Gazeta Wyborcza o krakowskich trasach dla rolkarzy
Krakowskie, weekendowe wydanie Gazety Wyborczej z 10 lipca 2010r. prezentuje artykuł o trasach rolkowych w Krakowie.
Zapraszamy do lektury i do komentowania.
Krakowskie Błonia czy park Lotników Polskich, Zalew Nowohucki czy bulwary wiślane? Gdzie mogą ćwiczyć amatorzy, a gdzie powinni wybierać się tylko doświadczeni, czyli dokąd warto udać się na rolki?
Błonia
Otoczone przez blisko 3,5 km asfaltu oraz płyt chodnikowych zielone tereny w centrum Krakowa określane są “mekką rolkarzy”. Stąd właśnie startują główne imprezy masowe, jak Cracovia Marathon, ale i tu rozpoczyna się dla większości mieszkańców stolicy Małopolski przygoda z jazdą.
Ogólnodostępne i częściowo oświetlone wieczorami Błonia są idealnym miejscem do rekreacyjnej jazdy. Długie proste odcinki i gęsto rozmieszczone ławki sprawiają, że wiele osób właśnie tu stawia pierwsze kroki.
Popularność tej trasy jest tak wielka, że w pogodne dni więcej można na niej spotkać rolkarzy niż rowerzystów czy pieszych. Sprawiło to, że zaczęto mówić nawet o wyodrębnieniu dla nich, podobnie do rowerzystów, osobnego pasa.
Słabym punktem trasy pozostaje ich zachodnia część. Nawierzchnia przy ulicy Piastowskiej to chodnik, na którym jeździe się trudniej i mniej bezpiecznie. Na całej długości ulicy Na Błoniach jest wylany asfalt, ale rolkarze narzekają, że jest nierówny. Wąska ścieżka nie pozwala też na podzielenie jej pomiędzy pieszych i rowerzystów i powstaje niebezpieczeństwo zderzeń.
Jeśli ktoś nie ma na tyle odwagi, by spróbować swych sił w tłumie na Błoniach, rolki założyć może w parku Jordana
Krótkie odcinki wśród drzew pozwalają na przećwiczenie pierwszych kroków i upadków poza oczami widzów. Nie dziwi więc, że wielu rodziców właśnie tu stara się pociechom wpoić zasady jazdy na rolkach. – Niestety, dłuższe ścieżki nie mają podziału, a w pogodne dni aż roi się tam od małych dzieci – żalił się Janusz, student, który jeździ od roku.
Oprócz rekreacyjnej jazdy chętni mogą poćwiczyć pierwsze ewolucje w małym skate parku zbudowanym po lewej stronie od kawiarni Jordanówka przy alei 3 Maja. Przeszkody są przystosowane głównie dla jeżdżących na deskach. Dla rolkarzy lepszy jest obiekt przy ulicy Zarzecze na Bronowicach, a dla najbardziej zaawansowanych specjalny basen w hotelu Forum.
Z Błoń można dojechać w wiele części Krakowa. Najdłuższą proponowaną trasą jest ta prowadząca od skrzyżowania alei Focha i 3 Maja przez bulwary wiślane do osiedla Złocień.
Błonia opuszczamy przez ulicę Kałuży, by dalej bocznymi drogami dotrzeć do bulwarów wiślanych. Tu pojawia się pierwszy kłopot – by na nie zejść, trzeba zdjąć rolki albo mocno się napracować na schodach przy moście Dębnickim lub zaryzykować zjazd kilkadziesiąt metrów dalej.
To jedna z najciekawszych tras. Prowadząca pod Wawelem ścieżka nad Wisłą ciągnie się aż na Kazimierz. Tam znów będziemy musieli pokonać schody, by wejść na most Powstańców Śląskich. Jeśli chcielibyśmy poruszać się nimi dalej, dojedziemy pod okolice DH “Plaza. Po drugiej stronie Wisła zmyła duże płaty asfaltu i nie nadaje się dziś do jazdy na rolkach.
Dalej chodnikami i alejkami poruszamy się wzdłuż ulic Na Zjeździe, Lwowską, Limanowskiego i Wielicką. Dopiero przy skrzyżowaniu z Bieżanowską musimy wjechać między bloki Prokocimia, którymi możemy dojechać do rzadko uczęszczanej ulicy Kosiarzy, prowadzącej obok stacji PKP Prokocim. – Jedynym fragmentem o silnym natężeniu ruchu jest ulica Półłanki – tłumaczyła nam jeżdżąca na rolkach Ania.
Innym kierunkiem do przejazdu z Błoń jest Stare Miasto, a dalej Kazimierz. Pierwszym naszym celem są tu Planty, na które najłatwiej dostać się, przejeżdżając aleję Krasińskiego na wysokości kina Kijów, skąd jednokierunkową ulicą Smoleńsk docieramy do przejścia przecinanego przez tory tramwajowe.
Wokół Starego Miasta biegną szerokie trasy spacerowe Plant. Choć nierówne i poprzecinane drogami z liniami tramwajowymi, są dobrze oświetlone i mogą być wykorzystywane także wieczorami. Łącznie to mniej więcej 4 km asfaltu.
Zaawansowani rolkarze mogą przy św. Gertrudy wybrać się na Kazimierz, gdzie muszą liczyć się jednak z utrudnieniami. – Po starej żydowskiej dzielnicy Krakowa najlepiej jeździć wieczorami, gdy ruch uliczny jest mniejszy. Większość ulic jest asfaltowa, ale zdarzają się tu wyjątki jak np. Szeroka, na którą nie warto wjeżdżać – przypomina Karina, która błąd ten popełniła tylko raz.
Warto wybrać trasę ulicami św. Sebastiana i Estery na plac Nowy, skąd ulicą Józefa dojedziemy pod kościół św. Katarzyny. Za kościołem znajdziemy ulicę Paulińską, którą możemy wyjechać na bulwary.
Poza centrum warto wybrać się do parku Lotników Polskich na Czyżynach. Dużo lepsza do jazdy jest część od strony alei Jana Pawła II, gdzie drogi nie są tak zniszczone jak po stronie M 1. W plątaninie ścieżek pośród drzew można spotkać wiele osób jeżdżących na rolkach. – Czasem robią się korki na skrzyżowaniach – żartuje Magda, studentka AWF-u.
Innym miejscem ulubionym przez mieszkańców Nowej Huty jest otoczenie zalewu w Bieńczycach, który otacza wygodny i równy asfalt. Podobnie jak Błonia i park Jordana, miejsce idealne do nauki jazdy, a ławki pozwalają na chwilę odpoczynku.
Szymon Modestowicz
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Jako dodatek do artykułu polecamy wywiad ze sprzedawcą rolek w jednym z krakowskich sklepów – kliknij tutaj