Sezon 2022-2023 rolki i nie tylko
@szyszkownik
Myślę że te skurcze to może być przyczyną złego rozciągnięcia. Chyba tutaj powinienem coś porobić. Nawet pomijając kwestie suplementów diety. W tym roku poświęcam więcej uwagi by się rozciągać.
Udało się przed majówka wyjść na roleczki 125mm.
Choć wszystko wskazywało na to, że w tym miesiącu do rolek już się nie zbliżę. .
Przedwczoraj 21km i dzisiaj 21km. Dzisiaj z bardzo zadawaląjacym czasem na mecie, najszybciej w tym roku.. Niby organizm zmęczony ostatnią jazdą, to jednak zaskakująco szybko się zregenerowałem i aż chciało się wyjść jak najszybciej kolejny raz. No i się udało wykombinować trochę wolnego czasu. Nie pierwszy raz widzę, że dobrze mi się jeździ w krótkim odstępie czasu między jedna i druga jazdą. Czas o 4 minuty lepszy niż 2 dni temu kiedy teoretycznie byłem bardziej wypoczęty. Trza to obserwować w przyszłości.
Może przed Skawiną uda się jeszcze wyjść raz na rolki, po majówce.
Wysłany przez: @andreeeMyślę że te skurcze to może być przyczyną złego rozciągnięcia.
Tez moze byc. Dochodzi dysbalans miesniowy - jakie masz proporcje sily "dwojek" do "czworek"? Ogolnie naukowo nie do konca jest to wyjasnione od czego zaleza, czynnikow jest wiele, jesli dbasz o wszystkie minimalizujesz szanse. Poziom obciazenia tez ma znaczenie.
Wysłany przez: @andreeeNie pierwszy raz widzę, że dobrze mi się jeździ w krótkim odstępie czasu między jedna i druga jazdą. Czas o 4 minuty lepszy niż 2 dni temu kiedy teoretycznie byłem bardziej wypoczęty. Trza to obserwować w przyszłości.
Jak sie jest w formie to tak jest 🙂 Polecam notowac sobie i potem w dluzszej pewrspektywie zobaczysz jak ukladaja Ci sie tendencje wzrostowe i spadkowe, co na nie wplywalo itp.
A na wspominanej tu nie raz Pogorii nad jeziorkiem (i w nim...) 21 i 22 maja będzie Barbarian Race na ktory sie wybieram 🙂
@szyszkownik
No to jeśli dam radę to wpadnę na Pogorię pokibicować 😉
Kasia też się wybiera jako kibic?
A na której Pogorii dokładnie? Przypuszczam że na 3.
Ja akurat dzisiaj mam w planach wybrać się na Pogorię 4 i pojeździć trochę.
Chyba 21km, bo na maraton to jeszcze chyba za wcześnie w obecnej formie 😀
Pogoria 3, trasa wiedzie wokol jeziora, przez - nomen omen - piekło 😀 Hmmm, a moze Kasi aby na rolki sobie poszła z Tobą... Trasy tam piekne, zarzuce jej.
Wysłany przez: @szyszkownikD Hmmm, a moze Kasi aby na rolki sobie poszła z Tobą... Trasy tam piekne, zarzuce jej.
Jak najbardziej można razem pojeździć. Zawsze każdego zachęcam do przejechania się na Pogorii.
Przez PIEKŁO do mety 😀
Ciągle mi się marzy żeby ktoś kiedyś zrobił tam zawody rolkowe chociaż na 10km.
No i udało się pojeździć dziś na Pogorii 4. Po dotarciu na miejsce lekko się rozpadało, zrobiło się chłodno.
Wiało w obie strony, czasem porządnie.
Ale kurcze, udało mi się pojechać te 21km na takim luzie i radości z jazdy, że wykręciłem chyba drugi czas jaki kiedykolwiek miałem na tym dystansie na tej trasie. Raz pojechałem o 30 sekund szybciej.
Dziwna sprawa bo w tym roku raptem przejechałem 150 km na rolkach. A latem 2021 wyniki były dużo gorsze.
Skawina zapowiada się deszczowa. Jeśli będzie padać to odpuszczam. Całodniowa eskapada tylko po to by przejechać 9km w deszczu, to chyba podziękuję. Ale jednak mam nadzieję, że prognozy pogody nie są aż tak precyzyjne.
Na CM też zapowiadali deszcze, a pogoda była jak wymarzona.
W końcu rozpakowałem nowe kółeczka i skompletowałem w całość.
Przy okazji mam jeszcze 4 łożyska w zapasie.
Wyglądają bardzo ładnie, mam nadzieję, że jazda na nich to będzie czysta przyjemność.
Jeśli w Skawinie nie będzie padać, to tam dotkną asfaltu pierwszy raz.
To są jedne z lepszych łożysk na których jeździłem. Jeśli ustępują ceramicznym to tylko nieznacznie. Jazda na nich jest niebywale płynna.
A te kółka by MPC... jeśli przyjąć, ze poprzednia generacja (by TLTF) to odmienne koło, to i tak są one albo najlepsze, albo drugie w kolejności po TLTF. Tak czy tak z Hydrogenami Pro walczą tylko Hydrogeny Pro. 🙂
Sorry Bont Hardcore, sorry Black Magic. 😆
Jak pomyśleć to WSZYSTKIE topowe koła (w tym Hardcore i Magic'i) mają aktualnie uretan by MPC. Przypadek? Nie sądzę.
Udało im się zrobić takie kółka, że jak upuścisz je z metra, to podskakują na półtora! 😆
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
@tomcat
A to Tym myślisz, że Magic i Hydrogen Pro MPC się czymś różni oprócz naklejki i koloru? Przecież to z jednej fabryki jedzie.
Black Magic akurat jest oryginalnym produktem MPC. Reszta jest tylko na licencjach innych firm.
Mają bardzo różne huby i mogą się różnić np. grubością insertu.
Moje RB pro TLTF mają core "bugatti" i dają jakoś jednak inne wrażenie, niż core turbo z moich Magic Boomów.
A moich Bontów Hardcore w ogóle nie ma co porównywać, bo core alu jest ciężki jak nieszczęście! Nie próbuj w tym sprintów! Owszem, na przelotowej idą jak przecinaki. 🙂
Black Magic teoretycznie ma taki sam core jak Boom Magic. Różnią się kolorem. I prawdę mówiąc różnicy między kółkami nie czuję. Ani na suchym, ani na mokrym.
Powyższe piszę na podstawie własnych experiencji. Oczywiście nie mam takiego dobrego wyczucia jak np. Paweł Ciężki, który ostatnio np. testował na CM najnowszą top szynę Rollerblade i powiedział, że dopiero ta jest porównywalnie sztywna do XXX, a stary model Rollerblade Fly to przy tym fitnesówka.
On teraz też jeździ tylko na Hydrogenach Pro. I uwielbia miękkie. 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
RB Hydrogen Pro TLTF i Bont Hardcore mają inne huby, ale obie firmy mają wersje z hubami MPC czyli:
-Rollerblade Hydrogen PRO to co ma Andreee
-Bont Red Magic
do tego są identyczne:
-Cadomotus Blue Magic
-Atom Boom Magic
-MPC Black Magic
Wydaje mi się że to jest 5 identycznych kółek.
Skawina 2022
Niby miało padać, ale później prognozy były już słoneczne. Założyłem Hydrogeny, łożyska. Jak to się pięknie kręci i nie chce zatrzymać, bezszelestnie 😀 To był dobry pomysł kupić cały komplet RB, łącznie z łożyskami. Zestaw warty swojej ceny.
formy większej nie mam, mało km przejechanych. Do Skawiny to się jeździ zawsze z radością i bardziej dla samej obecności niż bicia rekordów. Choć miałem mały cel - osiągnać lepszy czas niż w zeszłym roku, który akurat w Skawinie wspominam źle.
Największą rozkminkę mam na starcie, jakby tu się ustawić, żeby wyszło. Pomysł był taki, żeby się przykleić do kogoś, kto jest szybszy ode mnie i tak sobie przebrnąć przez te zakręty na rynku. Upatrzyłem sobie Sebastiana, stanąłem tuż za nim na starcie. Jeszcze przed startem podszedł Tomek dodając otuchy no i się zaczęło.
Start mi nawet wyszedł, choć jazda lewą storna jezdni chyba nie jest dobrym pomysłem, na tych ostrych zakrętach trzeba zwalniać robiąc miejsce dla rozpędzonych po zewnętrznej. To był błąd, bo prędkośc była, którą trzeba było redukować hamowaniem.
Gdzieś ktoś mnie 2 razy zahaczył, ale to nic, jedziemy dalej.
Pierwsze 2km bardzo ładnie po dobrym starcie, powoli dogonia mnie Jurek Morgalla, jadę za nim w pociągu, ale później odjechał. Od 3 do 5km jechało się bardzo ciężko, po 3km czułem ciężkie nogi, nie chciało mi się już. Wiatr, wzniesienia, ciężko się jechało. Jurek mi odjechał, Sebastian też odjechał, zwolniłem dołączając do jakiegoś pociągu. Przesunąłem się na jego początek, nawrotka pod kościołem i teraz będzie już się jechać dużo lepiej.
Jechałem nieco przed pociągiem, gdzieś na 5-6km zwolniłem i przesunąłem się na koniec pociągu liczącego chyba ponad 10 osób. Nie za bardzo lubię jeździć na samym końcu pociągu.
Na 7km czyli 2km do mety, mocy trochę mam, no to jest dylemat, wystrzelić teraz czy czekać do ostatniego kilometra i wtedy odpalić sprintem. Do tej pory wszystkie sprinty na zawodach były po mojej myśli.
1,5km do mety, nie wiem czy nie za wcześnie, ale ryzykuję i wyprzedzam pociąg, widząc w międzyczasie paskudnie wyglądający upadek dziewczyny z Silesii która upada w pciągu. Wyprzedziłem jednocześnie robiąc sobię bezpieczną przewagę nad pierwszym w pociągu. Przewaga rosnie, a do mety jeszcze sporo. Lekko zacząłem być zmęczony, prostuję plecy, patrze w tył, a tam mnie gonią. Chyba wyczuli, że są w stanie mnie dopaść 10 osobowym pociągiem. Zbliżają się, Kamila Klich pewnie zaciera ręce, że mnie pyknie na ostatnich metrach. Odpieram ataki i ona rezygnuje, jest około 2 metry za mną i jako pierwszy wpadam na metę. Radość ogromna z finiszu i że znów mi się udało dowieźć do mety po ucieczce.
Takie rzeczy cieszą najbardziej, nawet bardziej niż osiągnięty czas czy miejsce.
Na mecie wycieńczony jak zwykle po takich krótkich dystansach. Zdecydowanie wolę dłuższe dystanse. Pierwsze 10km zawsze jest ciężkie.
Czas 18:53 czyli rekord w Skawinie.
Dziękuję Sebastianowi za wspólną jazdę i szkoda że nie uczepiłem się tak jak planowałem. Odjechał..
Dziękuję też Tomkowi za obecność i wsparcie. Szkoda że nie mogłeś wystąpić, brakowało Cię na linii startu. Ale co się odwlecze to nie uciecze 🙂
Bardzo przyjemnie się na nowych kołach jechało, chyba ich nie będę zdejmować 😀
No no, pogratulowal 🙂 nowy sprzecik i nowy rekordzik 🙂 Ponizej 19 min w Skawinie to juz ładnie 🙂
Poprawa o 1,5 minuty. Widziałem wyniki. Bardzo ładny progres na tym dystansie. Czyli będziemy się chyba ścigać dalej. Nie wiem jak trudna jest ta Skawina, ale trochę przed nawrotką wywróciła się też inna dziewczyna z Silesii.
@pieta
Dzięki 🙂
Pierwsza część jest trudniejsza, po nawrotce jest już OK. Początek na rynku dosyć kręty i trzeba uważać. Do tego studzienki kanalizacyjne.
Czekam na jakieś zdjęcia, mam nadzieję, że ktoś robił. Na razie nie ma nic.
@pieta
Skawina jest specyficzna. Bo trudna technicznie, a jednocześnie krótka i przez to szybką. Każdy błąd się mści i jest w zasadzie nie do odrobienia.
Najpierw start. Moja pięta Tomcata. Wąsko, ciasno, agresywnie.
Na wjeździe na rynek, na zakręcie jest skocznia z kostki fazowanej. Nie wiadomo czy przejechać, czy przeskoczyć.
Potem jest kawałek w dół i zakręt o 90 stopni. Nie jakiś obfitujący w miejsce. Sebu tam wyniosło na krawężnik. Przydały się treningi na Piastowskiej 😉
Potem już prosta, ale zaczyna się zwezeniem, ciężko tam wyprzedzać. Potem jest odcinek nowego asfaltu, który nie miał wtedy jeszcze 24 godzin... wieczorem i w nocy go kładli. Wcześniej tam normalnie śmierć bo studzienki na 5 cm wystawały. Dużo studzienek...
Potem gorszy, sporo gorszy asfalt. Pekniecia i przelomy. I podjazd. Akurat było pod wiatr. Nawet Ciężki narzekał.
Potem zjazd, szybki zjazd. Taki pod 50 km/h. A asfalt "taki sobie". Sporo pęknięć. Trochę strach.
Ale jak psycha siądzie to nie ma wyniku i tyle.
Nawrotka szersza niż na Mazurskim i dalej jedziemy to samo w odwrotnej kolejności.
Tylko szybciej... koniki ciągną do domu 😆
W zeszłym roku na starcie sparaliżował mnie strach przed upadkiem. Ukłony od Mazurskiego...
Dobrze przejechana Skawina jest jeszcze przede mną.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Dziękuję Wam za spotkanie - zarówno na trasie, jak i poza nią - przy żurku 🙂 Start jakoś dla odmiany pojechałem lewa stroną. W sumie nie było tak źle, choć faktycznie, pierwszy zakręt - wjazd na rynek przez to wyniesienie z kostki, należało wziąć dość ciasno. No ale gdybym pomyślał, to pewnie przesunąłbym się przed rynkiem, aby przejechać ten zakręt trochę szerzej, po zewnętrznej - no ale czasu na myślenie za bardzo nie było 😉 Choć kolejny ostry zakręt, wyjazd z rynku, już przemyślałem i ustawiłem się na drodze po zewnętrznej, ale mocno go ściąłem blisko wewnętrznej. Zresztą wyboru nie było, bo zewnętrzna na zakręcie i tak była zajęta przez innych zawodników. Także, to nie tu wskakiwałem na krawężnik - to było na nawrotce. Zaraz po tym zakręcie z rynku ustawiłem się za Kamilą, która dała bardzo mocne tempo. Dogoniła jeszcze jedną dziewczynę i obie prowadziły przez pierwsze kilometry. Ile było za nami osób, to nie wiem, ale pociąg się utworzył. Z pewnością machając ręką do tyłu kilka razy trafiłem w Wojtka. W międzyczasie wyprzedziło nas dwóch kolegów z Silesii, Kamila dała zmianę prowadzącej dziewczynie, ok 2,5 km ja dałem zmianę Kamili. Niestety w tym momencie, gdy zjechała na bok i chcąc z powrotem wskoczyć w pociąg, upadła. To było jeszcze na tym nowym, świeżo wylanym fragmencie asfaltu. Wielka szkoda, bo miałem nadzieję, że dojedziemy razem. Od tego momentu prowadziłem, starając się dogonić tych dwóch zawodników z Silesii, co też się jeszcze przed nawrotką udało. Najpierw jednego, później drugiego, choć za długo za nimi nie pojechałem, bo dość szybko schowali się w grupie (na finiszu na tym skorzystali). Nawrotkę pokonywałem więc jako pierwszy z naszego pociągu i mimo, że wydawało mi się, iż wystarczająco zwolniłem, to czegoś zabrakło - szybko stwierdziłem, że najlepsza opcją będzie świadomie wskoczyć prawą nogą na moment na krawężnik i niego zeskoczyć, niż próbować się zmieścić na styk. Po nawrotce było lepiej - miało wiać już w plecy, wiec jeszcze trochę poprowadziłem, ale w końcu, bo blisko 3 km prowadzenia, zjechałem w środek pociągu. Jak na taką krótką trasę i warunki na tym odcinku, to zdecydowanie za długo prowadziłem, choć przyznaje, iż był to mój świadomy wybór. Taktycznie niekoniecznie dobry, szczególnie, że niedługo później, niewiele ponad kilometr znów byłem na początku grupy. Wkrótce gdy ja zjechałem z prowadzenia, to dwie osoby z będących w pociągu przede mną rozpoczęły ucieczkę, dla jednej z nich zakończoną powodzeniem. Drugi 12 letni Tymek nie wytrzymał tego tempa - ale kaski z głów, za tą próbę 🙂 Też mnie kusiło, aby za nimi wyskoczyć, ale wiedząc ile nam jeszcze zostało, widząc to tempo - zresztą zawodniczki, która zajęła pierwsze miejsce wśród kobiet, no i wiedząc że za długo prowadziłem - to zostałem. Kolejne dwie osoby przede mną szybko dały zmiany i tak 2,5 km przed metą znów prowadziłem pociąg. Choć ten odcinek, z wiatrem w plecy, był bardzo przyjemny. Jedynie po wiedzie na nowy asfalt, a tam w dodatku było nachylenie w dół, dało się odczuć uślizg kółek, przy mocniejszym i długim pchaniu w bok - należało mieć to na względzie. Gdy wskoczyliśmy już na stary asfalt, zostałem wyprzedzony przez zawodników z Silesii, następnie jeszcze przez Pana Jerzego. Wtedy już zyskałem motywację do jeszcze mocniejszego dociśnięcia i tą jedną pozycję odzyskałem. Jednak atak będąc za kimś jest bardziej skuteczny, niż próbować się utrzymać na pierwszym miejscu w grupie 😉 Z jazdy jestem zadowolony, zwłaszcza uwzględniając nieprzespaną i przetańczoną całą noc z soboty na niedzielę 😀 Było naprawdę pozytywnie. No i fajnie, że pogoda dopisała, bo na starcie jedna ciemna chmura trochę tak nam się przyglądała 😉
@sebu
Kiedy Kamila upadła to byłem zaraz za wami. Widziałem jej upadek. Szybciutko się pozbierała. Natomiast jej koleżanka z Silesii była na większej prędkości jadąc z górki gdzieś na 7km. Akurat niestety i jeden i drugi upadek był tuż obok mnie.
Szkoda ze nie udało się do was wtedy przyczepić. Moze nastepmym razem sie uda
🙂
Te upadki są paskudne. Jedziemy dobrze i są rzeczy na które nie mamy wpływu. To ryzyko jest chyba wliczone w ten sport. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się stanie w pociągu.
No to musiał być też upadek trzeciej dziewczyny z Silesii. Na Stravie wyświetla mi na 3-4km upadek Justyny. Ona chyba jeszcze nie ma ich charakterystycznego stroju, ale dogina. Kamili chyba nie będzie ustępować. Na Śląsku twarde dziewczyny są. Nie poddadzą się łatwo.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: beab82112932398 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte