Sezon 2021 rolki i nie tylko
Od czwartku bez większego ruchu. Wczoraj już opuchlizna zeszła, jest jeszcze siniak i ból przy nagłych ruchach stopy. Jednak w miarę OK.
Wybrałem się na Pogorię na 21km. Plecy bolały, czas o minutę gorszy od ostatniego.
Nie mam pojęcia od czego to zależy, że raz plecy bolą, a raz nie bolą
Jeśli chodzi o nawadnianie, to popijam te napoje Oshee czy 4move witaminowe z magnezem. za izotonikami nie przepadam bo za słodkie i mdli.
Muszę kupić kask. Ale taki, który nie jest wielkoludem i jest ergonomiczny. Ktoś mi coś konkretnego poleci?
Przeanalizuj swoje ruchy. Zapewne raz jedziesz ze spokojnym, stabilnym tułowiem, a innym razem pozwalasz na dzikie swingi i pulsowania. To najprostsze wytlumaczenie.
Kaski musisz mierzyć. Wybierz się do dobrego sklepu rowerowego i zobacz co mają.
Ostatnio widziałem powerslide wind w dobrej cenie - chyba przygotowują się do zmiany modelu i wyprzedają starą kolekcję. Dla mnie niestety to za mały model - jest bodajże 53 do 59.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Kupiłem droższego Uvexa i pozytywnie się zaskoczyłem lekkością kasku. Kompletnie zapominam, że coś mam na głowie, więc wysoki koszt jednak się zwraca, a na początku nie mogłem uwierzyć w te ceny.
Co do rozmiaru, jak masz obwód głowy (mierzony dokładnie, a są jakieś instrukcje pod jakim kątem) np. 56, to wtedy szukać kasku 53-59. Poprzedni kupiłem na granicy swojego obwodu i po jakimś czasie skończył się zakres zaciskania i przestał trzymać. Oprócz tego, pewnie jest dobrze dobrać odpowiedni kształt, żeby równo przylegał.
Koniecznie potrzebowałem z dobrą wentylacją. Obficie się pocę i jak miałem czarnego orzeszka to po zdjęciu wylawało mi się z niego jak z wiadra.
U mnie z plecami niezmiennie. Jak bolą, to znaczy, że uda bolą za mało, bo nie schodziłem tyłkiem niżej. Według mnie kąt w biodrach powinien być taki jak kąt w kolanach. Powinno się zginać jak wózek nożycowy.
Woda z cytryną rządzi. Jak dobra woda w kranie.
Wysłany przez: @pietaKompletnie zapominam, że coś mam na głowie, więc wysoki koszt jednak się zwraca, a na początku nie mogłem uwierzyć w te ceny.
True. Ostanio Grzesiowi zmieniliśmy zwykłego orzeszka Powerslide na Powerslide Elite różnica w wadze kolosalna.
Ja śmigam w nieregulowanym TSG. One mają 2 grubości gąbki cieńką i grubą, żeby dopasować do siebie. U mnie idealnie siadło jak gąbka z przodu jest cieńka, a gąbka z tyłu gruba. Nie zamieniłbym już na kask regulowany... No chyba, że na jakiś ultra lekki ;).
A ja żałuję, że w moim rozmiarze nie ma ŻADNYCH kasków aero... jaja jakieś.
To ktoś o ponadnormatywnych rozmiarach CPU już nie może chcieć jeździć szybciej?!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Nie wiem dlaczego, ale kostka znów opuchnęta, po ostatniej jeździe. Miałem dziś z rana się przejechać i nie da rady.
Akurat teraz, 2 tyg przed Łodzią brak treningów, a tak fajnie szło.
Plan był takie żeby każdego dnia jeździć i trenować i wszystko nieaktualne. Na szczęście rolki to nie bieganie i tutaj staw skokowy można bardziej luźno potraktować.
W poniedziałek rano opuchlizny nie było, wczoraj rano już była i nadal jest widoczna. Oczywiście boli przy nagłych ruchach, ale to normalne, kilka tygodni zajmie zanim to się tam wygoi.
Byłem dziś w profesjonalnym sklepie kolarskim i znalazłem te oto kaski. Nie mam pojęcia, który wybrać.
1 HJC Atara 359zł
https://www.centrumrowerowe.pl/kask-rowerowy-hjc-atara-pd22797/?v_Id=143695
Rozmiar M na styk, wydawało mi się, że trochę za ciasny, jednak pierwsze wrażenie po założeniu IDEALNY. O rozmiar większy nieco luźny. Rozmiar M do 59cm a rozmiar L od 58 cm. Obwód mojej głowy 58cm
Jkłaniam się ku temu dopasowanemu i nie wiem czy nie będzie za ciasny. Praktycznie leży bez zapinania
2. https://www.bikeatelier.pl/kaski-dla-doroslych/1631-1178-kask-uvex-boss-race.html#/298-wariant-550_600
To ten, którego pojechałem specjalnie obejrzeć. UVEX Boss Race. Rozmiar L niby od 55 do 60cm ale jakiś taki wydawał się luźny.
3 Baaardzo drogi i baaardzo wygodny i bez pokręteł do regulacji. Reguluje się sam. Rewelacyjnie ergonomiczny. Ale cena za wysoka. Też HJC i też w rozmiarze M jak ten pierwszy.
Przez cenę ODPADA. Raczej tylko porównawczo o nim piszę.
https://www.centrumrowerowe.pl/kask-rowerowy-hjc-furion-2-0-pd22798/
Nie wiem czy brać tego Atarę super dopasowanego, czy luźniejszy UVEX.
Ponoć najlepiej jak kask sam się trzyma głowy bez zapinania.
Byle był wygodny.
Jak Uvex luźny to bez sensu, mimo że pewnie ma lepszą, dwupoziomową regulację i będzie trzymał, ale przy ciągłym go dopinaniu.
Wysłany przez: @andreeeNie wiem dlaczego, ale kostka znów opuchnęta, po ostatniej jeździe.
Rozwazales fizjo?
@szyszkownik
Jeszcze nie.
spojrzałem na prognozę pogody na najbliższe dni, które mają być deszczowe, a do 15h jakoś dziś nie padało i miało padać dopiero około 18-19, więc postanowiłem pojechać zrobić 21k. No i na 13 kilometrze zaczęło padać. miałem jakieś 6km do auta, więc przeczekałem 30 minut pod drzewem, bo zaczęło lać, a nie lubię jeździć w deszczu. Po 30 minutach przestało padać, ale jezdnia była mokra. Wiadomo, koła, łożyska i reszta do mycia, o piach na mokrym to nawet ostrożnie jadąc zawsze sprawi problemy.
Znów myć te łożyska i to wszystko... ale przynajmniej umyje wszystkie 3 komplety i wszystkie koła. A że ma padać, to z nudów w najbliższych dniach będę miał co robić.
Na razie odkręciłem koła i nawet łożysk nie wyjmowałem. Nie jest tragicznie, bo jechałem ostrożnie, ale trzeba je umyć. Jutro się tym zajmę
Kostka nie bolała, ale lekko opuchnięta nadal jest.
Kupię ten dopasowany kask. Jutro pojadę do tego sklepu i go wezmę. Żałuję że dziś go nie kupiłem. W niskiej pozycji musi być dopasowany, żeby nie latał.
Dziś plecy nie bolały. 13km w 32 minuty, ale ostatni km zaczęło już padać, więc wystartowałem jak z katapulty przed rowerzystą 😀
A ostatnie kilkaset metrów to powoli, żeby w poślizg nie wpaść 😀
@andreee
No to będziesz miał kask aero. Zazdraszczam. 🙂
W sklepie załóż i posiedź w nim co najmniej kilka minut. Najlepiej 15.
Kiedyś kupiłem fajny kask. Dopasowany idealnie. W sklepie ok, ale w domu po założeniu po 15 minutach okazało się że minimalnie uciska skronie. Nie dało się wytrzymać. Musiałem oddać.
Oby nie.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Kask zamówiony, ale dopiero w poniedziałek wyślą i na wtorek będę mieć. Nie brałem czerwonego, który był pod ręką, zamówiłem szary - pasuje do wszystkiego.
We wtorek się w nim przejadę, żeby trochę się obyć.
Umyte.
ale teraz znów regulować położenie szyn i z kołami cudować, bo na łożyskach są luzy. To jest jedyny minus zdejmowania szyn - pomoowna regulacja.
Pierwszy obrót kółek zaliczony. Żadnych rotacji nie stosuje, jedynie obracam.
Pojemnik do mycia bardzo ułatwił serwis. Trwa szybko i umyte dokładnie
Dzisiaj postaram się pyknąć 21km, stopa już tak nie boli jak ostatnio.
Wczoraj wieczorem 21km zaliczone. W bardzo ciężkich warunkach pogodowych i wielka duchotą. Nie było czym oddychać. Chyba znów to mi się dało we znaki bo po powrocie do domu byłem ledwo żywy, jak ostatnim razem. Czas dobry, 50 minut z groszami. Ostatni kilometr najszybszy, równo 2 minuty i pod górkę.
Zauważyłem że zawsze po serwisie łożysk, jakoś opornie mi się jedzie.
Jutro planuje kolejne 21km z samego rana i później już do niedzieli przerwa od rolek.
A jeśli będę w formie to spróbuję jutro zrobić cały maraton. Rano jest pusto i nie wieje.
Do Łodzi chyba pojadę w sobotę i znajdę jakiś nocleg na 1 noc. Będę wypoczęty. Po 3h jazdy byłbym zmęczony za bardzo
Najważniejsze to dobrze się ustawić na starcie. Nie za daleko, gdzieś w połowie stawki i nie dać się objechać tym, którzy stoją za mną.
Start może ustawić sporo i jest kluczowy.
Do tej pory starty traktowałem na luzie, ale tym razem postaram się nie zaspać i nie ustawiać się daleko w tyle jak np w Trenczynie.
Jeśli chodzi o cel, to chciałbym się w Łodzi zmieścić w 2h 🙂
Jechać swoim tempem i jak pojawi się okazja to łapać się tych szybszych. Na luzie, bez większych strategii. Jak trzeba będzie przejechać cały solo to też mi to nie przeszkadza, bo mam to przećwiczone. Albo się doczepię do jakiegos fajnego pociągu i będę się holował
Kask przyszedł wczoraj. Pasuje idealnie, jak na mnie szyty. Idealnie przylega i nie uciska. Rozmiar M.
Pech pech pech... Wczoraj nie jeżdziłem, a dziś obudziłem się z biegunką. Miałem jeżdzić rano i nie da rady. Odwodniony pewnie. Jednak wieczorem muszę potrenować bo od jutra rolki schowane.
Od soboty nie jeździłem więc koniecznie trzeba było się przejechać przed niedzielą.
21km pyknięte z najlepszym czasem, choć liczyłem na więcej.
Brak problemów z plecami.
Teraz trzeba usunać luzy na tulejkach i zajrzeć czy wszystko dobrze w układzie jezdnym.
Dzisiaj przetrenowałem ekwipunek na zawody. Czyli bez plecaki i bez muzyki. nowy kask, pasek z butelką picia (0,7L isotonika wystarczyło spokojnie) W porze takiej jak w niedzielę, czyli po 13.
dziwnie się jechało słysząc odgłos kółek, które dziwne, niepokojące odgłosy wydawały. Odzwyczaiłem się, zawsze uszy mam zajęte.
Kask jest super, rewelacyjnie dopasowany.
Na mecie wcale nie byłem jakoś wyjątkowo zmęczony i nawet nadzwyczajnie spocony. Jakoś tak na luzie całość poszła.
Najwięcej traci się na nawrotach, zapewne jakieś 10 sekund na każdym. Czas 50 minut i 40 sekund całkiem OK. ale gdyby nie kilka drobiazgów, to bariera 50 minut by została złamana.
Łódź
Myślałem, że jak pojadę do Łodzi dzień wcześniej to będę bardziej wypoczęty. Nic z tych rzeczy, w nocy z soboty na niedzielę spałem może 2-3h, a 5 godzin to problem z zaśnięciem. Wstałem niewyspany.
O 11 byłem już na miejscu, gorąco, duszno. Zrobiłem 1 rundę by sprawdzić trasę - niefajna tarka - i oczekiwanie.
Start podzielony więc OK. Mała pogawędka z osobami z forum i ruszamy. Od początku chciałem uszyć szybciej, sam start poszedł bardzo przyjemnie.
Doczepiłem się do pociągu, później ten pociąg mi uciekł i musiałem gonić jedno okrążenie. Znów się wiozłem na końcu, ale pociąg zaczął się rozrywać na małe grupki, więc urwałem się i dołączyłem do grupy, która odjechała. Znów sobie spokojnie z nimi jechałem i kolejny raz zauważyłem, że kilka osób się urwało, więc kolejny raz ja też się urwałem i dołączyłem. Miałem siły, więc nie było sensu nie skorzystać.
W połowie gdzieś po 22km odjechali mi, a ci, którym ja odjechałem byli daleko w tyle. Cała reszta maratonu to jazda SOLO. Z każdym okrążeniem było trudniej. większość trasy pod górkę, deszcz na początku i jakaś dziwnie męcząca pogoda. ciężko, oj bardzo ciężko się jechało. Ostatnie dwa okrążenia to resztkami sił, ostatnie 2km najwolniejszej przekraczające 3 minuty.
Przedostatnie koło zrobiłem z Jerzym Morgalą, który robił ostatnie, a mi pozostało jeszcze jedno. On też nie miał lekko, nawet kilkaset metrów przed jego metą, ja mu odjechałem.
Czas 1h48m36s to najlepszy czas jaki kiedykolwiek miałem i jest to mój rekord życiowy. Zwłaszcza, że jechaliśmy około 44km i te 2 ostatnie km to już za dużo jak dla mnie.
60 miejsce.
Na mecie bardzo zmęczony, bardziej niż w Trenczynie.
To był trudny maraton, bardzo dostałem w kość. I czuję lekki niedosyt. Trasa wymagająca, sporo pod górę.
Nie wiem czy za rok tam się pojawię. Na trzy dotychczasowe maratony ten za całokształt był najgorszy, pomimo najlepszego wyniku.
Brak butelki z wodą nawet na mecie w taką pogodę to trochę słabo.
A propos picia. 1 butelka 0,7L mineralnej + jeden izotonik. Gdy skończyła mi się woda i zacząłem pić izotonik, który pomimo braku cukru okazał się słodki, zacząłem się źle czuć, do tego zjadłem batonika i zacząłem się jeszcze gorzej czuć. Wszystko to działo się w drugiej części maratonu kiedy jechałem sam.
Jakoś mam mieszane uczucia jeśli chodzi o Łódź i to bardziej negatywne niż pozytywne. Trasa jak dla mnie trochę kiepska i organizacja też trochę kiepska. Warunki pogodowe były jakie były. Po powrocie do domu okazało się, że mnie nieźle słońce przygrzało.
Po maratonie jeszcze samochodem prawie 300km też nie było przyjemną chwilą.
Chciałbym do Trenczyna pojechać i sprawdzić jaki postęp zrobiłem w minionym roku i jak sprzęt to poprawił. Bo Łódź nie dała mi żadnej odpowiedzi.
ps: te moje jazdy SOLO na Pogorii bardzo się przydały. Te podjazdy też się przydały.
Są dwa powody do zadowolenia po Łodzi. Ani razu nie złapał mnie skurcz i nie bolały mnie plecy. Pierwszy raz taka sytuacja na zawodach na maratonie 🙂
Przy imprezie tego rozmiaru z pewnością trafią się jakieś niedociągnięcia, może akurat indywidualnie komuś coś nie pod pasowało. Jednak ocena "organizacja też trochę kiepska" jest moim zdaniem krzywdząca (choć nikomu takiej oceny nie odmawiam). Tu pewnie należałoby się odnieś do konkretnych przykładów. Na mecie może nie było butelek w wodą, ale nie było problemu aby do swojej butelki nalać sobie tyle wody, ile kto potrzebował. Dodatkowo można się było posilić arbuzem, bananem, pomarańczami, jabłkiem czy sezamkami z miodem. Fakt, na trasie raczej nikt nie myślał o uzupełnianiu wody, ale gdybym potrzebował więcej wody niż miałem ze sobą to pewnie prosiłbym wcześniej kogoś z półmaratonu lub kibicującym znajomym o podanie butelki wody.
@sebu
Te butelki to raczej traktuję jako miły gest. Sam w aucie tych butelek miałem sporo. Bardziej na zasadzie od razu na mecie butelka do ręki. ale to akurat nie jest takie ważne. Może faktycznie "trochę kiepska organizacja" jest krzywdzące, bo na pewno się starali. Jednak porównując to do innych zawodów, na pewno mają jeszcze pole do popisu. Ta walka o "ekologię' trochę nie jest logiczna podczas zawodów sportowych. Woda to woda, zawsze lepiej mieć w nadmiarze niż niedobór. Mi akurat wody nie brakło, ale gdyby brakło to nikt by mi jej nie podał gdyż nikogo znajomego tam wśród kibiców nie miałem, a takich osób było chyba więcej.
W Trenczynie asfalt też nie jest idealny, tu akurat ciężko się przyczepić.
Może za mało zawodów zaliczyłem i być może w przyszłości okaże się, że nie było tak źle porównując do innych.
Jednak za całokształt i samej jazdy i wszystkiego, nie czuję euforii, wręcz raczej niezadowolenie i nie mam na myśli samej organizacji, ale również kwestii zależnych tylko ode mnie.
Fajnego prowadzącego mieli, raz mnie nawet pochwalił, że ładnie przeskoczyłem linię mety 😀
Najbardziej cieszy fakt, że udało się dojechać do mety i zaliczyć zawody. Być może jedyne w tym roku.
Może jeszcze Gorlice i Jasło ewentualnie. Bo tylko to w październiku chyba będzie. Wrzesień raczej odpada, a Trenczyn to jedna wielka niewiadoma ze względu na restrykcje.
Zdarzyło mi się organizować zawody, trochę innego typu, więc mam szacunek do organizatorów. Impreza była sukcesem.
Woda jak dla mnie optymalnie załatwiona. Świadomy rolkarz weźmie ile trzeba, a jak ktoś gapa, albo zgubi swoje picie, to po co go wynagradzać nową butelką? Niech płaci przystankiem i sobie uzupełni. Szkoda wolontariuszy na to.
W tej chwili podeszwy stóp pieką mnie tak zaciekle, że będę mocno się zastawiał czy znowu pojadę na taki asfalt.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: beab82112932398 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte