Kicking Asphalt 2021
O, wreszscie outdorowo 🙂 to moze przemkniesz tam kiedys kolo nas na Kolnej 🙂
Ile zescie wyciagneli z wiatrem? bo ostro wczoraj dmuchalo.
@szyszkownik
Pierwsza jazda po prostej od dawna, dziwnie było znajdować od nowa ruchy.
Piasek też nie pomagał na pewność siebie.
Średnia na prostej wyszła ciut poniżej 29 km/h, bo po drodze się robiły zatory z pieszych i rowerzystów.
Predkość maksymalna nie oszałamia, ale myślę, że to się poprawi w miarę jazd - trochę więcej niż 33 km/h.
No i jak się spotkamy, to na pewno zaproszę do wspólnej jazdy 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
pogratulowal 🙂
Wysłany przez: @tomcatznajdować od nowa ruchy.
a nie przypomniec? 😉
Wspolnej o tyle ze w tym samym czasie bedziemy w tej samej przestrzeni. Ja juz Cie nie doganiat 🙂 I to tez mi sie podoba i gratuluje 🙂 Przynajmniej na mazurach przy dublowaniu bede mial okazje cos krzyknac 🙂
@szyszkownik
I widzisz, to jest jeden z tych smaczków dla których się lekko i łatwo czyta moje teksty - czasami celowo używam nie do końca prawidłowych przymiotników, aby utrzymać czytelnika "na palcach" do końca tekstu.
Niestety ja tylko umiem pisać i nie podpowiem Ci jak robić filmy... chociaż w swoim czasie dorabiałem jako fotoreporter, operator kamery VHS i oświetleniowiec 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
To jest jeden z bardzo wielu smaczkow, ktore stosujesz 🙂 Pula jest duza i ma potencjal rezonowania z wieeeloma roznymi osobowosciami. Ty umiesz, ja probuje sie nauczyc. Bo nie wazne czy sie pisze czy kreci filmy, to jest wspolny mianownik. Tez jeden z wielu 🙂 Sam napisalem kilka dobrych relacji, ale konkretnie wskazac co w nich zrobilem dobrze juz nie potrafie bo zrobilem to nieswiadomie.
PS. Twoja lekcja biegowa zaowocowala wczoraj rekordem trasy 🙂
Wt 2 mar 21
Dzień drylandu. Dzień koncentracji, kontroli, pilnowania szczegółów. Dzień przekonywania się, że minuta to krótko i nogi nie zdążą dobrze zapłonąć, więc można się skupić.
W skupieniu więc można walczyć o zejście niżej. I zaczyna to już momentami całkiem dobrze wyglądać. Poniżej ujęcie pokazujące co udało się osiągnąć na tą gorszą nogę. Sam jestem zdziwiony jak to dobrze wygląda, bo walka jest straszna.
Jak statyka trudna technicznie, tak i przeskoki z podskokiem po lądowaniu, chociaż zupełnie różne i dynamiczne, również wymagają dużej stabilności. Trudno jest to pokazać statycznym zdjęciem, ale to nie znaczy, że się nie da. Nawet statyczne zdjęcie może zawierać duży ładunek dynamiki, jeśli nie ekspresji. Wystarczy wybić się dwunożnie po każdym piątym przysiadzie…
Tego typu ćwiczenia w zasadzie powinny być robione w sali z lustrami na całą ścianę, żeby móc otrzymywać „instant feedback” i chociażby skorygować pozycję barków. Może bym tak podłączył kamerę do telewizora? Na zdjęciu poniżej barki odrobinkę się otworzyły. Jakby to Paweł zobaczył…
Przeskoki mogą być wykonywane w różny sposób. Ale wysokie, z pociągnięciem kolanem do góry są chyba najbardziej wymagające.
W ciągu ostatnich tygodni nienawidzone przeze mnie czysto siłowe ćwiczenie zatraciło trudność. W zasadzie jedyne co się zmieniło to większa ilość pracy na rowerze, co na pewno wpłynęło na zwiększenie siły. Teraz można to robić do przodu i do tyłu bez wielkiego problemu.
A koniec sesji to zawsze minutka w statyce. I to jest ten moment, na który czai się mój pies. Bo nie mam czasu, nie chcę się opędzać, a słonego jest dużo, dużo!
Przyznaję, że wybrałem najlepsze ujęcia i nie wszystko wygląda tak idealnie przez cały czas. Pomimo półtorarocznego stażu te ćwiczenia ciągle potrafią zachwiać.
Ale nie jest źle, a nawet jest dosyć dobrze.
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @szyszkownikPies wie o co cho. Troche elektrolitów i soli, a dlaczego ma sie zmarnowac...?
Najbardziej daje w tyłek przy intensywnych ćwiczeniach parterowych. Pompeczki, brzuszeczki, scyzoryczki, deseczki. O! Deseczki! Pańcio nie ma czym się bronić, hurrra!
Slurp! 🙂
I w uchu jeszcze, tam w środku!
SLURP!!!
A to, że Pańcio walczy o życie to co go to... 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wyczuwam dobre czasy po takim treningu 🙂
PS. ojtam pies, wez sobie kota... 😉
Zobaczymy. Podczas tej jazdy pod wiatr strasznie mnie walnęło w plecach.
Miałem nadzieję nigdy już tego nie czuć, a tu znowu... 🙁
Mniej siły, więcej techniki. Ale pod wiatr się tak nie da...
A tak w ogóle to zdziwiło mnie jak wysoko na tym zdjęciu wyskoczyłem. Spróbuję następnym razem postawić w kadrze jakąś dłuższą linijkę. Ale wygląda jakby z pół metra mogło być...
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wyskok mocny, na schodach albo skrzyni zobacz 🙂 Albo z klepnieciem jak najwyzej sciany 🙂
trening ze psem ma taka zalete ze na poczatku w momencie polizania to sie kompletnie wiotczeje... i pac! ja tak mam przy roznych dziwnych "dodatkach" podczas cwiczen. smiechu masa, ale utrzymac to juz sztuka 🙂
Nie mam takich wysokich ścian 😉
Ok, mogę sprawdzić na tablicy do kosza na podwórku.
Wyskoki na schody to nie jest czysta siła, bo dochodzi tutaj koordynacja i odwaga.
To co wchodzi w skład zestawu ćwiczeń to typowa siłówa: pięć przysiadów i po piątym wyskok z miejsca. I tak przez minutę. Ponieważ mam za sobą historię z siatkówki, to skaczę po siatkówkowemu, czyli po wyskoku na maksa ciągnę wyprostowane nogi do przodu, co widać na zdjęciu. Nie ma co ściemniać, że wszystkie wyskoki są tak samo wysokie. Każdy jednak jest na 100% dostępne dla bieżącego stopnia zmęczenia.
Mam wrażenie, że za młodych lat, gdy faktycznie haratałem w tą gałę rączkami to nie skakałem w ten sposób. Brakowało mi treningu siłowego, który mam teraz, a siła to prawie wszystko w wyskoku (jeszcze jest kwestia możliwości jej eksplozywnego uwolnienia) który jest siłowaniem się na ręce (nogi) z przyciąganiem ziemskim.
Zaczynając treningi drylandu w październiku 2019 miałem wrażenie podczas podskoków, czy przeskoków, że ciągnę nogi za sobą. Momentalnie byłem mokry jak szczur i nogi się trzęsły. Teraz czuję i też widzę, że faktycznie siła jest, dzięki czemu forma wykonania ćwiczeń zbliża się do prezentowanej przez zaawansowanych userów. Co tylko oznacza, że można ją dalej rozwijać. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatWyskoki na schody to nie jest czysta siła, bo dochodzi tutaj koordynacja i odwaga
eno cos Ty 😉 zbieralem sie dobre kilka miesiecy zeby sprobowac na piaty stopien 😉
Wysłany przez: @tomcatmam za sobą historię z siatkówki
A w barkach nie masz historii z siatkowki?
Wysłany przez: @tomcatfaktycznie siła jest
Moc jest, przepracowales zime naprawde konkretnie 🙂
Wysłany przez: @szyszkownikWysłany przez: @tomcatWyskoki na schody to nie jest czysta siła, bo dochodzi tutaj koordynacja i odwaga
eno cos Ty 😉 zbieralem sie dobre kilka miesiecy zeby sprobowac na piaty stopien 😉
Wysłany przez: @tomcatmam za sobą historię z siatkówki
A w barkach nie masz historii z siatkowki?
Wysłany przez: @tomcatfaktycznie siła jest
Moc jest, przepracowales zime naprawde konkretnie 🙂
Dzieki! Teraz jeszcze ją przekuć w napęd i pełen sukces 😉
Przy Twoim wzroście i sprawności możesz już teraz powalczyć o szósty stopień. Kwestia czy dasz radę pójść na całość. Czy ochraniacze na kolana by pomogły? Twarde, plastikowe na wierzchu. Plus np. asekuracja, żebyś się nie sturlał do tyłu.
Mam w barkach historię z siatkówki. Głównie z ataków, bo zawsze jesteś za nisko i nadrabiasz wyciągnięciem ręki. I w kolanach.
Mam też w barkach kontuzje wynikające z pływania na pełnej kicie w mega lodowatej wodzie górskiego strumienia.
A potem dwadzieścia lat przy biurku.
Kiedyś byłem wystarczająco sprawny, żeby bez uszczerbku celowo się potrafić sturlać ze schodów. Te wszystkie rzucania się i pady do piłki zakończone przewrotem przez bark do tyłu, żeby szybciej wstać i wyskoczyć do ścinki... Do dzisiaj pamiętam teksty trenerki Alicji: "- Co, nie przebiegniesz sześciu metrów w pół sekundy?!" Fajna była laska i chyba wszyscy w zespole się podkochiwali. A potem przyprowadziła chłopaka - ówczesnego gracza kadry narodowej. Rozstrzelał nas zagrywkami... Na śmierć!
Tak, przez wszystkie te lata zapracowałem na swoje problemy, ale nie jestem na nie skazany. 🙂
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatPrzy Twoim wzroście i sprawności możesz już teraz powalczyć o szósty stopień.
Jestem jednak malo skoczny. Gdzie do tej pory bylo/jest skakanie to nadrabiam technika 🙂 Tu by trzeba zrobic troche sily, potem mocy i moze. 5ty mialem w zeszlym roku i to juz bylo duzo 🙂
To jeszcze w siate ciupales... 🙂 U nas w szkole siata to bylo zagrywka-punkt, albo najdalej zagrywka-jakies najczesciej desperackie przebicie-punkt 🙂 Dokladnie - nie jestes skazany, wiekszosc rzeczy da sie wyprowadzic.
Wysłany przez: @szyszkownikWysłany przez: @tomcatPrzy Twoim wzroście i sprawności możesz już teraz powalczyć o szósty stopień.
Jestem jednak malo skoczny. Gdzie do tej pory bylo/jest skakanie to nadrabiam technika 🙂 Tu by trzeba zrobic troche sily, potem mocy i moze. 5ty mialem w zeszlym roku i to juz bylo duzo 🙂
🙂
To jeszcze w siate ciupales... 🙂 U nas w szkole siata to bylo zagrywka-punkt, albo najdalej zagrywka-jakies najczesciej desperackie przebicie-punkt 🙂
Nie żebym jakieś sukcesy odnosił... Tak bardziej z nudów 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Pt 5 mar 21
Pamiętam jak kiedyś podjąłem decyzję, aby przełamać wrodzony, czy nabyty opór i pisać także o rzeczach, które mi się udają, choć ewidentnie miałem z tym problem. Jakoś tak nabywamy poprzez wychowanie w naszej kulturze przekonania, że mała wada więcej waży niż duży sukces, albo może raczej, że nie należy się chwalić sukcesami. Raczej czekać, aż ktoś je zauważy i pochwali. Nie wiadomo kto i dlaczego miałby zwrócić na to i w ogóle na nas uwagę, ale no, no tak.
Dwie rzeczy zatem.
Wczorajszy trening, a może raczej kilka uwag Henia podanych we właściwym momencie, we właściwy sposób coś zmienił w moim myśleniu o prowadzeniu wewnętrznej nogi w underpushu na łuku. Właściwie to nawet w działaniu. Wszystkie te ćwiczenia związane z jak najdłuższą jazdą na wewnętrznej nodze podczas przekładania pokazały do czego to tak naprawdę służy i co się osiąga przedłużając tę fazę ruchu. A osiąga się sporo! Trzeba tylko dołożyć do tego wszystkiego co do tej pory robiłem jedną rzecz: jadące koła mają być cały czas „załadowane” naciskiem. To nie ma być takie tam bujanie się i turlanie. To ma być praca pod mocnym obciążeniem. I podczas tej pracy noga wjeżdża coraz głębiej pod spód, cały czas obciążona ile się da i ma jechać i pogłębiać dokąd starczy zasięgu. Tenże z kolei zależy od rozciągnięcia i mobilności. Im głębokość będzie większa, tym generowana moc i napęd będą większe, ale już teraz potrafi dać naprawdę solidnego kopa!
Nad urodą tego ruchu prace będą trwały jeszcze długo, ale już złapałem o co chodzi. Następnym razem chrzanię, ubieram okulary mimo, że jestem „tylko” na hali. Pęd powietrza wyciskał z oczu łzy i momentami trudno było ogarnąć jednocześnie patrzenie i wyrabianie się między jadącymi wolniej. Wydawało mi się, że muszę jechać dużo, dużo niżej, żeby zacząć jechać wyraźnie szybciej i wcale nie. Na pewno byłoby lepiej przejeżdżać łuki na nogach zgiętych do 90 stopni między udem, a golenią, bez dwóch zdań. Ale da się też całkiem szybko pojechać, gdy zgięcie jest bliżej 75 stopni, a to nie jest wcale duży kosmos.
Dodatkowo napęd z underpusha osiągany jest praktycznie zerowym kosztem jeśli chodzi o obciążenie kardio, więc TO jest sekret jak jechać na ciasnym torze szybko, żeby nie paść po kilku kółkach. Rewelacja! Bardzo, bardzo mi się podobało! Mam dużą nadzieję, że znajdę sposób na schodzenie w dół i wkładanie nogi w underpusha dalej, do większego wyprostu. Dzięki temu jest też więcej czasu na przełożenie prawej nogi i położenie jej delikatnie i pod odpowiednim kątem. Właśnie, kątem. Rozpędzając się faktycznie czuć, że zakręty są przejeżdżane pod większym kątem nachylenia. Inaczej miotnęłoby tobą w drabinki. I lepiej nie zastanawiać się, nie analizować za dużo, bo jeszcze by człowiek doszedł do wniosku, że „ło matko najrozmaitsza! jak jo szybko jadę!”, zesztywniałby ze strachu i oczywiście miotnęłoby delikwentem w drabinki…
Ale tak się nachylić, żeby przeciągnąć łapką po podłodze jak bosman sprawdzający klar w mesie to jeszcze nie. Ale znajdę sposób!
A rankiem, rankiem na kontrolę do dietetyczki!
No i dusza na ramieniu, bo odkryłem, że przez te WSZYSTKIE miesiące rejestrowałem 180-200 kcal dziennie za mało. Czyli wchłaniałem 180-200 kcal za dużo dziennie. A koniec stycznia i cały luty to okres odpuszczenia, postawienia na regenerację w taki sposób, aby dało się wycisnąć jak najwięcej z treningów halowych. Więc liczyłem, że treningi w swojej masie mniej ważą i w takim razie jak to wpłynie na kompozycję ciała? Grudzień i styczeń to poprawa, zejście o półtora kilo smalcu, po tym jak w listopadzie wywaliło mi plus trzy.
Okazało się, że jest zarąbiście! Najwyraźniej tego mi było trzeba! Zwiększona podaż energii plus zmniejszone obciążenie, które zapewne łącznie poskutkowały zmniejszeniem poziomu kortyzolu musiały zapewne (przecież nie miałem oznaczanych poziomów z krwi) poskutkować podniesieniem poziomu testosteronu, a to przełożyło się wprost na zjechanie tłuszczu o kolejne dwa kilo i dalsze napompowanie mięśni! Czyli jestem znowu poniżej piętnastu procent tłuszczu i to pomimo podniesienia codziennej kaloryczności posiłków faktycznie o czterysta kilokalorii oraz zmniejszenia ilości wkładanej w treningi pracy!
Za każdym razem przekonuję się, że warto słuchać mądrych i że samemu bym tego tematu nie ogarnął. Teraz trzeba się ustabilizować na tych trzech tysiach kilokalorii i jeśli wszystko będzie ok można będzie zrobić redukcję, np. na miesiąc lub dwa zejść na dwa sześćset. Co powinno znakomicie zrobić na resztki brzuszka.
Ale nie ma ciśnienia. W tym momencie bardziej liczy się dla mnie poprawa kondycji i dobre zarządzanie energią na czas treningu wytrzymałościowego.
Zahaczyłem też dziewczynę o te moje plecy i jej typ to potrzeba lepszego przepracowania core, lepszego panowania nad poprzecznym brzucha i jego wzmocnienie, co wzmocni też tylną taśmę z którą jest w równowadze. Możliwe, ze powinienem się do niej przejść na pilates. Może być ciekawie.
Ale w międzyczasie mam nową zabawkę.
Talerze z hantli, a to białe, to kij od szczotki. 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatJakoś tak nabywamy poprzez wychowanie w naszej kulturze przekonania, że mała wada więcej waży niż duży sukces, albo może raczej, że nie należy się chwalić sukcesami. Raczej czekać, aż ktoś je zauważy i pochwali.
Dokladnie... a co za tym idzie nasza wartosc uzalezniona jest od wynikow i opinii innych i z zalozenie nie ma prawa byc wtedy stabilna...
Gratki niesamowitego procesu jaki tu opisujesz, nie tylko tego w rolkach 🙂
Wysłany przez: @tomcatTalerze z hantli, a to białe, to kij od szczotki.
A ile tego tam na tym "gryfie" jest? 🙂
Wysłany przez: @szyszkownikWysłany przez: @tomcatJakoś tak nabywamy poprzez wychowanie w naszej kulturze przekonania, że mała wada więcej waży niż duży sukces, albo może raczej, że nie należy się chwalić sukcesami. Raczej czekać, aż ktoś je zauważy i pochwali.
Dokladnie... a co za tym idzie nasza wartosc uzalezniona jest od wynikow i opinii innych i z zalozenie nie ma prawa byc wtedy stabilna...
Gratki niesamowitego procesu jaki tu opisujesz, nie tylko tego w rolkach 🙂
Wysłany przez: @tomcatTalerze z hantli, a to białe, to kij od szczotki.
A ile tego tam na tym "gryfie" jest? 🙂
Dzięki, dzięki. A niedługo możliwe, że rozpocznę kolejną podróż, tym razem może nawet mistyczną. 😉
Na "sztandze" jest 20 kg. No tyle akurat miałem.
Będzie dość, bo chodzi o nauczenie się techniki martwego, a nie o bicie rekordów. To i tak trzeba robić na małym obciążeniu, bo wszyscy na początku robią źle. Większość i potem robi źle, ale nie o tym teraz. 😉
Martwy należy wykonywać utrzymując duże napięcie. I o to nauczenie się utrzymywania dużego napięcia chodzi.
A teraz papatki: lecę na trening 😉
- Dziś robimy czego innym się nie chce, a jutro czego inni nie potrafią.
Wysłany przez: @tomcatże rozpocznę kolejną podróż, tym razem może nawet mistyczną
Zasiadam do sledzenia 🙂
A o "gryf" mi chodzilo czy on wytrzyma tyle talerzy 😉
Dobrego treningu 🙂
Ostatni post: Jakie rolki fitness dla dorosłej osoby Najnowszy użytkownik: brady0763056541 Ostatnie posty Nieprzeczytane Posty Tagi
Ikony forów: Forum nie zawiera nieprzeczytanych postów Forum zawiera nieprzeczytane posty
Ikony wątków: Bez odpowiedzi Odwpowiedzi Aktywny Gorący Przyklejony Niezaakceptowany Rozwiązany Prywatny Zamknięte