Maratony, wyścigi, kilometry w mieście…
Niestety z niedzielnego jeżdżenia nic nie wyszło, ale za to zmierzyłem się z zimą wczoraj. Udało się nawet dojechać do domu, więc w tym starciu zaliczam punkty dla mnie (w przeciwieństwie do piątkowej kapitulacji 😉 ).
Trasa zajęła trochę dłużej niż zwykle i bo i niekiedy trzeba było ostro manewrować, żeby móc przejechać o “nie zaśnieżonej” rolce - częste zmiany z chodnika na ścieżką rowerową, ewentualnie ze ścieżki na chodnik.
W kilku miejscach “śniegolód” na całej szerokości trasy. Gdy nie był dłuższy niż 3-5m udawało się go pokonać z rozpędu (ale ludzie się dziwnie patrzyli 😉 ). Niestety dwa czy trzy razy pokrywa była nieco dłuższa, co skutkowało krótkim spacerem po śniegu w rolkach. O ogólnie przejazd oceniam mega pozytywnie :D.
Z innych nowości znalazłem taki oto artykuł.
https://www.facebook.com/inlinepl/posts/1685941494819363
Rolek SEBA nigdy nie miałem, ale perspektywa ewentualnego zniknięcia tej marki raczej niefajna. Z drugiej strony jak z jednej marki teraz zrobią się trzy, to może wyjdzie to z korzyścią dla konsumentów? Czas pokaże…
Seba na rynku azjatyckim to jest marka nr1. Oni sie skupili na Azji, bo wiedza, ze to tamtejszy rynek jest najbardziej oplacalny. Rynek jest calkowicie opanowany przez SEBE. Chiny, Korea, Wietnam itd. W Europie kompletnie nie ma zadnej promocji. Ich strona internetowa wlasciwie nie zmienila sie od lat. Zadnych filmow, ich facebook nie jest aktualizowany. Sprawiaja wrazenie, ze maja gdzies promocje 😀 Ale jest to tak potezna marka, ze oni nie musza nic robic, a konkurencja wciaz bedzie chciala ich dogonic. Zawsze Seba, to bedzie Seba.
Ja mysle, ze jeszcze dlugo bedziemy czekac, az ta marka upadnie
Rozne rzeczy moga sie przytrafic, byc moze pewnego dnia przestana istniec, podobnie jak motoryzacyjny SAAB, ktory skonczyl marnie i do dzis ludzie nie rozumieja jak taka marka mogla upasc.
Jednak zdrowy rozsadek podpowiada, ze w przypadku Seby to nie nastapi. A ze ptaszki cwierkaja, no musza o czyms cwierkac 😀
Nie jest wcale tak zle - przeliczylem 😀
FRX
FR3
FR2
FR1
FR1 Deluxe
FRA
SX
CJ
SX2
CJ2
Marathon
GTX
GT
Trix 2
Trix 80
High
High light V2
High light carbon
KSJ
WFSC
iGor
Do tego rolki dla dzieci i wersji FR kobiece
Nie wyglada to wcale tak skromnie jakby sie moglo wydawac
Maja nawet 3 szyny triskate
No trochę tego jest :). To są wszystko modele dostępne też Polsce?
edit: LOL jakby ktoś chciał mieć SEBY ale akurat brakło mu kasy to może sobie skleić z papieru :woohoo: ... http://www.sebaskates.com/download/seba_fr_sakura.pdf
No trochę tego jest :). To są wszystko modele dostępne też Polsce?
edit: LOL jakby ktoś chciał mieć SEBY ale akurat brakło mu kasy to może sobie skleić z papieru :woohoo: ... http://www.sebaskates.com/download/seba_fr_sakura.pdf
ha ha! papierowe :woohoo:
Carbonowe Seby sa dostepne raczej w 2 sklepach. Z FR jest lepiej.
Dla mnie ta marka jest naprawde OK. Jakos ciezko im cokolwiek zarzucic. Te SX, ktore mam, sa naprawde solidnie zrobione i godne swojej ceny. Zupelnie ina jazda jest w takiej rolce. Nie dosc ze carbon bezlinerowy, to jeszcze UFS. iGor to mi sie marzy od dawna, ale ceny zaporowe - 700 euro, malo promocji. Mialem je na nogach i brak slow by je opisac. Tak jakbys kapcie mial na sobie.
Na zdjeciu widac roznice w zgrabnosci tych rolek, jak sa dopracowane, wyrofilowane z kazdej strony. To jest ten sam rozmiar - 41. Z lewej Seba High Light V2, z prawej iGor. Obie szyny 243mm i kola 80mm, Te HL przy iGorach wygladaja jak toporne kloce :p Noga w tych HL mi latala. Nie kupilbym ich! Wielkie role! Mi sie podobaja male, zgrabne, ktore wloze do reklamowki :laugh: Ha Ha wlozyc iGory do reklamowki z biedronki - BEZCENNE 😀
Pomarzyc mozna, chociaz na obrazku na nie popatrze:) To bym musial zaczac trenowac slalom, zapisac sie na jakies zajecia. Slalomik jest fajny, tylko trzeba miec cierpliwosc. Chociaz proste tricki zrobic, to juz cos. Jak moja znajoma rozstawila kubeczki i zobaczylem, co potrafi, to dostalem kompleksow. A na rolkach jezdzi od maja zeszlego roku. Nawet swojego chlopaka zachecila do rolek i teraz razem jezdza. Oboje szybko sie ucza. Chodza na zajecia, cwicza na hali.
Krzywdy sobie na slalomie tez nie zrobisz, bo jak upadniesz, to bez predkosci. Jakies ochraniacze na kolana i nadgarstki i do roboty! Jeszcze fajnymi roleczkami do slalomu sa PS HC EVO, te z 2017 roku. Ladnie wygladaja i tez sa super. Tylko ze rozmiarowka mi nie pasuje! Ale sa naprawde wygodne i godne polecenia. No i cena jest nizsza. Szkoda ze w tym roku sa gorszej kolorystyki i na 3 kolach.No i tam cudowali z dlugoscia szyny, gdzie przy moim rozmiarze byla 231. Dla typowego slalomisty im krotsza, tym lepsza. Jednak dla mnie 243 to ideal!
Jest ciężko.
W środę zabunkrowali mi Olę na patologii ciąży :(. Obecnie czas w tygodniu dzielę na
1) Pracę zdalną z domu z 2 chłopakami na głowie
2) Dojazd do szpitala
3) Pracę zdalną ze szpitala
4) 2h tylko dla Oli
5) Powrót do domu i ogarnianie chłopaków.
Wszystko z użyciem samochodu (bo inaczej ciężko by było pospinać), którego w tygodniu praktycznie nie używałem od 5-6 lat (taki weekendowy kierowca ze mnie)… Jak jestem w szpitalu to z dzieciakami pomaga teściowa. Na weekend przyjechała moja mama – dzięki temu mogłem się wybrać na rolce. Właściwie się do nich zmusiłem, bo ochoty nie miałem i zmotywowała mnie tylko świadomość, że przez tydzień nawet ich nie założę na nogi. Początkowo chciałem zrobić 21km, ale zanieczyszczenie na poziomie 500-700% normy europejskiej skutecznie mnie do tego zniechęciło (nie wytrzymam ponad 1,5h w masce… ). Skończyło się na 12km – z czego ostanie 4km z Olą na telefonie (tyle na temat zabezpieczenia przed smogiem).
Dwa ciekawe wnioski z wczorajszej jazdy:
1) Nawet nie widziałem jak bardzo spięty i zestresowany jestem, a każdym kolejnym km czułem jak odpuszcza i rozluźnia mi się kolejny mięsień grzbietu.
2) Przez ostatnie 2-3 lata nauczyłem się „zajeżdżać stres”. Jak mnie nosiło to zakładałem rolki i spadałem na 0,5h-1h żeby się wyżyć. Teraz pozbawiony możliwości miotam się jak lew w klatce… Fajnie nie jest :/, alternatywę trudno wymyślić...
Z innych nowinek nowości. Podczas wczorajszej przejażdżki widziałem najszybszą w świecie akcję straży pożarnej. Akurat rolkując koło jednostki natknąłem się na wyjeżdżające 2 wozy na sygnale – wozy wyjechały, włączyły się do ruchu, skręciły na najbliższym skrzyżowaniu, przejechały 30 metrów i wysypali się z nich strażacy… Zmierzona przeze mnie odległość 150m 😛
Artykuł o wydarzeniu: https://www.haloursynow.pl/artykuly/wybuch-gazu-na-budowie-obwodnicy-huk-slychac-bylo-w-calej-okolicy,9403.htm
Według endomondo „ok. 21:00” to 20:46 (wyjazd staży z jednostki) – huku nie słyszałem wiec nie mam pojęcia jaki zasięg terytorialny miała „okolica”…
Trzymaj się! Będzie dobrze!
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dwa ciekawe wnioski z wczorajszej jazdy:
1) Nawet nie widziałem jak bardzo spięty i zestresowany jestem, a każdym kolejnym km czułem jak odpuszcza i rozluźnia mi się kolejny mięsień grzbietu.
2) Przez ostatnie 2-3 lata nauczyłem się „zajeżdżać stres”. Jak mnie nosiło to zakładałem rolki i spadałem na 0,5h-1h żeby się wyżyć. Teraz pozbawiony możliwości miotam się jak lew w klatce… Fajnie nie jest :/, alternatywę trudno wymyślić...
Gratulacje takich wnioskow 🙂 Zobacz o czym Cie ten stres informuje? Czego sie dzieki niemu (zamiast uciekac w sport i "wyżywanie sie") mozesz dowiedziec i co z tego mozesz zmienic zeby stresu bylo mniej?
Z mojego doswiadczenia pracy z bardzo glebokim stresem (ciagle w trakcie) jednoczesne praktykowanie technik go zmiejszajacych (zdrowa zabawa, sport, medytacja, relaksacja) w polaczeniu z uswiadamianiem sobie jego (czesto glebokich i podswiadomych) przyczyn odnosi skutki. I trwa to tak samo dlugo jak kazdy inny trening.
Pod wrazeniem podejscia, powodzenia!
W ogóle nie kojarzysz mi się ze stresem... 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
łups, zedytowalem Towj i tam odpisalem
W ogóle nie kojarzysz mi się ze stresem... 🙂
Czasem ściska mnie w brzuchu, gardle, albo budze sie z zacisnietymi zebami, to jest bardzo schowane w podswiadomosci i czasami czuje, jednak nie wiem konkretnie dlaczego, znalezienie odpowiedzi zajmuje czasem miesiace albo i wiecej. Pracuje nad tym od kilku lat i to czego sie dowiedzialem bylo absolutnie niesamowite i przede wszystkim poteznie uwalniajace. Stres jest cenny bo czesto pokazuje cos co jest bardzo bardzo gleboko pod spodem, tylko ze to sa zwykle bardzo nieuswiadomione rzeczy, a nie da sie zmienic czegos co jest podswiadome. Za to stres jest "na wierzchu" i ma wplyw na mnie (cala biochemia), na moje otoczenie i ludzi ktorzy w nim sa.
Mark Twain napisal ze jest jak kwas, ktory wyrzadza wiecej szkody naczyniu, w ktorym jest przechowywany niz czemukolwiek na co zostanie wylany.
Obserwacje emocji i co one mowia sa dla mnie kluczowe. Byz moze tez dlatego tak bardzo wciagnely mnie biegi przeszkodowe - tam jest ogromna mieszanka emocji i kapitalne dla mnie pole do obserwacji co i kiedy czuje i co pod tym jest.
Trochę mnie nie było ale od początku…
Dokładnie 11h 11min po moim ostatnim poście w tym wątku, czyli 26 marca 2018 o 9:16 urodziła mi się córeczka :D. Przyszła na świat po 33 tygodniach ciąży, czym wszystkich nas zaskoczyła…
W dniu urodzin przeszła też operację (niedrożna dwunastnica), także wszystko o czym pisałem i na co narzekałem w jednej chwili stanęło na głowie.
Przez pierwsze dni, z jednego szpitala zrobiły się dwa (Ola leżała w jednym, Anielka w drugim). Chłopaków sprzedałem najpierw jednej mamie potem drugiej mamie (w sensie babci).
W dzień urodzin byłem 21h na nogach, w szpitalach podpisałem tysiące zgód na wszystko i jakby mi podsunęli kota to też bym podpisał…
Anielka, mimo że cały czas na intensywnej, czuje się o niebo lepiej. Na dzień dzisiejszy zamiast 5-6 rurek (w tym respiratora) i 5 czujników ma do siebie podłączone tylko 2 rurki i 1 czujnik…
Tyle tytułem wstępu.
W związku z powyższym ostatnio nie za bardzo miałem czas (i ochotę) na rolki… Zaplanowałem sobie podejście na zeszły czwartek (29.03) – jako, że wyznaczyli mi na ten dzień rejestrację Anielki w urzędzie dzielnicy… ale spadł śnieg, więc rolek nie było.
Dopiero dzisiaj – jako że praktycznie z Małą nie posiedziałem (Ola była przy niej, ja pracowałem zdalnie ze szpitalnej świetlicy – szpital ma zasadę „jeden rodzic przy dziecku”), postanowiłem pojechać drugi raz. Korzystając z pogody oczywiście na rolcach. Do szpitala mam 15km, więc do wybrałem się korzystając z rolek+metra+rolek (tak coby nie wpaść spocony jak świnia na intensywną, bo by mnie pewnie wyrzucili). Powrót już całkowicie rolkowy… Najlepsze, że droga ze szpitala to jedna z moich ulubionych tras do powrotów z pracy z zeszłego roku (obecnie zarzucona ze względu na masę remontów po drodze) – mam nadzieję, że po wszystkim mi nie zbrzydnie…
Dwóch chłopców i dziewczynka 🙂 Trzecie Dziewczynki są zarąbiste. Przekonasz się 🙂
Przy trójce dzieci, nam, szczególnie mojej Żonie dużo chusta pomogła. Zakładamy że dzięki temu Basia jest zupełnie inna od chłopaków, nie to żeby im czegoś brakowało, bo każdy ma swój niepowtarzalny charakterek, ale ... tego nie da się opisać 😉
Spróbujcie, wymaga to trochę cierpliwości i przekonania, gdzie moje przekonanie do chust na początku było na poziomie zera.
Gratuluję, życzę Dziewczynom dużo zdrowia, a rodzicom dużo siły i cierpliwości!
Młoda teraz lekko nie ma, ale zobaczysz - będzie dobrze!
No i teraz nie ma uproś: komplet ochraniaczy za każdym razem. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Gratulacje Kolego. 🙂
Gratuluję, życzę Dziewczynom dużo zdrowia, a rodzicom dużo siły i cierpliwości!
Dzięki!
No i teraz nie ma uproś: komplet ochraniaczy za każdym razem. 🙂
Do kompletu mnie nie namówisz - raczej nie ma szans, żebym jeździł z łokciami. Jeśli chodzi o nadgarstki + kolana + kask to praktycznie jeżdże tak zawsze, więc w tej kwestii się nic nie zmienia...
Spróbujcie, wymaga to trochę cierpliwości i przekonania, gdzie moje przekonanie do chust na początku było na poziomie zera.
Kupowaliśmy chustę dla pierwszego syna, ale jakoś nam/Grzesiowi nie spasowała - więc gdzieś leży na dnie szafy. W każdym bądź razie dzięki za przypomnienie - warto mieć na uwadze w kwestiach organizacyjno-logistycznych na przyszłość.
Czego sie dzieki niemu (zamiast uciekac w sport i "wyżywanie sie") mozesz dowiedziec i co z tego mozesz zmienic zeby stresu bylo mniej?
Problem w tym, że nie zawsze jest czas na analizę i nie zawsze da się z nim coś zrobić. Np stres, którego doświadczam teraz wynikach bardziej niemocy - wszystko co się ostatnio wydarzyło było całkowicie niezależne ode mnie i niezbyt mogłem działać, żeby w czymś pomóc/coś poprawić. Taka sytuacja mega negatywnie na mnie wypływa - jak trzeba i można to lubię działać. Tu mogę tylko czekać...
Ale wiem o czym piszesz. Jakiś czas temu praktycznie całkowicie udało mi się wyeliminować stres związany z pracą. Wiadomo, że w każdej pracy są sytuacje bardziej i mniej stresujące, ale w moim przypadku bardzo rzadko przenoszę je do domu. (Teraz mocna granica mi się trochę rozmywa, z powodu pracy zdalnej).
Z perspektywy czasu mogę napisać, że wymagało to sporego wysiłku z mojej strony, ale chyba było też możliwe, dzięki poznaniu różnych kultur pracy m.in.w podziale na mała firma - korporacja, etat - własna działalność, praca dla firm rodzimych - zagranicznych, praca z cudzoziemcami i weryfikacja ich podejścia do pracy.
Z przykładów, nie odbieram telefonów z pracy gdy jestem na wakacjach/mam dzień wolny. Z drugiej strony konsekwentnie oddzwaniam do każdego, kto do mnie dzwonił tyle że około godziny 20-21 (wtedy kiedy jestem w 100% pewny, że kolega z zespołu, który dzwonił też już tego dnia nie pracuje). Efekt 99% spraw na zasadzie “Już nie pamiętam. A jak na wakacjach?”. Zasada działa również w drugą stronę - nie dzwonię do ludzi przebywających na urlopach…
Czasem ściska mnie w brzuchu, gardle, albo budze sie z zacisnietymi zebami
Ja z kolei bardzo często mam "nerwowy kaszel". Tj. czuje jak mi się ze stresu zwęża gardło, ciężko mi się oddycha, czego rakcją obronną ogrniazmu jest odkasływanie.
Najlepsze, że czasem zanim zdążę sobie uświadomić, że w ogóle się denerwuję (pomijam już fakt, żeby ustalić źródło stresu), to jak zaczyna mi się ów kaszel to słyszę od żony "czym się znowu denerwujesz"... :laugh:
Ochraniacze na łokcie przy jeździe do przodu faktycznie mają średni sens.
Na rampie i przy większej jeździe do tyłu bym namawiał...
Jak sytuacja szpitalna? Jest progres? Lekarze coś mówią o terminie wypisu?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Jak sytuacja szpitalna? Jest progres? Lekarze coś mówią o terminie wypisu?
Progres na szczęście codziennie. Wczoraj Anielka dostała pokarm Oli do żołądka na stałe, jakieś małe ilości ml, ale widać, że próbują jej ten żołądek uruchomić. Cała reszta leci sztucznego bezpośrednio do jelita. Jeszcze przedwczoraj było chyba pół na pół (sztuczny i Oli) tylko do jelita.
Anielka cały czas na intensywnej, dlatego o wypis w ogóle nie pytamy. Z drugiej strony na intensywnej ma warunki hotelowe (wyremontowany oddział + max 1 jedno inne dziecko), dlatego o przeniesienie to na pooperacyjną też nie pytamy 😉 - dzisiaj np. pielęgniarki mówiły, że na pooperacyjnej jest chyba dzieciaków 11, a ilość personelu ta sama :(...
Na rampie i przy większej jeździe do tyłu bym namawiał...
Nie jeżdżę do tyłu, jestem fanem bicia kilometrów. A w tym samym czasie 1km do tyłu = 2 km do przodu 😉
W ogóle w związku ze wszystkim zawirowaniami zrobiłem porównanie swojej jazdy z zeszłym rokiem i na dzień dzisiejszy jestem 130km do tyłu w analogicznym okresem w 2017. Z jednej strony dużo - z drugiej walić - rodzina ważniejsza... Choć i tak w tym tygodniu jak miałem 2 dni rolki na nogach to udało się machnąć prawie 60km, więc źle nie jest 😀
że nie zawsze jest czas na analizę
Patrzac z takiego glebszego poziomu - pewnej czesci Ciebie bedzie zalezalo na tym aby utrzymac obecna (znaną) sytuacje, wiec bedzie "dążyć" do tego zeby czasu do analizy nie bylo. Bo czas do analizy "grozi" uswiadomieniem sobie przyczyn problemu i zmiana trwajacej sytuacji. Czasem konsekwencja wyjscia ze znanego sa niekoniecznie miłe dla nas rzeczy (ja mialem np. niska samoocene) wiec umysl bedzie prowadzil do tego zeby tego nie zrobic - i tu sie pojawiaja ucieczki: nałogi, imprezy, sport do zajechania. Medytacja, sport, skupienie na czyms tak na 100% - pomaga.
nie zawsze da się z nim coś zrobić.
Jestes absolutnie pewien ze nic?
Np stres, którego doświadczam teraz wynikach bardziej niemocy - wszystko co się ostatnio wydarzyło było całkowicie niezależne ode mnie i niezbyt mogłem działać
Czy działanie jest jedynym srodkiem? Czy czekanie obok (tu żony) i po prostu towarzyszenie jej nie jest działaniem?
Emocje tzw "negatywne" sa cholernie cenne bo dzieki nim mozna zaobserowac wiele rzeczy. Ze np. srodowisko, praca, ludzie, miejsce w ktorym jestem mi nie służa. Ze to co robie nie jest zgodne z tym co naprawde chce. Wkurzam sie i frustruje i najbardziej szkodze sobie, potem odbija sie to na innych i na calej atmosferze. Złość i frustracja sa np. czesto połaczone z brakiem kontroli.
Jednego dana sytuacja zestresuje innego nie - pytanie dlaczego 🙂 "Nie brac do siebie" niby proste, jednak wymaga dosc sporo pracy, w koncowym efekcie jesli sie to osiagnie to znaczy ze dana sytuacja nie wywoluje emocji. Co nie oznacza braku działania czy tez akceptacji tego co mi nie pasuje 🙂
Z przykładów, nie odbieram telefonów z pracy gdy jestem na wakacjach/mam dzień wolny
Brawo za wyznaczenie granicy i zasady ktorej sie trzymasz 🙂
4km z rana przejechane.
Rodzinnie zaczynamy w końcu wracać do normalności/przystosowywać się do nowej sytuacji. Starszy wrócił do przedszkola - więc korzystając z pogody wybraliśmy się na rolkach. Brakowało mi tych wspólnych przejazdów...
Grzesia trochę zaskoczyły warunki miejskie, po tylu miesiącach spędzonych na sali. Najwyraźniej zapomniał, że na mieście nie ma tak laboratoryjnych warunków jezdnych i na każdym kroku czeka jakaś zdradziecka przeszkoda... Niegroźnie leżał kilka razy - ale nawet tu jako rodzić widzę postępy - tak ładnie składał się do upadków i te slide’y na ochraniaczach :D.
Czy działanie jest jedynym srodkiem? Czy czekanie obok (tu żony) i po prostu towarzyszenie jej nie jest działaniem?
Jest działaniem. Ale żeby miało sens wymaga wyciszenia i cały czas staram się szukać źródeł tego wyciszenia w czymś innym niż w rolkach :).
Czy działanie jest jedynym srodkiem? Czy czekanie obok (tu żony) i po prostu towarzyszenie jej nie jest działaniem?
Jest działaniem. Ale żeby miało sens wymaga wyciszenia i cały czas staram się szukać źródeł tego wyciszenia w czymś innym niż w rolkach :).
Wątroba w końcu nie wytrzyma. 😉
Dla mnie czekanie to tortura. Co to znaczy, że nie mogę nic zrobić poza całowaniem lekarzy po nogach?! :dry:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Kicking Asphalt 2k23 Najnowszy użytkownik: MonsterHaze Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte