świetne, elastyczność i zarazem sztywność jaką daje włókno węglowe a także obniżony środek ciężkości i rozłożone punkty montażu naprawdę wpływają na jazdę. Przede wszystkim szukałem rolki ze zintegrowanym linerem bo zawsze czułem delikatny luz jaki występuje w twardym shellu. Postaram się jak znajdę chwilę opisać Tau na naszym forum
Dlatego często zamiast usxtywniajacych nadgarstki biorę rękawiczki. Dużo poręczniejsze a przy podparciu nie drze dłoni.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Gleby się zdarzają - normalna sprawa 🙂 Sztuka odpowiedniego upadania też ważna sprawa. Jednak szczęście ma tutaj też ogromne znaczenie.
Osobiście zawsze powtarzam wszystkim znajomym, którzy rozpoczynają zabawę z rolkami lub gdy proszą mnie o jakieś rady - absolutne MINIMUM to ochraniacze nadgarstków. Nie ważne jak lecimy zawsze podeprzemy się ręką.
Te rękawiczki z wkładką po wewnętrznej stronie może faktycznie przy lekkim podparciu dobrze się sprawdzą ale przy mocniejszym uderzeniu niezbędne jest już usztywnienie na zgięciu nadgarstka - jest tam bardzo dużo małych i delikatnych kostek niestety...
Bawią mnie zawsze teksty w stylu - nie potrzebuję ochraniaczy bo jeżdżę ostrożnie :woohoo:
Ja uważam, że jeżdżę dobrze, nawet bardzo dobrze ale mimo wszystko na miasto ubieram kask, pełne ochraniacze na kolana i nadgarstki.
Życzę wszystkim, żeby ZAWSZE wstawali tyle sam razy co upadają B)
Self-sadomasochizm w końcu jest, czy nie jest jednostką chorobową?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Self-sadomasochizm w końcu jest, czy nie jest jednostką chorobową?
Konkretne pytanie. Ludzie mają różne potrzeby. Głosuję, że nie jest. :laugh:
🙂 Jeszcze miesiąc temu powiedziałbym, że można jeździć bez upadków, ale miałem niedawno przygodę. Jechałem naprawdę szerokim chodnikiem. Ja z jednej strony, a pani z pieskiem z drugiej. Tylko pani miała pieska na rozciągliwej smyczy i jak jechałem, to pies przebiegł przede mną i smyczą mi nogi podcięli. Nie miałem szansy wyhamować. Jedyne co, to tylko instynktownie obniżyłem pozycje. Ochraniacze przytarłem i skórę na łokciu. Takie smycze to niezłe narzędzia zbrodni.
Wrzucę trzy filmy. Pierwszy to hardcore i pozostawię bez komentarza.
https://www.youtube.com/watch?v=nuTArc6Qizg
Tu popatrzcie dokładnie na 1:33. Oczywiście cały film super!
https://www.youtube.com/watch?v=TwWozjM-X0Y
O tym, że Bill Stoppard umie jeździć nikogo przekonywać nie trzeba. Zobaczcie 5:06.
https://www.youtube.com/watch?v=wt2ee7Jdv8w
Te dwa filmy wrzucam, żeby pokazać, że “kontrolowane upadanie” i jego umiejętność może się przydać podczas nauki. Ale są sytuacje podczas jazdy, gdy działa bezwładność i wszystko trwa ułamki sekund i wtedy wszystkie dobre rady można sobie w du_ę wsadzić. To się może przydarzyć każdemu. Nawet osobom jeżdżącym świetnie! Ochraniacze mogą zmniejszyć skutki zdarzenia i warto je mieć.
Dodam, że gdzieś kiedyś czytałem statystyki, z których wychodziło, że jazda na rolkach jest bezpieczniejsza niż inne sporty. Bo tak jest, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę i nie można patrzeć na jazdę przez pryzmat wypadków, które wszędzie mogą się przydarzyć. Już kiedyś mówiłem, że często na rolkach jeżdżą osoby, które nie mogą wręcz uprawiać innych sportów, bo achillesy szyte, bo kolana robione, bo nie da się biegać z bólu, bo nie można już grać w piłkę itd...
Ten pierwszy film.... chłopiec miałby kłopot nawet w kasku. Tutaj aż dziwne, że czaszka wytrzymała. Nawet nie miałem ochoty oglądać do końca. Jeśli przeżył i widzi to ma kupę szczęścia.
Uważam, że takie właśnie wyczyny i ich konsekwencje przyczyniły się do upadku rolkarstwa jako sportu masowego w stanach. Rolkarzy przyrównuje się tam do skejtów i subkultury skejtów. Jest to bardzo daleko od mainstreamu.
Dlatego inline skating musi od nowa zyskiwać grunt na bazie fitnessów i speedu.
Bill powtarza "crack kills" i ja się z nim zdecydowanie zgadzam!
A do upadków na twarz zdecydowanie łatwiej jest jak się nie boi człowiek o pokaleczenie dłoni, bo ma się choćby te rękawiczki ze ślizgaczem.
No i jeszcze co - młodym być qrd! - elastyczne ścięgna i kości wybaczają bardzo wiele!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Uważam, że takie właśnie wyczyny i ich konsekwencje przyczyniły się do upadku rolkarstwa jako sportu masowego w stanach. Rolkarzy przyrównuje się tam do skejtów i subkultury skejtów. Jest to bardzo daleko od mainstreamu.
Dlatego inline skating musi od nowa zyskiwać grunt na bazie fitnessów i speedu.
To trudne. Rozumiem, ale patrzę minimalnie inaczej. Speed to jednak nisza, choćby ze względu na warunki do uprawiania tej dyscypliny. Z kolei rekreacja, czy potrzeba rekreacji jest powszechna i w miarę prosta do zrealizowania bez potrzeby bycia fitness. Zyskiwać grunt poprzez bezpieczną rekreację.
A trudne, bo tego typu filmów w YT z różnych dyscyplin jest sporo. Bo to ma oglądalność i działa na wyobraźnię choćby rodziców, niestety nie robi dobrego PR. Gdyby puścić film z moją “bezpieczną” jazdą nikt by tego zapewne nie oglądał, bo pewnie nudne, choć z mojego punktu widzenia nudno nie jest.
Psy są niebezpieczne dla rolkarza. Prawie każdy pies reaguje alergicznie na widok rolkarza. Pomijam fakt, że jeden mnie nawet ugryzl w rękę :laugh:
Jak widzę psa, to wole zachować czujność i oddalić się od niego.
Kiedyś wypatrzyłem tą linkę i objechałem pańcię z drugiej strony.
Myślę, że gdybym w nią wjechał, to pies dostałby drugiej kosmicznej owijając się dookoła mnie, a ja bym zaliczył krótki lot motyla bojowego z lądowaniem na ryj bez telemarku.
Zwróciłem pańci uwagę, że ma bardzo fajny potykacz, ale może by pieska krócej trzymała.
Och, jakie urażone spojrzenia!
A przecież, york, nie york, uratowałem życie sierściuchowi!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Według mnie temat ochraniaczy na rolki jest podobny do tego o konieczności jeżdżenia w kasku na rowerze. Każda ochrona jest dobra, ale nie stanowi bariery przed wszystkimi zdarzeniami. Nasze bezpieczeństwo zależy w większym stopniu od tego jak jeździmy i przewidujemy to co jest na drodze niż od tego co mamy na sobie. Takie nakłanianie do zbrojenia się może dawać wrażenie, że rolki są jakimś sportem ekstremalnym, a tak naprawdę ekstremalne zastosowanie to tylko kilka dyscyplin. Uważam, że dobrze że kaski są wymagane w speedzie i myślę, że powinny być również obowiązkowe na zawodach agresywnych, ale oprócz tego na co dzień niech każdy jeździ jak uważa, najwyżej się uszkodzi.
Sam ochraniaczy prawie nigdy nie zakładam. Na początku jeździłem w nadgarstkach, ale teraz chronię się bardziej tylko do większych skoków, bo się jeszcze nie czuję w tym pewnie. Kask za to częściej gości na głowie, głównie jak mam rolki szybkie i wizerunkowo jak jestem w roli instruktora.
Nie jest jednak tak, że się nie wywracam, ale zazwyczaj to niegroźne upadki przy slalomie. Z takich bardziej krwawych przygód na rolkach miałem rozciętą wargę (przygryziona przy upadku podczas wheelingu) i kilka szlifów przy większej prędkości. Po ostatnim rok temu jeszcze mam ciemniejszy ślad na kolanie. Wjechałem w szczelinę między betonowymi płytami podobnie jak Bill, tylko na rolkach szybkich i w krótkich spodenkach.
Każdy prędzej czy później zaliczy jakiś upadek na rolkach, tak jak pewnie każdy kiedyś przewrócił się na rowerze. Na rowerze nie każdy zakłada zbroję do Downhillu przed każdą przejażdżką i myślę, że do tematu ochrony na rolkach też trzeba podejść ze zdrowym rozsądkiem.
Na forum jestem nowy, ale z rolkami mam styczność od 8 roku życia 😛 . Przez pierwsze 2 lata z przerwami uczyłem się jeździć w ochraniaczach na kolana, łapanie równowagi itp. Pomimo wskazań żeby założyć kask i inne ochraniacze to pewniej się czuje gdy na sobie nic nie mam. Największe rany jakimi mogę się pochwalić to blizny na nogach 😛
A mi dziś podczas spaceru z synem zachciało sie pojeździć na desce. Nadgarstek boli łokieć zdarty jedynie tylek przyzwyczajony do upadków już ma się dobrze. A na rolkach nadgarstek zawsze w ochraniaczu 😉
Ostatni post: Kicking Asphalt 2k23 Najnowszy użytkownik: dorinebrewer36 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte