Sezon 2022-2023 rolki i nie tylko
Katowice 2023
Już w połowie lipca wiedziałem, że forma na koniec sierpnia może być kiepska, bo okres wakacyjny i inne powody.
Od połowy lipca do zawodów w Katowicach jeździłem na rolkach zaledwie kilka razy, a przed Katowicami ostatni raz jeździłem dwa tygodnie wcześniej. Choć czasy miałem OK i forma wciąż była utrzymana.
Na maratonie katowickim znalazłem się praktycznie prosto z wakacji. Wróciłem do domu w piątek nad ranem, spałem może dwie godziny po powrocie.
Na wakacjach przeziębiłem się i chyba nawet po powrocie jeszcze infekcja gdzieś we mnie siedziała.
Totalne roztrenowanie i perspektywa maratonu następnego dnia sprawiało, że jakoś nie czekałem na to z niecierpliwością.
W sobotę nad ranem, może około 5, zaczęły się problemy żołądkowe. Od tego momentu nie zmrużyłem oka, a wcześniej też jakoś nie mogłem spać, co chwile się budząc. Skurcze żołądka, do tego biegunka i paskudne osłabienie. Nie chciało mi się nawet skarpetek ubrać.
Przez ostatnie dwie noce spałem może 7 godzin.
Śniadanie zjadłem tylko symbolicznie, bo apetytu brak. Od tego momentu jechałem już na farmakologii.
I w teorii i w praktyce nie powinno mnie na zawodach być i koniec kropka. Gdyby padał zapowiadany deszcz to pewnie bym z domu nie wylazł, ale nie dość, że pogoda była doskonała, w perspektywie brak wyjazdu na Mazury, a do tego trasa, na której jeżdżę regularnie i znam na pamięć, to wszystko sprawiło, że zmieniłem rano koła na Hydrogeny i bez większego przygotowania pojechałem. Plan był taki, że jeśli poczuję się źle, to odbiorę pakiet i będę obserwował 'z trybun' poczynania innych. Ale wiadomo, że adrenalina robi swoje i nagle czujemy się lepiej. Raczej wydaje nam sie, że czujemy się lepiej, bo w rzeczywistości czujemy się źle jak wcześniej.
Kiedy czekaliśmy na starcie by wyruszyć, lało się ze mnie jakbym już był na linii mety, a to dopiero przecież obliczanie do startu.
Szanse na dojechanie do mety oceniałem na 50% i z takim przekonaniem ustawiłem się spokojnie w blokach startowych i po ruszeniu z lewej strony pojawiła się wolna przestrzeń, że można było pruć, ile fabryka dała. Jednak nie prułem, ile fabryka dała, a jedynie delikatnie mijałem pędzącą grupę po mojej prawej.
Pierwszy km jechało się bardzo dobrze, a pierwsze 10km patrząc tylko na czas, to było bardzo dobrze. Jednak sił starczyło mi na pierwsze 15km, po tym dystansie już byłem przekonany by kończyć, pytanie tylko dotyczyło, kiedy skończyć i w jakim miejscu.
Czerwona lampka zaświeciła mi się, kiedy może po pierwszym kilometrze czy dwóch wyprzedził mnie Kuba. To był ten moment, kiedy nie miałem jak nawet utrzymać tempa i jechać z nimi. Już wtedy wiedziałem, że nie będzie dobrze. Od tego momentu nie wykonałem ani jednego sprintu, nie potrafiłem jechać za żadnym pociągiem, za żadną grupą.
Na 20 kilometrze byłem w 100% przekonany, że zaraz kończę. Ale wtedy dotarło do mnie, że jesli się poddam, to będę żałował, bo przecież nigdy się nie poddaję i walczę do końca. Więc postanowiłem, że będę jechał tak długo na ile bedę w stanie.
Od tego momentu wyłączyłem myślenie, że jestem na zawodach, jechałem jak zahipnotyzowany byle tylko jechać. Kolejni zawodnicy mnie wyprzedzali, a ja sobie jechałem. wiedziałem, że to mój teren i trochę źle bylo patrzeć jak inni mnie na tym terenie wyprzedzają bez większego trudu. Jednak nie byłem w stanie nawet się doczepić do kogoś na dłużej.
Pamiętam ostatni kilometr, kiedy wyprzedzał mnie ktoś, a ja go zapytałem czy to już ostatnia prosta i jaki ma dystans przejechany. Odparł, że tak i dystans sie zgadzał z moim. Czyli nie było 42, a 41km łącznie. Dla pewności wolałem zapytać. Najgorsze to, że on ostatecznie skończył chyba minutę przede mną. To tylko pokazywało jak ciężko mi było dojechać do mety i jechałem na resztkach sił, a do tego pojawiły się duże skurcze.
Ostatni kilometr chyba 4 minuty jechałem. Jak wspomnę sobie moje sprinty na finiszu na wcześniejszych maratonach i ten z Katowic, to słów brakuje.
Totalnie wypompowany, po dojechaniu na metę chyba nigdy wcześniej tak paskudnie się nie czułem.
Po przebraniu się poszedłem do Witaminki i tam w bezruchu około 30 minut dochodziłem do siebie. W tym czasie napiłem się jedynie jakiegoś soku owocowego, poczułem się lepiej i poszedłem do punktu, gdzie znajdowali się pozostali zawodnicy. Zajęło mi to około godziny by zacząć normalnie funkcjonować.
Cały maraton jechałem praktycznie sam i chyba ten maraton zapamiętam najbardziej. Bo choć czas 1:42 patrząc na przeszłość nie był super, to dla mnie największym sukcesem było to, że pokonałem wszystko i dałem radę dojechać. Chyba tylko ambicja i determinacja mi w tym pomogła. To mój największy sukces spośród wszystkich zawodów i jestem bardzo zadowolony z tego. Bo w takim stanie dojechać do mety i to z czasem wcale nie takim złym, to trzeba to uznać jako sukces.
W połowie dystansu miałem czas jak na treningach, ale wiedziałem, że nie czas się liczy, ale obecność.
Nie uzupełniłem elektrolitów przed samym startem, byłem odwodniony, nie miałem energii, bo nie można mieć energii, kiedy jedzie się na lekach w takim stanie. W trakcie maratonu łapały mnie skurcze żołądka, w pewnym momencie czułem nawet zimne dreszcze, ciała oraz twarzy.
Może elektrolity powinienem uzupełnić w trakcie jazdy, może to dodałoby trochę sił.
Czułem sie tak jakbym cały dystans przejechał na oparach, tak jakbyśmy wyruszyli w daleką trasę autem z pustym bakiem i liczyli na to, że zajedziemy jak najdalej zanim auto stanie.
Ale jakoś dojechałem i bezpiecznie. W niedzielę już czułem się dobrze.
Gdyby te zawody odbyły się dzień pózniej, to wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.
Miałem pecha, bo nie dość, że od początku zakładałem, że po takich perturbacjach forma jest kiepska, to jeszcze przed samym startem działo się to, co się działo.
Była okazja porozmawiać z Jurkiem, Kasią, Tomkiem, Sebastianem, Kubą czy Markiem, a to też zawsze miłe wspomnienie.
Temperature - 28 ℃
Humidity - 72%
Feels like - 31 ℃
Wind Speed - 5.7 km/h
Wcale lekko nie było, a myślałem, że pogodę mieliście znośną.
Przyzwoity czas jak na solo i bez formy.
Chyba wraz ze wzrostem temperatury trzeba wydłużać sobie w głowie dystans. Mnie w upale pierwsze kilometry też się jedzie zaskakująco dobrze, a potem bak bez ostrzeżenia okazuje się pusty.
Są jednak tacy co im cieplej, tym lepiej jadą do końca i to na lekach, z bardzo dobrym czasem w Katowicach. To chyba z wiekiem przychodzi.
Było bardzo wilgotno. Pomimo wysokiej temperatury po nocnej burzy asfalt pod drzewami schnął bardzo opornie.
Przejazd rozgrzewkowy - prawie orła fiknąłem na takiej plamie. No może więcej niż plamie bo ciągneła się z 50 metrów na 1/3 szerokości drogi.
Jak zaczęliśmy jechać to i tak każdy łyk wody był jak łykanie żyletek 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysokiej temperatury wcale nie odczuwałem. Może dlatego, że na wakacjach byłem w dużo większych upałach z wilgotnością 90%.
Wręcz pogoda dla mnie w sobotę była idealna.
Wypiłem niecały litr wody i to na siłę, bo nie czułem pragnienia.
No i pierwsze 42km w tym roku. Nie zrobiłem ani razu więcej niż 21km
Poza tym w sobotę praktycznie cały czas podczas maratonu było pochmurno i brak słońca. Nawet przez moment nie pomyślałem, że jest za gorąco.
Pocilem się z innego powodu. 5 wcześniejszych nocy po infekcji przeziębienia pocilem się non stop. W piątek, sobotę też.
Lało się ze mnie prawie jak w saunie.
Jest jak jest,1 zawody chociaż udało się zrobić w 2023
Za rok jeśli Katowice znów będą, to postaram się zrewanżować.
Pulsy okazały się totalnie niewygodne.
Robię podchody pod Triple X, czyli XXX tego Argentyńczyka, który robi buty dla PS.
Ciekawe czy one spasują.
Oczywiście 195, żadne trinity!
Od maratonu w Katowicach jeździłem "aż'JEDEN raz 21km, w zeszła sobotę. Miałem pojeździć wczoraj ale nie dało rady.
Szkoda, Bo pogoda piekna a nie ma jak pojeździć
Może jutro się uda
Wysłany przez: @andreeePulsy okazały się totalnie niewygodne.
Robię podchody pod Triple X, czyli XXX tego Argentyńczyka, który robi buty dla PS.
Ciekawe czy one spasują.
Oczywiście 195, żadne trinity!Od maratonu w Katowicach jeździłem "aż'JEDEN raz 21km, w zeszła sobotę. Miałem pojeździć wczoraj ale nie dało rady.
Szkoda, Bo pogoda piekna a nie ma jak pojeździć
Może jutro się uda
Mierz wszystko co Ci w rękę wpadnie. Zico do tej pory się zgadzał wysyłać na raz np. trzy pary. Mierzysz u siebie i odsyłasz jesli Ci nie pasuje. Tyle, ze płacisz za wysyłkę.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
@tomcat
Jak XXX spasują to wziąłbym taki zestaw
https://skate-dump.com/product/12252/powerslide-xxx-4x110mm
Dobre koła, dobra szyna, no i 4x110 na czym mi zależy.
Jeszcze na ten Twój kask mam chrapkę PS Carbon biały 🙂
Wysłany przez: @andreee@tomcat
Jak XXX spasują to wziąłbym taki zestaw
https://skate-dump.com/product/12252/powerslide-xxx-4x110mm
Dobre koła, dobra szyna, no i 4x110 na czym mi zależy.
i jakie ładne...
Jedziesz do Zico i przymierzasz 10 par. Któreś będą pasować najbardziej i dogrzewasz punktowo, żeby pasowały jeszcze bardziej.
Najlepsze są Simmonsy. Czemu? Bo są z grubsza trzy dość różne kształtem modele, a każdy z nich w tym samym rozmiarze ma jeszcze różne egzemplarze. Ręcznie robione, więc każdy na trochę inną stopę. I w nich jest największa szansa, że przypasują.
Można jechać do Plicha i od razu jakieś wygrzać w całości na swoją stopę. Tylko po co, skoro można biorąc od Zico, też to samo w ostateczności zrobić.
Jednak tylko przymiarka na miejscu, bez wysyłania. Taką otrzymałem odpowiedź od Zico.
No OK.
Wysłany przez: @andreeePulsy okazały się totalnie niewygodne.
Robię podchody pod Triple X, czyli XXX tego Argentyńczyka, który robi buty dla PS.
Ciekawe czy one spasują.
Oczywiście 195, żadne trinity!Od maratonu w Katowicach jeździłem "aż'JEDEN raz 21km, w zeszła sobotę. Miałem pojeździć wczoraj ale nie dało rady.
Szkoda, Bo pogoda piekna a nie ma jak pojeździć
Może jutro się uda
Kurczę! Myślałem, że tym razem uda się. Musisz mieć bardzo nietypowe stopy.
@lotnik
Nie, bez przesady. Mam często jedynie dyskomfort w okolicy kostek, a reszta często jest OK.
Natomiast jeśli chodzi o PULS, to po prostu budowa buta inna niż moja stopa. Przód wąski, a pięta szeroka i lata. Jeśli pięta lata w bucie to nie ma bata, trzeba uciekać 🙂
No więc tak...
Dzisiaj przymierzyłem buty PS XXX 195. I sytuacja wygląda z jednej strony dobrze, a z drugiej źle.
To trzeci model niskiego PS, którego mam już "zaliczonego"
Tym razem pewna nowinka w dopasowaniu. Po wlożeniu stopy w buta od razu odczucie, że za małe. Po zawiązaniu i zapięciu wszystko pasuje idealnie, nawet nie ma ucisku w wewnętrznych kostkach, ale ciśnie w palce, a dokładnie to w dużego palca. Od razu pomyślałem o usłyszanych opowieściach z utratą paznokcia itp.... I teraz pytanie czy ryzykować i kupić te XXX czy odpuścić. Pięta siedzi jak zamurowana, buty twardsze niż Icon Wind, które bardzo były wygodne, ale może zbyt wygodne i stopa by latała. W tych stopa nie lata, siedzi jak w imadle, ale czubek buta jest twardy i węższy, co powoduje duży ucisk w palcach. Nie da się palcami ruszać gdyż skóra buta jest twardy i nie ma ani milimetra by poruszać palcem góra-dół. Z jednej strony minusem był ten dyskomfort w palcach, ale z drugiej strony czułem przyjemność z całej reszty. mierzyłem w cieniutkich skarpetkach PS RACE. Nie wiem czy footies tam wejdą, a w Iconach wchodziły bez trudu.
Zastanawiałem się jak będzie stopa wyglądać po wyjęciu jej z buta i zdjęciu skarpetek. W Pulsach ucierpiała i po zdjęciu skarpet było wiele mocno zaczerwienionych punktów na stopie. W XXX były też, ale bardzo delikatnie.
Czyli mam mieszane uczucia, bo but pasuje poza palcami świetnie.
Pytanie czy to się rozbije, czy w piekarniku dopasuje się lepiej
Niby zasada głosi, że ma być ciasno. Ale jak bardzo ciasno? Tak że po pierwszym włożeniu stopy czujemy ucisk w palcach? To jest dobre pytanie...
W grubszych skarpetach nie było szans tam włożyć stopy. Wziąłem najcieńsze z najcieńszych jakie mam
I nie był to delikatny ucisk ale taki można powiedzieć sprawiający na tyle dyskomfort, że nieprzyjemnie się w tych butach czułem. Tylko palce, cała reszta OK. To nowość, bo dotychczas w palcach zawsze było komfortowo, a w innych miejscach dyskomfort.
Tak czy inaczej do tej pory w komforcie nadal wygrywają Icony Wind, które były jak bambosze
A rozmiar każdych to 41, więc z tabelki wygląda identycznie
Moje przykrótkawe Simmonsy nie uciskają w palce jak je zakładam. Są na styk, a jak schodzę na nogach niżej, to trochę miejsca się robi z przodu. Mimo to, w upał, na chropowatej nawierzchni, podczas maratonu noga puchnie, a puchnie niemało wtedy. Miejsca brakuje, krew nie dochodzi i robi się problem. Dwa razy mi się zrobił. Jednak nic mnie nie uciskało, żebym to czuł.
Samo się nie rozbije. Trochę wygrzewałem na długość. Trochę się udało, ale klej zaczął wychodzić od przodu i więcej bym nie chciał.
To co czujesz wokół pięty i ta twardość to jest to.
Może numer większe i mocniej zaciśnięta klamra zda egzamin.
@pieta
Teraz tak patrze na te rozmiarówki i jednak Icon i XXX się róznią
Icon rozmiar 41 ma 264mm, a XXX ma 159. I to jest właśnie chyba ta brakująca długość.
Rozmiar 42 w XXX to 266, a w Icon Wind 271.
Więc może jest sens sprawdzić rozmiar 42. Będzie 7mm więcej. Oby tylko nie za dużo. Oby z długością nie poszła też szerokość, która jest OK w 41
Stopy moje bez skarpet to około 261-262mm
Dobrze dopasowany but to custom lub nieco ca mały i dobrze wygrzany przez fachowca. Sam ucisk w palce to mały problem w tym modelu pewnie do wygrzania bez kłopotu. Zawsze możesz się poradzić pewnego fachowca z Torunia. Marcin Duda naszym chłopakom bez problemy buty ogarnia.
Ostatni post: Zawody rolkowe 2023 Najnowszy użytkownik: lenardbowler419 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte