Kicking Asphalt 2021
Zdrowy w rozumieniu bez deficytów, ale jednocześnie bez specjalnych predyspozycji.
Ja ciągle mam deficyty i nie jestem predysponowany do sportów siłowych, więc spełniam tę definicję tylko połowicznie. 😉 😆
Raczej nikt nie trenujący regularnie nie powinien dźwigać >150 kg bo może jedynie sobie zrobić krzywdę. Już te 90 kg to jest sporo. Za pierwszym razem 45 to był ogromny ciężar i telepawka.
Nogi może i pociągnęłyby dużo więcej, ale to ćwiczenie praktycznie na całe ciało i zawsze liczy się najsłabsze ogniwo.
Np. jakbym za tydzień wrzucił na sztangę 150 kg to wykazałbym się głupotą. Ale kiedyś może do tego dojdę.
Polecam lekturę z tego linka w poprzednim poście. Długie, dogłębne i szczegółowe rozwinięcie tematu.
Ciekawa jest też reakcja mojego ciała tydzień temu na 120 kg na hammerze. Bałem się tego i obserwowałem ukłucia w kolanie. Ale najwyraźniej mięśnie się otrzepały po tym strzale jak pies co wyszedł z wody, nastroszyły pióra jak wkurzone kakadu i wczoraj 140 kg było po prostu ok. Prawdopodobnie i 160 bym pociągnął.
Pssst! W tajemnicy powiem, że czasami robię te swoje zakazane przysiady ze sztangą. Ale biorę tam pusta olimpijska, czyli 20kg. No i patrzę na siebie w lustrze, patrzę i kurde nie widzę problemu...
Może ja to przećwiczę i będzie ok?...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Super artykul, tak na razie przelecialem, ale zachowalem sobie. I od razu polecial do Kasi, znajac ja przeczyta po kilka razy 🙂
Wysłany przez: @tomcatnie jestem predysponowany do sportów siłowych
To mimo wszystko najczesciej bywa przekonanie, chyba ze chcesz walczyc o rekordy to wtedy rzeczywiscie nabiera znaczenia 😉 Oczywiscie jak mam 160 cm to super koszykarzem trudno bedzie mi zostac, ale juz dobrze amatorsko moge grac. Znam goscia, ktory nie ma predyspozycji ani do kalisteniki (wysoki z wrodzona kifoza), ani do ninja (te same) a radzi sobie kapitalnie, momentami na swiatowym poziomie 😉 I bez kontuzji 🙂
Przekonanie środowiska lekarskiego jest takie, że chrząstka stawowa raz wytarta nie odrasta.
Oczywiście mogą się mylić... Może odrasta, tylko piguły muszą być siarczyście srogie! 😆
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wiekszosc srodowiska lekarskiego kieruje na operacje, a dobrzy fizjo potrafia wyprowadzic ok 90% osób kierowanych na zabieg 😉
Wysłany przez: @szyszkownikWiekszosc srodowiska lekarskiego kieruje na operacje, a dobrzy fizjo potrafia wyprowadzic ok 90% osób kierowanych na zabieg 😉
Dobry fizjo to powinien być jednocześnie osteopata, który zastanawia się "co się do cholery dzieje".
Jak to ważne to można poczytać tutaj.
https://www.instagram.com/p/CXgZ24FIl6g/
Cytat:
Dobry wieczór Bardzo dawno nie było nas tu z opowieściami gabinetowymi , więc jesteśmy i to z dość ważnym przekazem – mamy nadzieję, że dotrwacie do końca
Jakiś czas temu zgłosił się do nas pacjent w średnim wieku – mężczyzna, pracujący w pozycji siedzącej, od czasu do czasu grający w badmintona Skarżył się na złe samopoczucie i ból w okolicach barku Najbardziej niepokoiły go jednak zawroty głowy – dość niecodzienne, bo zdarzały mu się bardzo rzadko i tylko podczas gry w kometkę, kiedy odbierał lotkę z „lewego dołu”
Objaw nie pojawiał się za każdym razem i zawsze po chwili ustępował. Około pół roku przed wizytą w Fizjotonii pacjent odwiedził poradnię neurologiczną oraz laryngologiczną – został zbadany pod kątem zawrotów głowy Okazało się, że z jego błędnikiem wszystko jest w porządku, zlecono zdjęcie rtg szyi. Nie postawiono żadnej diagnozy
Podczas konsultacji w gabinecie wykonaliśmy testy – sprawdziliśmy błędnik, siłę mięśniową, zrobiliśmy test równowagi i test Babińskiego. Wszystkie wyszły ujemnie
„Wstępna terapia polegała na ogólnym rozluźnieniu barku. Wywiad oraz badanie trwały prawie cała wizytę. W trakcie drugiej terapii wciąż nie miałem pomysłu, jaka może być przyczyna zawrotów głowy i ogólnie nie najlepszego samopoczucia u mojego pacjenta. Zdecydowałem się na manualne prace w obrębie obręczy barkowej, ale poprosiłem go też o pilne wykonanie rezonansu magnetycznego głowy. Tak na wszelki wypadek – żeby wykluczyć problemy z centralnym układem nerwowym”.
Kilka dni później Krzysiek otrzymał od pacjenta wiadomość SMS, a w niej informację o guzie kątowo-móżdżkowym wielkości (niestety) 3,5 cm Po konsultacjach z kilkoma lekarzami i konsultacji neurochirurgicznej pacjent zdecydował się na operacyjne usunięcie guza z otwarciem czaszki (33% szans na przeżycie, duża szansa na spore komplikacje). Operacja na szczęście się udała.
Na skutek powikłań pooperacyjnych pacjent mierzy się dziś z dość dużym niedowładem nerwu twarzowego po jednej stronie, co skutkuje problemami z domykaniem ust i oka. W planach ma długą terapię – współpracę z nami i innymi specjalistami medycyny i rehabilitacji
Jaki jest główny morał tej opowieści ❓ Jeśli nie wiemy, co dokładnie dolega naszym pacjentom i pacjentkom – słuchajmy, obserwujmy i wykluczajmy najgorsze rzeczy Nie wszystko da się od razu wyleczyć fizjoterapią i osteopatią. Należy współpracować i do każdego przypadku podchodzić jak najszerzej się da
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Taaa, a jeszcze mozna dodac kontekst psychosomatyczny i dopiero sie zaczyna...
Jak ostatnio sluchalismy w wywiadzie Joanny Tokarskiej (taki damski Biernat), gosc spytal pacjeta co by sie musialo stac zeby przestalo bolec, a pacjent - moj syn musialby wyzdrowiec...
Ćwiczenia oporowe oddają.
Na wczorajszej orce przeprowadzonej pod roboczym tytułem "siedzę nisko jak panisko, a i tak wylatuję nad poziomy" zauważyłem, że robi się większa moc w nodze. Nawet najcięższe ćwiczenia robię poprawnie i w tempie Pawła. Podczas gry w unihokeja było czuć depnięcie umożliwiające rzucenie się do piłki często uprzedzając przeciwnika oraz - co trochę zaskakujące - wrażenie dużo lepszej kontroli zdarzeń.
Od dwóch tygodni hitem jest łączenie makroserii kilkoma seriami jednonożnej statyki, czyli niskiej pozycji na jednej nodze. Jeśli kiedyś niska pozycja dwunożna była wymagająca, to teraz już jest niespecjalnie. Za to jednonożna... o, można dużo opowiadać. Ale tak jakby postępowała adaptacja i pierwsze sekundy po zmianie nogi robią się spoko. Potem już nie jest bardzo spoko, ale pomimo intensywnego palenia nie buja na nogach. Może dlatego, że jesteśmy tak nisko.
Strava podsumowała wysiłek kardio na 70 punktów, co pokazuje jak bardzo intensywne było to przeżycie. To wynik mniej więcej zgody z przejechaniem z Kolnej pod komisariat wodny na Salwatorze i z powrotem, czyli około 17 kilometrów w tempie wyścigu. Na hali nie miewałem tak wysokiego punktażu. A bierze się on z utrzymania wysokiego tętna przez długi czas. (Dla ustalenia uwagi - solidny maraton typu mazurski, czy gorlice to około 220 punktów kardio, a połówka koło setki).
Jestem tez po wizycie u dietetyka. W miesiąc zeszło 0,6 kg tłuszczu. Po brzusiu też widać. Ale wg niej spada za mało i mam sobie zbadać hormony.
Ok, możemy je zbadać, ale jak wyjdzie, że mam wywalony w kosmos kortyzol (bardzo możliwe) to za dużo nie mogę zrobić. Stresy w domu, stresy w pracy - nie rzucę tego. Treningu też nie rzucę, choć to też kolejny czynnik stresowy (ale inny, lepszy, bo z kolei podnosi testosteron).
A z kolei dwucyfrowa insulina będzie świadczyć o bardzo prawdpodobnej insulinooporności i trzeba będzie na to zareagować. Zapewne robiąc to co już robię, czyli zmniejszając częstotliwość posiłków, aby wyrzuty insuliny były rzadsze i organizm się zdążył oczyścić przed kolejnym. Bo to nie jest sytuacja na medykamenty. Na leczenie dietą: tak.
Gdyby nie tendencja do odkładania tłuszczyku w pasie, to chyba nie miałbym się do czego przyczepić. Kolejne osoby mówią mi, że rosnę w barkach, a że w nogach to sam widzę.
Wszystko pod kontrolą oprócz hormonów...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatOk, możemy je zbadać, ale jak wyjdzie, że mam wywalony w kosmos kortyzol (bardzo możliwe) to za dużo nie mogę zrobić. Stresy w domu, stresy w pracy - nie rzucę tego.
Mozesz bardzo duzo i nie jest to rozwiazanie na zasadzie zostawic rodzine czy rzucic aktualna prace 😉 Emocja jest efektem oceny faktów, a ta plynie z przekonan. Proste, ale nie łatwe, ale da sie. Jednak trwa, tak samo jak kazdy inny trening.
Sylwetke zmieniles poteznie. Ja Cie pamietam ze Skawiny, chyba 2018. Naprawede super robota 🙂
Ty to masz samozaparcie 🙂
Z tym tłuszczykiem to mam podobnie 😀
Ja ZERO sportu. Po uporaniu się z bólem pleców, przyszedł ból z lewej strony w okolicy żeber.
Od tygodnia non stop coś mnie boli.
Może jutro chociaż potruchtam.
My chcemy prędkości! 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @andreeeTy to masz samozaparcie 🙂
Z tym tłuszczykiem to mam podobnie 😀
Ja ZERO sportu. Po uporaniu się z bólem pleców, przyszedł ból z lewej strony w okolicy żeber.
Od tygodnia non stop coś mnie boli.
Może jutro chociaż potruchtam.
A może być coś się porozciągał? 🙂
Nie samym kardio człowiek żyć powinien 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Święta za pasem, studenciaki pojechali do mamusi.
Siłownia prawie pusta. 😀
Po rozgrzewce (10 min orbi plus 3x30 zakroki z ciężarkami 4, a potem 5kg) powalczyłem z martwym. Na rozgrzewkę wpadlo 60 kg. Potem 80. Potem 90. I w końcu 100 kilogramów. Ale to jest w tym momencie ciut za dużo. Czułem, że plecy mi nie wytrzymują. Muszę jeszcze trochę poczekać przed dalszą progresją.
Za to dołożyłem squaty ze sztangą. 20 kilo nie czułem, 40 kilo nie czułem. 50 kilo zaczeło się coś dziać. Przy 60 stwierdziłem, że wystarczy na początek, chociaż myślę, że dziesięć-dwadzieścia jeszcze by się pociągnęło. To na przyszłość. Potem wziąłem jeszcze na hammerze 80, 120 i 160 kilo. Przy tych 160 prawe kolano zaczęło mi uciekać do środka i musiałem je przypilnować. Trochę kłuło. Trzeba spasować z progresją. To są już duże ciężary, a ja ciągle początkujący.
Na hamstring curls dotychczasowe 20 kg było już zbyt łatwe. Po pierwszej serii wziąłem 25. I tak było łatwiej niż 20 na początku. Idzie ładnie.
Barki rozciągałem rozpiętkami znowu cięższymi ciężarkami. Na skośnej już 9, a na prostej 7 kilo. Jest na granicy kontroli. Bo na granicy zakresu mobilności.
Podciaganie z odciążeniem ciągle bardzo ciężkie. Może i pierwszą serię zrobię dziesięć, ale potem druga i trzecia to jest 5-7 powtórzeń i dętka.
Cierpliwości i grunt nie przedobrzyć.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
W podciaganiu generalnie jest szybko detka. Bez wzgledu na poziom wytrenowania w podciaganiu maksy sa zawsze duzo nizsze niz we wszelkich innych cwiczeniach. I mega trudno i powoli sie progresuje podciaganie. Powolutku malymi kroczkami, to nie pompki niestety 😉
Wysłany przez: @szyszkownikW podciaganiu generalnie jest szybko detka. Bez wzgledu na poziom wytrenowania w podciaganiu maksy sa zawsze duzo nizsze niz we wszelkich innych cwiczeniach. I mega trudno i powoli sie progresuje podciaganie. Powolutku malymi kroczkami, to nie pompki niestety 😉
Oczywiście fajnie byłoby śmigać na drążku. I zapewne satysfakcjonująco.
Na szczęście nie mam presji na wynik. Wykonuję to ćwiczenie po prostu, żeby wzmocnić plecy, barki, ramiona i iść w kierunku zniwelowania protrakcji.
Jeśli nie zapędzę się w ślepy zaułek kontuzjując to zapewne kiedyś będę mógł zacząć zmniejszać odciążenie i tak dalej. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Mysle ze kwestia czasu 🙂 W swoim tempie, z takim podejsciem 🙂 Dobrego tam na swieta 🙂 i na po 🙂
Wysłany przez: @szyszkownikMysle ze kwestia czasu 🙂 W swoim tempie, z takim podejsciem 🙂 Dobrego tam na swieta 🙂 i na po 🙂
Wzajemnie!
A na jakieś niezobowiązujące łyżwy się nie macie ochoty wybrać między świętami, a NR? Mnie córa na pewno będzie ciągnąć, choć - przyznaje - precyzyjnego rozkładu jazdy póki co nie mam.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Hmmm... póki co środa przed poludniem zajeta - reszta (teoretycznie mam zaczynac prace 😉 ) aktualnie do dyspozycji 🙂 wiec bardzo do przemyslenia, zarzuce dzisiaj wieczorem do kolacyjnej dyskusji nad planem okołoswiatecznym 🙂
Pora na odpoczynek.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Gratulacje sezonu!!
Ale choinka nie do czerwca, a PRZYNAJMNIEJ Wielkanocy to rzecz do przemyslenia 😉
Już za kilka dni, a nie tygodni obsypie igły i zostanie suchy szkielecik. Nic fajnego. Naturalne cięte świerki trzeba w miarę szybko wyprowadzać.
A sezon był chyba najlepszy ever. Jeszcze się będę podsumowywał, ale na szybko widać, że choć 2018 ciut (tylko 137) bardziej obrodził w kilometry, to jednak wtedy to było zupełnie inne jeżdżenie niż teraz. W tym roku starałem się, żeby każda jazda się liczyła.
Rowerowo też to jest najlepszy rok, ale to tylko i wyłacznie dzięki chomikowi. Wyłączywszy go w dalszym ciągu najlepszy jest 2019, gdy robiliśmy odLOTTOwą jazdę na forum. Dzięki której pokochałem długie, samotne trasy.
Także to w tym sezonie udało się zejść poniżej 1:30 w maratonie, co było moim nieśmiało artykułowanym celem na ten rok. I dało mi spełnienie. Kolejne kamienie milowe myślę, że już będę mógł łykać bez spiny.
Zacząłem też dźwigać ciężary, co daje mi - zupełnie nieoczekiwanie - całkiem dużą frajdę! Tego bym się nie spodziewał. Odkrycie roku!
No i praktycznie przestałem biegać. Przebiegnięty w tym roku dystans to niepełne dwa tygodnie roku 2016... Ale nie brakuje mi (już) tego. A na pewno nie brakuje mi ciągłych problemów z kolanami. Czasami trzeba po prostu powiedzieć: basta!
Sportowo to na pewno był dobry rok. Więcej takich nam trzeba! 😀
PS. Ale jak by nie patrzeć - każdy kolejny jest lepszy od poprzedniego. 😉 Grunt utrzymać trend wznoszący! 😀
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: brady0763056541 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte