Simmons Rush i rolki masz
Wysłany przez: @pietaOczywiście był wiatr w plecy, ale to był świetny trening, bo za rzadko osiągam tak wysokich prędkości.
Coś co tam mimochodem wyciągam z treningów młodzieży na Stegnach: jak wieje w plecy wydłuż krok, jak wieje w mordę - wal na krótkim siłowo. Oczywiście na torze jest inna pespektywa, bo wiesz, że siłowo powalczysz 100-200m potem chwila odpoczynku... ale coś w tym jest ;).
Wysłany przez: @pieta5 miesięcy od maratonu w Łodzi okazało się, że jednak nastąpi podmiana paznokcia, ale tylko połowy. Taka hybryda.
Po 200km w Wejherowie, miałem podwójny paznokieć na drugim małym palcu u nogi przez prawie 1,5 roku :P. "Śmiechowy" tylko przy obcinaniu, bo tak 0 komplikacji w życiu.
Zastanawiam się jaki jest sens kaleczenia sobie własnego ciała dla lepszego rezultatu.
Rozumiem że cos się stało przez przypadek i nikt kaleczyć siebie nie chce. Ale amputacje świadome to jest chore.
Dlatego ja stawiam na pierwszym miejscu komfort, a później całą resztę. Czy to w butach do biegania czy też rolkach.
Mógłbym już dawno kupić niskiego twardego buta i zabetonować sobie stopę, ale nie przez przypadek tego jeszcze nie zrobiłem.
Jaka jest przyjemność wyjmować po maratonie stopę okaleczoną? No chyba że ktoś jest zawodowcem i nie żal mu zdrowia i na pierwszym planie stawia bicie rekordów
Wysłany przez: @qbajakjak wieje w plecy wydłuż krok, jak wieje w mordę - wal na krótkim siłowo.
Właśnie sam na to wpadłem i szlifowałem coś w ten deseń. Tzn. skracałem odbicie w czasie, czyli jak najdynamiczniejsze i najszybsze odbicie i jak najdłuższa jazda na jednej nodze. Ostatnio chyba o tym wspomniał Tomcat:
Wysłany przez: @tomcatBo nie chodzi o to, żeby się odpychać, ale o to żeby jechać.
Mało tego. Zastosowałem to wczoraj na basenie przy kraulu. Trzymałem jak najdłużej wyprostowaną rękę do przodu, a kółka/nogi się kręciły/machały dłużej. Samo odepchnięcie/machnięcie ręką było przy tym szybsze.
Wczoraj zrobiłem sobie test jazdy ponad 30km z jak najwyższą średnią prędkością. Taka jazda na 90%.
Wyszło mi 2,5km/h szybciej niż rok temu o tej samej porze.
Zadowolony jestem z progresu, bardzo.
Udało mi się też podkręcić licznik przejechanych kilometrów w 2022r do 400km. Akurat tuż przed załamaniem pogody. Na horyzoncie same mokre dni 🙁
Akurat kolano odpocznie, bo niestety znów doskwiera. Na szczęście ból nie narasta i jest jakiś progres, bo przemieścił się w inne miejsce. Jakby boczną taśmę mi rozpierało. Jak na moją znajomość anatomii wydaje mi się to korzystne, no ale coś mogę przeoczyć.
7 miesięcy tor był zamknięty. Tyle montowali oświetlenie, które naprawdę przyda się dopiero na jesień. Tyle też minęło czasu od moich ostatnich zawodów i to odbytych na torze, po czym od zrazu go zamknęli.
7 miesięcy przeznaczyłem na ćwiczenia długodystansowej techniki jazdy na wprost i w zasadzie niczego innego.
Wczorajszy powrót na pętlę miał swoje nowe doznania.
Po pierwsze: jak tam jest szeroko i gładko - szok.
Krótkie proste to wytchnienie nawet podczas nabierania prędkości.
Zakręty z początku drętwo jak zwykle, tzn. ten najszybszy i najdłuższy, bo w dół. Później jednak skupiłem się na przechyleniu i sztywnym biodrze. Było lepiej, bo stara rutyna odeszła w niepamięć. Przerwa wyszła na dobre, bo jest w końcu widok na spore rezerwy w ulepszaniu jazdy po łuku. Już bym wrócił to polepszać.
Kolanom jednak podobało się najmniej, ale wkrótce czeka je spory wysiłek na czymś co lubią bardziej.
A jak plecy?
U mnie największa różnica jest w sile pchania i od razu to idzie w prostowniki grzbietu.
Cholera, robię core miesiącami jak pop*ony, czuję po ćwiczeniach wyraźnie twardą deskę pod tłuszczykiem na brzuszku, a ciągle mi brakuje...
🙁
Fakt, że problem się pojawia przy jeździe w grupie, gdzie trzeba gonić silniejszych.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @andreeeJak będziesz w tym roku wybierał się na Śląsk to daj znać. Jest kilka nowych tras do przetestowania 🙂
Z kolanem uważaj, obserwuj i ewentualnie do jakiegoś fachowca na oględziny
Kolega zmienił sobie na jesieni biodro na nowszy model.
Dwa miesiące gojenia i rehabilitacji. Na razie są problemy z powrotem do aktywności. Po każdej próbie ból.
Ciekawe ile to zajmie docelowo...
Czy w ogóle można wrócić do intensywnego sportu docelowo po czymś takim...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
@tomcat
Plecy zależy, czy jest w nich luz, czy jest walka.
Na zakrętach jeszcze walczę, więc powinno było mnie przeorać, gdybym jechał jakiś dłuższy dystans na torze, ale robiłem maks 5km w ciągu.
Na wprost z gonieniem nie mam problemów, bo jestem zadowolony ze swoich wyników. Kluczowa to jest ocena czy się dogoni czy nie i jakim kosztem.
Najgorszy wiatr, kiedy próbuję udowodnić, że prędkość na prostej ma być zawsze jakaś mninimalnie, ale nie np. 18km/h. Poza tym zacząłem zmieniać technikę pod wiatr czy górę, z drobniejszymi krokami, wtedy ciężej rozluźnić plecy.
Czasem plecy dają w kość, ale na razie nie narzekam, bo czuję o co chodzi.
Znajomy z toru wymienił oba biodra. Jak zaczynałem przygodę z torem, on przychodził prawie codziennie, na przemian z rowerem, robiąc przed, taką fest rozgrzewkę z 30 minut, a potem turlał się jakieś 15km/h. No i teraz na Ulicznych MP na 5km utrzymał ze mną średnią prędkość 30km/h. Przez te 7 miesięcy namawiał mnie na treningi siłowe na schodach, gumy i inne drylandy. Codziennie pewnie trenuje pod ostrym rygorem. Kiedyś trenował Short Track.
Jednak nie daje się wyciągnąć byle gdzie na jazdę, bo mu szkoda bioder na chropowaty asfalt.
Fajnie wyszedł ten film na YT. Jest płynnie.
Mam nadzieję, że w ciągu najbliższego miesiąca-dwóch podczas moich krótkich wizyt we Wrocku znajdziemy czas na jakiś krótki wypad na rolki, co? 🙂
Teraz jestem chory, ale w końcu wyzdrowieję, a pogoda się poprawi. No musi w końcu.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
https://youtu.be/fX1U5G1DWXg
Dużo kręcę, a ten filmik to takie przywitanie z torem po remoncie, wolno i na luzie przejechane.
Dawaj znać kiedy będziesz i będziesz mógł pojeździć. Czasu mamy, choć w tygodniu tylko wieczorem. Im wcześniej dasz znać, tym lepiej się coś ustawi. O ludzi do jazdy walczę zawsze - im więcej tym fajniej.
Fajny macie ten tor, a jeszcze lepsza ta 600 metrowa urozmaicona w zakręty trasa wokół tego toru
Już w połowie drogi na zawody. Świątek zmęczyła Raducanu. JAZDA!
Wymówki są:
-kłopoty z obydwoma kolanami
-coraz wyraźniej zaznaczający się nerw kulszowy
-niepewna kondycja
Ale:
-8 miesięcy czekania na kolejne zawody! No w końcu.
-sucho chyba
Nawet nie ma opcji, żeby nie było na maksa. Może jakiś upadek, odkręcone kółko, kontuzja mięśniowa, wiadomo, trzeba być czujnym.
Emocji nie brakuje. I o to chodzi.
Cracovia 2022
Wpadliśmy 2h przed startem. Szybko spotkaliśmy Tomka, który oprowadził nas po trasie, zdradzając jej wszelkie tajniki. Nie trzeba było robić rundy zapoznawczej. Czas jednak mijał szybko i w pośpiechu ruszyliśmy na start, który swoją szerokością umożliwił swobodne ustawienie się w aż 4 rzędzie. Przede mną jednak tylko 2 znane mi cele, za którymi chciałbym jechać: Tomek i Sebu. Nie sprintowałem specjalnie, więc szybko wyprzedziły mnie 2 kolejne znane mi sylwetki: Dominika i Robert. Właśnie za Robertem postanowiłem że pojadę, nie przejmując się już chaosem wokół i uderzeniami rolka w rolkę innych zawodników. Zakręty okazały się wyzwaniem, choć wcale trudne nie były, strach powodował że spowalniałem jadących za mną, po czym mocno goniłem długi pociąg. Szybko okazało się, że za mną nikogo nie ma. Robert też trochę szarpał, więc często się rozjeżdżaliśmy jak harmonijka, by po chwili gonitwy wpaść na plecy pozostałych. Mój brak doświadczenia powodował, że wykolejałem się na inny tor wyprzedając kilka osób, jednak nie miałem odwagi wbić się w dość zwarty sznur zawodników. Wracałem więc, tam gdzie moje miejsce, czyli na koniec. Cel wydawał się trudny, bo chciałem utrzymać się w tym pociągu jak najdłużej, a po każdym wyjściu z zakrętu musiałem mocno gonić, i to tych, którzy gonili tych przed sobą. Trwało to ze 4 okrążenia i byłem coraz bardziej wykończony. W końcu wykorzystałem okazję i wskoczyłem w środek pociągu za Kamilę, za którą jechało mi się najlepiej. Nie było już lipy, musiałem trzymać krótki dystans, co rusz, maltretując jej kluczyki od samochodu, ukryte w tylnej kieszeni. Okazało się, że na zakręcie wystarczy kopiować ruch kilku osób przed sobą, by w zwarciu, rolka w rolkę, pokonać ostry łuk na prędkości. Nie wszystkim się to udawało. Na moich oczach z tego pociągu 3 osoby zaryły w asfalt. Pierwsza z KKSW Krak nie wyrobiła na zakręcie, później, parę metrów przede mną ktoś zniknął i pojawił się tuż przed moimi rolkami. Cudem się wygiąłem i ominąłem. Ktoś inny na prostej chyba o kogoś zahaczył, ale cały pociąg przejechał obok. Za każdym razem rozlegał się potworny trzask rolkarza. Człowiek w kasku i z jakimś żelastwem na nogach wydaje specyficzny hałas, szczególnie kiedy po utracie równowagi, po chwilowym zawieszeniu w powietrzu, dostaje ogromnego przyśpieszenia, uderzając w ziemię niczym meteoryt. Pociąg pędził niewzruszenie. Nawet nie zanotowałem kto go prowadził. Był długi na 20 osób, najdłuższy na zawodach. Ja z początku jako obijający się ostatni wagonik, z czasem byłem coraz lepiej do niego przyspawany. Następowały przetasowania, ktoś odpadał, ktoś nas dogoniał. Okrążenia liczyłem do ósmego, potem straciłem rachubę, ale GPS działał. Dostałem też potwierdzenie, że to już ostatnie okrążenie. Zastanawiałem się jak będziemy finiszować, ale chyba wszyscy wiedzieli. Po ostatnim zakręcie, zwanym „agrafką”, każdy zrobił to samo, czyli solo ile paliwa jeszcze zostało. Każdemu tyle samo, więc tak jak pociąg jechał wcześniej, tak dojechał na metę i nie w końcu, ale już. Nie mogłem uwierzyć, że to koniec podróży. Czas wysiąść. Miałem spore wątpliwości czy coś w ogóle ode mnie zależało.
Czas podróży: 1:26:48.
Polepszyłem się o 9 minut w 8 miesięcy. Oficjalnie chciałem zaatakować złamanie 1:30:00, choć po cichu liczyłem na utrzymanie średniej 30km/h. Było 29,5km/h – też dobrze.
Najbardziej cieszy mnie powiększanie się naszej lokalnej grupy. Tu kolorytu dodała Ola G. przyłączając się do nas.
Miało być traktowanie konkurencji rolek z buta przez organizatorów, ale według mnie były to najlepiej zorganizowane zawody, na których do tej pory byłem.
Fajnie, że się spodobało w Krakowie 🙂 - fakt, pogoda nie robiła przeszkód 😉 Warto zbierać takie doświadczenia - ktoś niby musi być na końcu, ale jazda na końcu pociągu do lekkich nie należy - no chyba, że śmiga się równym tempem po prostym odcinku tak jak np. na Mazurach. Kojarzę ten kluczyk samochodowy Kamili 😀 Trasa jest zdecydowanie lepsza i bezpieczniejsza dzięki poszerzeniu odcinka wzdłuż Rudawy.
Wysłany przez: @joannapPo opisie wnioskuję, że bawiłeś się wyśmienicie.
Tak, "mega przefajnie"... Nie da się tego streścić w kilku słowach.
Wysłany przez: @sebuTrasa jest zdecydowanie lepsza i bezpieczniejsza dzięki poszerzeniu odcinka wzdłuż Rudawy.
Wzdłuż Rudawy trasa fenomenalna, ale przy Piastowskiej już się nie postarałeś. Zjazd z krawężnika Wy pewnie macie przećwiczony, ale na zawodach jednak dla większości to nie działało.
Wzdłuż Focha i 3 Maja trasa wciąż daje radę. Szeroko i równo - wcale lepiej nie trzeba.
Super czas, widać spory progres.
To jest jednak najlepsza i najpewniejsza opcja - złapanie się od początku jakiegoś solidnego pociągu i dojechanie z nim do mety.
Jazda na końcu pociągu wcale do przyjemnych nie należy, ja osobiście nie lubię i mam problem z trzymaniem dystansu.
Najlepiej mi się jedzie gdzieś między środkiem, a końcem pociągu.
Konsekwencja w dążeniu do celu przyniosła ładny rezultat w Krakowie. Tak trzymaj!
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: beab82112932398 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte