Trochę rolek, przeszkody i ninja - 2021
Bym Cie chetnie na tych nartach zobaczyl... Wow.
Jestem na takim etapie, że jak są ekstra warunki, to coś zaczyna wychodzić, ale jak tylko się knocą, to od razu wszystko siada.
Jest lata świetlne od "dobrze".
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Cyba zalezy od punktu "siedzenia" - dla mnie samo zjechanie na nartach taka trasa to juz jest dobrze 🙂
Cyba zalezy od punktu "siedzenia" - dla mnie samo zjechanie na nartach taka trasa to juz jest dobrze 🙂
No to już nie. U mnie już liczy się "jak" żeby być zadowolonym 🙂
Bo nie jeżdżę poza trasą.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
U mnie już liczy się "jak" żeby być zadowolonym
A kiedys w ogole byles? 😉
Pewnie 🙂
Najfajniejsze jak dla mnie uczucie na nartach jest jak wchodzisz na prędkość i kontrolujesz wszystko czując jak dociska nartę w skręcie, wygina ją w łuk i jak potem tył narty wyrzuca Cię ze skrętu jeszcze przyspieszając.
Nie jest to proste, ale czasami mi wychodzi.
Podziwiam tych, którzy to robią rutynowo, na tyczkach, po śladzie przeoranym przez kilkadziesiąt wcześniejszych przejazdów. Jak próbowałem kiedyś ogarnąć taki przejazd giganta po wszystkich, tym wyżłobionym kanionem, to pogubiłem się od razu i prawie o własne nogi zabiłem. 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
🙂
Niezmiennie przezycie takiej trasy na nartach to dla mie duzo 🙂
To musi bys niesamowita stabilizacja, ja widze co sie dzieje jak rolka wjedzie w jakas ryse to jak trudno jest to utrzymac a jaka krotka dzwignia... To samo na lyzwach - wjazd w glebsza ryse i klopoty.
🙂
Niezmiennie przezycie takiej trasy na nartach to dla mie duzo 🙂
To musi bys niesamowita stabilizacja, ja widze co sie dzieje jak rolka wjedzie w jakas ryse to jak trudno jest to utrzymac a jaka krotka dzwignia... To samo na lyzwach - wjazd w glebsza ryse i klopoty.
Narty są łatwiejsze. Odruchowe jest puszczenie ich w ześlizg i siła idzie w pył. Dosłownie.
Ale faktycznie, jeśli naprawdę chcesz utrzymać się na krawędzi, to potrzebna jest bardzo duża siła wszędzie: nogi i to całe, od stopy poczynając, nie ważne, że w bucie, aż do bioder i potem core. Jeśli się jedzie szybko, to od razu robi się goręcej, bo trzymasz się ile siły! I nie ma opcji odpuścić, bo polecisz jak szmata bez kontroli. 😉 Więc trzymasz! B)
U mnie pierwsze wysiadają kolana. Ostatnim razem dzień szósty w alpach po południu to już było z trudem i bólem. I zaciskanie zębów, żeby na sam koniec się nie rozkwasić.
I naprawdę nie jeżdżę dobrze. Wiedząc co potrafi choćby mój instruktor - mówienie tak byłoby kłamstwem w żywe oczy 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Mialem narty na nogach jeden raz, albo moze dwa. Chyba blisko 30 lat temu. Jakos mnie nie wciagnelo. Moze dlatego ze to jest taka masówa? I jednak spora logistyka, sprzęt. W praktyce - nie planuje, jak juz to moze biegowki kiedys tam, bo to ma aspekt podobny do rolek.
I naprawdę nie jeżdżę dobrze. Wiedząc co potrafi choćby mój instruktor
Dla mnie pytanie czy to wlasciwy punkt odniesienia 😉
I naprawdę nie jeżdżę dobrze. Wiedząc co potrafi choćby mój instruktor
Dla mnie pytanie czy to wlasciwy punkt odniesienia 😉
Prosta sprawa: trzeba na wszystkim "dobrze wyglądać". 🙂
A żeby dobrze wyglądać na wszystkim, to trzeba naprawdę być sążniście wytrenowanym, aby w mgnieniu oka przestawiać się na różne podłoża. To wymaga ogromnego doświadczenia, czyli wyjeżdżonych nartogodzin 🙂
U mnie to są teoretycznie mnogie lata, ale w każdym sezonie spędzam na nartach między 10, a 15 dni. To bardzo mało i dlatego mogę nie wyjść poza średnio zaawansowanego. No i ze względu na olbrzymią przerwę w miesiącach letnich zawsze zaczyna się od bardzo niskiego C, więc pierwsze dni idą na przypomnienie sobie umiejętności.
A możliwe, że narty się w naszym klimacie w ogóle kończą. I będziemy jeździć do Norwegii... albo w ogóle.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
sredniozaawansowany to nie byle co 🙂 Chyba ze jak sie nie ma co sie lubi to nie lubi sie i tego co sie ma 😉
A to nie jest tak ze to przypomnienie to jednak z czasem coraz szybciej? Yyy, swoja droga licze ze niedlugo bede sobie przypominac przeszkody wiec sam zobacze w praktyce 😉
A to nie jest tak ze to przypomnienie to jednak z czasem coraz szybciej? Yyy, swoja droga licze ze niedlugo bede sobie przypominac przeszkody wiec sam zobacze w praktyce 😉
Tak, tak jest.
To nie jest "nauka", tylko odświeżenie odruchów. Móżdżek musi sobie przypomnieć. A jest to tak "stary" rozwojowo obszar mózgu, że nie rozumie słów. No i te odruchy mogą być stare, wryte od dawna i nieprawidłowe, albo nowo poznane i przez to trudniejsze do odzyskania. To mój case z tego roku.
Jedno co bardzo warto, to skorzystać z pomocy instruktora. No i dobrze jest znaleźć umiejącego nie tylko jeździć, ale i nauczyć. Tacy co każą tylko za sobą jeździć są nie warci wspomnienia. Dobry instruktor dużo tłumaczy. Każe robić dziwne ćwiczenia i ciągle, ciągle koryguje.
Tym razem dwa samodzielne dni na stoku pozwoliły wrócić do "starej formy", ale powrót do "nowej formy" wymagał dnia z instruktorem.
Więc jeśli ja po wielu latach kaleczenia zaczynam korzystać z pomocy instruktora i odczuwam ogromną różnicę, bo nagle zaczynają wychodzić rzeczy, które bezskutecznie, albo z mizernym skutkiem próbowałem zrobić od dawna, to znaczy, że każdy może progresować w ten sposób.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
No i dobrze jest znaleźć umiejącego nie tylko jeździć, ale i nauczyć.
A na rolkach takiego masz?
Zadaje ktos kilka "bezsensownych" cwiczen a potem "od razu" "samo" wychodzi. To jest genialne, ja poznalem doslownie 2-3 osoby uczace w ten sposob. Sam jak cos przekazuje to wlasnie tak, niesamowicie to dziala, zwlaszcza na lyzwach. Tam poznalem najwiecej tego typu metodyki w praktyce.
W kazdym wieku sie da. Kwestia wlasnie powyzszego, wlasnego podejscia i - czesto - zniwelowania niekorzystnych nawykow rochowych.
No i dobrze jest znaleźć umiejącego nie tylko jeździć, ale i nauczyć.
A na rolkach takiego masz?
Zadaje ktos kilka "bezsensownych" cwiczen a potem "od razu" "samo" wychodzi. To jest genialne, ja poznalem doslownie 2-3 osoby uczace w ten sposob. Sam jak cos przekazuje to wlasnie tak, niesamowicie to dziala, zwlaszcza na lyzwach. Tam poznalem najwiecej tego typu metodyki w praktyce.
W kazdym wieku sie da. Kwestia wlasnie powyzszego, wlasnego podejscia i - czesto - zniwelowania niekorzystnych nawykow rochowych.
Hm, na rolkach jestem cały czas przecież "pod opieką". No i pracuję, koryguję.
Zmiana nawyków na rolkach jest trudna, bo jest wymagająca fizycznie na sam początek. Trzeba się fizycznie rozwinąć, żeby dawać rade. A to trwa. Dopiero potem, jak masz już wystarczającą ilość siły, zwinności, wytrzymałości możesz "zacząć" jeździć tak jak ci lepsi.
W każdym sporcie zauważysz w końcu, że istnieje drabina po której się wspinasz. Na początku możesz nie widzieć, ale ona tam jest. Nie wiem jak to jest z przeszkodami, ale w każdym sporcie, który sam zaczynałem uprawiać okazywało się, że dopiero po wejściu na jeden szczebel da się zacząć wchodzić na kolejny.
W rolkach te szczeble są cholernie śliskie. Jesteś na kolejnym i sięgasz w gorę, żeby się podnieść jeszcze wyżej, stajesz na palcach, bo ciut za niski jesteś i tu nagle slip! i jesteś znowu na niższym i możesz zaczynać od nowa. Syzyf klepie po plecach. Tak się kończy szukanie drogi na skróty.
Skuteczne sięganie w górę będzie wtedy, gdy na tym niższym szczebelku się odpowiednio umościsz, zadomowisz. To po prostu strasznie dużo czasu zajmuje. I tak naprawdę nie wiadomo kiedy się jest gotowy na kolejny krok. Trzeba próbować.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zmieniles bardzo duzo, zobaczymy co pokaze ten rok 🙂
możesz "zacząć" jeździć tak jak ci lepsi.
Kto to dokladnie są dla Ciebie ci lepsi? Jest jakis punkt/czas w ktorym uznajesz ze jest ok?
W każdym sporcie zauważysz w końcu, że istnieje drabina po której się wspinasz.
Byle byla przystawiona do wlasciwej sciany 😉
W przeszkodach mialem regularny i wg mnie szybki progres. Kontuzja - nie znam przyczyny, bylem przygotowany dobrze, pewnie kwestia zlego nawyku ruchowego, jakiejs kompensacji - licze ze niedlugo sie dowiem. Łyżwy - doszedlem do sciany, nie bylem w stanie ruszyc dalej z niektorymi rzeczami. Rolki? w sumie podobnie - nie liczac super roku 2015 - ustabilizowalem sie na 1:40 +/- 30 sek (chyba 4 CM mialem w takim czasie). Tu juz potrzebowalbym znawcy zeby mi pomogl progresowac. Jednak wystarczylo to co mialem. 100 burpeesow w 5 minut - ustabilizowalem sie tuż "pod kreska" 96-96, aktualnie forma nieco spadla. 2 spartany ultra - po 9 miesiacach przygotowania od zera. Na spokojnie dla przygody, nie wyniku.
Mysle, ze wazny jest punkt odniesienia. Jak postawie sobie za niego zwyciezce ninja warrior to wg mnie nie bedzie to zdrowe i poprowadzi wylacznie do frustracji i niezadowolenia z tego co osiagam i mam. Zrobilem we wrzesniu Barbariana na luzie i to mi dawalo pelna satysfakcje, chce spokojnie przejsc 1, moze drugi etap ninja warrior. Tyle. Dobrze sie tym bawic, bez presji. Wystarczy 🙂 A teraz wrocic do tego co mialem 🙂
Wiesz co, ja nie wiem.
To się zmienia, ewoluuje.
Tak, wiem, Ty cały czas o motywacjach.
A ja cały czas, że "jak się nie spróbuje, to się nie zrobi". 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
juz Ci uwierze ze nie wiesz 😉
I nawet mi się nie chce zastanawiać. 🙂
Po co? Co to zmieni? Robię swoje. 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Zmieniając temat: najnowsze wydanie T-Raperów już widziałeś?
🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Ostatni post: Kicking Asphalt 2k23 Najnowszy użytkownik: dorinebrewer36 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte