Kicking asphalt 2019
Wzorcowo powinien być (ten tyłek) jeszcze niżej ?
Może to co masz na kolanach (ochraniacze, bandaże ?) blokuje piękno układu 🙂 .
Tak na ten moment wygląda niska pozycja w moim wykonie.
Taka kifoza to tak od zasze?
co do skokowych to sprawdz sobie w wolnej chwili ustawienie kosci skokowej, zrob korekcja na gumie i zobacz czy bedzie roznica.
Tak czy inaczej - dobrych ŚBN dla Ciebie 🙂 Takich bez przymusu, a z dobra energia 😀 Noworocznie sie jeszcze odezwe, ale parafrazujac klasyka Sz. p. T <1:40 2020 sie wie 😀
Tak na ten moment wygląda niska pozycja w moim wykonie.
Taka kifoza to tak od zasze?
co do skokowych to sprawdz sobie w wolnej chwili ustawienie kosci skokowej, zrob korekcja na gumie i zobacz czy bedzie roznica.
Tak czy inaczej - dobrych ŚBN dla Ciebie 🙂 Takich bez przymusu, a z dobra energia 😀 Noworocznie sie jeszcze odezwe, ale parafrazujac klasyka Sz. p. T <1:40 2020 sie wie 😀
Kifoza - raczej tak. I oczywiście przesadzona lordoza i przodopochylenie miednicy.
Ze skokowym - kojarzę odcinek Rozum ciało, do którego się teraz pewnie odnosisz. Może spróbuję korekty, chociaż i tak nigdy nie będę pewny, czy dobrze zrobiłem. Mam wrażenie, że ciągle mam przykurczone łydki i to one mnie trzymają. W każdym razie za każdym razem brzuchaty jest bolesny przy rozciąganiu/rolowaniu. Płaszczkowaty ostatnio już nie i ciężko mi znaleźć pozycję, żebym czuł jego rozciąganie. Trochę pomaga podłożenie czegoś pod przód stopy, żeby pięta była niżej.
Dziękuję, również życzę Wszystkiego Najlepszego dla Kaśki i Ciebie. Przekaż proszę.
No i Sz. K. < 1:30 2020 sie wie i żeby Ciebie też pociągnęła 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wzorcowo powinien być (ten tyłek) jeszcze niżej ?
Może to co masz na kolanach (ochraniacze, bandaże ?) blokuje piękno układu 🙂 .
Nie musi. Tzn. nie do końca tak.
Powinien być nie tyle niżej, co ciut niżej i o jedno kółko bardziej z przodu, aby środek masy wychodził między drugim i trzecim kółkiem. Teraz wychodzi między trzecim, a czwartym.
Ale to i tak zabawy w warunkach laboratoryjnych. W jeździe takiej pozycji nie utrzymam.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
chociaż i tak nigdy nie będę pewny, czy dobrze zrobiłem. Mam wrażenie, że ciągle mam przykurczone łydki i to one mnie trzymają.
zrob test przed, zroluj, "przestaw" kosc, zrob test #2. Wyjdzie czy jest roznica.
Przekaż proszę.
No i Sz. K. < 1:30 2020 sie wie i żeby Ciebie też pociągnęła
A podziekowal bardzo 🙂
Bede wyczekiwal swiateczny pamietnikow akktywnosci 🙂
Kifoza - raczej tak. I oczywiście przesadzona lordoza i przodopochylenie miednicy.
Jejku, ludzie, żeby mnie biednego na koniec roku przez słownik przeciągać...
Tak na ten moment wygląda niska pozycja w moim wykonie.
Dla mnie super. No i cel jest żeby w takiej pozycji się napędzać prawda?
Kifoza - raczej tak. I oczywiście przesadzona lordoza i przodopochylenie miednicy.
Jejku, ludzie, żeby mnie biednego na koniec roku przez słownik przeciągać...
Tak na ten moment wygląda niska pozycja w moim wykonie.
Dla mnie super. No i cel jest żeby w takiej pozycji się napędzać prawda?
Jak uda się takiej lub zbliżonej pozycji użyć przez chwilę, żeby komuś uciec, albo kogoś dogonić, to będzie ekstra. Na dłuższą metę nie do utrzymania. Czterdzieści lat za późno zacząłem trenować... młodzież (16-18 lat) na treningach zachowuje się jak koty i pokazuje co to znaczy być elastycznym.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
...
Jak uda ...żeby komuś uciec ..(i potem) ..kogoś dogonić, to będzie ekstra. ..
Czyli Chcesz mnie zdublować na CM ?
Nie będzie łatwo B) 🙂 😉 .
Tak na ten moment wygląda niska pozycja w moim wykonie.
Widzę, że ciągle staw skokowy za bardzo trzyma. Gdyby kolana były bardziej z przodu stabilność by na tym skorzystała. Na razie ciągle tyłek wisi.
Bardzo ladnie! Też bym tak chcial 🙂 Coś czuję, że na wiosnę to mi uciekniesz na kilometr. Muszę wziać się do roboty.
Koszulka ze Skawiny? To w 2020 trzeba w maju znów tam pojechać - na obie Skawiny. Jedna i druga bardzo mi przypadła do gustu. Dystans krótki, ale urokliwy.
...
Nie musi. Tzn. nie do końca tak.
Powinien być nie tyle niżej, co ciut niżej i o jedno kółko bardziej z przodu, aby środek masy wychodził między drugim i trzecim kółkiem. Teraz wychodzi między trzecim, a czwartym....
Do tych ćw. koła w ukompletowaniu bananowym. Śr. m. będzie tam, gdzie trza, "między drugim i trzecim... B) .
Za poradę honorarium (jeden, dwa góra trzy browarki przy najbliższej okazji) B) 🙂 😉 .
A teraz pora wyciszenia do "pierwszej gwiazdki" B) 🙂 .
Piękne, ale...
...
O tym "ale" możemy pogadkować przy jakimś browerze, grzańcu, drinku B).
U mnie po wczorajszej W. +2 kilosy.
Idę palić. Min. 10 000 kroków. Ciekawe czy Kogoś spotkam na trasie.
Dalszego spokojnego ... 🙂 .
Śro 25 gru 19
Tradycyjny Bieg Bożonarodzeniowy tj. 25 grudnia przed południem zaliczony.
Tzn. odbyty, bo tradycja nakazuje biegać po śniegu.
A nie namakać deszczem...
Ale jak tradycja nakazuje trafił się jakiś wąsaty Janusz z brzuchem, który patrzył na mnie jak na idiotę, albo nawet na głupiego idiotę. W święta biegać... po deszczu...
Już nie pamiętam kiedy ostatnio było te -5 i świeży śnieżek. Raz faktycznie udało mi się być pierwszą żywą duszą w okolicy, która się w Boże Narodzenie ruszyła i co więcej naruszyła dziewiczość świeżego puchu...
Teraz samemu mi się w to nie chce wierzyć patrząc za okno.
I tak już ma być...
W poniedziałek zrobiłem jakieś trzy serie po 10 martwego ciągu na prostych nogach z obciążeniem 20kg na początek. Plus przysiady z tym samym ciężarem i na koniec solidne rozciąganie.
Nie wiem czy to tego efekt, ale czego jeszcze? Jest środa, a ja mam ciągle straszne zakwasy w udach. Podczas biegu nie za bardzo dało się przyspieszyć, bo kontuzja uda groziła odnowieniem.
Co ciekawe podczas robienia martwego obciążenie poczułem najpierw w mięśniach brzucha - najsłabsze ogniwo? No i to jakby był poprzeczny brzucha.
Chce pożyczyć sztangę od znajomego. Ciężary będą chyba do 50-60 kg. Właśnie pod kątem martwego i przysiadów (ale nie niskich).
Bez ciężarów ja się siły nie dorobię. Taki przekaz był od Pawła i coraz bardziej mu zaczynam wierzyć. Trzeba będzie uważać na trzymanie neutralnych pleców i kolan w osi. Chyba ogarnę...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Sz.T.
Jak już wygramolisz się zza stołu przeżarty i przechlany do bólu, to przeczytaj art. na forum:
bieganie. pl. pt. "Dorośli są sztywni, dzieci nie mają bazy" - rozmowa z dr M. Wróblem. B) .
W zasadzie do przeczytania dla Wszystkich
Ja wczoraj w marszu do południa prawie 15 000 kroków, co dało ponad 11 kilosów.
Po południu obiadek u Braciaka, co dało kolejne kilogramki :(.
Postanowienie:
Wracam do trolowania na forum, po osiągnięciu przedświątecznej wagi (lekkopółśredniej) B) 🙂 😉 .
Czw 26 gru 19
Pierwszy dzień na deskach. Jeszcze nigdy nie przydarzył mi się równie beznadziejny powrót na stok. Kompletnie nie wiedziałem co się dzieje. Dokładnie to samo miała moja Żona. I młodsza córka. A starsza nie widziała problemu. Ponieważ serwis robiliśmy trzech par nart, a starsza miała kupione narty już po serwisie to musiał być częściowo błąd serwisu. Jaki? Pewnie ostrzenia.
Warunki były obrzydliwe. Pod spodem zamarznięty na kamień sztruks, a na wierzchu odrobina lepkiego śniegu. O ile tego lepkiego śniegu było trochę więcej, to dało się jechać (wręcz szukałem odsypów!), ale na bardziej płaskich odcinkach, skąd śnieg jest wywiewany na bieżąco było bardzo ciężko przewidzieć co zrobi narta: w losowych momentach krawędzie łapały i puszczały. Skutek był taki, że balans był żaden, pozycja była żadna i to siłą rzeczy wymuszało kolejne błędy.
Po jakiejś 1,5h Żona stwierdziła, że pasuje bo za chwilę się połamie. Akurat dojechało kuzynostwo, to sam zostałem do pilnowania dzieciaków. Więc nie ma że boli, walczymy!
Z czasem się temat jakoś ogarnął. Obiektywnie co się zmieniło to mogły się stępić narty. Plus mnie się w końcu zapewne przypomniało o co chodzi z tymi deskami na nogach.
Na koniec dnia nie żeby z przyjemnością, ale już przynajmniej bez strachu jeździłem. Bez szans na dogonienie dzieci. Starsza weszła pięknie w nowe, 10 cm dłuższe i sporo cięższe RC4 SC Worldcup. Do tego dostała mega sztywne (indeks 80) jak na dziecko buty i efekt był od razu. A i tak narzekała na początku, ze kaleczy. Niestety nie byłem w stanie potwierdzić, bo z samego rana była widoczność na może 20 metrów, a od razu mi odjeżdżała tak, że mniej więcej wiedziałem w którą stronę pojechała i tam ja też podążałem. Młodsza też w nowych nartach i butach, ale u niej zestaw dużo lżejszy i przynajmniej teoretycznie łatwiejszy do ogarnięcia, bo Progressory, czyli żadna narta wyczynowa. Ale nie wiem, czy przypadkiem jej to nie przeszkadza. Poprzednio jeździła na juniorskich wyścigowych atomicach. Może ta narta jest za lekka?
Warunki tak nie sprzyjały, że kompletnie kondycyjnie nie poczułem tego dnia na nartach. Nie sądzę, aby to była kwestia przygotowania – po prostu nie jeździłem z takimi prędkościami, żeby trzeba było wkładać dużą siłę.
No to teraz na drugą nogę jutro, a w sobotę na trzecią. Teraz już pod skrzydła instruktorów. Ciekawe co się będzie działo…
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Nie ma pogody na śnieżne zabawy 🙂 Może po nowym roku bedą. Biznes im padnie przez pogodę niestety.
Sz.T.
Jak już wygramolisz się zza stołu przeżarty i przechlany do bólu, to przeczytaj art. na forum:
bieganie. pl. pt. "Dorośli są sztywni, dzieci nie mają bazy" - rozmowa z dr M. Wróblem. B) .W zasadzie do przeczytania dla Wszystkich
Dzięki za tego linka. Bardzo przystępnie wyjaśniony problem skoku wzrostowego. To akurat jest też mój problem, bo dzieciaki są w tym wieku.
Nic specjalnie odkrywczego tam nie ma, a jednak to bardzo dobra wypowiedź, która powinna być przeczytana przez wszystkich, którym się wydaje, że mają ochotę uprawiać więcej sportu niż tylko wyczynowe przełączanie kanałów pilotem.
Podsumujmy się:
- za młodego nie przesadzałem ze sportem, ale gonitwa za piłką i rowery do upadłego były; w liceum zaczęła się siatkówka i pociągnęła do studiów. Trochę tego było za mało niestety, ale coś tam było.
- grzechy monotonii biegactwa popełniłem. Złamanie zmęczeniowe zaliczyłem, tudzież naderwanie achillesa. Nie szalałem za rozciąganiem, ale podstawowe robiłem. Ale wyłącznie tuż po biegu. Rozgrzewki robiłem przed mocniejszymi jednostkami, przyjmując że w truchcie pierwsze dwa kilometry same robią za rozgrzewkę. W sumie to do tej pory jestem tego samego zdania. Ale doskonale wiem, że mocniejsze ćwiczenia wymagają dogrzania specyficznego pod dyscyplinę. O, wiem! Nie umiem się rozgrzewać pod pływanie.
- staram się zmieniać dyscypliny. Rolki, biegi, rower, pływanie. Ostatnio więcej gimnastyki i może zaczną się ćwiczenia oporowe tj. z ciężarami. Moim błędem było staranie się upchnięcia wszystkiego w jednym tygodniu, a to powodowało:
- za mało czasu na regenerację - i zarzynanie się powolutku.
Teraz przykładowo widzę, że bieg raz, no dwa razy na tydzień to czysta przyjemność. Niestety nie jest to sezon na rower, a na basenie nie byłem od miesięcy - niestety dzieci mi zaczęły hardo unosić głowę, że nie mają ochoty, a zawsze łatwiej się było zmobilizować do pójścia, jak było to "na przystawkę".
Mam nadzieję, że ten sezon zimowy uda się wykorzystać dobrze i zacznę nowy w dobrej formie. Zastanawiam się tylko co mi zrobi bazę, skoro tak mało mam kardio w rozpisce?
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Pt 27 gru 19
Drugi dzień w Kluskach. Coraz bliżej Sylwestra, czyli coraz trudniejsze dojazdy i powroty. Tym razem powrót musiał być już przez Krościenko-Mszanę, bo na Rdzawce auta na letnich stanęły z powodu zaskakujących opadów śniegu…
Warunki na stoku diametralnie inne. Dopadało śniegu po prostu. No i dało się jeździć. I powoli, powoli zaczęło wszystko wracać. Tempo wzrosło, a więc wzrosło i wymaganie co do wkładanej siły. Na koniec dnia uda z wdzięcznością zeszły ze stoku. Jazda już była podobna do tego co prezentowałem na koniec zeszłego sezonu.
Ja to ja, ale jakie postępy dzieciaki czynią! Przedostatni zjazd dzisiaj – gdybym po ubraniu nie rozpoznawał, to w życiu by mi do głowy nie przyszło, że to moje jeżdżą tak nisko i tak szybko.
Nie ma opcji, żeby rodzice do czegoś takiego nakłonili. Przecież to męczące… A co robi rywalizacja w grupie plus autorytet coacha! Nie do zastąpienia. I to jest prawda co do dzieciaków w każdym sporcie. Może gdzieś są rodzice, którzy potrafią być trenerami dla swoich dzieci, ale jeszcze nie spotkałem na żywo.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Sb 28 gru 19
Trzydniówka zakończona. Bilans: jakieś dwanaście godzin czystej jazdy na stoku, w tym cztery pod okiem instruktora, dwa helikoptery, sporo łapania równowagi i ostatecznie równowaga złapana. (Helikopter jest kiedy wywalasz się na bok ze złączonymi nogami i organizm się kręci lecąc w dół stoku, aż do zatrzymania. Wczoraj widziałem jak podczas takiego gościowi się odtoczyła głowa. Na szczęście to tylko kask nie był zapięty. Moja córa podjechała po niego i podała gościowi. Szczęśliwie miała komu, bo kask spadł w wyniku uderzenia o lód, a nie podczas upadku, przed przyziemieniem.)
Dzień z instruktorem kondycyjnie jest połową normalnego dnia jazdy, ale bardzo dużo daje korekta pozycji – można zacząć jeździć na wyższym poziomie. Różnica kolosalna. Nie od rzeczy była także zmiana warunków - w czwartek bardzo twardo, w sobotę bardzo miękko. Aż za miękko dla większości. Ja jakoś jednak się tym cieszyłem pamiętając jak w tyłek potrafi dawać brak śniegu.
Dzieciaki również zadowolone. Co ciekawe, słowami instruktora: gdyby je dwie dodać do siebie i podzielić przez pół to wyszłyby dwie dziewczynki jeżdżące idealnie. Bo teraz robią zupełnie przeciwstawne błędy. No, ale w real life takie rzeczy jak znoszenie się dwóch minusów nie występuje. Trzeba będzie popracować nad wewnętrznym kolanem u młodszej (robi A-frame, u prawie wszystkich trzeba) i nad wydłużeniem fazy skrętu u starszej (u wszystkich, którzy boją się jechać wprost w dół stoku). To będzie w miarę proste, bo ja muszę popracować i nad jednym i nad drugim. I nad dociskiem - nieustannie. Pewnie nad tym w pierwszej kolejności. I nad dociągnięciem dolnej narty do górnej.
O sprzęcie nie ma co myśleć. Jest ok. Jak czegoś brakuje to umiejętności, a tych się inwestycją w cięższe deski nie załatwi.
Jutro po południu wyjazd rodzinny – chciałbym rankiem wyrwać się wreszcie na Tauron Arenę. Mam zaległy z dzisiaj trening techniki i wytrzymałości. Niestety nikt nie będzie na mnie patrzył i krzyczał: „- Tyłek niżej, głowa wyżej!”
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Nie 29 gru 19
Tauron Arena otwarta od 11, ale wybrałem się dopiero na 14. I to był zły czas. Cieszę się, że to przedsięwzięcie osiągnęło sukces komercyjny, ale taki stopień wypełnienia deskorolkarzami, hulajnogistami i BMX’owcami powoduje, że rolkarz jeżdżący szybko na wprost nie ma tam czego szukać. Dalszy zakręt pętli został zaanektowany na jakieś raile i grupa skateboardzistów ćwiczyła tam grindy. Na reszcie pętli był jeszcze jeden rail na trasie i jeszcze ze trzy w środku. Dzieciaki jeździły bez patrzenia w każdą stronę. Nikomu nie przyjdzie do głowy wypatrywać kogoś, kto sekundę później jest 10 metrów dalej. Więc się nie dało jeździć. Takie tam wypatrywanie i technika.
Z niejaką obawą i ciągle unikając zderzenia odbębniłem komplet ćwiczeń ze skating ABC, co mi zajęło 20 minut. Plus 5 minut rozgrzewki, a na koniec 5 minut próby jazdy dwuoporowej, z której zrezygnowałem po paru kółkach, bo naprawdę nie dało się jeździć – co chwila przejeżdżali z prawej na lewą, z lewej na prawą i wzdłuż napędzając się do jakichś trików, po których deska potrafiła im uciec w dowolną stronę. No kicha. Ale dobrze, że zrobiłem te ćwiczenia. Zawsze to trochę kostki sobie przypomniały obciążenia. Wyszło przy tym, że trzy dni nart jednak zmęczyły mi nogi. Chociaż może nie skutkowało to zakwasami, ale obciążenie w niskiej pozycji bardzo szybko prowadziło do sztywnych nóg. Trzeba by się dzisiaj coś porozciągać, na pewno mięśnie po trzydniówce są poskracane.
Customy uwierały w punkcie, gdzie mnie obdarły podczas poprzedniego treningu jeżdżonego na bosaka. Powinienem był to zakleić. Pół centymetra kwadratowego na pięcie lewej nogi. Typowy objaw słabej techniki. Zrobiłem to sobie pchając dwuoporowo na łuku w prawo co mi nie wychodzi dobrze.
Po kolejnym tygodniu waga bez zmian, ale ponieważ po drodze były święta, to jest to dobry wynik. Jednocześnie obwody ciut w dół, czyli efektywnie coś tam do przodu.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Customy uwieraja...?
Po kolejnym tygodniu waga bez zmian, ale ponieważ po drodze były święta, to jest to dobry wynik.
Graty 🙂 Jak pamietam lata wstecz to bylo kilka kila na "plus" 🙂
Ostatni post: Kicking Asphalt 2k23 Najnowszy użytkownik: felipalarkins1 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte