Kicking asphalt 2019
My sie jutro wybieramy na rekreacyjna kolną z rana, takze mozemy sie dogadac i spotkac albo tam albo bedziemy Was lapac przelatujacych lotem koszacym na bloniach - tylko godzine podajcie 🙂
Między 7 a 8 zapewne.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ok, to sobie ustawimy przejazd tak zeby Was w tych godzinach złapać na bloniach 🙂
Po pracy szybkie 18 km w 50 minut, czyli "tak dużo górek, tak mało czasu" :laugh:
Miało być w sumie bez przegięć, żeby jutro rano jeszcze mieć czym pogonić Sebu, ale wszystkie odcinki poza dwoma świecą mi się na Stravie na złoto, więc niechcący chyba przycisnąłem i nie wiem jak to jutro będzie...
Zobaczymy.
Pomimo najechania kilometrów spadek do #72 w organizacji. Ale cisną skubańcy! :blink: :laugh:
W sumie - trzy tygodnie bez rolek. Czy ja jeszcze pamiętam którą stroną się je zakłada?....
Dodatkowo tuż przed urlopem je formowałem i nie objeździłem. Ciekawe jak będzie...
BTW. Zico wysłał mi nowe Simmonsy Dash do przymiarki. 🙂 Największy rozmiar jaki miał. W porównaniu do Rush mają więcej miejsca na palce i odrobinkę wyższą cholewkę. No, zobaczymy. Niektórym pasują, innym nie. Na Bolty tyle marudzę, że chyba jednak nie są to docelowe moje buty. Nawet na pewno nie.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
To jutro blizej 8 bedziemy polowac na Was na bloniach w okolicach Cracovii 🙂
Nowe butki...? 🙂
To jutro blizej 8 bedziemy polowac na Was na bloniach w okolicach Cracovii 🙂
Nowe butki...? 🙂
Gites. 🙂
Zobaczymy. Na razie przymiar. 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dzień się dopiero rozpoczął, a już zebrałem spory bagaż plusów i minusów.
W sumie... minus tylko jeden. Zrąbałem formowanie Boltów. Tzn. przy okazji formowania czubów zrąbała się wewnętrzna kostka.
Już poprzednio się dowiedziałem, że nie należy zapinać i dociągać klamer po formowaniu. Tym razem dowiedziałem się, że nawet jak się ją zapnie dobę po formowaniu, ale zostawi zapiętą na dwa tygodnie, to się przeformuje na zbyt ściskającą.
Nie było opcji jeżdżenia w tak uciskających butach. Wrażenie jakby mi ktoś wiertarką kostkę traktował... No, bo ta kostka od tych butów już parę razy oberwała i najwyraźniej nie wygoiła się do końca nigdy.
A plusy: bardzo sympatyczny wczesny poranek na Błoniach. Towarzystwo dopisało, pogoda również.
Sebu - bardzo dziękuję za jazdę, wiem że w Sebach 90 byłem wolniejszy niż zwykle, ale robiłem co się dało 🙂
Szyszkownik - jeszcze raz gratulacje i niech hachimaki Naruto przyniesie szczęście!
Nakręciłem 30km, część wolniej, część szybciej. Numer #62 w organizacji.
Największy fun miałem jak udało się podpuścić dość wolno jadącego rowerzystę, aby przyspieszył. 👿 Myślałem, że skończy się na prostej na Focha, a wyszło z tego pełne kółko. Zdecydowanie fajniej jest z kimś jechać niż samemu. 🙂
A na koniec jeszcze udało się spotkać z Martą, która jeszcze narzekała na trudy maratonu w Łodzi. Bardzo nie podeszła jej nawierzchnia (asfalt przemysłowy) i pogoda (upał i wiatr). Wiatr był taki, że Kasię Śrubę podobno prawie by w pewnym momencie przewróciło... No, ta historia ze zdmuchniętym biurem zawodów z czegoś się wzięła.
Jak pogoda wytrzyma to jutro bym chciał jeszcze raz rolki powyżej 30 km, albo coś bardzo długiego na rowerze. Dawno nie było mnie w okolicach Alwerni 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Szyszkownik - jeszcze raz gratulacje i niech hachimaki Naruto przyniesie szczęście!
Dziekuje ogromnie, biorę na udział 🙂 Niech dzieki niej znajdę szczeście - to kwestia tego jak ja patrzę 🙂 Szczescie jest drogą z przeszkodami 🙂 Zobacze w praktyce w piatek 🙂
A na koniec jeszcze udało się spotkać z Martą
widzielismy Was jadac na bieg do lasku wolskiego 🙂
Calkiem calkiem popylales w tych Sebach 🙂
widzielismy Was jadac na bieg do lasku wolskiego 🙂
Calkiem calkiem popylales w tych Sebach 🙂
Nieustannie "tłukę" technikę.
Okazuje się, że tak samo dobrze działa na rolkach niskich jak i wysokich, na dużych kołach i na małych.
Wysokie rolki niby powinny być łatwiejsze stabilizacyjnie, bo można stabilizować łydką, ale słabym punktem jest kiepskie trzymanie, bo liner. No i teraz z czasem jazdy liner może namoknąć potem i się ubić. Efekt: stopa może się przesunąć w którąś stronę i szyna nie jest już w tym miejscu co na początku. No i nie można w wysokich rolkach pracować kostką, czyli przekładanka wychodzi żałośnie. I chyba kąt przy underpushu jest mniejszy, ale to trzeba by na filmie sprawdzić.
W każdym razie pryncypia są te same. Szyna 4x90 daje już w miarę wystarczającą jak dla mnie stabilność wzdłużną. Jest też wystarczająco długa żeby dobrze się "zaprzeć" przy kopaniu. Zresztą przy kopaniu istotny jest kierunek - w bok, a nie do tyłu. To nawet lepiej czuć na krótszej szynie jak coś przestaje wychodzić - bo opór od razu znika jak kierunek kopnięcia jest do tyłu. Na długiej szynie jest większa "tolerancja", tj. czujemy spory opór nawet jak kopiemy za bardzo do tyłu.
Akurat ta szyna jest taka sobie jeśli chodzi o sztywność, to fitnesowa rollerblade, z dwustronnymi osiami. Kółka się kręcą tak sobie, najwyraźniej można lepiej dobrać tulejki, no i łożyska są zwykłe, do jazdy miejskiej. Gdyby chcieć to pewnie dałoby się mocno ograniczyć opory nawet na tej szynie. Ale to jest rolka w zasadzie do jazdy miejskiej, do nightskatingów i takich tam jazd fitnesowych jak coś z niskim butem nie pyknie. Więc jest jaka jest i taka będzie.
Jak się dobrze wejdzie w tempo jazdy to także na tej rolce da się bujnąć ponad 30 km/h. Grunt, aby ani przez chwilę nie było toczenia bez napędu. Wtedy każde rolki się bujną. Wczorajszy top to 30,6 km/h - na tym nowym asfalcie w Cichym Kąciku. Co prawda Suunto i Endo pokazują, że było ponad 36 km/h, ale Strava pokazuje 30,6 i to jej wolę wierzyć. Bardziej krytycznie podchodzi do analizy liniowości punktów GPS. A Endo znane jest z bezkrytycyzmu i wylicza prędkość nawet jak pojedynczy punkt GPS leży kilometr w bok od pozostałych.
Teraz może coś o dzisiejszym dniu.
Po wczorajszych rolkach miałem solidne zakwasy w plecach i tylku, więc rolki dzisiaj odpadły w naturalny sposób. No to rower. Miałem plan na Alwernię i Zator. To miała być traska taka ponad 100 km. Zawsze do tej pory jechałem tam przez Kryspinów - Cholerzyn, ale tym razem przez Krzeszowice - Tenczynek. Za Tenczynkiem spotkałem Pawła Ciężkiego, który akurat urwał się z peletonu CK, bo był strasznie wyrąbany po wczorajszej siłowni i wolał wcześniej wrócić do domu. I tak miał stamtąd jeszcze z 40-50 km i zastanawiał się gdzie będą najmniejsze górki. W sumie pojechał z powrotem po moich śladach.
A ja po weryfikacji mapy odpuściłem sobie Zator. Jeszcze nie teraz. Muszę siąść i na spokojnie poplanować tę trasę na jakimś urządzeniu, żeby nie być zmuszonym do wracania drogami wojewódzkimi typu 44 lub 79. Nie lubię jechać w dużym ruchu i koniec.
Więc pojechałem na Mirów-Czernichowice-Jeziorzany-Piekary.
No i w Piekarach się pierwszy raz zgubiłem. Zamiast na Liszki wyjechałem na Księcia Józefa w Krakowie. No nie, tak się nie bawimy. No to nazad, wracamy. :angry:
Dobra, jestem w Liszkach. Plan był taki, żeby dojechać do Kryspinowa, a z Kryspinowa na Cholerzyn-Morawicę, ale zobaczyłem w Liszkach drogowskaz na Morawicę i skręciłem już tam.
No i się zaczęło...
Nie znam wsiórów po tamtej stronie autostrady i błądziłem strasznie. Praktycznie wszystkie ważne skręty przegapialem i musiałem wracać.
A skwar się zrobił w międzyczasie! Nieziemski! I akurat kurczę w tamtych okolicach wiatr został zatrzymany przez wzgórza. O ile świetnie chłodził bliżej Wisły, na równinach, to w górkach czasami go w ogóle nie było. A tu się okazało, że Chrosna powinna się świecić na czerwono na mapach dla kolarzystów. Bo długi i stromy podjazd jest, taki że nawet ma przypisaną kategorię podjazdu w Stravie. Ja w tym momencie byłem już mocno wyrąbany, to były okolice 80 km, a picie w bidonach nieodwołanie przechodziło do historii. I wtedy ponad kilometr jazdy w górę, w skwarze, bez wiatru. Piekarnik... :blink:
Potem oczywiście przegapiłem skręt na Brzoskwinię, bo po co miałby być oznaczony? E, wszyscy co mają wiedzieć, że tu się skręca to wiedzą, a reszta nie musi. Podejrzeń nabrałem jednak, jak droga wywiozła mnie ponownie na drugą stronę autostrady A4. No i słusznie, bo bym ponownie musiał odwiedzić Krzeszowice, albo i Tenczynek (co w sumie nie byłoby takie głupie, chociaż byłoby dalej, ale przynajmniej bym przestał błądzić) co groziło wzrostem ciśnienia ze względu na w*rw, którego bym dostał.
Więc znalazłem Brzoskwinię i zacząłem szukać Nielepic. Po drodze oczywiście źle skręciłem i musiałem wracać. Jak znalazłem Nielepice znowu się okazało, że jest górka. Przestraszyłem się, że będzie taka jak w Chrosnej - było ryzyko, że bym nie wjechał, a na pewno by mnie nieźle przeczołgało - ale na szczęście była krótsza.
W Nielepicach dojeżdża się do drogi 79 i tam trzeba pojechać w prawo, żeby za chwilę skręcić w lewo do Rudawy. Ale byłem już taki rozwalony zmęczeniem i upałem, że skręciłem w lewo. No i jadę, jadę. Wyprzedzają mnie setki aut, bo na tym odcinku 79 jest objazdem A4 i jak ktoś nie lubi płacić to jedzie tędy właśnie... No i coś kurczę tego skrętu do Rudawy nie ma.
Znowu się zatrzymuję, sprawdzam, noszku*! :angry: Wracać? Chwilę się zastanowiłem, ale zobaczyłem, że za kilka km będzie skręt na Pisary, więc strasznym objazdem, ale dotrę do Rudawy. No i tak zrobiłem.
W tym momencie układałem sobie już w głowie listę wszystkich miejsc, gdzie mogę sprawdzić, czy sklep jest czynny. Niestety, chociaż niedziela handlowa, to już było popołudnie i wiejskie sklepy się zdążyły pozamykać. Wcześniej mijałem otwarte, ale wtedy jeszcze miałem sporo w bidonach. Nauczka - w takiej sytuacji należy kupić choćby butelkę wody i do kieszeni na plecy. Może "uratować życie", a może nawet uratować życie. :blink:
Wtedy już wyglądałem jak kryształ hodowany na zajęcia szkolne - wielkie plamy soli na koszulce i spodenkach. To alarmujący sygnał, że nie mam się czym już pocić, ubranie przesycha i można oczekiwać kłopotów, bo elektrolity są zaburzone. Jak się to oleje to są efekty jak na maratonie przed 40 km: skurcze, drgawki, później nawet zaburzenia świadomości. No nie ma co iść tą drogą.
Wracając z Rudawy znaną znakomicie drogą wiozłem się już jak tylko było możliwe najbardziej. Zero ciśnięcia, easy, easy... Byle dojechać. Drętwiejące plecy, ręce i ogólnie niefajnie.
W końcu dojechałem i padłem. Szkoda, że się nie zważyłem zaraz po powrocie, bo podejrzewam jakieś 4-5 litrów mogłem stracić. Warto byłoby to sprawdzić na przyszłość.
Miałem 1,66 litra w bidonach na rowerze i zabrakło mi myślę minimum jeszcze litra. Ale nie wziąłem picia na plecy, bo miałem tam batony, banana i pelerynkę, bo rano pogoda była wątpliwa.
W każdym razie piję i piję i jeszcze będę sporo pił zanim dojdę do siebie.
Wyszło 108 km wg GPS, a 112 km wg licznika roweru, który jest idealnie wyskalowany. Więc 5 km w plecy na niedokładnościach GPS. 764 m wspinania się.
Mimo wszystko lekki awans w organizacji zjawa. Dzisiaj #55.
Muszę ogarnąć temat jakiejś sakwy na przód ramy z przejrzystym okienkiem, żeby tam telefon wsadzać i można było sprawdzać trasę na bieżąco. Nie mam ochoty już nigdy tak błądzić, zwłaszcza na zmęczeniu, w upale i bez wody.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
No wlasnie ja jak jechalem to calkiem sie namachalem zeby Ci dotrzymac tempa na tych sebach 🙂
ja pierdacze 100+ km na rowerze... Gratulacje 🙂
A dziękuję, ale nie dystans, a upał był prawdziwym przeciwnikiem tym razem. Którego to nie doceniłem właściwie.
W tym tygodniu ranki są zajęte wożeniem dzieciaków w różne dziwne miejsca, a wieczorami leje, więc trochę nie bardzo mi się chce iść w deszczu na rolki czy rower. Zresztą z formowaniem Boltów nieustająco walczę...
W każdym razie dzisiaj zanim przyszło do wożenia dzieciaków udało się wcześniej podnieść i przebiec moją domową pętelkę 5,5 km. No i cóż: stłuczone kolano nie pozwala na nic poza lekkim truchtem. To już bez mała dwa miesiące od kraksy, jest dużo lepiej, ale pojęcia nie mam kiedy o niej zapomnę. Jak na koniec próbowałem przyspieszyć, żeby poczuć że biegnę, to od razu kolano mi dało po łapach i zmusiło do odwrotu.
Ale nawet takie delikatne 40 minut truchcikiem daje przyjemne uczucie rozruszania.
Paweł Ciężki będzie w sierpniu organizował treningi w czwartki o 18.30 na Kolnej. Mam nadzieję, ze deszcze pozwolą. No i że zdążę z poprawkami buta! :angry:
Bo na razie jestem bez szybkich rolek... :whistle:
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dla mnie 50+ km na rowerze to jest wow. kondycja delikwenta to raz, a dwa kondycja jego 4 liter... bo to trzeba jednak wysiedziec...
A te nowe butki co ida? to idą i dojsc nie moga?
Dla mnie 50+ km na rowerze to jest wow. kondycja delikwenta to raz, a dwa kondycja jego 4 liter... bo to trzeba jednak wysiedziec...
A te nowe butki co ida? to idą i dojsc nie moga?
Kwestia siodła. Dobierałem je chyba cztery miesiące.
Na ten moment jestem pewien na sto procent, że dla mnie najwygodniejsze jest siodło wąskie, ale nażelowane jak włosy Cristiano.
Butki przyszły. Ku mojemu zdziwieniu są za duże. Poprosiłem o mniejsze o pół numeru i w tym samym rozmiarze wyższy model, który jest węższy. Więc czekam na następne 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zawsze jak formuje w piecyku całego buta smażę sobie podeszwę stopy.
Może to aberracja, ale za każdym razem nabieram apetytu na dobrze wysmażony befsztyczek 😛
Teraz dojrzewa w zamrazarce. But, nie stopa. Stopa marzy o zamrażarce...
Ciekawe jak wyjdzie... But, nie stopa.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
A za to co juz zainwestowales w poszukiwanie, formowanie itp. to juz byc customa nie mial? Kurcze ja majac nietypowa stope to bym sie na to chyba wzial...
A za to co juz zainwestowales w poszukiwanie, formowanie itp. to juz byc customa nie mial? Kurcze ja majac nietypowa stope to bym sie na to chyba wzial...
Zrobiłem dzisiaj ponowne formowanie Bolta. Zobaczymy. Jutro trening.
Poszukiwanie... wyszukałem kolegów w Giżycku ( http://psboots.com/) - bardzo sensowni, ale to jest Giżycko. Już dalej w Polsce chyba się nie da. No i normalnie nie robią rolkowych, tylko łyżwiarskie, które m.in. raczej się nie rozkleją jak lód będzie miał +50 stopni Celsjusza. No i nie są termoformowalne, więc w przypadku wpadki, trzeba robić drugiego. Kwota za buta w dalszym ciągu w okolicach 3 000, więc niemało.
Jak się uda, że Simmonsy będą dobrze trzymały za ciut ponad połowę tej kwoty, to będzie super.
Na wieczór oceniłem pogodę, że godzinę wytrzyma i pojechałem na rowerek.
Plan był na szybkie 30 km: do Rudawy i z powrotem.
Niestety już w Więckowicach mnie złapała ulewa, czyli zrobiłem połowę dystansu.
Ale jak zmokłem to historia... No, tak jak kiedyś na Fochatlonie. Właśnie tak!
I jeszcze załapałem się na masaż plecków takimi WIELKIMI kroplami! Jak spadały na asfalt to odskakiwały na pół metra w górę! Takie wielkie...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Kwota za buta
To to sie robi "na buty"...?
Powodzneia z Simmonsami! Ja kiedys w osiecznicy dla funu mierzylem, nie pamietam ktore. Nie moge ubrac tego na noge, chyba dal mi pan za maly numer. Nie, ten co trzeba, trzeba rozgiac boki. Tu sie wytezam zeby te twarde jak kamien polowki lekko rozszerzyc. Usiluje wlozyc noge, wkladam i momentalnie wyjmuje. Imadlo to nie dla mnie...
Kwota za buta
To to sie robi "na buty"...?
Powodzneia z Simmonsami! Ja kiedys w osiecznicy dla funu mierzylem, nie pamietam ktore. Nie moge ubrac tego na noge, chyba dal mi pan za maly numer. Nie, ten co trzeba, trzeba rozgiac boki. Tu sie wytezam zeby te twarde jak kamien polowki lekko rozszerzyc. Usiluje wlozyc noge, wkladam i momentalnie wyjmuje. Imadlo to nie dla mnie...
Nie, no ok, za bardzo uprościłem. Za parkę. Samiec i samiczka. Zawsze dwa egzemplarze.
No właśnie mnie się marzy imadło, które nie będzie zabijać. 🙂
Niby sprzeczność, ale tylko trochę.
Po wczorajszym grzaniu Bolty już nie gryzą po kostkach. Pytanie jak trzymanie podczas jazdy. To się pewnie przekonam wieczorem... Nogę się elegancko dało włożyć i zasznurować. Połowa sukcesu.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
No właśnie mnie się marzy imadło, które nie będzie zabijać. 🙂
Niby sprzeczność, ale tylko trochę.
To życzę 🙂 jak juz takie zdobedziesz to bardzo chetnie bede czytac wrazenia i relacje 🙂
Ja tam zostaje przy swoich R2, cholera juz chyba 7 sezon im leci 🙂
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: mannepane Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte