Simmons Rush i rolki masz
No prawie.
Niecałe 2 lata temu zrobiłem pierwsze kroki, by zobaczyć czy ustoję w ogóle na rolkach i czy mi się to spodoba. 3 miesiące później zachciało mi się już slide’ów i podskoków, więc wymieniłem pierwsze rolki z plastikową szyną na Twister Edge Xa. Pojeździłem to tu i tam, ale najbardziej spodobał mi się wycisk na warsztatach jazdy szybkiej u pani Szymkiewicz. Po nich, 3 miesiące później, zrobiłem pierwszy półmaraton w Katowicach. Dalej, całą jesień ćwiczyłem na torze, aż plastik przedarł się przez linera. Zaczęło mi brakować trzymania stopy, zejścia niżej, bo blokowała klamra oraz dłuższej szyny, bo przy dużej prędkości czasem zarzucało. Czyli chyba nadszedł czas na trzecie rolki, typowe do jazdy szybkiej?
Miało to być wcześnie w tym roku, by zdążyć poćwiczyć przed pierwszymi zawodami. Posypało się jednak dużo rzeczy, w kolejności: stopa, kolono, auto, obostrzenia, zdrowie (choróbsko) i drugie kolano, ale nie dałem za wygraną. Dość poirytowany w końcu pojechałem i w maseczce przymierzyłem z 10 par na dzień dobry. RB Powerblade, PS TripleXXX i Simmons Dash całkiem leżały, tylko coś na boki za słabo trzymały. Wpadły AC-10 – lepiej, ale za duże. Dostałem mniejsze w wersji Rush. W końcu poczułem, że coś zakleszczyło. Oczywiście jadąc do tego sklepu wiedziałem, że to będą te rolki. Podświadomie czy nie, przypasowały najlepiej. Jeszcze tylko prawa rolka i tu mina zrzedła. Przypomniałem sobie o swojej zewnętrznej odstającej kości przy ścięgnach strzałkowych. Nigdy nie miałem z nią problemu poza wyglądem, a tu ją carbon miażdżył boleśnie. Ale to nic, wygrzeje się punktowo. No to teraz goła stopa pomalowana markerem hyc do buta. Idzie z 10 razy ciężej niż w skarpecie. Po wygrzaniu zaznaczonego miejsca znów wkładam - nic nie pomogło. No to od nowa, aż zaczęła pękać skóra na stopie i tak z 4, 5 razy. Stwierdziłem, przytomnie, że to noga już jest tak zmasakrowana, że powinno być już dobrze, biorę. Plus kółka, plus zestaw dla Doroty bo wybrała Dashe. Cena trochę mną zachwiała, ale chyba należy się za samą możliwość przymierzania takiego arsenału.
W domu zdjąłem skarpetę, a tam dwie krwiste rany, duża opuchlizna, pożółkła i zzieleniała skóra. Może marker dostał się do krwi? W sumie sam go sobie tam pchałem. Pięknie. Jeszcze nie pojeździłem, a tu już ziściły się najgorsze opowieści o betonowych speedach. Sprawdziłem jeszcze lewą rolkę i nagle kostki ocierają oraz nie mogę wyprostować drugiego palca u nogi. Za małe? Po dwóch tygodniach gojenia oraz niepewności wkładam prawą. Dalej miażdży odstającą kość. No nie! Zrobiłem sobie urządzenie do odbarczania punktowego i z opalarką znów 4, 5 razy podchodziłem do tego jednego punktu. Udało się. Pechowo wychodziło to na łączeniu włókna. Już jest git.
Ponieważ tor zamknięty pojechaliśmy na szeroką ścieżkę pieszo-rowerową byle aut uniknąć. Pierwsze wrażenie - czy ja umiem w ogóle na rolkach jeździć?! Wróciłem po ochraniacze. Dorota świeżo na setkach jedzie pewniej i szybciej niż ja na 110. Zdziwiony jestem jak to słabo trzyma nogą, nawet jest uczucie jakbym nie miał nic na nodze. Po 20 minutach odważyłem się na 31km/h, choć obiecywałem że na początku będzie wolno. Po pół godzinie zeszliśmy, głównie ze względu na błoto naniesione na asfalcie. Nogi bez szwanku, rolki kapcie, prędzej będą za duże. Może będzie trzeba wkładać footies, albo mocniej wiązać?
Wczoraj drugi dzień jazdy w innym miejscu już między samochodami. Coś tam przy kostce twardo dotyka, jednak stare prędkości osiągane są bezwysiłkowo, a pewność powoli wzrasta. Tylko 16km, ale rolki były przez godzinę na nogach. Te znów bez szwanku. Mam wrażenie że kupiłem za krótkie, mimo, że numer miały kilkanaście milimetrów dłuższe niż moja stopa. Za to nie jestem przekonany czy na boki odpowiednio ściska. Muszę mieć zatem wąską stopę, a nie średnią jak zawsze myślałem.
Dziś trzeci dzień na tych rolkach. Wytrzymałem z półtorej godziny. Przyjechał Grzesiek co już ma tysiące kilometrów w tym roku porobione - trochę pogadaliśmy. I jeszcze mnie pocisnął. 1,5km z średnią prędkością 30km/h. Mój rekord pobity o 500m, czyli już jestem szybszy niż kiedykolwiek na twisterach, a rezerwa jeszcze jest.
Technika. Koślawe kolano niestety ucieka do środka, ale gdy o nim pamiętam (rzadko) to udaje się temu zapobiegać. Jazda na jednej nodze bardzo szybko mi się kończy. Na lewej jakby środek ciężkości był zbyt na zewnątrz, a w prawej kolano idzie do środka i wszystko niszczy. Niby dalej dropię, czyli za często się odpycham. Na pewno ciężko mi też pamiętać o większej sile na początku odepchnięcia, a nie gdzieś pod koniec. Balans myślę że dalej słaby. I jest to już za dużo niuansów do poprawy by się na wszystkich skupiać.
Przede mną jazda na torze, ale dopiero we wtorek spróbuję się tam dopchać. Czeka sprawdzian z przeplatanki.
Szaleństwo rolkowe wróciło do mnie!
Pobaw się ustawieniem szyny. W niskich butach i przy większych kółkach to element wręcz niezbędny i milimetry potrafią zmienić odczucia balansu.
Wysłany przez: @saintiPobaw się ustawieniem szyny. W niskich butach i przy większych kółkach to element wręcz niezbędny i milimetry potrafią zmienić odczucia balansu.
Bardzo bardzo!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
@pieta
Czyli Rush 2.0 czy z pierwszej serii?
Tak czy tak bardzo dobre buty!
Jeśli faktycznie wziąłeś rozmiar za duży, to zostają Ci tylko footies.
Zwężanie buta jest czysto teoretycznym zabiegiem. Niby można, ale trzeba by wymodelować ściskające klocki tak, żeby przylegały do profilu buta. Płaskie klocki, którymi byś ścisnął zmienią formę buta na płaską - punktowo. To trochę mało. Chociaż, możliwe, że poczułbyś się z tym lepiej.
Ale najpierw daj im szansę. No i jazda boso. Koniecznie sprawdź, ale weź ze sobą plastry i jak poczujesz, że gdzieś gniecie to od razu się zatrzymaj i zalep punkt. Zdzierają błyskawicznie.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
p
Wysłany przez: @tomcatCzyli Rush 2.0 czy z pierwszej serii?
Nie mam pojęcia, pewnie pierwsza seria. Nie wiem czym druga się odróżnia.
Buty są raczej za małe, bo jeden palec ma problemy z wyprostowaniem się, ale może to przez zbyt dużą szpiczastość buta. Na razie lekko zaczerwienioną miałem tylko wewnętrzną lewą kostkę, i ten palec trochę czułem, poza tym zbyt podejrzanie reszta dobrze leży. Na razie jeżdżę w najcieńszych skarpetkach. Może spróbuję gołą stopę, ale mam już uraz do takiego zakładania. Moja odstająca kość cierpi dopóki nie wskoczy na swoje miejsce.
Szynom zaraz zacznę się przyglądać, ale w twisterach też z tym eksperymentowałem i nie udało mi dojść do niczego, ani nawet tego skumać.
Obawiam się o kość łódeczkowatą, że znów zacznie mi się odzywać.
Edit.
Szyny były źle skręcone. Obie miały mieć przody do wewnątrz, a tyły do zewnątrz. Czyli pozycje zamknięte. Lewa miała tył do wewnątrz czyli na prosto. Z 2cm różnicy. hehe
Jedna śruba tak się zapiekła, że zniszczyłem zanim wpadłem na WD40.
A wcześniej oryginalne klamry poszyły na śmietnik. Przeźroczysty popękany plastik zamieniłem na gratisowe od PS.
Wow! Dzieje się.
Jak przezroczysty popękany plastik?!
Simmonsy mają czarne klamry Atop.
W tym kraju Simmonsy się kupuje tylko od Zico, a on jest taki gaduła, że na pewno bez pytania zezna która seria produkcyjna i nie tylko to 🙂
Co do szyn - spokojnie, będziesz je regulował i regulował 😉 Kiedyś w Gdańsku się zgadałem z Felixem Rijhnenem i zachęcał mnie do robienia tego bardzo bardzo powoli. Pół milimetra z przodu lub tyłu. Jazda, badanie odczucia. Kolejne pół milimetra. Jazda. Nie siadło. Cofamy te pół milimetra. Jazda. Poprawiamy drugie mocowanie o pół milimetra. Jazda.
Oczywiście chodzi już o taki fine tuning, gdy wiesz, że jesteś blisko. Ale nigdy nie robić dwóch zmian na raz, bo nie wiesz która jest prawidłowa.
Warto, bo jak siądzie idealnie, to jest aż magia.
Ja po sobie mogę jeszcze powiedzieć, że zdarzało mi się czuć zmianę balansu wymagającą ingerencji w teoretycznie wyregulowane wcześniej idealnie szyny. Zapewne jakieś zmiany postawy, napięcia mięśniowego bioder czy nawet barków. To wszystko wpływa.
Jak napisałeś o tym, że but jest za krótki, to się aż skrzywiłem. Oczywiście długo się da tak jeździć. Nie umrzesz od tego. Ale po miesiącach i może nawet latach nazbierają Ci się małe urazy i możesz zacząć szukać podologa lub nawet chirurga. Ja Bolty odłozyłem już kilka miesięcy temu, ale ciągle mam problemy paznokciem palucha. Teoretycznie na to się nie umiera, ale upierdliwe jest.
W customach palce mam bezpieczne, za to ryją mi lewy achilles. Nic to, będę się zaklejał. Lepsze otarcia niż kalectwo. Kiedyś się pewnie porwę na modelowanie pięty...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatJak przezroczysty popękany plastik?!
Simmonsy mają czarne klamry Atop
Atop tak, ale przeźroczyste. Na stronie sklepu wszystkie Rushe takie mają, za wyjątkiem czerwonych. A ja się zastanawiałem czemu czerwone są droższe 🙂
Zico mnie uprzedzał, że są kiepskie, proponował PS, aż mi je wrzucił do zestawu. Wymieniłem po pierwszej jeździe bo tamte hałasowały.
Dziś był półmaraton na torze.
Piękna pogoda. Zachodzące słońce, długie cienie, cudne powietrze, zlana zieleń wczorajszym deszczem, suchy i gładki asfalt. Oraz kaczki fruwające tuż nad głową.
Miała być przeplatanka. Pierwszy zakręt - test jazdy na krawędziach. Drugi - przymiarka do przełożenia - zestrachałem się. Trzeci - jedno przełożenie, czwarty pełna przeplatanka. Następne przeplatanki na full ze sprintem z pochyleniem do przodu, tak mi łatwiej. Być może kaleczę, ale jeździ się wspaniale.
W następnej kolejności zamierzam po raz n-ty rozkminić jazdę z biodra. O co chodzi? Jeździłem niby z kolana, poprawiłem się, to teraz jeżdżę niby z uda, a nie z biodra. Czym ruchomość biodra różni się od ruchomości uda?
Może to lędźwiowy powinien się ruszać na boki. To zarzucam tyłkiem na boki i jeszcze skupiam się na ostatnim kółku, by pchało najmocniej. Co za prędkość, oczy wychodzą na wierzch ze strachu. Zaczynam myśleć o sprawieniu sobie jakichś porządnych okularów do jazdy, bo natura bujna wszędzie nawet w powietrzu.
W końcu zacząłem się męczyć. Okrążenia zaczęły wyglądać identycznie kiedy pokonywałem je w twisterach. Zaczęły odzywać się plecy od niskiej pozycji.
Rolki dziś wydawały się pół numeru za duże. Może dlatego, że założyłem czarne, a nie białe skarpety. Po zmianie szyny lewa kostka już boleśnie cisnęła. Co chwilę wykorzystywałem sztywność wewnętrznego boku buta by oprzeć o niego stopę i tak cisnąć. Wiem, że to podeszwa tylko ma cisnąć szynę, ale ta była za bardzo na zewnątrz stopy. Teraz wydaje mi się to logiczne. Zobaczymy na następnej jeździe po korekcie.
Paluchy mają luz z przodu. Ale ja mam drugi palec dłuższy niż paluchy, a lewy chyba z pół centymetra i to on dotyka przedniej ścianki. Zico mówił, że te rolki można wydłużać 🙂
W sumie carbon mógłbym tam wygrzać. Nawet nie na długość, tylko na bok wystarczy, by oba palce znalazły się w tej samej przestrzeni.
To biodro to jest lekka magia.
Czasami dostaje od trenera wskazówke: "dobrze, dobrze!" a za chiny nie widzę różnicy w tym co robię.
Co do zasady: ciało ma być nachylone do wewnętrznej zakrętu, biodro ma wejść mocno na wewnętrzną, a to znaczy mocną zewnętrzną krawędź wewnętrznej nogi i trzymanie prosto kolana (nie może uciekać), kostki (nie może się łamać) i barków poziomo, ale jeszcze bardziej do wewnątrz zakrętu.
Najlepiej poobserwować shorttrackowców, bo oni to mają do przesady. Ale jeśli zrobią źle, to ich w zakręcie połamie i wyrzuci na zewnętrzną.
Jak jeszcze z tym kombinuję... Trzeba być ustawionym linearnie wzdłuż wektora wypadkowego złożenia siły grawitacji i odśrodkowej. Ciało ludzkie najlepiej znosi obciążenia wzdłuż ciała, tak jak w pozycji wyprostowanej jesteśmy przyzwyczajeni walczyć z ciężarem. Wszelkie nierównoległości będą się mścić.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Mały dodatek: trzeba mieć dobrze porozciągane całe biodra, całe uda i mięśnie międzyżebrowe, staw biodrowo-krzyżowy nie ma prawa być zablokowany. Jeśli coś tutaj nie działa, to jedyną opcją jest kaleczenie, bo nie da się ułożyć w wirazu.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dziś piąta sesja na niskich. Drugi półmaraton na torze. Przypomniałem sobie pozycję przeplatanki. Biodro do wewnątrz toru, a klata na zewnątrz. Na pewno wyglądało to niebo lepiej.
No to sprint na prostej kalectwo, ale prawie 37km/h. Już przeplatanki przy tej prędkości nie zrobiłem. Choć Ola G. przede mną odjeżdżała i to z taką swobodą...
Lewą szynę lekko przesunąłem do wewnątrz, przód i tył. Komfort kostki wzrósł bardzo. Rolki leżały, jakby ich nie było na nogach.
Dziś i przedwczoraj 2 kolejne półmaratony na torze.
Obtarcia tylko na jednej kostce, bo na tej nodze odrobinę ciasno opina mi obie kostki. Mógłbym lekko sobie to wygrzać, ale na razie nie sprawia większego problemu.
Pojawił się za to problem z podbiciem prawej stopy. Podczas jazdy nic nie czuję, ale rano po obudzeniu ból staje się dokuczliwy. Mam z tym problem od dawna, ale teraz bardziej, co może wskazywać na zbyt wąskie buty.
Zacząłem poluźniać sznurówki, a nawet nie zapinać klamry. Da się nadal pędzić w całkiem luźnych zapięciach.
Wróciłem do rolowania i częściej rozciągam całe nogi. Podeszwa wzdłuż bywa napięta jak struna pod piłeczką.
Stawiałem wcześniej, że przyczyną może być spanie ze skrzyżowanymi nogami lub rzepka - ostatnio nawet zaczynam inaczej chodzić by wróciła na swoje miejsce. Spróbuję jeszcze szynę przesunąć mocniej do wewnątrz pod palucha. Może coś pomoże.
Jazdę w przód zmieniłem. Aktualnie wydaje mi się, że aby jechać z biodra, wystarczy mocniej wchodzić na zewnętrzną krawędź. Biodro będzie bardziej wypięte i będzie więcej czasu, by zacząć pchnięcie tuż pod sobą, albo i nawet wcześniej, jeszcze na zewnętrznej krawędzi. No i noga powracająca musi trafiać w miejsce nogi postawnej.
Jazda po łuku jest super. Mam większą prędkość na wyjściu z zakrętu niż na wejściu, ale coś nie tak robię, bo plecy po tym siadają, aż się odechciewa dalszej jazdy. Pooglądałem Joey'ego Mantię i chyba muszę skupić się na ciężarze ciała nad jedną i potem drugą nogą podczas jazdy na łuku.
Dziś średnia prędkość 21,5km/h łącznie z rozmowami na torze. Nie szaleję, ale z sesji na sesję jest ciągle progres. Maks 35km/h, 34 na łuku.
Powoli zaczynam myśleć o rozpoczęciu budowania kondycji.
Utalentowany z Ciebie młody człowiek 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Nie jest dobrze. Drugi dzień bez rolek. Jeździło się świetnie, obtarcia opanowane. Niestety musiało dojść do jakichś przeciążeń, nie mam pojęcia w którym momencie. Za ostro, za szybko wlazłem w tego buta, nieodpowiednio na mój "młody wiek", znaczy wiek mojego ciała, bo mentalnie jestem nawet za młody.
Idą jakieś prądy, gdy lekko ruszam palcami, a podbicie pod dotykiem jest bolesne. Stan nie mija na razie. Strach wsiąść na rolki, by się nie pogłębiło.
Cóż, nogi odwiedzą za jakiś czas specjalistów, a buty opalarkę.
No to z przykrością witam w klubie "nerwowców"...
Już zrobiłem research i znalazłem w okolicy fizjo-osteopatę, który wyciągnął biegaczkę dokładnie z tego co mam. Niestety nie w ciągu jednej wizyty...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Moc doświadczeń za mną. Prądy zastąpił ogólny ból, który mija po dobrym rozciąganiu stopy. Ostatecznie chyba ustawienie szyny zlikwidowało jakiekolwiek problemy w prawej stopie.
Zostaje obcieranie kostki lewej nogi. Odkryłem, że nie mogę dać idealnie w linii kolana nad ustawionymi prostopadle do ziemi kółkami. Albo kliny, albo grzanie buta, albo łamanie piszczeli. Chyba jednak staw skokowy mógłby być bardziej w linii prostej z kolanem, tylko karbon nie pozwala, więc grzanie. Na razie footies załatwiły sprawę, ale z doświadczenia wiem, że nie na długo.
Ścisk w palcach jakoś mi zupełnie nie przeszkadza. Wydłużyłem sobie jednego buta 🙂 i zrobiła się przestrzeń na ruchy. W drugim pozostało ciasno i tak jakby mogło pozostać.
Docisnąłem trochę kilometrów. Przez pierwsze 3 tygodnie w niskich twardziochach zrobiłem niecałe 300km. Dziś już na średnim tętnie 170 przez pół godziny, a jutro nie dam rady nie wyjść trzeci dzień z rzędu. Chcę tylko połykać i wypluwać kilometry asfaltu.
Tak. Generalnie jest huśtawka od "idealnie" po "2 koła w plecy". Aktualnie frunę nad to pierwsze.
Technika się poprawia, ale wolno. Trzeba mi jeszcze więcej asfaltu.
Śpiący i zmęczony pod wieczór pojechałem na prostą. 1km pokonany w 1m50s. No i pobudzony jestem tak, że już chyba nie zasnę, przez tych kilka interwałów.
Wcześniej przypaliłem sobie wyściółkę w bucie wygrzewając tą kostkę i nic. Nadal boli, a kolano już jest nad kółkami. Najlepiej jednak robi technika jazdy. Im więcej ciężaru ciała nad tą nogą, tym mniej ciśnie. Nie tak łatwo nad tym zapanować. Musiałoby wejść w krew.
Ale i tak pięknie się jechało.
@pieta
Jak masz wyregulowaną szynę? Doszedłeś gdzieś do granicy dopuszczalnej regulacji?
Czy jak jedziesz trzymając stopy swobodnie, w pozycji "zablokowanej" czyli takiej mocnej, w której Ci najwygodniej jeździć, to czy koła są wtedy pionowo, czy są przekoszone w którąś stronę?
Jak to sprawdzić? Nie patrz w dół. Ustaw stopy wygodnie, maksymalnie rozluźnione, ale stabilne. Teraz sprawdź jak wygląda temat pionowości.
Jeśli są przekoszone, to pomyśl o podkładkach, żeby doprowadzić w takiej sytuacji do absolutnej pionowości kół. To tak się wydaje, że to niuansy, ale jak masz pchać z zewnętrznej krawędzi, to musisz mieć koła neutralne w neutralnej pozycji stopy.
Ok, ok. Pewnie jak ktoś bardzo umie, to mu to zbędne. Ale na razie, podczas nauki, takie rzeczy się przydają.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
hej @Tomcat
Simmonsy mają duży zakres regulacji, toteż sporo mi jeszcze zostało. Z przodu szynę mam skierowaną wyraźnie do wewnątrz, a z tyłu pośrodku. Przestałem już regulować, bo stwierdziłem, że technika jazdy ma większy wpływ na odczuwanie nacisku na szynę.
Wygrzewałem teraz kostkę buta bo cisnęło. Trochę żałuję, bo teraz kość łódeczkowata zaczyna przeć na bok buta.
Co do prostopadłego trzymania kółek, to na filmikach i to co obserwatorzy mi podpowiadali, to trzymanie mam idealne. Żadnych przegięć.
Myślę, że to jeszcze przede mną, bo szyna pod stopą lata mi wyraźnie. Raz ją czuję pod wewnętrzną częścią stopy raz na środku.
Do tego nie mogę się zdecydować co do wiązania sznurówek, zaciskania klamry, skarpetki czy footies itd. Wszystko zmienia diametralnie czucie tych rolek.
Pewnie bym się tymi wszystkimi niuansami nie przejmował, gdybym miał końskie zdrowie, ale go nie mam. Mam teraz spore zakwasy, bo chyba przepaliłem mięśnie. Przestały trzymać i szło mi ostatnio w koślawą rzepkę, toteż mam drugi dzień bez rolek oraz spore obawy kiedy kolano odpuści.
Ale pewnie masz rację, by próbować na maksymalnym rozluźnieniu sprawdzać neutralne ułożenie stóp i kół. Moja każda jazda jest inna i już się w tym gubię.
@pieta
Znam temat. Czasami też się łapię, ze jazda do jazdy jest niepodobna.
Spoko, kwestia czasu. Wszystko powolutku się wyczai.
Grunt nie przegiąć ze zdrowiem. Jak jest po gwarancji, to trzeba po prostu uważać.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dobry zakup. Oby tylko po 42km nie sprawiły psikusa. Czasem po 20km nie czuć tego, co może Ci dać rolka po 40km.
Przetestujesz kilka razy, to nie będzie niespodzianek.
Predkości jak na początek z tego, co piszesz, masz naprawdę dobre.
Niski but to zupelnie inna bajka, stąd duze gratulacje za odwagę. Jak się wkręcisz to pójdziesz jak automat na maratonie 🙂
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: beab82112932398 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte